"Jeśli nigdy nie doświadczyło się, nie dopuściło
głębiej miłości bezwarunkowej, to taka miłość może przerażać i/lub powodować
wycofanie." - DominikaWachowska
Tak, taka miłość może nawet przerażać.
Taka miłość bywa odczuwana wobec wszystkich ludzi, ale przejawia się wobec
Obecności indywidualnych istot ludzkich. Czyjaś Obecność czasem może nas
dotknąć tak głęboko swoim pięknem (lub "brzydotą"), by za chwilę
(czas jest względny) poruszyć w nas coś, co jeszcze nie zostało odkryte, a co
nagle wypływa na wierzch ze strefy "cienia", z nieświadomości - z
nieznanego...
Dla mnie Miłość, którą zwie się bezwarunkową jest
wszechobejmującą, wszechprzenikającą... i doświadczanie jej polega na tym, że
jeśli od czegokolwiek jestem jeszcze oddzielona, to to się ujawni,
zamanifestuje, wyłoni ze strefy nieznanego (nieświadomego), żebym mogła kolejne
części Siebie jako Całości obejmować i przenikać samo-świadomością,
zrozumieniem, miłością.... I integrować w Sobie scalając SIEBIE jako całość,
Jedno...
Jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że przez kilka lat
czułam pewien opór przed mężczyznami stojącymi przed sklepem i nagabującymi
przechodniów, i oczywiście mnie o pieniądze. Wyglądali na
bezdomnych albo bezrobotnych alkoholików. Tak ich oceniałam. Próbowałam różnie
się wobec nich zachowywać. Czasem kupowałam im jedzenie. Czasem dałam jakieś
pieniądze. Czasem udawałam, że nie słyszę, co mówią. Bo najchętniej
przechodziłabym obok nich niezauważona. Lecz tak na prawdę to... bałam się ich
z jakiegoś powodu. Aż wreszcie któregoś dnia coś się zmieniło. Szłam do sklepu,
zobaczyłam dwóch takich mężczyzn, ale tym razem spojrzałam jednemu z nich
prosto w oczy, bo czułam już miłość w sercu i zrozumienie dla ich przejawu. I w
tym momencie... oboje uśmiechnęliśmy się do siebie. Ten trzeci również. I
poczułam, że rozsypały się we mnie i znikły kolejne warstwy jakichś granic,
które wcześniej oddzielały mnie od takich ludzi i nie pozwalały odczuwać wobec
nich miłości. Poczułam w sercu radość tej zmiany.
Kiedyś moja przyjaciółka powiedziała mi, że zrozumienie i
miłość, która się przeze mnie wobec niej przejawiała, momentami ją tak
przerażała, że jej "ego" miało ochotę zanegować wszystko, co się
przeze mnie przejawiało. Nie mogła tego przyjąć, bo czuła w sobie mnóstwo oporów
i koncepcji, które jej podpowiadały, że to niemożliwe,
by w taki sposób można było kochać i rozumieć ludzi. Nawet - jak przyznała -
momentami czuła wręcz nienawiść do mnie. I tak walczyła "ze mną" w
sobie miesiącami, a nawet latami. Bo tak się przejawia wewnętrzny konflikt pomiędzy tym,
czym nie jesteśmy - myślami, ideami, konceptami oddzielenia a tym, czym
jesteśmy: kochającymi i kochanymi Istotami... (Miłością i Madroscią. Swiadomością i Umysłem jako Jedno).
Aż wreszcie kiedyś powiedziała mi, że poczuła otwartość na
przyjęcie tej miłości, bo odkryła i wie, że gdyby nawet zrobiła "coś
strasznego", nawet gdyby na przykład "zabiła człowieka", to zostałaby
przyjęta ze zrozumieniem, a 'moje' uczucie do niej nie uległoby zmianie.
To uczucie może się tylko w nas pogłębiać...
Może się pogłębiać wraz z naszą samo-świadomością, ponieważ
obszary nieznanego są nieskończone. Na
poziomie świadomości w zatrzymaniu poza myślami, koncepcjami, sytuacjami, w
ciszy poza ciszą, jesteśmy... niczym i wszystkim jednocześnie, pyłkiem i wszechświatem
całym jednocześnie, połączeni z nieokreśloną, nienazwaną, nieskończoną, wieczną
całością... Jednak Życie jest dynamiczne i podróż w nieskończoności
trwa. A my wkraczamy w kolejne obszary nieznanego. Na tym etapie podróży tak
to jest postrzegane z perspektywy kropli oceanu, którą jestem, kropli, która wie i czuje, że na poziomie
świadomości jest integralną cząstką oceanu, a cały ocean w niej się odbija.
Kropla jest oceanem i ocean w kropli się przejawia. Jednak... ta kropla przesuwa się wciąż z falami i zwiedza
różne obszary oceanu, które poznaje jako... różne światy - sny... I może je
obejmować, i przenikać Sobą w sobie... jako ocean w kropli...
Jest nieznane niepoznane a poznawalne i nieznane niepoznawalne.
p.s. owi bezdomni, o których rok temu wspomniałam w
poniższym tekście, niedługo potem... zniknęli... Już ich nie ma...