niedziela, 27 maja 2018

BŁOGOŚĆ TAŃCA ISTNIENIA


ależ mną dzisiaj wszechświat tańczy. I we mnie. I pokazuje mi Siebie (powiedzmy, że Jaźń) w taki sposób, ze nie sposób się nie śmiać... z Siebie.

Widziane (nawet nie wiadomo jak i czym, kim) to, co na powierzchni rozedrgane i niby chaotyczne. Widziane to z perspektywy głębi. I wszystko, wszystko, co na powierzchni widziane jako iluzja tego, co w głębi. I różne fragmenty tego, co na powierzchni widziane jako taniec i spektakl... "absurdów" i "abstrakcji". A głębia i powierzchnia to jedno. Się Sobą bawi...

Myśli, idee, koncepcje, koncepcje, koncepcje.... ach, wszystkie można podważyć, co tylko ujawnia, że Się (powiedzmy, że Jaźń albo Bóg z Boginią) bawi tymi myślami, ideami, konceptami.... a one nie mają ostatecznego (ponadlokalnego, bezwględnego) znaczenia.... ale relatywnie (lokalnie, względnie) działają sobie na dany czas w przestrzeni.... jako światy-sny bardzo realne... poprzez nas jako tym, w co wierzymy.

A teraz czuje i widzę tak, jakby tańczyły w przestrzeni, są sobie, niezliczone te myśli, idee, koncepcje... takie rozedrgane jakby żywe, wszystkie tak samo prawdziwe jak i nieprawdziwe narzędzia, "zabawki Się do kreowania światów". 
Ponoć...
To, w co wierzymy, ma moc kreowania... 

I tak wszyscyśmy Tym Samym - na różne sposoby: bardziej lub mniej zróżnicowanym, pojawiającym się i znikającym formami - Życiem, Istnieniem. Bo nawet w Pustce i nicości pozostaje to czucie: pełni obecności w błogości Istnienia.  A jak i ono znika, to jest nic, które nie może być pamiętane. Pozostaje po nic wrażenie, a może i czucie, że było coś, czego nie ma, choć jednocześnie jest.

Mój Myśliciel (powiedzmy, że umysł) nadaje słowom znaczenie albo je im odbiera.
Moja Niemyślicielka (powiedzmy, że świadomość) zostawia je takimi, jakie są ... a wypełniając je sobą sprawia, że Myśliciel staje się świadomy swej nieskończoności istnienia..

Coś Się przejawia jako Bóg i Bogini we mnie... scaleni ze sobą do Siebie (Swą jednią, unią), przenikający Siebie wzajemnie i zanurzeni swoim tańcem w głębi nieporuszenia..

A zabawa jest... i tak trwa.
Taka bajka Się Śni.
trala la...

nie ma oceniającego, a oceny są iluzją...
nie ma oczekiwania, a oczekiwania są iluzją...
nie ma działającego, a działanie się przejawia iluzją...

Jeśli tańczymy z totalnością, nie ma tancerza (tańczącego), jest taniec iluzji. 
Się - JaŹń przejawia tym tańcem w przestrzeni ciszy i bezruchu wieczności.



I kłaniam Się z wdzięcznością Kochane Życie za wszystkie inspiracje przyjmowane z radością istnienia i w zachwycie.


sobota, 26 maja 2018

ACH, CUDZIE ŻYCIA...


Ach, Cudzie Życia, tęczowa kaskado krystalicznie przejrzystego źródła, kłaniam Się całej wieczności w Tobie i nieskończoności Twojego potencjału. 

Błogosławię Cię Cudzie Istnienia.

Wdzięczność za Twoje istnienie poza słowami, w przestrzeni ciszy rozbrzmiewa Pieśnią nad Pieśniami roztańczoną Sobą w każdym przejawie Istnienia.

Jesteśmy w swej głębi najwyższym doznaniem Piękna i Sztuki Życia, Istnienia oraz najznakomitszymi znawcami tego doznania. I jesteśmy też erupcją wewnętrznej jedności Siebie jako: 
- tego doznania, 
- jego doświadczania 
- i postrzegania. 

Jakże więc nie opisywać tego, co pojawia się jako najgłębszy akt twórczy objawiający Się w każdym momencie pomiędzy znanym i nieznanym, gdy odczuwane jest... natchnienie?


piątek, 25 maja 2018

UMIŁOWANY CUDZIE ŻYCIA


gdy puszczamy logikę i w ciszy 
wszystkie myśli rozpuszczają Się 
wiecznością... nie znajdzie-my 
w tej nieskończoności ani początku, 
ani końca jej przestrzenności, 
ani jej stworzenia,
bo To Jest wieczne...

niedziela, 20 maja 2018

MIŁOŚĆ WSZECHMOGĄCA

ALINA F.: 
"A Miłość tak wszechmogąca, że nie stworzyła Siebie?"

Tikali:
Tak, Miłość Jest Wieczna, nigdy niestworzona przez Siebie, ale to z niej Siebie Się wyłania.

Miłość to Świadomość, jest jak wieczna, niezmienna Pustka z jej nieskończonym potencjałem.
To, Co cokolwiek stwarza w swojej iluzji, to Umysł, który Się sam z oceanu Pustki (Świadomości) wyłania - jest wyłaniany Sobą. Umysł to Rybak tkający sieci JA i zarzucający wciąż swe sieci w oceanie Pustki. To, co wyławia, nazywa swoim stworzeniem i tak tworzy nieskończone światy-sny. Czasem w swym zapamiętaniu zapomina, że to wszystko "stworzone przez niego" on tylko... wyławia z łona oceanu Pustki. Więc ulega iluzji, że coś tworzy. A czasem to nawet ulega iluzji "udoskonalania swych dzieł", które nie są stworzonymi, lecz są przejawami (Umysłu) JA wyłaniającego się z JESTEM (Świadomości).

JA JESTEM to JA, które przebudziło Się z iluzji oddzielności od wiecznego JESTEM. JA, które jest JEDNIĄ z JESTEM. Samozrodzone i wyłonione (jednocześnie.) JA z wszechbytu niestworzonego, wiecznego, niezmiennego JESTEM - JA Będące Tym Samym, co JEST. JEDNO.

czwartek, 17 maja 2018

KONIEC GONIENIA I UCIEKANIA


Nie uciekajmy zbyt daleko od tego świata, bo póki go odrzucamy, nie poznamy i nie zrozumiemy, zawsze będziemy tu wracać. Nie uciekajmy od bycia człowiekiem, bo będziemy nim, dopóki w tej formie pozornie (iluzją) "zamkniętej", nie odkryjemy Siebie. 
Bo...
Prawda jest ukryta w człowieku i w tym świecie, gotowa zawsze do odkrycia Się przed Sobą, jak skarb, prezent, który ukryliśmy. Dla zabawy w odkrywanie Siebie. W sobie - istocie ludzkiej odkrywajmy Siebie i Prawdę o Sobie, doświadczajmy Jej poznając istotę człowieka w tym świecie - śnie i istotę mandali: zasady-wzorce jego działania, aby mogły stać się rozświetlone światłem świadomości - Miłością=Mądrości.

Przechodząc przez "złotą Bramę" docieramy do kryształowego Źródła Źródeł, wracamy do ponadczasowego Domu tu i teraz - do Serca Serc wiecznego, nieustannie zmiennego Kwiatu lotosu nieskończoności. To niewidzialne światło świadomości nieskazitelnego umysłu, tryskające ze Źródła Źródeł rozświetla teraz wszystko Miłością. Dotrze wszędzie tam, gdzie może już dotrzeć...
Jestem/Jesteś/Jesteśmy Tym, za Czym gonimy, czego-kogo szukamy. Przestajemy gonić, szukać i... nagle ;-) Jesteśmy u Siebie, Sobą. 
Taka zabawa w chowanego ;-) .

Jeśli szukasz miłości, zatrzymaj się, popatrz, poczuj:

Ty nią Jesteś...
Jestem Miłością.
Jeśli szukasz, zatrzymaj się... Jesteś.
I tańczysz Siebie w Sobie - ciszy...

Ja kreuję, maluję, oświetlam, a Ty zwiedzasz, doświadczasz, podziwiasz... albo Ty kreujesz, malujesz, oświetlasz, a Ja zwiedzam, doświadczam, podziwiam... Taka zabawa, a Ja i Ty to Jedno i dla zabawy Się dzielę, byśmy z iluzji podzielenia na: "emanujące i malowane oraz doświadczane, odkrywane i podziwiane - to, co namalowane", mieli radość odkrywania Swojej kreacji-emanacji... Radość odkrywania i podziwiania Siebie w tych nieskończonych, cud-ownych przejawach, refleksach emanacji Siebie (Jaźni, Absolutu, Jedni... Tao, JabJum etc.).



wtorek, 15 maja 2018

BŁOGOŚĆ UMYSŁU I ŚWIADOMOŚCI ;-)


1. wizja jest umysłem
2. umysł jest pusty
3. pustka jest czystym światłem (*)
4. czyste światło jest jednością (**)
5. jedność jest wielką błogością
________________________________

(*) światłem świadomości
(**) w tłumaczeniu pojawia się słowo "jedność", ale w wersji angielskiej pojawia się słowo "union", co można przetłumaczyć także jako:
- unia,
- połączenie,
- wspólnota,
- harmonia,
- zjednoczenie...
może być też... jednia.

niedziela, 13 maja 2018

PRZYPOWIEŚĆ O ATLANTYDZIE...


Czysty umysł i czyste serce... 
Mandalka taka: na Atlantydzie byłam "jedną z tych z Prawa Jedni". W sercach mieliśmy zielonkawe kryształy i dlatego mogliśmy współpracować z kryształami ziemskimi w połączeniu też z kryształami innych obszarów kosmosu. To był piękny świat harmonii To było około 25 625 lat temu licząc obecnym sposobem naliczania czasu.

Potem pojawiły się nowe idee - programy w Grze, które wprowadziły ogromne zmiany doprowadzając do katastrofy i zniszczenia Atlantydy. Choć nie takie było założenie tych, co wprowadzali te nowe idee. Tragedię spowodował konflikt idei - programów. A niektóre istoty z zielonymi kryształami w sercu zostały użyte - zmuszone siłą do wprowadzania nowych idei. Zostały uwięzione w aparaturze do używania kryształów i w rezultacie nieświadomie przyczyniły się do zniszczenia Atlantydy z powodu przywiązania do świata, który uznawały za swój i przywiązania do swoich przekonań. No i z powodu niezgody na to "inne nowe".

Ci, którzy przybyli na Atlantydę z nowymi ideami, byli postrzegani rzez nas jako magowie. Kiedy umierałam i widziałam wewnętrznie całą zagładę Atlantydy, usłyszałam wtedy: jeśli po jednej stronie lustra stoisz Ty jako "osoba" o czystym sercu, a po drugiej stronie lustra… stoisz Ty…. jako "atlantydzki mag", to czy możesz, jesteś już gotowy/a te części siebie połączyć tęczowym mostem pojednania?

I zobaczyłam, że jestem magiem stojącym po dwóch stronach lustra, po jednej "dobrym", po drugiej "złym... że im większe “dobro” ma obejmować działania maga z jednej strony, tym większe “zło” pojawia się po „drugiej stronie lustra”, z którym magowie muszą walczyć... walcząc ze Sobą… I zrozumiałam, że "ciemnej strony" Boskiego Stworzenia nie warto poddawać ocenie z ludzkiej perspektywy, bo dla ludzkiego umysłu jest to strefa chaosu, w którym on się gubi, a próbując przyklejać się do tej "jasnej" wpada w ogień jak ćma do świecy i płonie... I znów powraca do tego samego świata - snu. I tak "w koło macieju"... ;-)
Poczułam gotowość i otwarcie na połączenie się ze Sobą...
Wtedy pojawił się przede mną ogromny wąż. Poczułam przez moment niepokój. Ale pamiętałam, że jestem Miłością wszechogarniającą. Widziałam, że jakaś myśl zawisła nade mną: "powinnaś się bać, bo to symbol atlantyckich magów". Ale zobaczyłam, że wąż tańczy taniec i zmienia figury... raz jest okręgiem (wężem zjadającym swój ogon), a raz tworzył sobą znak nieskończoności. Zaczęłam nagle, (najpierw cichutko. a potem coraz głośniej) wydawać z siebie dziwne dźwięki, których wcześniej nigdy nie śpiewałam. Wyraźnie widziałam, że ta wisząca nade mną myśl gotowa była wniknąć we mnie i powstrzymać przed śpiewaniem tej pieśni Serca Serc. A jednak pieśni nie przerwałam, oddałam się tym dźwiękom, wibracjom i stałam się nią. Wtedy wąż ułożył się w spiralę. Nadal śpiewając weszłam w nią jak przez bramę i przekroczyłam jej dwuwymiarość i trójwymiarowość tej spirali...

Znalazłam się w wirze zasysającym wszystkie inne wiry w siebie... Wąż znikł, był tylko wirem z różnymi wzorkami, fraktalami migającymi mi przed oczami. Czułam, że te wzorki i fraktale miały "zadanie" przyciągania mnie, ale ja pomiędzy nimi przelatywałam jakbym jakiś slalom wykonywała. I w pewnym momencie znalazłam się w przestrzeni poza tymi wszystkimi wzorkami , fraktalkami i mandalkami, poza wszystkimi dotychczasowymi koncepcjami, interpretacjami symbolu węża i symbolu spirali docierając do głębi ich znaczenia. Nie do opisania...

Dotarłam do TEGO, co jest niewyrażalne. Mogę opisać to takimi słowami:
Na podobieństwo tajfunu jestem tańczącym wirem i jego centrum ciszy jednocześnie.
A potem zobaczyłam, że umysł potrzebuje jeszcze dostrajać się do "wibracji" czystego serca... aby stał się jednym ze świadomością, aby wiedza o Jedni, która teraz napływa, stała się mądrością zrozumienia poprzez wniknięcie świadomości i rozświetlenie tego doświadczenia scalania umysłu i świadomości w Jedno. Umysł otrzebuje poddać się świadomości tak jak "męskie"  poddaje się "żeńskiemu" z takim samym zaufaniem i oddaniem jak "żeńskie męskiemu"... w Sobie. W sobie i w Sobie.

Doskonałość i świetlistość umysłu - Logosa wypływa z uświadomienia sobie niezgłębionej, nieskończonej Mądrości Natury Wszechrzeczy – Sofii wynikającej z jego połączenia - wiecznej unii ze świadomością jako Jedno. (Unia Sziwa-Szakti, Yabyum, Tao, Ometeotl  - Jedno.  Doskonałość i świetlistość umysłu - Logosa wypływa z uszanowania natury jako "przedmiotu  poznania". W innym przypadku umysł - Logos przejawia swą "naturę lokalną" -  zawiesza się na wcześniej wyłonionych strukturach, przywiązuje się do nich, więzi sam siebie i powiela te struktury w nieskończoność, tworząc kolejne fraktale powtarzającej się struktury-formy. I nazywa to "udoskonalaniem natury" tworząc w ten sposób odrębność części siebie, "tworząc iluzję istnienia odrębnych swiatów- snów". Stąd zaśniewanie się czyli traktowanie jednego świata snu jako jedynego. A natura przecież jako świadomość przejawiona w formach umysłu  jest doskonała sama w sobie.

Jesteśmy "stworzeniami obdarowanymi świadomością" albo raczej jesteśmy "cząstkami świadomości, która przyjmuje najróżniejsze formy". Te wszystkie formy i foremki (fraktale, mandale i tak dalej) to fragmenty...  Uniwersalnego Umysłu… Odbywamy więc "podróże Świadomości po czaso-przestrzeniach Uniwersalnego Umysłu".

Istnieją trzy podstawowe cykle czasoprzestrzenne: liniowy, helisowy i spiralny. Cykle te powiązane są także z różnymi "sposobami" podróżowania. Czas liniowy istnieje we wszystkich trzech rodzajach podstawowych cykli czasoprzestrzennych: cyklu kołowym - po okręgu (poziomym i pionowym), cyklu helikoidalnym i cyklu spiralnym.  Czasoprzestrzenny cykl kołowy symbolizuje okrąg - 2D, cykl helikoidalny helisa - 3D, a cykl spiralny spirala-  4D. Każda ta figura w płaskiej 2D wymiarowości staje się ograniczonym symbolem jej wielowymiarowości (np. koło w 3d to sfera, a spirala w 4D to stożek). 

Bezczas pojawia się w w punkcie centralnym spirali.

Dlatego czas zanika, ponieważ dla Umysłu następuje "kolaps czasu". Dzieje się tak, gdyż czas jest narzędziem ograniczającym zakres Świadomości i percepcję Umysłu, ale jednocześnie umożliwia doskonalenie tejże percepcji czyli sposobu postrzegania i rozumienia przez Umysł danej czaso-przestrzeni.

Kiedy "wpadamy" w cykl spiralny (4D), wchodzimy w "bramę do 5D". Dojście do "punktu wierzchołkowego" w cyklu  spiralnym pozwala na połączenie, zintegrowanie  różnych światów i przechodzenie tunelami pomiędzy światami w „czasie zerowym”. Dla mnie bezczasowość nie jest lepsza od istnienia w formach czaso-przestrzennych, po prostu nie wartościuję tych dwóch przejawów/stanów całości, Jedni. I tak samo nie uważam, że dusza bez ciała jest czymś „lepszym” od duszy w ciele.

„Greckie słowo symbol – rzeczownik σύμβολον sýmbolon oznaczało "niewielki, rozłamany na pół. Ale czasownik συμβάλλω symbállo oznaczał „zbieram” lub „porównuję, składam, łączę”. Tak jak cząstki - różne puzzle naszej tożsamości, świadomości... zbierane, składane, łączone... w Jedni, Całości. Zatem przywiązanie do mitów o symbolach zatrzymuje nas w różnych światach - snach...A symbole to tylko "drogowskazy" w naszych podróżach.






piątek, 11 maja 2018

UZDRAWIANIE ZADAWANYCH RAN...


Tak... wygląda relacja "kata i ofiary". 

Ten, kto wysyła strzały, wcześniej sam je otrzymał... 
Ten, kto otrzymuje strzały, sam je kiedyś wysyłał...
Ten, kto wysyła strzały, zawsze prędzej czy później dostanie je z powrotem. 
To jak zatrzymać tę "reakcję łańcuchową" nieświadomego przekazywania takich strzał, powodowania bólu, nienawiści i cierpienia? Ranienia wciąż innych i siebie?

Miłość uzdrawia nas... wspiera poznawanie Siebie... Miłość wspiera uświadamianie tego, co w nas nieświadome. Uświadomienie to dostrzeżenie Siebie w innych i innych w Sobie. Dostrzeżenie w sobie wzorców, według których działamy nieświadomie. Uświadomienie, że we wszystkich ciałach ludzkich jest zapisany wzorzec kata i ofiary. Że niemal każdy człowiek doświadcza przez jakiś czas wzorca iluzorycznego oddzielenia od tego, kim, czym jest. Niemal każdy doświadcza dwubiegunowości różnych wewnętrznych konfliktów. Między innymi nieuświadomionego konfliktu: kat - ofiara. Ten, kto utożsamia się z rolą ofiary, ma ukrytego w swoim "cieniu" - nieświadomości kata. A kat jest ofiarą, która pragnie "zadośćuczynienia, sprawiedliwości" w formie zemsty albo walki, która pozornie ma na celu iluzoryczną obronę przed ewentualnym atakiem. I wciąż doświadczamy tego, dopóki żyjemy w nieświadomości bycia animowanymi tymi wzorcami, w oddzieleniu od Siebie jako całości, którą wszyscy jesteśmy. 
Zrozumienie tegoż rozpuszcza wszelkie więzy, łańcuchy i prowadzi do wyzwolenia. To zrozumienie nie jest wiedzą. Co z tego, że coś wiem/wiesz, jeśli to wiedzenie niczego nie zmienia? A gdy jednocześnie wiem, czuję, widzę - jestem świadoma Siebie w innych i innych w Sobie jako Jedno, to jest zrozumienie. Bo nawet to, że "coś wiem", nie ma żadnego znaczenia, gdy to nic nie zmienia, a tylko powtarza czy nawet "udoskonala" wzorce myślenia (i działania) utrzymujące istoty ludzkie w oddzieleniu od Siebie, w konfliktach i w cierpieniu. Zrozumienie powoduje ogromne zmiany np. wyzwolenie z/od cierpienia. Wtedy energia zasilająca nieświadome wzorce działania utrzymujące i kreujące kolejne konflikty zostaje uwolniona, wzmacnia Miłość, która harmonizuje nasze "relacje" ze Sobą..

To, jak wobec innych działam i co wobec innych robię, 
robię to tylko samej/samemu Sobie (Self).

*) zrozumienie, które nie znaczy "tak, wiem, wiem", lecz które znaczy "doświadczone i uświadomione staje się zrozumieniem".
------------------------------------------------
rysunek znaleziony w internecie

czwartek, 10 maja 2018

TĘCZOWA EMANACJA...


tęczowa emanacja jest iluzją, wypływa z CiebieSiebie - Źródła Źródeł, Serca Serc zanurzonego w Kwiecie pustki..  

Widzisz, czujesz, wiesz (bo tym Jesteś), że ta emanacja jest Życiem, choć Ty-Siebie (Self-Jaźń) wyłaniasz Się z pustkipełnejwszelkich potencjałów....

Mądrość "wie", że Jesteś niczym. Miłość "czuje", że Jesteś wszystkim, - nicwewszystkim i wszystko w niczym... Paradoks? Zintegrowany znika.




środa, 9 maja 2018

BRAMA DO JEDNI ZE SOBĄ


kryształowe słońce...
złota brama...
diament w lotosie...
unia...
jednia...
mnie-ciebie...
źródła i oceanu...
emanacji pustki...
umysłu i świadomości...
form w bezforemności...
nieobecności w obecności
i obecności w nieobecności...
od-dycha i w-dycha-mmmmmm...
jestemmmmmm...



wtorek, 8 maja 2018

PUSZCZANIE PRZYWIĄZANIA DO KONCEPCJI


Oto każda chwila jest pierwszą i ostatnią chwilą - jedyną teraz w tej chwili... zanurzoną i połączoną ze wszystkim, co jest...

Oto koniec koncepcji, koniec historii, koniec scenariuszy, koniec ocen i oczekiwań,
koniec przeszłości i przyszłości. Jest tu i teraz wieczności niezgłębionego Istnienia.

Prezent, dar obecności, w której ukryty cały potencjał nieobecności - Jestem bez koncepcji, bez historii, bez scenariuszy, bez przeszłości, bez przyszłości, bo Jestem w połączeniu, zaślubieniu, w Unii, Jedni, w zanurzeniu we wszystkim, co istnieje, w bezkresie nieskończonego potencjału pustki...
Diamentowy klejnot w lotosie odnaleziony. Ukryty przed Sobą skarb, ukryty przed Sobą - ot tak, dla zabawy - teraz odnaleziony... Ach, bezcenny skarb, bezcenny prezent, ("present" ;-) ) - obecność bez koncepcji - ("reunion" ;-) ) - odnowienie Unii ze Sobą w Sobie.

Niby nic się nie zmienia, a jednocześnie zmienia się wszystko, jak po przejściu przez "ucho igielne", "paszczę lwa" czy "paszczę nieskazitelnego jaguara" ;-), transcendencja, transformacja w kolaps... znanego w nieznane, w zanurzenie z oddaniem, z całkowitym oddaniem Sobie w Unii ze Sobą, Jedni niezmierzonego kwiatu pustości pełni z diamentowym źródłem źródeł.

Nie ma przebudzenia ani oświecenia - jest diametralna zmiana "sposobu" istnienia, Jest zespolenie Siebie ze Sobą w Jedni... Bogini i Boga w Absolucie... I tak Ona śpiewa Jemu czyli Sobie:

...Jesteś diamentowym sercem lotosu pustki (pełnej nieskończoności swego potencjału), którą Jestem... Niewidzialna świetlistość diamentowego umysłu osadzonego w nieskazitelnym sercu lotosowym zapładnia cały kwiat pustki, którym Jestem...

Tak, pławię się, pływam, nurkuję Tobą-Sobą zanurzona po ostatni atom istnienia... w wiecznej pustce. Tak, tak, tak, zanurzonammmm.. w Absolucie.

Czyjekolwiek oceny i oczekiwania, że "to nie tak", bąbelkami śmiechu pustki wypuszczane z jej serca pękają radośnie i rozpuszczają się w Sobie.

Ocean nieskończoności i źródło źródeł to Jedno. Umysł i Świadomość to Jedno - Jedni Ja z Jest, obecności z nieobecnością, skończonego z nieskończonością tu i teraz.

Nikt nie musi intelektualnie łapać i rozumieć sensu i przesłania każdej bajki, każdej koncepcji też. Bo im bardziej wierzymy wyłącznie w "swoje" jako "jedynie prawdziwe", tym trudniej nam uchwycić i zrozumieć sens innych.

Puszczając wszystkie koncepcje dostrzegamy, że wszystkie one są jak mandale. Każda jest piękna na swój sposób doskonałością manifestacji ich wspólnego źródła. I nic jednej wśród oceanu innych mandali nie wyróżnia oprócz iluzji chwilowej preferencji, która... przyciągnąć nagle może z siłą grawitacji "czarnej dziury" zasysającej w siebie wszystko, co przekroczy jej "horyzont zdarzeń"...
I zdarza się, że ta jedna pozornie maleńka mandala nami poruszy jak wicher wichrów, tak nas rozwibruje i rozprzestrzeni, że nagle dostrzeżemy jej głębie bez dna, jej bezkres i wieczność. A gdy wskoczymy z oddaniem, z zaufaniem w tę otchłań nieznanego, odkryjemy w niej Siebie...i ją w Sobie... 
i to, że ta "czarna dziura" jak lotosowy kwiat promieniuje świetlistością umysłu osadzonego w jej sercu serc.

To, co emanuje, jest tym samym, co jest emanowane swoim zróżnicowaniem siebie.
Samo siebie tworzy, rozdziela, multiplikuje, różnicuje... i samo siebie odkrywa w tym rozdzieleniu, poznaje i scala ze sobą. Sobą w sobie. Samo siebie uwalnia, uzdrawia od utożsamienia z odseparowaniem od siebie kolorów jednej tęczy tęcz i od przywiązania do swojej emanacji - kreacji jako czegoś odrębnego od Siebie jako źródła źródeł.

Więc jako Jedno w swej całości kreuje: dźwięczy w ciszy, tańczy w bezruchu, maluje, pisze... wszystkie obrazy, mandale, historie, scenariusze - iluzje i doświadcza Siebie...
emanacją tęczowych refleksów kryształowego źródła - lotosowego serca - zanurzonego jak perła w łonie przestrzennej nieskończoności potencjału pustki.