wtorek, 27 listopada 2018

SPOTKANIA Z MURAMI GRANIC



Szukając s-pokoju przez odrzucanie i wypieranie się przeszłości (tak jak i snów), wciąż pozostajemy pod jej wpływem. Wszystkich trudnych doświadczeń z przeszłości i teraz (tak jak i ze snów) nie da się pozbyć przez wypieranie ich i zapomnienie, lecz przez przyjęcie ich takimi, jakie były-są. I zrozumienie Się przejawia przekraczające wszelkie uwarunkowania umysłu.

Nic nie wiadome, a jednak ś-wiadome uzdrawia wszystkie "zranienia".

Skąd cierpienie? Sami "pastwimy" się nad sobą... a chaos umysłowy i cierpienie z buntu i oporów wynika, gdy "rządzi" ja, które chce albo nie chce czegoś...

To, co czynimy nieświadomie sobie i innym, czynimy SOBIE.

Wtedy siedzimy w klatkach i cierpimy tęskniąc za tym, co gdzieś... zamiast przyjąć z ufnością i oddaniem SOBIE to wszystko, co jest dane tu i teraz...  

Bo tylko przyjęcie tego, co jest i wniknięcie w SIEBIE w ciszy przynosi ukojenie. Wtedy nawet siedząc w klatce czujemy SIEBIE - wolną, nieskończoną Istotę tego, czym jesteśmy...


Tak... to ja potrzebuje nasycenia się tym doświadczaniem aż do przesycenia. Przesycenie chaosem i cierpieniem skłania niejako iluzoryczne ja chcące lub niechcące, niechcący i chcący kontrolujące i oczekujące, skłania do kapitulacji... poddania...

jakby coś nas pchało i przyciskało do muru, który ja chciałoby przebić, rozwalić, bo zapomniało, że tylko zaniechanie nacisku i oporu, całej tej walki ze sobą sprawia, że mur sam się rozpuszcza, bo jest... iluzoryczny. Choć wydaje się przez jakiś czas być "takim prawdziwym" jak "rządy" uwarunkowanego, oddzielnego ja.