środa, 2 marca 2022

CZY LEPIEJ COŚ WIEDZIEĆ CZY NIC NIE WIEDZIEĆ?

 Coś czasem wiem, a czasem nic nie wiem...

X: "Najlepiej dla mnie i ciebie byłoby nic nie wiedzieć, nic nie oglądać, niczego nie czytać, nie interesować się tym, co dzieje się na świecie, w jakim kierunku świat zmierza. Po co ci to wiedzieć?"

Wiedza o czymś nie zasila tego czegoś. Czyżby według ciebie najlepiej dla ludzi by było, gdyby nic nie oglądali, niczego nie czytali i nie mieli wiedzy o tym, co się zdarza w świecie? Lepiej tego nie wiedzieć, żeby co?... "Żeby tego nie przyciągać"? Czy ze strachu?

Cóż, nieoglądanie tv przez 15 lat ani brak wiedzy o panikodemii (czy nawet później brak strachu przed tą zaaranżowaną panikodemią) nie "uchroniły" mnie od tego, że zaczęłam spotykać na ulicy i w sklepach zamaskowanych ludzi. I na początku nie wiedziałam, dlaczego. Niewiedza nikogo nie chroni przed tym, co się wydarza. Tym bardziej udawanie przed sobą i unikanie tego, co do nas dociera - co wyświetla się na ekranie umysłu. A wyświetla się po to, by mogło być przyjęte świadomie.

Gdy obserwuję naturę umysłu, momentami zadziwia mnie, jak działa ten świat i ludzki umysł w tym świecie. Na przykład ze 20 lat temu (a może i więcej) śniły mi się sny o wyjmowaniu czipów z własnej głowy, choć wtedy nic nie wiedziałam o ufoludkach wszczepiających ludziom jakieś czipy. Potem słyszałam takie opowieści, ale nie wierzyłam w nie. A o pomyśle czipowania ludzi przez ludzi może ze trzy lata temu usłyszałam coś, choć wcale nie chciałam tego słyszeć. A kilka dni temu pojawiła się informacja, że dzieciom w Izraelu będą wszczepiane czipy... oczywiście "dla ich dobra i dobra wszystkich".

W ludzkim umyśle różne dziwne sny i pomysły, myślo-obrazy się roją na podobieństwo fragmentów lub całych filmów. Dla mnie jednak istotne jest to, by - nawet gdy się pojawiają najstraszniejsze scenariusze i filmy - po prostu nie bać się tego, że mogą zamanifestować się w realu. A jak pojawia się opór i strach, to nie uciekać przed tym, lecz obserwować i przyjmować. 

Nie wiem, co będzie i jak sytuacja na świecie będzie się rozwijała, ani jakie doświadczenia i sytuacje jeszcze w tym życiu się pojawią. Naprawdę nie wiem. Póki co obserwuję. I dostrzegam, że ten świat w pewnej części jest szalony, a nawet "schizofreniczny" - jak poszatkowany ludzki umysł, którego różne części są skonfliktowane ze sobą. 

Obserwuję ludzi pożądających władzy, bogactwa, skonfliktowanych, walczących ze sobą o prawdę, o racje, widzę takich, co wiedzą najlepiej, co jest dla nich i dla innych najlepsze. Widzę takich, co manipulują innymi dla własnych korzyści, takich co wiedzą, jak naprawiać i udoskonalać ten świat, widzę takich, co oszukują, kłamią itp., itd. I widzę, że ci ludzie często nawet nie są świadomi, że to robią. Nie są świadomi, że robią to sami sobie i w ten sposób zasilają taki świat - świat oparty m. innymi na konfliktach, walce ze sobą, przemocy wobec siebie wynikających z podzielenia całości Siebie na odrębne części: jedne postrzegane jako dobre, prawdziwe, a inne jako złe i nieprawdziwe.

Takie samooszukiwanie trwa od tysięcy lat poprzez kolejne cywilizacje. Jedne upadają pochłaniają same siebie i następne się pojawiają. Jakby jeden fraktal wciąż był powtarzany stwarzając iluzję zmian na lepsze... Lecz dopóki sami siebie nie uzdrowimy - nie uwolnimy z wewnętrznych (nieuświadomionych) konfliktów, życie w pokoju i harmonii ze sobą i z kimkolwiek innym, a także jakiekolwiek naprawianie, udoskonalanie i uzdrawianie tego świata, udzielanie innym pomocy - wsparcia (bez projektowania na innych tego, co w nas ukryte), jest po prostu niemożliwe.

Zatem uzdrawiam siebie stając się coraz bardziej samoświadomą istotą. To jest dla mnie przejaw autentycznej "ewolucji, rozwoju, dojrzewania" istoty ludzkiej.

Oczywiście, że widzę, spotykam i obserwuję też mądrych i pełnych miłości, coraz bardziej samoświadomych - jak dla mnie - ludzi.

Ci znają z własnego doświadczenia, czym jest i jak działa przywiązanie do różnych myśli, tożsamości - wyobrażeń o sobie i innych a nawet o świecie. Wiedzą, że przywiązanie do pewnego zbioru myśli, tożsamości i wyobrażeń powoduje takie postrzeganie różnych zjawisk, które uaktywnia pewien bardzo ograniczony zakres czuciowo-emocjonalnych reakcji.

Gdy to staje się rozpoznane, coraz więcej wiedzy, która jest mądrością, przejawia się spontanicznie, bez przywiązania do tej wiedzy i do konieczności wiedzenia i rozumienia tego, co się przejawia i dlaczego. W tych spontanicznych przejawach coraz więcej zjawisk pojawia się jak różne puzzle wyświetlające się na ekranie. Te puzzle układają się w coraz większą całość. Są widziane, obserwowane i wtedy pojawia się odczuwanie energii, która wytwarza te obrazy. Świadomość je przenika z jednoczesnym odczuwaniem energii, która je wytwarza - maluje - tańczy. To sprawia, że nadawane im jakiegokolwiek znaczenia przestaje mieć znaczenie. Pojawia się zrozumienie różnych zjawisk przekraczające wszelkie oceny tych zjawisk np. jako dobre lub złe... Pojawia się zrozumienie względności perspektywy postrzegania zjawisk w kategoriach dobra i zła. Widziane jest, że jakiekolwiek utożsamienie z tym, co postrzegane jest jako dobro, generuje konieczność postrzegania czegoś innego jako złe, bo uznane jest za przeciwieństwo dobra. A dzień nie jest ani dobry ani zły, tak samo noc nie jest ani dobra ani zła. Dzień i noc nie są od siebie oddzielone ani sobie przeciwne. 

Nie dostrzega tego umysł przywiązany do wiary w myśli i koncepcje, które stwarzają iluzję oddzielenia nocy od dnia, ciemności od światła czy zła od dobra. 

Jeśli coś jest dla ciebie w tym momencie dobre, to dlatego, że jest spójne i zgodne z twoim postrzeganiem i twoimi wyobrażeniami o sobie. Ale nie znaczy,  że ktoś inny musi czy powinien postrzegać to samo jako dobre dla niej/niego. Zaczynasz dostrzegać względność postrzegania dobra i zła przez różnych ludzi. Przestajesz negować czyjąś wiarę, dostrzegasz jednak konsekwencje jego przekonań, widzisz że się w nich miota, szarpie jak w sieci i cierpi wciąż szukając nowych sposobów na zdobycie, osiągniecie swojego celu... miłości, wiedzy, bogactwa, poczucia bezpieczeństwa, spokoju, szczęścia. 

Gdy zaś odczuwasz spójność z tym, co spontanicznie, naturalnie w Tobie, Tobą się przejawia, jaźni, przyjmujesz to jako swoją projekcję, sen... Wiesz, że to Ty go śnisz, sam go wyśniłeś. A to, co wyśniłeś, powraca do Ciebie jako swojego Źródła. Jesteś swoim snem o sobie. Ty - Niezmienność śniąca sen o swojej zmienności, pustka śniąca sen o swojej pełni, 

Po prostu Jesteś. I tańczysz swój Taniec.