piątek, 29 czerwca 2018

BO WSZYSTKO JEST...


Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli i nagle się staje, bo zawsze JEST.

Artur: albo jest albo się staje ... 

Tikali: to coś jak "koan"... Koan to rodzaj ćwiczenia albo nawet zabawy dla umysłu "poza myśleniem" - tym nawykowym i konceptualnym. Konstrukcja koanu burzy i przekracza logiczny czyli "liniowy sposób" myślenia, a zwłaszcza ograniczenia przywiązaniami i przyzwyczajeniami, w których umysł ludzki został wytrenowany. Koany często łączą ze sobą to, co zwykle "myślący liniowo" umysł uznaje za tzw. paradoksy. Dlatego koany wykraczają poza "umysł liniowy". W zasadzie inspirują do przekraczania granic uwarunkowań umysłu i uelastyczniają go tak, by świadomość ekspandowała rozświetlając jego różne "zakamarki", uaktywniając jego "wielowymiarowość". Bo umysł podobnie jak inne nasze zmysły może przekraczać swoje wcześniejsze ograniczenia i uwarunkowania.
Inne "koany", które się przeze mnie przejawiały np.:


Czy ktoś z was zna
kogoś, kto wie 
lepiej niż JA?



Jedyne wyjście
to wejście 
w tu i teraz.



Można z nimi być i "medytować" - kontemplując. Nie trzeba ich rozkminiać, bo to nie ma sensu. Bo uwarunkowany umysł ograniczony "liniowym myśleniem" ich nie zrozumie. Prędzej może serce je poczuje i świadomość przeniknie. 

Artur: "jak może się coś stać już będąc?"


Tikali: Może. Np. Kwiat rośnie, pojawiają się pąki, pękają i kwiat się rozwija, staje się. Kwiat jest, jego istnienie jest doskonałe i jednocześnie kwiat staje się i dojrzewa do swojej najpełniejszej formy - rozkwitu. A potem - choć przekwita, nadal jest. Nadal jako kwiat istniejący, bez względu na zmienność swojej formy, jest doskonały. Nawet kiedy przekwitł, nadchodzi zima i kwiat znika, to on jest w potencjale swojego ponownego zakwitnienia wiosną. Nawet, gdy go nie ma, jednocześnie jest w swoim potencjale zaistnienia. I w tym nieistnieniu chwilowym, ale i istnieniu w swoim potencjale też jest doskonały. 


czwartek, 28 czerwca 2018

HARMONIA RELACJI...


Nie istnieje inna możliwość przejawienia Się harmonijnej relacji kobiety i mężczyzny bez uwolnienia wszystkich koncepcji, przekonań, ocen i oczekiwań itd. oraz przyjęcia wszystkich dotychczasowych doświadczeń relacji: 
kobiety z kobietą (matką i córką) oraz mężczyzny z mężczyzną (ojcem i synem), 
także 
mężczyzny z matką i córką (syn-matka i ojciec-córka) 
oraz 
kobiety z ojcem i synem (córka-ojciec i matka-syn). 
Nawet, gdy mężczyzna czy kobieta nie ma własnych, biologicznych dzieci. To nieistotne, ponieważ w każdej Istocie ludzkiej jest zapis całości ludzkości (i nie tylko). Dopóki to Się nie zdarzy, każda relacja iluzorycznie partnerska będzie powielaniem relacji: matka-syn i ojciec córka na wiele różnych sposobów.

To nie jest ani dobre ani złe, bo takie to JEST, a najistotniejsze na teraz i tu jest to, co dla Ciebie jest wspierające, rozwijające, co z Tobą rezonuje, a co nie.


środa, 27 czerwca 2018

BOSKOŚĆ ISTOTY LUDZKIEJ


Y:
Chciałbym jeszcze zapytać Tikali o to co napisałaś : "I jest różnica między odklepywaniem modlitw a modlitwą, która jest intuicyjnym wyczuwaniem pragnienia Serca czyli coś jak kontemplacja - bycie w oddaniu, zaufaniu i przyjmowaniu tego, co jest dane w tu i teraz." Koniec cytatu .
Moje pytanie dotyczy ....W oddaniu komu? Bycie w oddaniu komu ? Sile którą niektórzy nazywają Bogiem? Czy Bóg jest siłą i czy to co o Nim wiemy jest wynikową naszego o Nim pomyślenia czy też kontemplowania ? Czy To co o Bogu wiemy nie jest raczej objawieniem się Jego samego człowiekowi , za nim on - człowiek o Nim cokolwiek pomyśli i wywnioskuje? Kiedy czyta się Biblię to raczej tam Bóg objawia siebie człowiekowi a nie człowiek sobie objawia kim jest Bóg . Czy mój wniosek jest błędny?

Tikali:
dziękuję za inspiracje...

To, co wiemy i myślimy o Bogu, bo... inni nam tę wiedzę przekazali może różnić się od tego, co Bóg czy jakaś "wyższa siła" nam objawia - Się ujawnia w nas.

Słowo "siła" czy "moc" to oczywiście słowa, które tylko w sposób cząstkowy mogą opisać To Coś, co nazywamy różnie: Bogiem czy Matką Bożą albo całym wszechświatem, Wielkim Duchem, Absolutem, Życiem, Tao, Ometeotl, Pustką itd. Owa Boskość nadaje sobie różne nazwy, imiona... (awatary). Dlatego oddanie może przejawiać się jako oddanie Bogu, wszechświatowi, Wielkiemu Duchowi, Absolutowi czy Życiu itd...

Używając języka związanego z tradycją i wiarą chrześcijańską Się przejawia tak: Bóg objawia się Sobie poprzez człowieka i jednocześnie człowiekowi. Bo poprzez formę człowieka i w tej formie - tą formą istnienia Bóg uświadamia Sobie Siebie, budzi się w tej formie, w której się przed Sobą "ukrywa"... dla zabawy w ograniczenia swojej "mocy" i jednocześnie doświadczania Siebie w swojej różnorodności. Budzi Się na przykład jako Chrystus - świadomość chrystusowa czyli boskość w istocie ludzkiej (czy Budda, Tara itd.).

Toć tzw. narodziny z Ducha to narodziny istoty ludzkiej w Bogu i Boga w istocie ludzkiej, w której świadomość ujawnia swoją boskość.

Istoty ludzkie zazwyczaj, kiedy są już zmęczone życiem, zwracają się w swoich modlitwach i prośbach do Boga, bo nie chcą już cierpieć, a jednak... męczą się dalej. Dlaczego? Bo istota ludzka jest "narzędziem Boga" i jednocześnie "naczyniem - formą boskości". Dlatego prośby i modlitwy kierowane do Boga usytuowanego na zewnątrz nie mogą być spełnione. Dzieje się tak, gdy ludzie nie są świadomi, że ich pragnienie doświadczania różnych rozkoszy jest połączone w tym świecie z doświadczaniem cierpienia nie jest ich pragnieniem, lecz pragnieniem boskości w nas. I dopóki istota ludzka nie przyjmie wszystkiego - całości boskiego stworzenia w tym świecie, dopóty działa w niej opór przed ujawnieniem się i zamanifestowaniem tej boskości w istocie ludzkiej. A Bóg jest Miłością, więc to Miłość - ta bezwarunkowa, wszechogarniająca może zamanifestować się przez człowieka. Po to ten świat jest, abyśmy przechodząc przez piekła cierpienia i ekstazy przygotowali siebie do ponownego doświadczenia boskiej błogości istnienia.

Bo jednocześnie wszystko jest dziełem Boga, bo Bóg jest Mądrością, więc również doświadczanie istnienia w różnych formach, w tym także istoty ludzkiej, a poprzez nią rozkoszy tego świata i powiązanego z tym cierpienia (czyli ogólnie tzw. upadku) oraz wyzwolenia się (czyli tzw. wzniesienia czy zbawienia) boskości z tego upadku ku Boskiej Mądrości.

O kontemplacji:
Czy z kontemplacji wynika nasza wiedza o Bogu? Może tak. Dla Mnie w kontemplacji przejawiało Się (choć długo nie byłam świadoma tego) odnawianie połączenia boskości ze Sobą we mnie albo mną, poprzez mnie... W kontemplacji następuje od-puszczanie wiedzy, która Boga sytuuje gdzieś na zewnątrz istoty ludzkiej, która oddziela człowieka od Boga i boskości w nim. Wszystkie koncepcje oddzielające stawiają opór boskiej Miłości. Ta cała wiedza, która została nam przekazana w procesie wychowywania - np. nasze wyobrażenia o Bogu - rozpuszczają się. Dzięki temu mamy dostęp do coraz większej "przestrzenności" boskości. W kontemplacji opory mogą stawać się uświadomione i wtedy zanikają. Życie staje się "kontemplacją", aktywną, spontaniczną "modlitwą.
-------

Dla Mnie Bóg to nieskończony Umysł = Mądrość (wszelkiego rodzaju formy, w tym także myśli), który wraz z Boginią - Świadomością = Miłością wykreował także istoty ludzkie, obdarował je cząstkami Siebie i zróżnicował je tak między sobą, że mogą mieć różne idee, koncepcje, przekonania, a nawet wiarę w Boga i Matkę Bożą, także wyobrażenia o Nich lub brak tych wyobrażeń.

Dla Mnie Bogini to Świadomość = Miłość bezwarunkowa, wszechogarniająca.

Może być odwrotnie ;-), bo to słowa - symbole wskazujące na "żeńskość" i "męskość" boskości czyli dwóch zróżnicowanych przejawów Jedni, całości współdziałających ze sobą w totalnej harmonii jako całość. Jeśli Bóg jest Istotą całkowitą (wszystkim, co istnieje), to jest w zasadzie Jednią Boga i Bogini (Mądrości i Miłości) oraz jeśli Bogini jest Istotą całkowitą, to jest Jednią Bogini i Boga (Miłości i Mądrości). Dlatego pojęcia "Bóg i Bogini" dla mnie "stapiają" Się ze Sobą w Jednię Absolutu, w Pustce zawierającej wszelką nieskończoną potencjalność Siebie (Self-Jaźni) czyli Swojej Pełni. (Wiara chrześcijańska ten aspekt raczej pomija?)

Unia Boga i Bogini manifestuje Się Uniwersalną Mądrością = Miłością. Nie ma Mądrości bez Miłości ani Miłości bez Mądrości.

Ta Unia przekracza także pojęcia "boskości"... ale to może dla niektórych brzmieć jeszcze jak jakiś abstrakt. Stąd pojawiają się takie słowa jak np.: Źródło Źródeł, Serce Serc, Życie, Istnienie, Istota, Istność, wszechświat, całość, Jednia...

To są Moje rozpoznania, które się przeze mnie przejawiają, ale nikogo nie namawiam, by myślał tak samo lub wierzył w to. Wszyscy jesteśmy tu, bo całość doświadcza Siebie i swojego zróżnicowania, ograniczeń itd. także przez nas, poprzez nas - istoty ludzkie. A potem Się scala, integruje różnymi częściami Siebie. Przychodzimy tu jako istoty boskie, by móc doświadczać iluzji podzielenia Siebie na różne części, zróżnicowane między sobą i oddzielenia od Siebie oraz... scalania Siebie... Taka to boska Zabawa w doświadczanie niemożliwego ;-) (cudu ;-)) czyli iluzji wielości i różnorodności przejawów Jedni...

Gdy kończą się poszukiwania wynikające z pożądania (i strachu pod nim się ukrywającego), kończą się oceny i oczekiwania. To, co pozornie konceptami było oddzielone, staje się zintegrowane, scalone, połączone... I możemy oddać się świadomie "podążaniu za falą i kierującymi nią prądami, wiatrami"... Bo jak tu i teraz nie ufać Sobie jako Jedni, doskonałości całości, którą Jesteś-My?

Dziękuję.



wtorek, 26 czerwca 2018

UMOWNIE WOLNA WOLA?


Kochana Ewo, dziękuję za pytanie: 
"Co rozumiesz jako naszą umownie wolną wolę?" 
i inspirację. 

O WOLNEJ WOLI.... Się tak przejawia w wolności:

Każdy z nas ma tak zwaną wolną wolę. Nasza wolna wola jest (dla mnie) iluzją. Ta nasza "umownie wolna wola" może łączyć się z Wolą Całości. Aby ten akt mógł nastąpić, najpierw zdarza się pojednanie, scalenie Siebie, zintegrowanie i ukochanie Siebie jako całości (Ja-ź-ni) w tym, co znane i nieznane, a nawet niepoznawalne...
świadomość poprzez Umysł scala całość Siebie (Ja-ź-ni). Czy ja to robię? To samo się wydarza.

Wszyscy jesteśmy w pewien sposób animowani przez siły znacznie potężniejsze od naszych możliwości jako istoty ludzkiej, a jednocześnie dzieje się to przy naszym współudziale. Czy fala rzeki, morza, oceanu ma wpływ na to, jaka jest, w którym kierunku płynie i na jakim brzegu znika? A jednak fala jako integralna cząstka całości jest doskonała taką, jaką jest, tak jak całość oceanu. Czy fala ma wybór?

Podobnie jest z istotą ludzką. Podejmujemy różne decyzje, dokonujemy różnych wyborów, ale część z nich dokonywana jest na podstawie tzw. pożądania tego, czy tamtego wynikającego z oddzielenia od całości, którą jesteśmy. To nigdy nie daje ukojenia. Takie działania nazywam "umownie wolną wolą" - iluzją wolnej woli. Bo to tak, jakby fala chciała płynąć w odwrotnym kierunku niż jest poruszana, stawiając opór prądom całego oceanu. Jakby chciała sama decydować o tym, gdzie chce popłynąć. A jednak i takie doświadczenia "lokalne" - w pewnych czasoprzestrzeniach całości wszechświata się zdarzają i są dane np. Istotom ludzkim. Jak w tym naszym świecie-śnie. Te światy są przez niektórych nazywane piekłem albo kołem cierpienia albo kołem życia i śmierci czyli samsarą.

Zdarza się jednak, że intuicyjnie odczuwamy, słyszymy, odczuwamy coś, co przejawia Się nie "z głowy", a "z serca". Bo pojawiają się sygnały - tzw. intencje. Są to "pragnienia Duszy" albo "wskazówki Ducha", to, co płynie do nas, dla nas z tzw. Wyższego Ja. I kiedy za nimi podążamy, rozwijamy się zgodnie z ruchami tańca całości - "płyniemy z prądem". Wtedy nasza "umownie wolna wola" na powrót scala się z Wolą całości. I ból, cierpienie wywoływane wcześniejszymi oporami zanikają. I jednocześnie jesteśmy przestrzennością, w której to wszystko Się zdarza, dzieje, robi, zmienia, bezruchem, który częścią Siebie tańczy taniec istnienia... 

Ekspansja czy poszerzanie "przestrzenności i wielowymiarowości" Istoty ludzkiej i jej samoświadomości zdarza się i jest "wypadkową" tego, jak porusza się i tańczy całość, cały wszechświat. Więc tzw. wyzwolenie z iluzji oddzielenia i iluzji wolnej woli polega na uwalnianiu wszystkiego, co stawia opór, co ogranicza "płynięcie z prądem". Wtedy następuje połączeniu z Wolą całości... To Samo Się zadziewa, przy naszym współudziale. Podobnie jak w spektaklu pacynek: są one animowane przez Coś znacznie potężniejszego niż pacynki. Gdy zaś pacynki ulegają iluzji, że same podejmują decyzje, same działają, ulegają iluzji wolnej woli. A jednak to poprzez nie manifestuje Się to, co nimi animuje. Doświadcza błogości i radości istnienia. A one są integralnymi cząstkami całości, która nimi animuje, a także są wyrazem tej całości, bo są z nią całkowicie zintegrowane. Bez nich całość nie mogłaby doświadczać Siebie i błogości istnienia, bez nich nie byłoby to możliwe. Podobnie jak odczuwanie błogości zapachu kwiatu bez istnienia kwiatu nie może się zdarzyć. Tak samo świadomość bez umysłu czy taniec bez bezruchu czy istnienie bez formy czy nirwana bez samsary itd.

Z rozpoznań, jakie Się przeze mnie przejawiają wynika, że zawsze dostajemy od Wszechświata dokładnie to, co jest nam potrzebne na naszej ścieżce, w naszej Podróży. I widzę, że tak się dzieje z nami wszystkimi i wszystkim, co nas otacza, choć nie wszyscy są tego świadomi. Kiedyś miałam wizję "Kosmicznej Ceremonii" połączenia Się świadomości we wszystkich formach istnienia, w całości. Totalnego scalenia Się na powrót całości w Swojej Jedni. Więc wiem, że to jest możliwe. 

Jestem Tym, Kim/Czym Jestem, ponieważ WSZYSCY JESTEŚMY TYM/CZYM JESTEŚMY.

Y:

Po co modlitwa skoro pokusa i tak ma się wydarzyć ? A jednak On powiedział : "Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie".

Tikali:
"Pokusa" i tak się wydarza...ale nie zawsze jej ulegamy. Czasem ulegamy, a potem z jakiegoś powodu przestajemy. Z jakiego powodu "pokusy" się wydarzają? Bo taki ten świat-sen, pełen różnych pokus i atrakcji... Zresztą, sam odpowiedź znajdziesz w Sobie. Są modlitwy, które się nie spełniają albo spełniają po bardzo wielu latach. I jest różnica między odklepywaniem modlitw a modlitwą, która jest intuicyjnym wyczuwaniem pragnienia Serca czyli coś jak kontemplacja - bycie w oddaniu, zaufaniu i przyjmowaniu tego, co jest dane w tu i teraz. A i tak wszystko Się zadziewa, bo jesteśmy tak prowadzeni przez Wyższą Siłę, którą można nazywać Bogiem albo całością, jednią wszechświata. Choć inni mogą to widzieć i czuć inaczej. "Bóg obdarował Człowieka wolną wolą ale dopiero w Chrystusie człowiek może jej doświadczyć w całej pełni ." Te słowa również oddają sens tego, co wyraziłam o umownie wolnej woli i połączeniu z Wolą. 

"Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi." 
A pokusa? Pokusa ma źródło w przekonaniu, że jest też wola moja. Dziękuję. 

O modlitwie w następnej notatce więcej...






czwartek, 21 czerwca 2018

BO NIC INNEGO ZDARZYĆ SIĘ NIE MOŻE...


Tikali:
Ach, jaki wiatr i chmury... 

tylko przez chwilę takie niebo było... 
I już po chwili się uspokoiło. 
Takie żarty natury...



X:
Hm...żarty...Hm... sąsiadce właśnie podczas wichury gałąź od drzewa bardzo mocno uszkodziła auto...szyba zbita, maska wgnieciona...Hm... Na szczęście jej nic się nie stało...

Tikali:
Żarty, żarty, Kochany Cudzie Życia. Niektóre żarty natury niektórych ludzi niekiedy, czasem zaskakują, złoszczą, przerażają... Na co tu się "gniewać"? Gdy jeszcze lubimy się bać i w tym odnajdujemy ekscytację, tak się zdarza. Oczywiście niektórzy chcieliby mieć nad tym kontrolę - wybierając czas oglądania filmów, które wywołują dreszczyki emocji strachu itp. czy wizyty w "domu strachów", ale są siły natury, których moc przypomina nam o szacunku do nich i do Siebie. 

Dla mnie czym innym jest współcierpienie, a czym innym współodczuwanie. Dane mi jest to drugie. Dziękuję za ten dar. 

Dwa lata temu przeżyłam wypadek samochodowy. Nic mi się nie stało, nie bałam się, byłam gotowa na śmierć. Samochód pojechał do kasacji. Gdy go zabierali, podziękowałam, że tak pięknie przez wiele lat mi służył. Nie czułam żalu, że coś się skończyło. Byłam wdzięczna mojej przyjaciółce, że przyjechała po mnie. Nie była to dla mnie żadna tragedia, choć widziałam, że dla innych ta sytuacja, którą obserwowali, była dramatyczna. To w pewnym sensie zabawne, że niektórzy z tych, co to widzieli czy o tym słyszeli, widzieli tragedię, a osoba, której ta sytuacja dotyczyła, nie widziała w tej sytuacji dramatu. Ot, sytuacja... ciekawa, owszem, zaskakująca bardzo jak niesamowita przygoda.. I ta osoba nie cierpiała, ani nie czuła się poszkodowana. Przyjęła z wdzięcznością tę sytuację taką, jaką była.

Nic nie zasłania TEGO, CO JEST, gdy jest przyjmowane-widziane-czytane Sercem Serc - kryształem Źródła. Wtedy nic tego nie zasłania, nawet twierdzenia: "o, jak dobrze, że nic mi, jej, jemu się nie stało", bo to druga strona medalu wobec: "o, jak dobrze, że jej, jemu (czy mnie) to się stało. ❤Zawsze dzieje Się, zdarza to, co ma Się zdarzyć...

Zdarza się tylko to, co ma się zdarzyć. 
Bo nic innego zdarzyć się nie może. 
Bo gdyby miało się zdarzyć coś innego, 
to by się zdarzyło. Po prostu.



SAMSARA I NIRWANA TO JEDNO...


O "samsarze" zwanej kołem cierpienia lub kołem narodzin i śmierci
oraz
"nirwanie" zwanej stanem wyzwolenia z koła narodzin i śmierci.

"Samsara i nirwana postrzegane jako dobro i zło, jako oddzielne od siebie, wewnątrz i na zewnątrz są... nierzeczywiste, "pozbawione substancji", są wymyślone (jako biegunowe, dualne czyli przeciwne względem siebie). Są wymysłem umysłu tworzącego wielowymiarowe fraktale iluzji stwarzające tzw. uwarunkowania, ograniczenia - granice dla "lokalnych" zjawisk.
Tylko w odniesieniu do „tego” istnieje „tamto” i odwrotnie.

Karma bez Dharmy nie istnieje. Dlatego choć obie wymyślone, także samsara bez nirwany nie istnieje ani nirwana bez samsary.

Jednak właśnie dlatego poza samsarą – odrzucając ją, negując ją – nie ma możliwości doświadczenia nirwany.
To pożądanie, pragnienie doświadczania zatrzymuje nas w tym świecie - śnie. I dzięki temu samemu pożądaniu - przekształcając je - uwalniamy się od niego. Przekształcamy tzw. "splamienia" (gniew, dumę, zazdrość itd.itp.) w mądrość=miłość.

Gdy samsarę i nirwanę wypełnia świadomość Siebie (substancja istnienia), znikają podziały na dobro i zło, na "to" i "tamto", wewnątrz i na zewnątrz.

Umysł rozświetlony istnością-świadomością sam w sobie jest doskonałym buddą, tarą, chrystusem itd. i żadnego buddy, tary czy chrystusa nie można znaleźć nigdzie indziej. Wszystkie istoty są buddami, tarami, chrystusami, jest to jednak przesłonięte powierzchownymi "splamieniami" czyli iluzjami doświadczania granic oddzielenia pomiędzy zróżnicowanymi cząstkami umysłu. Oddzielenie sprawia postrzeganie lokalnych, cząstkowych zjawisk jako zjawisk całościowych, odciętych od tła i całości Siebie (Ja'ź'ni) tymi iluzorycznymi granicami. Inne części całości zróżnicowane między sobą postrzegane są jako to, co na zewnątrz.
Granice zostają usunięte gdy przenika je "esencja", istność-świadomość, rozpuszczają się. Wtedy istoty stają się buddami, chrystusami, tarami...

Ten, kto postrzega prawdziwą naturę samsary, osiągnął nirwanę. Nirwana jest rozpoznaniem prawdziwej natury samsary. Kiedy umysł znajduje się w oczyszczonym z iluzji stanie, jego "esencją" jest nirwana. Z tej perspektywy nirwana i samsara zaczynają się stapiać ze sobą. Są tym samym.
Iluzją - Snem (snami) nie jest To Co Istnieje, iluzją jest to, co stwarza podziały pomiędzy całością Istnienia..

Umysł powstał z "esencji". Jest jak nieskończenie skomplikowana, wielowarstwowa struktura wszechświata, która w swej nieskończonej całości nie jest iluzją, lecz wszechświatem całym, śnionym "esencją" i jej oddechem. W tej strukturze porusza Się energia - esencja świadomości... Każde nagłe rozświetlanie umysłu istoty ludzkiej niewidzialnym światłem świadomości powoduje rozjaśnienie kolejnych warstw iluzorycznych granic umysłu ograniczonego lokalnością postrzegania zjawisk jako "prawdziwych" względem innych "nieprawdziwych" czyli znanych względem niepoznanych.

Wszechświat jest błogością i przenika go błogość, która jednocześnie: przenika i sama jest przenikana. Tak jak istnienie zapachu kwiatu bez istnienia kwiatu nie byłoby możliwe, podobnie bez form istnienia nie istniałaby błogość istnienia. Ani bez umysłu i świadomości, bez ruchu i bezruchu, bez światła i ciemności itd... A zatem cały świat jest spontanicznie doskonały, ponieważ spontaniczna doskonałość i błogość jest jego naturą.

Doskonałą Błogość istnienia można nazwać samsarą, a Błogość Wygaśnięcia samsary można nazwać nirwaną. Błogość jako esencja samsary i nirwany (koła cierpienia oraz wolności od narodzin i śmierci) jest stanem pośrednim i wypełniającym samsarę i nirwanę.

Cytat:
"Tantra Zwana Źródłem Wszystkich Rytuałów Tary, Matki Wszystkich Tathagatów:
- Panie, wszyscy Buddowie Trzech Czasów są nieograniczeni. Jakże więc Ona mogła ich zrodzić? Jak może być ich Matką?
- To, co Ostateczne jest Nirwaną; Prawo Uniwersalne jest Nirwaną; jest to synonim Prawdziwego Celu. To Wielkie Współczucie. Natura konwencjonalna jest synonimem samsary. Matka, z której powstali Buddowie Trzech Czasów, znajduje się poza tym; dlatego jest poza samsarą i cierpieniem. Tarę uważa się więc, Mańdziuśri, za Matkę."


środa, 20 czerwca 2018

JA ZMIENNYM I NIEZMIENNYM JESTEM...

Realizacja, urzeczywistnienie Siebie...
U-rzeczy-w istnienie...
Rzeczy w sensie wszystkie zjawiska
nigdy jednoznacznie niedookreślone
w swojej głębi i pustości, w Istnieniu... Istocie,
Istności Swej ostatecznie nietrwałej i zmiennej
jednocześnie
niezmiennej i wiecznej...
wszechstronnie objęte, przeniknięte
Miłością wszechogarniającą...
we wszystkich częściach Siebie:
poznanej i niepoznanej,
a nawet niepoznawalnej...


JA zmiennym i niezmiennym JESTEM niezmiennym i zmiennym JA zmiennym i niezmiennym JESTEM...



wtorek, 19 czerwca 2018

BUDDA i CHRYSTUS W TOBIE...


Dialogo-monolog ze Sobą...


Tikali:
Nic nie robiąc robimy, niedziałając działamy w zasadzie w całkowitym oddaniu Boskości, nawet, gdy o tym zapominamy... Bo Jest coś, co Niezmienne - Jestem Tym Samym, co przed narodzinami w formie, co Będące w formie i Istniejące po śmierci formy i jednocześnie jest coś, co Zmienne jest Przejawiające się zawsze formami zarówno materii jak i energii. Zmienne i Niezmienne To Jedno. Boska Matka i Boski Ojciec Jedno w tańcu. Bez tej harmonii i dwóch przejawów Jedni, istniałoby tylko niezmienne, bezimienne. Bez Ja i bez Jestem. A jednak... JA JEST'EM.


X:
tak, ale nim się obudzisz to śpisz i śnisz sen, ze jesteś osobnym bytem, kimś co samo z siebie działa w wyobcowanym świecie. No bo jak masz iluzję osobności to wszystko jest wyobcowaniem i stąd to poczucie nie-szczęścia, walki, chciwości etc etc.. kto przejrzał akta w Prawdzie ten wie do czego zdolny jest człowiek. W procesie duchowym ta cześć ludzkiej jaźni jest transformowana, destylowana.. alchemia.


Tikali:
śnienie i budzenie to też "figury" Boskiego Tańca". A tym, w tym do czego "zdolny jest człowiek", także Boskość Jedni (Absolutu) Się Przejawia. Transformacja, destylacja, anihilacja i alchemia to też części Ruchu w Bezruchu czyli Zmiennego w Niezmiennym i Niezmiennego w Zmiennym, Nietrwałego w Wiecznym i Wiecznego w Nietrwałym...


X:
tak. Można nawet powiedzieć nie ma nikogo kto śni, ale .. rozejrzyj się w tym wspólnym śnie boskości, która nie jest świadoma siebie. czyli nie-świadomości zbiorowej. Spojrz na cierpienie. Nigdzie nie jest powiedziane, ze gatunek ludzki przetrwa i świadomość nie rozpocznie tańca w innej formie. Póki co Budda czy Chrystus (bo to to samo) inkarnuje w homo sapiens.


Tikali:
Znaczy... nie widzisz Buddy i Chrystusa w każdej Istocie ludzkiej? Co z tego, że jest nieświadoma siebie? Może "gatunek ludzki" ulegnie zagładzie, a może Się Przebudzi? A właściwie boskość przebudzi Się w Istotach ludzkich? Nie wiadomo. Będzie jak ma być. Toć J.Chrystus mówi: "Wybaczcie im, bo nie wiedzą [w nieświadomości swej], co czynią." Czyli nikogo nie ocenia, nawet tego "czynienia" w zaśnieniu. To wskazówka, ale i tak, gdy Się budzisz, widzisz, że nie ma nic do wybaczenia.


Jest coś, co zawsze
Niezmienne - JESTEM  - Tym Samym, co przed narodzinami w formie, co Będące w formie i Istniejące po śmierci/transformacji formy.
I jednocześnie jest też coś, co zawsze
Zmienne - JA - Przejawiające się zawsze formami, które pojawiają się i znikają, rodzą i umierają, transformują.


Zmienne i Niezmienne to Jedno podwójnością Swą pulsuje i tańczy... wypełniając Się wzajemnie.
To Jedno. JA JESTEM. Boska Żeńskość i Boska Męskość to Jedno. Bez tej boskiej harmonii - dwóch przejawów Jedni, istniałoby tylko albo niezmienne oddzielone od zmiennego albo zmienne bez niezmiennego...


Śni się Sen jako zabawa w iluzję oddzielenia zmiennego od niezmiennego. A każde JA i tak jest połączone z całością, którą JEST, a której nazwać nie sposób...


Wyjście poza ten Sen, przebudzenie, urzeczywistnienie Siebie przejawia Się wszechstronnym objęciem Sobą jako Miłością Wszechogarniającą wszystkiego. Tak, objęcie wszystkiego jako Siebie we wszystkim. Objęcie wszystkiego, które Jest... Tajemnicą. Tajemnicą, Pustką, która jest Pełna...Ach...



piątek, 15 czerwca 2018

PRAWDA KONTRA KŁAMSTWO ;-) I KOANY


"Jedyna wolność, którą naprawdę masz, to być ciągle i cicho. Wszystko inne to halucynacja, kłamstwo" - Robert Adams.

Ach, jakie to piękne... te paradoksy... te "koany"... No wprost zachwycić Się Sobą JaŹń nie może: 

Jedyna wolność, którą naprawdę masz (jeśli cokolwiek mieć możesz ;-) ), jest w ciszy, poza słowami, a wszystko inne, co poza ciszą to halucynacja, kłamstwo... obwieszczają o tym słowa z poza ciszy... Obwieszczają nam prawdę słowa, które są kłamstwami... 

Hmmm... ani to ani to...

Żaden koan nie może być rozwiązany przez umysł skrępowany i schematyczny... jedynie przez... "czysty umysł"... prześwietlony na wskroś niewidzialnym światłem świadomości... ;-)



środa, 13 czerwca 2018

CZY RELIGIE SĄ PRZYCZYNĄ NIESZCZĘŚCIA?


dziękuję Ci Życie za nieustające inspiracje w odkrywaniu i ujawnianiu kolejnych warstw nieznanego ze zrozumieniem i świadomością pogłębiającą perspektywę postrzegania Twojej głębi. :-)

Tikali:
Świadomość 'budzi Się' w Istocie ludzkiej, rozpuszcza ograniczenia struktur utrzymujących sztuczne podziały i konflikty. Toć wszystkie religie powstały z tego samego Źródła, Natchnienia i tylko ograniczenie bezpośredniego połączenia Istoty ludzkiej z tym Źródłem Źródeł, z Sercem Serc  spowodowało potrzebę doświadczania świata-snu w oddzieleniu i cierpieniu. A niektórzy kapłani - pośrednicy powtarzali to, czego się nauczyli od innych nie stosując  się do podstawowych praw kosmiczno - boskich, lecz wymagając tego od innych. Sprzeniewierzyli się mądrości i naukom swego Nauczyciela, zrobili sobie z niego "tarczę" i "broń" osłaniającą fałsz ich działań dla własnych interesów. Teraz nadszedł czas wielkich zmian, transformacji... Niech Się dzieje... Miłość bezwarunkowa uzdrawia. To najskuteczniejsza "medycyna".

A.N.:
"Ludzie szczęśliwi nie wyznają żadnej religii..,
(wiedziałaś o tym?) 😇
więc masz rację, każda religia bierze swe źródło z tego samego nieszczęścia, które z kolei może mieć różne oblicze, jak my ludzie .. 😉"

Tikali:
Jeśli chodzi o nieszczęście związane z religiami, to nie jest tak, że "każda religia bierze swe źródło z tego samego nieszczęścia", lecz nieszczęście wynika z braku zrozumienia i różnych interpretacji słów-przekazów pochodzących z bezpośredniego połączenia ze Źródłem, Natchnieniem...
Religia dotyczy "zbioru" pewnych idei, koncepcji, przekonań na temat relacji istoty ludzkiej ze sobą i otaczającym ją światem. Ten "zbiór" idei, koncepcji, przekonań możemy nazwać wiarą w to, co określa tę relację. Wiarą, która - gdy uznawana jest za jedynie prawdziwą - sprawia, że jacyś ludzie stają się szczęśliwi a inni nieszczęśliwi. Taka wiara w pewne koncepcje uznawane za jedyną prawdę, uniemożliwia, blokuje, ogranicza bezpośrednie połączenie ze Źródłem, Natchnieniem każdej istoty ludzkiej i sprawia, że istoty cierpią. Odpuszczenie przywiązania do tych oddzielających od bezpośredniego połączenia ze Źródłem koncepcji jako jedynie prawdziwych uwalnia od cierpienia i nieszczęść każdą istotę ludzką.

Religia jako system wierzeń i praktyk powiązanych z wzorcami myślenia i działania nie jest ani dobra ani zła. Nieszczęście pojawia się wtedy, gdy jakaś osoba uznaje pewien system wierzeń i praktyk (wzorców myślenia i działania) za jedynie prawdziwy i uważa np., że inni też powinni (muszą ;-) ) wierzyć (lub nie wierzyć) w to samo, co ona. Wtedy taka osoba jest w konflikcie ze sobą i innymi. Ten konflikt wewnętrzny może ujawniać się na zewnątrz na różne sposoby, a osoba może być nieświadoma tego wewnętrznego konfliktu.

Nieszczęście bierze się także stąd, że nawet jeśli osoba uznaje dany system wierzeń za jedynie prawdziwy, a nie stosuje się do niego, wtedy także pozostaje w nieświadomym konflikcie ze sobą i otaczającym ją światem. Wtedy jej "uwarunkowany umysł" nieświadomie interpretuje słowa pochodzące ze Źródła tylko po to, by usprawiedliwić niezgodność tego, co mówi, robi, jak działa z tym, w co niby wierzy. (Na przykład uznaje za prawdziwe słowa "nie zabijaj", a przyczynia się do zabijania jakichś istot).

Zatem TO NIE RELIGIE JAKO SYSTEMY WIERZEŃ I PRAKTYK POWIĄZANYCH Z WZORCAMI MYŚLENIA I DZIAŁANIA SĄ PRZYCZYNĄ NIESZCZĘŚCIA I CIERPIENIA, LECZ NIEUŚWIADOMIONE WEWNĘTRZNE KONFLIKTY UMYSŁU UWARUNKOWANEGO PRZYWIĄZANIEM DO TYCH IDEI I KONCEPCJI, KTÓRE UTRZYMUJĄ TE KONFLIKTY. Bo również istoty ludzkie, które istnieją-działają poza systemami religijnymi (np. tzw. ateiści) mogą, choć nie muszą, być nieświadomi różnych konfliktów wewnętrznych tzw. "uwarunkowanego umysłu".

Gdy jest zrozumienie tych zjawisk, jest także szacunek i Miłość do wszystkiego. Również do różnych religii jako zróżnicowanych między sobą systemów wierzeń i praktyk powiązanych z różnymi wzorcami myślenia i działania oraz wynikających z nich doświadczeń, które są interpretowane jako cierpienie, szczęście lub nieszczęście.


wtorek, 12 czerwca 2018

NATURALNA MAGIA ŻYCIA...

Z całego spektrum możliwości i form istnienia, które oferuje nam wszechświat, niby mogę wybrać to, co sobie wymarzę, wyśnię, zaprojektuję... Jednak pamiętam, że marzenia ogranicza wyobraźnia, a wyobraźnię ograniczają: programy, nawyki, wierzenia, przekonania, przywiązania, chcenie, pożądanie i... strach ja, które chce lub nie chce...
Nie ma: "chce lub nie chce", rozpuściło się...
Dlatego nie ma już potrzeby wyobrażania sobie czegoś i niczego, snucia scenariuszy, oczekiwań i ocen... Dlatego wchodząc do łona, w którym jest cały kosmos ja się w nim roztapia... I dzieją się cuda...

Gdy pozbywam się tych ograniczeń, wtedy mogę dostrzec o wiele więcej możliwości niż "wcześniej" czy "przedtem". Wtedy przychodzi wiedza czy doświadczenie, których nigdy wcześniej nawet wyobrazić bym sobie nie mogła. 

Wtedy z błogością i radością istnienia po prostu jestem w tej formie istnienia, w której JESTEM. Oto wolność, gdy przestaje mieć znaczenie forma i miejsce istnienia. Pozostaje błogość - radość istnienia. Wówczas po prostu jestem, tu i teraz i przejawia-m Się w całkowitej harmonii z całym stworzeniem, ze wszystkimi formami istnienia w całym wszechświecie, który istniał, istnieje i będzie istnieć. Mogę podróżować w jego różnych obszarach czasoprzestrzennych... w miłośnej relacji z tańcem tęczowych refleksów Życia wokół - w przestrzenności ciszy i bezruchu, którymi też JESTEM.

I wiem, że pochodzę z różnych miejsc i różnego czasu we wszechświecie. Ze wszystkich miejsc... 

Tak, Kochani, i Życie staje się Magią, autentyczną, naturalną Magią Życia, którym JESTEŚ-MY...
Dziękuję, że JESTEŚMY.

p.s. cuda to "niewytłumaczalne zjawiska". Te cuda to... zmiany, nie-do-wymarzenia przez "ja, które czegoś chce lub nie chce" z powodu jakichś koncepcji na temat Życia, nie-do-wymarzenia przez "ja", które stawia Życiu opory lub ma wobec Życia jakieś oczekiwania - na przykład.  Te cuda to ogromne (względnie ;-)) zmiany, które pojawiają się w relacji z Życiem... na przykład całkiem inne (wcześniej nieznane) przyjmowanie i odczuwanie, z ufnością i wdzięcznością, wszelkich przejawów Życia, istnienia, każdej chwili, każdej sytuacji, każdej czynności... bez poczucia oddzielności... że tak to wyrażę na ten moment.

poniedziałek, 11 czerwca 2018

WOLNOŚĆ I JEDNIA


Gdy jesteśmy wolni od tego, co będzie jutro, to Życie wnosi do dziś (teraz) coraz piękniejsze dary z przestrzeni Nieznanego.

W spokoju jest niezmienność, która jest przestrzennością dla tego, co zmienne. A przecie zmienne i niezmienne to Jedno...

Taniec i dźwięki w bezruchu i ciszy. :-) Inaczej byłoby dualne, gdybyśmy zmienne i niezmienne oddzielali od siebie. Dualne jest iluzją, w której powstają konflikty...

Czy woda ze Źródła jest czymś innych niż Źródło? To jedno przejawiające się swoim zróżnicowaniem.

środa, 6 czerwca 2018

O SZEŚCIU ŚWIATACH KOŁA SAMSARY I NIRWANIE, O SYMBOLICE TĘCZY I UWOLNIENIU Z KOŁA CIERPIENIA

O podróży świadomości bardo po śmierci przekazuje informacje Księga zwana Tybetańską Księga Zmarłych inaczej zwaną Bardo Thodol, którą czyta się po śmierci istoty ludzkiej, człowieka… W dużym skrócie napiszę, co przekazuje ta księga:

Pierwsza część uspokaja świadomość zmarłego, powtarzając, że wszystko będzie dobrze. Wyjaśnia mu, co się dzieje w danej chwili. Jak żywioły w jego dawnym ciele się zapadają (ziemia w wodzie, woda w ogniu, ogień w powietrzu, a powietrze w eterze - świadomości). Następnie wyjaśnia, że ma się opanować, skupić, być uważnym, gdy jego świadomość się „poszerzy”, bo wtedy doświadczy wiele głębokich emocji, itd. Doradza, co powinien robić, w którym kierunku podążać – za jakim światłem… Bo pojawiać się będą różne kolory światła, które przyciągają świadomość zmarłego do różnych światów samsary… Jednak różne źródła podają różną symbolikę kolorów. 

Gdy cząstka świadomości zmarłego zrezygnuje z podążania za różnymi kolorami, skupi się na swojej świadomości w stanie krystalicznie czystego umysłu i serca, wtedy ma inną możliwość podążyć za… tu różne tradycje podają różnie, ale chodzi o światło buddy - światło Nirvany. Tam znajduje się Budda. Księga poleca wybór tej „opcji”.

Gdy cząstka świadomości wybiera ten świat Buddy zostaje zaatakowana przez największego Demona. (Ten sam strażnik – demon, który atakował Buddę Siakjamuniego, gdy ten medytował pod drzewem Bodhi.) Czyli taka osoba cząstka świadomości doświadczy wielu ataków, które tak naprawdę powstają w polu świadomości – z powodu nawyków i tendencji umysłu, które zostały utrwalone w czasie życia. Tej cząstce świadomości może jeszcze wydawać się, że jest istotą ludzką, więc potrzebuje pojąć, że to tylko jej świadomość jest testowana, aby mogła puścić swoje przywiązanie do starej formy. Uwolnić się od nawyków i tendencji, których nabyła podczas ostatniego życia. Ostatnim przystankiem w pośmiertnej podróży świadomości jest odrodzenie lub tzw. Nirvana/ Nibbana.

Tyle info z Tybetańskiej Księgi Umarłych.

Dla mnie ten przekaz z Tybetańskiej Księgi Umarłych łączy się z wiedzą o sześciu światach Koła Samsary - Koła cierpienia i dotyczy także życia na Ziemi. Samsara czy Sansara dosłownie oznacza nieustanne wędrowanie, czyli kołowrót narodzin i śmierci, cykl reinkarnacji, któremu od niezmierzonego okresu podlegają wszystkie żywe istoty włącznie z istotami boskimi. Po każdym kolejnym wcieleniu jest wybierane następne wcielenie - w zależności od nagromadzonej karmy.  Sansara oznacza również cykl przemian, któremu podlegają wszelkie byty i zjawiska włącznie z naszymi myślami, uczuciami i ciałami. Jest to powtarzany w nieskończoność proces tworzenia i upadku. Buddyzm wyróżnia sześć głównych światów samsary, jako możliwych do odrodzenia po własnej śmierci:

Świat bogów

Świat aśurów (półbogów)

Świat ludzi

Świat zwierząt

Świat głodnych duchów

Świat istot piekielnych

Do każdego z tych światów po śmierci ciała przyciąga cząstkę świadomości odpowiedni kolor (rózne tradycje podają różne kolory). Powiedzmy jednak, że do świata bogów przyciąga na przykład kolor żółty, a głównym wzorcem - "splamieniem", które przyciąga do doświadczeń w tym świecie jest duma. Do świata półbogów przyciąga np. kolor niebieski, a głównym wzorcem - "splamieniem tego świata jest gniew. Do świata ludzi przyciąga pożądanie. W świecie zwierząt wzorcem głównym do doświadczania i transformacji jest głupota = ignorancja = niewiedza.  W świecie głodnych duchów - zazdrość. A w świecie istot piekielnych - nienawiść. Jednak te splamienia są bardziej stanami konceptualnymi niż emocjami. Emocje wynikają z tych konceptualnych stanów - wiary w pewne myślo-koncepty czyli przywiązania do nich. Ostateczną naturą "splamień" jest mądrość.

Dla mnie te wszystkie światy bogów, półbogów, ludzi, zwierząt, głodnych duchów i istot piekielnych są światami przejawiającymi się swoimi wzorcami w świecie ludzi, poprzez ludzi i dla ludzi w tym świecie, na Ziemi. Ponieważ każda istota ludzka ma w sobie te wszystkie wzorce (splamienia charakteryzujące każdy z tych światów) i doświadcza ich w różnym natężeniu. Ponadto potancjalnie każda istota ludzka ma każdy ze tych sześciu światów Samsary do zintegrowania i uwolnienia w sobie poprzez transformację owych "splamień" w mądrości. I może to wszystko harmonijnie zsynchronizować, przetransformować w sobie i zakończyć swoją wędrówkę z formy do formy w… Kole Samsary.

Dla mnie na przykład alkoholicy, narkomani to „głodne duchy” – ludzie, którzy żyją „w świecie głodnych duchów”. A sadyści i masochiści,  to „istoty piekielne”. Całym biznesem kasyn i hazardu oraz światem związanym z prostytucją itd. kierują i zawiadują „półbogowie”. Najbogatsi lub najwyżej postawieni w hierarchii władzy ludzie na Ziemi to „bogowie” (mogą być też nieznani, ukryci). Ludzcy bogowie doświadczają dumy, ale w cieniu mają ukryte poniżenie, dlatego poniżają innych ludzi nieświadomie. A zwierzęta i świat zwierząt symbolizują „odzwierzęcą” część istoty ludzkiej. W ich cieniu ukryta jest wszechprzenikająca mądrość rzeczywistości, natury. Te wszystkie światy są do zintegrowania i uwolnienia w sobie, ponieważ każda istota ludzka jest wszystkim i niczym jednocześnie. I każda jest buddą. Zaś wszystkie "splamienia" - wzorce, które przyciągają cząstki świadomości do tych różnych światów, są do zintegrowania i przetworzenia w mądrości. Wtedy może zakończyć się nieświadoma wędrówka po różnych światach w owym Kole Samsary.

Dla mnie w Księdze Tybetańskiej w sposób symboliczny przekazana jest pewna wiedza jako zawierająca pewien potencjał – za pomocą kolorów symbolicznie  opisane są pewne wzorce, które nas przyciągają do danego doświadczenia. Wzorce, które są doświadczane jako "splamienia", lecz które mogą być przetworzone, przetransformowane w mądrości:

duma w mądrość tożsamości,

gniew może zostać przekształcony w mądrość lustrzaną,

pożądanie w przenikliwą mądrość rozróżniania,

ignorancja w wszechprzenikającą mądrość rzeczywistości - urzeczywistnienia,

zazdrość w mądrość realizacji

nienawiść we współczucie, współodczuwanie

Gdy przyciąga nas jakiś "kolor" symbolizujący pewne wibracje energii - częstotliwości energii, to po to, byśmy wiedzę płynącą z doświadczenia wibracji danego "koloru" światła, które nas "przyciągnęło" przetransformowali na mądrość…

W buddyzmie dzogczen występują wizerunki tęczowego buddy, podobnie jak w chrześcijaństwie tęcza jest symbolem Przymierza. Symbolizuje taki stan świadomości, w którym następuje zrealizowanie tzw. ciała tęczowego lub ciała świetlistego symbolizującego stan pełnego wyzwolenia z koła karmy, Koła Samsary (stan wyzerowania karmy). Odtąd istota (cząstka świadomości) może odbywać podróże świadoma kontinuum swojej podróży. (Rodzimy się w kwiecie lotosu w Czystej Krainie  - Przestrzeni wewnętrznej i stąd nasze dalsze podróże wyglądają całkiem inaczej niż wcześniejsze poprzez kolejne wcielenia w Kole Samsary.

Tęcza to połączenie tych wszystkich wszystkich mądrości w Całość, w „Tęczowe Ciało”. „Ciało tęczowe” symbolizuje przebudzenie wewnętrznej jaźni, jest to stan, który jest etapem umożliwiającym „uzyskanie dostępu” do stanu Nirvany. Jest symbolem realizacji osiąganej już za życia.

Pewne teksty buddyjskie przekazują także info, że z każdego z tych sześciu światów samsary, które przedstawiane są na tankach Koła Życia, jest możliwe wyjście z koła samsary. Jednak ponoć Budda przekazywał, że najskuteczniejsze czy najpełniejsze wyjście dokonuje się poprzez i w ludzkiej formie. I znalazłam kiedyś na tance przedstawiającej Koło Życia z sześcioma światami, niteczkę białą (poniżej), po której jakby świadomość wysnuwa się z Koła Samsary poza Koło Samsary i prowadzi do postaci tęczowego buddy umieszczonego poza kołem. Piszę tu słowo budda małą literą, ponieważ buddą jest każdy człowiek, każda istota, która osiągnęła tzw. oświecenie, Nirwanę, Nibbanę, Przebudziła się czyli osiągnęła stan świadomości wyzwolenia z życia w cierpieniu i ignorancji (w zapomnieniu i odcięciu od tego, czym jest).

Teksty Księgi Bardo Thodol są w rzeczy samej napisane dla ludzi żyjących i czytane są dla żyjących, choć przy okazji czyjejś śmierci i dla „duszy”, która przechodzi proces pośmiertnego bardo także. (To tak jak śpiewanie pieśni przez szamanki i szamanów – jak się zagubisz, to cię sprowadzą do uważności swoim śpiewem płynącym z natchnienia Wielkiego Ducha. ;-) Ta Księga czytana jest po to, by – jeśli ktoś jest „gotowy”, to usłyszy przekazywaną treść i poczuje się zainspirowany, a wtedy może zacznie… swoje rozpoznawanie i transformację – wyzwalanie się…

Możemy tej transformacji dokonywać w trakcie życia, ponieważ po śmierci cząstka świadomości (tzw. dusza) już nic nie może zmienić z powodu nawyków i tendencji umysłu, które zostały utrwalone w czasie ostatniego życia, wcielenia albo i przez wiele wcieleń. Cząstka świadomości jest jak energetyczna wiązka strun o różnie wibrujących częstotliwościach, ale jeśli są jakieś częstotliwości (wibracje) dominujące, to podąża ona w kierunku takiego "koloru" światła (takich wzorków), jaki ją przyciąga. I w zasadzie nic już nie może zrobić. Ta wędrówka może być nieświadoma albo świadoma.

Każda cząstka świadomości w formie ludzkiej, której wydaje się, że jest wyłącznie istotą ludzką,  potrzebuje pojąć i zrozumieć, że to tylko jej samoświadomość jest testowana, aby mogła puścić swoje przywiązanie do starej formy. Uwalnianie się od nawyków i tendencji zachodzi w czasie wcielenia – życia. Bardo pośmiertne to jest etap podróży cząstki świadomości przez pole różnych wibracji-„atrakcji”. A cząstkę świadomości przyciąga to, z czym ona rezonuje i "tam" się wciela w następnej formie, gdzie została przyciągnięta.

Kiedyś miałam sen świadomy, w którym różne „magnesy” przyciągały mnie jak maleńki „opiłek”, ale ja się do nich nie przyklejałam. I leciałam pomiędzy nimi jak w slalomie, choć nieprzyklejanie się do tych „słupków” ustawionych na trasie „slalomu” wymagało sporego wysiłku (energii) i uważności - samoświadomości.

*) rysunek tutaj http://www.dharma-media.org/media/general/dwnld/thanka/deity_wrathful/wheel_of_life.jpg




O RÓŻNYCH DROGACH, SPOSOBACH ISTNIENIA ORAZ... SEKSUALNOŚCI.

z wdzięcznością za inspiracje Się przejawia w wolności...

X: "Celibat nie zapewnia świętości ani rozwoju tzn. natężenia mistycznych doznań itp. historii."

Tikali: "Świętości" może i nie zapewnia. Ale co i komu ze "świętości"? Rezygnacja z seksu może, (chociaż nie musi), dać rozpoznanie czym jest seks, jaką rolę pełni seksualność w życiu człowieka nie tylko "na poziomie" biologii, psychologii, lecz również energii. Takie rozpoznanie może wzbogacić człowieka i poszerzyć jego samoświadomość… Może, ale nie musi, bo na przykład:

Są kobiety, które po rozstaniu z jakimś kolejnym partnerem zostają same przez lata (albo i krócej) i są z tego powodu nieszczęśliwe. Marzą o spotkaniu odpowiedniego partnera. Kompensują sobie te tęsknoty np. w snach (uprawiając seks z różnymi mężczyznami albo Michałem Archaniołem albo... Jezusem… - tak, słyszałam i takie opowieści). Te kobiety są w "celibacie", nie z powodu dokonania świadomego wyboru, lecz z niemożności znalezienia "odpowiedniego" partnera. Podobnie wielu księży wybiera ten" zawód" dla "prestiżu" na przykład nie będąc w pełni świadomymi, czym naprawdę jest "celibat". Tę decyzję - aby rzeczywiście "celibat" mógł spełnić swoją funkcję jako "narzędzie poznawcze" - warto podejmować świadomie. I tylko wtedy, kiedy przejawia się to w nas i czujemy, że to Serce, nasza wyższa JaŻń nas ku takiemu doświadczeniu nakierowuje. Bo oczywiście w innym przypadku można nabawić się np. "nerwicy" albo nawet jakiejś "psychozy".

X: "Celibat jest równie naturalny co posty, krótkotrwale działają oczyszczająco, ale na dłuższą metę stają się szkodliwe."

Tikali: Czy powiedziałbyś coś takiego np. Dalajlamie? Albo Buddzie?

Nie ma "właściwej czy niewłaściwej, mądrej czy głupiej" drogi ani sposobu przeżywania Życia w jego wszelkich przejawach. Najważniejsza dla Ciebie jest Twoja droga - droga wytyczana drogowskazami malowanymi "wizjami" pochodzącymi z przestrzeni Twojej świadomości i umysłu, Twojego samozrozumienia Siebie - Twojej tożsamości, Twoich wyobrażeń o Sobie. Jednakże ;-) ....
Im więcej koncepcji odpada - co i jak-ie powinno być, tym większe zrozumienie Siebie (jako JaŹni) oraz naszych indywidualnych dróg - na różne sposoby zróżnicowanych pomiędzy sobą przejawów Jedni.

Najważniejsza dla Ciebie jest Twoja relacja ze Sobą - tym, co "wewnątrz i na zewnątrz". Nawet jeśli w "zaśnieniu" zapomnisz, że iluzją jest to, co "wewnątrz i na zewnątrz" jako oddzielne. Zawsze możesz sobie przypomnieć, że Jest Jedno Ja - JednJa - Jednia. I w tej Jedni jesteśmy także doskonali, niewinni i wolni... tacy, jacy Jesteśmy.

O SEKSUALNOŚCI...

Jeśli Twoja tożsamość jest ograniczona do bycia kobietą lub mężczyzną, Twoja seksualność będzie dotyczyła relacji z "osobami płciowymi". Na przykład z powodu przywiązania do ciała (utożsamienia/uwarunkowania), z powodu strachu przed śmiercią pojawia się konieczność "przedłużania swojego istnienia w ludzkiej formie" stąd "imperatyw biologiczny". Ponieważ - zgodnie z naturą - nasze ciała obumierają, to "z biologicznego punktu widzenia podstawowym celem zachowań seksualnych jest prokreacja" prowadząca do powstania nowej istoty - potomka. Tak jak kwiaty i drzewa rozsiewamy się...

Energia seksualna - na poziomie naszej (Istoty ludzkiej) boskości - to przede wszystkim część energii twórczej. Jednak nasza najgłębsza, najbardziej intymna relacja ze Sobą i innymi cząstkami Jedni przekracza seksualność czyli płciowość oraz wszelką twórczość... ujawniając głębię Źródła Źródeł naszego Istnienia...

"Nakazem" natury jest trwanie gatunku dopóki ma on trwać, a ponieważ nie możemy widzieć ani odczuwać świadomie przepływu energii, możemy bez końca powtarzać wzorce zachowań i interpretacji emocjonalnych zgodnych z ukrytym procesem - zapisami. Jednak niektóre istoty ludzkie czasem czują intuicyjnie lub nawet mają "wizje", że ich droga nie prowadzi do "biologicznej reprodukcji". Albo po spełnieniu "nakazu reprodukcyjnego", podążając za "głosem Serca" zaprzestają "uprawiania seksu", który biologicznie służy prokreacji a czynności i zachowania zwane seksualnymi nadal mają "odcień i zabarwienie" wzorców służących wyłącznie "przetrwaniu gatunku" i to w taki sposób, jakiego zostaliśmy nauczeniu zgodnie z programem tego świata - snu. I wszelkie działania ze strefy seksualno-twórczej wykonywane są zgodnie z tymi wzorcami.

Są jednak istoty ludzkie, które odkrywają, że dla nich rozwój świadomości Siebie staje się z jakiegoś powodu ważniejszy niż "reprodukcja", "utrzymanie gatunku" itp. i wszystkie działania  oparte o te wzorce - koncepcje - idee 'szczęśliwości". Te istoty nie oceniają, że jeden sposób istnienia jest lepszy czy gorszy od drugiego. Po prostu: podążają świadomie i w zaufaniu za tym, co się przez nich przejawia.

X: "Biologii nie da się oszukać, świadome wybory to jedno, a ciało i jego potrzeby to drugie,"

Tikali: "Imperatyw biologiczny" nie jest jedynym i najistotniejszym. Może dla kogoś być, a dla innych nie musi. Bo jeśli chodzi o "biologię i potrzeby", to… Są tacy, co uważają, że nie przeżyją kilku dni bez wody, a innym się udaje. Bez problemu. Są tacy, co twierdzą, że nie mogą nie jeść mięsa, a inni, że będą chorzy albo mniej doskonali, jak będą jeść mięso itd. A jeszcze inni żyją jedząc tylko owoce itp.. Ale i tak póki czegoś nie spróbujemy, nie doświadczymy sami (najważniejsze tu jest świadome "wewnętrzne" doświadczenie w relacji z tym, co "na zewnątrz"), to trudno nam uwierzyć, że to, co wydaje się niemożliwe, jest możliwe. I oczywiście możemy - twierdząc, że to niemożliwe - pozostawać nawet w lęku przed podjęciem takiej próby. A możemy także przyjąć to, co jest takim, jakie jest wraz z naszymi odczuciami na ten temat. I widzieć to, co jest takim, jakie jest bez oczekiwań i oceniania. 

Wiedza bez praktyki jest niczym. Służy wyłącznie do podtrzymywania naszych przekonań (nawet tych nieświadomych), a nie rozwijaniu (poszerzaniu) świadomości (Siebie).
Gdy uaktywniają się tzw. dodatkowe zmysły, "stare" sposoby doznań zmysłowych ulegają "rozpuszczeniu", następuje ich transformacja. A "odzyskana" energia wspiera rozwój dodatkowych, "nowych" zmysłów i uaktywnia się nasza "wielowymiarowość"...

Pożądanie zanika, namiętność pozostaje... namiętność, pasja = radości Istnienia i podążania (zamiast pożądania😉) za Sercem Serc Źródła Źródeł.