czwartek, 21 grudnia 2023

WIARA I NIEWIARA

 Możesz badać wiarę w Boga na różne sposoby. Jeśli nie wierzysz w Boga, możesz znajdować różne argumenty, by potwierdzać jego nieistnienie. Możesz pisać o tym traktaty, naukowe rozprawy albo felietony itp. a i tak tylko potwierdzasz to, w co wierzysz. 

A jeśli wierzysz w Boga i badasz wiedzę o Bogu, czytasz różne księgi, słuchasz mędrców, erudytów, którzy mają o nim ogromną wiedzę teoretyczną albo sam piszesz traktaty, kolejne interpretacje pism i ksiąg wszelakich o Bogu, też nic o nim nie wiesz. Wciąż nic o nim nie wiesz. 

Boga znają tylko ci, którzy doświadczyli go w sobie, sobą. Tak samo jest z duszą czy Duchem (Świętym, Wielkim)... Czymkolwiek transcendentnym...

WIARA TO WIEDZA POCHODZĄCA ZE SNÓW O SOBIE...

Jedno zdarzenie czy zjawisko może być doświadczane i interpretowane na różne sposoby, bo filtry tego, co uznajemy za prawdziwe są różne. I na przykład są tacy, co wierzą, że człowiek jest zwierzęciem, potworem, inni, że upadłym aniołem albo bogiem ukrytym w formie ludzkiej, jeszcze inni, że eksperymentem jakichś wyższych cywilizacji, dziełem Boga lub bogów albo... świadomością śniącą sen o sobie...

Między opowieścią o tym, co się komuś zdarzyło (kiedyś, wczoraj, przed chwilą) a opowieścią wymyśloną i opowiadaną przez kogoś, nie ma żadnej różnicy. Która z tych opowieści może być uznana za prawdziwą, zależy od wiary. 

Wiara to wiedza płynąca ze snów o sobie, z którą w zaśnieniu utożsamiła się świadomość.

Wierzysz, że coś jest prawdziwe czy możliwe, to jest to dla ciebie prawdziwe i możliwe. Wierzysz, że coś jest nieprawdziwe i niemożliwe, to jest to dla ciebie nieprawdziwe i niemożliwe. Wiara ogranicza świadomość i warunkuje ją. Ale nie znaczy to, że nigdy nie pojawi się w twoim świecie - śnie to, co zostało uznane za nieprawdziwe czy niemożliwe. A gdy zdarza się to, co z powodu wiary zostało uznane za nieprawdziwe i niemożliwe, następuje szok, niedowierzanie... A jednak i tak się zdarza...

Dlatego wierząc w istnienie różnych opowieści w żadną z nich nie wierzę. Wiem, że wszystkie opowieści jak ruchome myślo-obrazo-koncepty wypływają ze mnie i we mnie znikają. Jak dźwięki w ciszy pojawiają się wybrzmiewają i zanikają... Czasem ulegam iluzji, że niektórymi z nich się bawię i śpiewam pieśni, czasem jakieś opowieści opowiadam, ale one same ze mnie, we mnie pojawiają się, tańczą, i znikają. Zmienne w niezmiennym...



środa, 20 grudnia 2023

IDENTYFIKACJE I OGRANICZENIA PERSPEKTYWY ZROZUMIENIA SIEBIE

Każda identyfikacja z jakąś myślą, z jakimś konceptem jest jak przyjmowanie przez świadomość formy kolejnego wcielenia - jak ciągła reinkarnacja świadomości w strumienie myślo-obrazo-konceptów. To jest jak wejście w jakiś fascynujący ruchomy obraz. Wejście w taki ruchomy obraz warunkuje i ogranicza bezkresne poczucie siebie. Wtedy świadomość jakby wpada w pułapki postrzegania form zmysłowymi doznaniami i traktuję to, co postrzega jako jedyną rzeczywistość.

Ale gdy część siebie (swojej uwagi, energii) daję na przykład słowom albo obrazom, a część bezruchowi i ciszy w sobie, wciąż jestem obecnością nieuwarunkowanej niczym świadomości, a umysł pozostaje cichy i spokojny. Świadomy ciszy i bezruchu.

Gdy utożsamiam się z myślami, pozornie zatracam samą siebie zapominając o swojej prawdziwej naturze, bo bezruch jest niewidzialny dla strumienia myśli.

Myśl może tylko przez moment zauważyć ciszę, ale nie może jej poczuć ani nią być, dopóki w ciszy się nie rozpuści. Może jedynie w ciszy zaniknąć. Koncept może opisywać bezruch i ciszę, ale nie może ich poczuć ani tym być. Ale strumień myśli może być widziany w bezruchu i ciszy. I każdy koncept może być widziany przez bezruch i ciszę. Tak samo jak dźwięki są słyszane tylko w ciszy. Dźwięki nie słuchane ciszą w ciszy, stają się jazgotem.

Możliwa jest błogość w obserwowaniu form, ale ta błogość nie pochodzi z form, lecz spoza form. Jest ich źródłem, z którego wypływają formy i do którego powracają.

Kiedy radość pochodzi z form, jest chwilową przyjemnością. Gdy jakaś forma się pojawia i sprawia przez chwilę przyjemność, czujemy się dobrze, a gdy się kończy, czujemy się źle, bo nasza świadomość została ograniczona i uwarunkowana przyjemnością pochodzącą z zewnątrz. Oczekujemy, że to, co postrzegamy jako przyjemne i dobre, zawsze takim powinno być. A tak nie jest. Bo często to, co najpierw postrzegamy jako dobre, zamienia się w złe, bo w świecie form dobro i zło są zamienne i relatywne. Jedno bez drugiego nie istnieje, bo w dualistycznym świecie - śnie jedno zawiera się w drugim (ukrywa się w cieniu drugiego). 

Ten, kto postrzega siebie jako dobrego, zawsze tym postrzeganiem generuje nieświadomie złego, ponieważ musi istnieć jakiś zły, by mógł istnieć dobry. Zły zawsze jest dopełnieniem dobrego i odwrotnie. Nikt nie mógłby uznawać siebie za dobrego, gdyby nie istniał choć jeden jakiś zły. W taki sposób w świecie nieustannego poznawania dobra i zła pozornie tracimy swoją prawdziwą radość istnienia, życia, bycia. Doświadczamy "wygnania z Raju", który jest symbolem krainy wewnętrznej szczęśliwości, wolnej od poszukiwań tej szczęśliwości w uzależnieniach od zewnętrznych form postrzeganych zmysłowo.

Nikt tu nie neguje radości z czegoś, co jest postrzegane zmysłowo. Tu się wskazuje jedynie na to, że taka radość jest nietrwała, że może uzależniać i zawsze prędzej czy później to, co tę radość sprawia, zanika albo przekształca się w coś innego, co powoduje rozczarowanie i postrzegane bywa jako nieszczęście.

Radość i błogość niezależna od jakichkolwiek form i obrazów jest moją prawdziwą naturą. Będąc radością nie potrzebuję szukać jej w formach. A widząc w formach obrazy siebie, czuję błogość.

Miłość jest moją prawdziwą naturą. Będąc Miłością nie potrzebuję jej szukać w formach. Nie potrzebuję oczekiwać wzajemności od form i obrazów siebie ani warunkować jakimiś oczekiwaniami i powodami do miłowania. Widząc w formach obrazy siebie widzę w nich miłość.

Myśli są pięknymi formami. Powstawanie i pojawianie się myśli jest pięknym zjawiskiem, spontanicznym aktem. Lecz całkowita identyfikacja z nimi jest jak inwolucja, która prowadzi do upadku w zapomnienie o swojej prawdziwej naturze. A uwalnianie się od identyfikacji z myślami jest jak ewolucja, która prowadzi do wyzwolenia i przypomnienia o swojej prawdziwej naturze. Inwolucja i ewolucja są jak wdech i wydech. Wdech i wydech też bez siebie w tym świecie - śnie nie istnieją.

Gdy poczucie siebie zlewa się z myślami, świadomość staje się ograniczona i uwarunkowana utożsamieniem z myślami. Gdy ten stan uwarunkowanej świadomości pogłębia się (intensyfikuje), staje się coraz bardziej dysfunkcyjny. W zewnętrznym świecie pojawia się coraz więcej szaleństwa, obłędu, zagubienia i wojen, które są projekcją ograniczeń i uwarunkowań świadomości. Identyfikacja z myślami sprawia, że stają się one pułapką, więzieniem dla świadomości. Identyfikacja z myślami redukuje, ogranicza i warunkuje świadomość.

Uważna obecność uzdrawia i wyzwala świadomość z tych ograniczeń i uwarunkowań.

Bezruch i cisza to nieuwarunkowana niczym świadomość.

Tym jestem.

A każda myśl pojawia się ze mnie i znika we mnie. Każda forma pojawia się ze mnie i znika we mnie. Wszystko, co pojawia się ze mnie i znika we mnie to ruchome obrazy, myślo-obrazo-koncepty. One są jak różne sny o sobie, które wyśniewają się ze mnie.

Prawdziwa radość - błogość jest częścią mojej prawdziwej, niezmiennej, wiecznej natury. Jest tym samym, co miłość wszechobejmująca i wszechprzenikająca i tym samym, co świadomość. 

Tym jestem.

piątek, 15 grudnia 2023

TIKALOWA "OPOWIEŚĆ WIGILIJNA" ;)

Był sobie mały chłopiec o imieniu Bill. Pewnego dnia dostał w prezencie grę Monopoly. Bardzo był ciekaw, jak się gra w tę grę. Z wypiekami na policzkach czekał na moment, kiedy będzie mógł zagrać. Po wieczerzy ojciec Skurcz pozwolił Billowi rozpakować grę i ku wielkiej radości chłopca razem z matką i ojcem usiedli we trójkę przy uprzątniętym już przez służących stole. Po wnikniwym przestudiowaniu opisu i zapoznaniu się z zasadami gry, rozpoczęli wspólną grę. (Kluczowym elementem Monopolu jest inwestowanie w nieruchomości i budynki na planszy. Gdy gracz trafi na wolne pole, może je kupić od banku i stać się jego właścicielem płacąc wyznaczoną na polu cenę. Potem może na nich stawiać domy, hotele itd. oraz zarabiać na postawionych nieruchomościach coraz więcej i więcej. Aż do wygranej.) Chłopiec był grą zafascynowany. I choć za pierwszym razem wygrał ojciec, mały Bill postanowił, że zrobi wszystko, by zostać mistrzem tej gry.

Tydzień później po kolacji znów mógł zagrać w tę wspaniałą grę. I to z ojcem, z matką, a nawet z wujem, który wobec niego zawsze był niezbyt miły, złośliwy i bardzo krytyczny, czasem nawet trochę bardziej niż jego własny ojciec. Ale tym razem Bill odniósł zwycięstwo, wygrał i poczuł się szczęśliwy. Chyba pierwszy raz w życiu czuł takie szczęście, bo matka z ojcem i wujem razem bili mu brawo i gratulowali zwycięstwa. Uśmiechali się do niego wszyscy jak nigdy wcześniej. Ojciec pochwalił Billa, że tak szybko pojął zasady nowej gry, że sprytnie oszczędzał i inwestował pieniądze. Dodał też, że do wygrania tej gry potrzebne jest szczęście, a Billowi najwyraźniej szczęście dopisało. 

Tak, Bill czuł to szczęście, a nawet poczuł w tym momencie, że nareszcie został doceniony i że (ku jego zaskoczeniu) jednak był kochany przez matkę, ojca, a nawet wuja.

Tej nocy chłopcu śniły się ogromne place w miastach i na ich obrzeżach, które kupował i stawał się ich właścicielem. Widział, jak na tych placach pojawiały się domy i hotele. Śniły mu się też ogromne połacie ziemi, różne fabryki, biura, banki, całe miasta, które kupował, nawet kopalnie diamentów i najpiękniejszych kamieni na świecie... Aż w końcu zobaczył całą Ziemię. A on miał tyle kasy, że mógł wykupić całą planetę, stać się jej właścicielem i najbogatszym człowiekiem na Ziemi. Matka i ojciec bili mu brawo, uśmiechali się do niego, tulili go i wychwalali. Wujek przepraszał, że go nie doceniał i nie dostrzegł wcześniej geniuszu talentów Billa. Nawet go pierwszy raz w życiu przytulił. Bill w tym utuleniu za plecami wujka zobaczył tłumy ludzi, którzy wiwatowali na jego cześć... i gdy tylko o czymś pomyślał, ci ludzie natychmiast spełniali jego życzenia. I sen się skończył.

Gdy mały Bill obudził się, całe jego ciało drżało, pidżama była mokra od potu, włosy też. Czuł suchość w gardle, ale przyszła do niego myśl, że większego szczęścia nie mógłby ani sobie wyobrazić, ani znieść, bo to szczęście, którego właśnie doświadczył we śnie, ledwo był teraz w stanie wytrzymać.

Od tego momentu Bill zaczął uczyć się wszystkiego, co mogłoby mu pomóc w osiągnięciu tego pięknego celu, który mu się wyśnił. Nie interesowało go już to, czego inne dzieci uczyły się w szkołach, lecz tylko to, co byłoby pomocne w realizacji jego sennego marzenia. Gdy stawał się młodzieńcem, podstawowe zasady gry w Monopol stały się podstawowymi zasadami niemal wszystkich jego działań. Z pasją zaczął studiować różne dziedziny życia, więc nie miał czasu, by studiować na jakichś Uniwersytetach, zdobywać oceny, stopnie naukowe. Dlatego studiował jako samouk, uczył się tego, co miało mu pomóc zrealizować jego marzenie.

Zaczął pracować nad udoskonalaniem i rozwijaniem zasad gry w Monopoly, by mogły one skutecznie działać w każdej dziedzinie życia. Wnikliwie zatem studiował różne dziedziny życia i funkcjonowanie człowieka. Inwestował w badania naukowe, które mogłyby dawać mu coraz większą kontrolę nad ludźmi i nad różnymi zjawiskami. Zaczął też wymyślać sposoby działania przekraczające i omijające powszechnie obowiązujące prawa. Niektórym ludziom nie podobało się to i oskarżyli go o łamanie jakiegoś prawa. Ale Bill wiedział przecież i szczerze wierzył w to, że także prawo, jako jedną z podstawowych dziedzin życia regulującej między innymi prawa własności na planecie też trzeba będzie zmienić i dostosować do zasad gry w Monopoly czyli zmienić prawo tak, by mógł stać się właścicielem całej Ziemi i wszystkiego, co na niej i w niej istnieje.

Gra w Monopoly jednak zawiera w sobie element ryzyka i czasem może się zdarzyć, że gracz wyląduje w więzieniu. Ale Bill doskonale wiedział także i to, że zgodnie z zasadami gry w Monopoly, jeśli ma się odpowiednio duże zasoby finansowe, można z więzienia się wykupić albo... Tu już dostrzegł nową perspektywę konstruowania prawa w taki sposób, żeby nigdy nikt do więzienia nie mógłby go wsadzić. 

I tu kończy się opowieści o Billu Skurcz.

Pointy ta historia nie ma. Opowieść jest o tym, że Billowi wciąż śni się ten sam sen. I nam wszystkim śnią się różne sny. Sen o Billu jest jak sen we śnie. W różne gry w tych snach gramy, różne role w nich odtwarzamy, różne zadania wykonujemy i różnych ograniczeń - które mogą być przekraczane albo nie - z powodu wiary w różne myślo-koncepty doświadczamy.

Kiedy śnimy te sny, zawsze jesteśmy obserwatorem snu, nawet gdy odgrywamy jakąś rolę lub wykonujemy jakieś zadania we śnie. A czasami sny spontanicznie ujawniają rozpoznanie różnych zjawisk i pogłębiają ich zrozumienie. I wtedy następuje uwolnienie od przywiązania do myślo- konceptów, które (przez identyfikacje z nimi) oddzielały nas od naszej prawdziwej natury i ograniczały głębsze zrozumienie siebie.


niedziela, 26 listopada 2023

KIM - CZYM JESTEM?

 Jestem istotą spoza tego świata, czymś nieopisywalnym językami i słowami pochodzącymi ze świata - snu konfliktów, walki, manipulacji, kradzieży i kłamstw. Reguły, zasady, zarządzenia, a nawet prawa obowiązujące w takim świecie są podrzędne wobec nadrzędnych praw pochodzących spoza takiego świata. Z tej perspektywy Ziemia nie należy do człowieka, nie ma żadnego istniejącego właściciela ani poza nią, ani na niej. Takie pojęcia jak narody, kraje, ich rządy, właściciele różnych obszarów ziemskich, budynków i wszystkich materialnych wytworów zwanych nieruchomościami i ruchomościami są wytworami umysłu ludzi zaśnionych w takim świecie czyli trójwymiarowym świecie - śnie konfliktów, walki, manipulacji, kradzieży i kłamstw. Taki świat - sen oraz pojęcia budujące dramaturgię takiego świata - snu używane przez zidentyfikowanych z takim światem - zaśnionych w nim ludzi, traktowane są jako rzeczywiste, prawdziwe. Łącznie z różnymi grami, w których zaśnieni w tym świecie pogrywają.

Na przykład dwuwymiarowe płaszczaki wierzące w reguły i żyjące według zasad i praw dwuwymiarowego świata każdą istotę żyjącą zgodnie z prawami świata trójwymiarowego postrzegają poprzez filtr swoich ograniczeń. Postrzegają poprzez filtry swojej dwuwymiarowej percecji. I na przykład trójwymiarowa, okrąglutka sfera widziana jest w takim świecie wyłącznie jako okrąg. Gdy sfera przechodzi przez taki świat, może wzbudzać strach jego mieszkańców, gdyż to zjawisko płaszczaki postrzegają jako okrąg o zmieniającym się promieniu czyli coś nienaturalnego, nienormalnego w ich rzeczywistości dwuwymiarowej. Bo w tej rzeczywistości wszystkie okręgi mają niezmienne promienie, które nie mają prawa ulegać zmianom.

Nie dziw się zatem, że gdy na przykład jesteś istotą wykraczającą poza trójwymiarowość i nie działasz według zasad i praw trójwymiarowego świata konfliktów i walki, to i tak postrzegany i oceniany jesteś przez istoty ze świata trójwymiarowego według zasad i praw, w które one wierzą, według których postrzegają rzeczywistość i w niej działają. Dla nich świat trójwymiarowy jest jedyną rzeczywistością. 

W zakresie percepcji trójwymiarowej możesz być postrzegany i oceniany na różne sposoby, gdyż w rzeczywistości świata trójwymiarowego pojęcia dobra i zła są względne. Te pojęcia dobra i zła są zależne od konceptów, w które dane ja-ego* lub grupa czy jakaś tzw. społeczność owych ja-ego wyznających te same lub podobne koncepty wierzy i uznaje za wartościowe.

Gdy w trójwymiarowym świecie ktoś traktuje życie na planecie Ziemia jak grę "Monopoly", to wszystko, co postrzega jako rzeczywistość, traktuje jak elementy tej gry łącznie z całą Ziemią i wszystkim, co w niej i na niej. Gra jest dla niego rzeczywistością, a rzeczywistość jest grą.

Jeśli ktoś traktuje życie na planecie jak grę w "Bądź bogatszy", też wszystko w Ziemi i na Ziemi, łącznie z florą i fauną, nawet łącznie z ludźmi traktuje jako zasoby umożliwiające powiększenie jego bogactwa. A cokolwiek, co według zasad takiej gry nie ma potencjału powiększania bogactwa graczy, nie stanowi żadnej wartości. W związku z tym, jeśli taki gracz uzna cokolwiek za bezwartościowe w jego walce o zwycięstwo w grze, może przeznaczyć to w swoich strategicznych planach do eliminacji z planszy (przestrzeni świata) tej gry. Czy i na ile to możliwe? Gracz dowie się na końcu gry. Kiedy taka gra się kończy? Gdy gracz przestaje grać czyli albo rezygnuje z gry albo jego doświadczanie w formie gracza się kończy i gracz umiera.

Jeśli nawet płaszczaki mają swoje metody na eliminację z ich świata okręgów zmieniających swój promień, nigdy nie będą w stanie wyeliminować istnienia trójwymiarowej sfery czy kuli. Ponieważ nie są w stanie przekroczyć swoją percepcją ani swoimi działaniami ograniczeń świata dwuwymiarowego, który jest dla nich jedyną rzeczywistością. Tak samo jeśli trójwymiarowi gracze mają swoje metody na eliminowanie tego, co uznają za bezwartościowe i tak nigdy nie wyeliminują niczego, co pochodzi spoza planszy ich gry, która dla nich jest jedyną rzeczywistością.

Nie jestem ani płaszczakiem ani trójwymiarowcem. Nie jestem ani pionkiem ani figurą ani planszą gry ani żadnym elementem tej i podobnych trójwymiarowych gier. Nie jestem też ani graczem ani grą ani twórcą takich gier. Jestem istotą spoza światów - snów konfliktów, walki, manipulacji, kradzieży i kłamstw.

Moją rzeczywistością jest świat prawdy, piękna, harmonii... Osadzając się w nim czuję się jak w Domu, sobą u siebie. U Źródła Źródeł... A wszystko, co mnie stąd czasem wyrywa i przyciąga, uczę się obejmować uśmiechem zrozumienia i błogością istnienia. I to, co mogę, otulam stąd w sobie miłością równą mądrości z-rozumienia tego, co jest czym...

Z tej perspektywy dwuwymiarowe płaszczaki są płaszczakami i nie są one ani lepsze ani gorsze od trójwymiarowej sfery czy kuli. Są tym, czym są. Tak samo jak sfera, kula i inne trój i cztero oraz wielowymiarowce.  :) 

Jakakolwiek koncepcja pochodząca ze świata trójwymiarowego nie jest ani lepsza ani gorsza od innych koncepcji z takiego świata. Jakakolwiek koncepcja pochodząca z trójwymiarowego świata też nie jest ani lepsza ani gorsza od tych, które pochodzą z dwu lub cztero albo i wielowymiarowego świata.

Wiara w jakąś koncepcję jest po prostu identyfikacją z daną koncepcją. W tym sensie wiara czyni cuda. Gdy wierzysz, że jesteś płaszczakiem, to nim jesteś. A wtedy dwuwymiarowy świat jest twoją jedyną rzeczywistością. Gdy wierzysz, że jesteś trójwymiarowcem, to twoją rzeczywistością jest świat trójwymiarowy. Gdy wierzysz, że jesteś graczem, to nim jesteś, a rzeczywistość dla ciebie jest jak trójwymiarowa plansza gry, w którą grasz wraz z innymi graczami. Gdy wierzysz, że jesteś ciałem, osobą, figurą, pionkiem, ofiarą, kimś ważnym albo nieważnym itd., to tym właśnie dla siebie samego/samej jesteś. I to jest dla ciebie rzeczywistością. I to jest tym, czym jest, choć nie zawsze jest takie, jakim jest widziane. :)

(Możesz też myśleć i wierzyć na przykład, że jesteś graczem, a mimo to być pionkiem albo figurą w jakiejś innej grze. Ale tego nie zobaczysz, dopóki nie uświadomisz sobie, w jaki sposób działasz i co - kto tobą kieruje - animuje).

Gdy bez względu na wymiarowość przestrzeni oraz pojawiające się w niej obiekty, zjawiska, okoliczności wiesz i czujesz, że jesteś miłością albo światłem rozświetlającym ciemność, to tym jesteś. I możesz nawet być radością życia albo błogością istnienia - gdy to wiesz i czujesz - to tym jesteś. 

Mogę też nie wiedzieć, kim - czym jestem i być. Wtedy po prostu jestem. :)

sobota, 25 listopada 2023

O SZCZĘŚCIU I S-POKOJU

 

Gdy człowiek zaczyna podążać za różnymi konceptami na temat szczęścia i pokoju, zaczyna się jego gonitwa w poszukiwaniu szczęścia i pokoju na zewnątrz. Ale szczęście i pokój na zewnątrz są zawsze hałaśliwe i chwilowe. A goniący za szczęściem i pokojem nie wie, że w ten sposób ucieka przed szczęściem i pokojem ukrytymi w sobie. Nie wie, że to szczęście i pokój ukryte w sobie sam zagłusza swoją nieustanną gonitwą. I wiara w jakieś koncepty na temat szczęścia i pokoju, które mają przyjść z zewnątrz, popycha go do nieustannej gonitwy. Ale kiedy wreszcie czuje się zmęczony tą gonitwą, rezygnuje z dalszych poszukiwań i zatrzymuje się. Może oczywiście zapaść się w identyfikacji siebie z nieszczęśliwą, przegraną ofiarą okrutnego świata i złych ludzi albo... Może zacząć przyglądać się temu, w co i dlaczego kiedyś uwierzył. Gdy to widzi, zaczyna podważać tę wiarę, puszcza przywiązanie do tych wszystkich konceptów, które zmuszały go do pogoni za szczęściem i s-pokojem na zewnątrz, przestaje w nie wierzyć. Wtedy wieczne i niezmienne, ciche szczęście i pokój może wreszcie odkryć w sobie. Może nawet zanurzać się w siebie coraz głębiej i stać się tym cichym szczęściem i s-pokojem.

To szczęście i s-pokój bez powodu, bez warunkowania, wieczne, niezmienne... Nieruchome i tańczące, ciche i dźwięczące jednocześnie...

poniedziałek, 13 listopada 2023

SMUTEK BEZ POWODU

 PYTANIE:

- Dlaczego czasem jestem smutna bez powodu? Dlaczego czasem czuję niepokój bez powodu?

ODPOWIEDŹ:

- Zawsze, gdy odczuwasz smutek czy niepokój bez powodu, są jednak jakieś powody, które nie są widziane. Są ukryte w tobie. Zostały nabyte od przodków i rodziców. Oni nie mogli poradzić sobie, bo nie umieli przetransformować tego smutku czy niepokoju, dlatego one wciąż w tobie są. Kiedy czujesz ten smutek czy niepokój, możesz zacząć świadomie oddychać będąc jakby w kontakcie z rodzicami i przodkami, którzy są w tobie. I możesz mówić: "Kochani rodzice, kochani przodkowie, to jest wasz smutek, wasz niepokój, a ja je przyjmuję w sobie, by pomóc wam mniej cierpieć, mniej smucić się i mniej niepokoić się". Oddychając rozpoznajesz ten smutek i niepokój w sobie i świadomie uśmiechasz się do tego smutku i niepokoju ze zrozumieniem. Rozumiesz, skąd ten smutek i niepokój w tobie. W ten sposób pomagasz sobie i przodkom oraz rodzicom w sobie. Uśmiechasz się do swojego smutku i niepokoju. I to jest cudowne. Pozytywna energia w nas opiekuje się negatywną energią w nas. To tak jakby starszy brat opiekował się młodszą siostrą.

Podobnie, gdy odczuwana jest złość, która jest jak młodszy brat, możemy z uważnością być z tą energią złości i uśmiechać się do niej. Uśmiechanie się do odczuwanej złości w sobie jest piękną praktyką, w której złość zostaje otulona zrozumieniem, tak jakby starsza siostra - nasza pozytywna energia opiekowała się młodszym bratem - naszą energią negatywną.

Z każdą negatywną energią można w ten sposób być odzyskując radość i spokój w sobie. Zamiast uciekać przed negatywnymi energiami sprawiającymi cierpienie, ból, lęk, niepokój, złość itp., można zaopiekować się tymi energiami w sobie. I w ten sposób odzyskiwać ukojenie w sobie odkrywając wewnętrzny spokój, a nawet radość w sobie. (na podstawie przekazu Thich Nhat Hanh)

niedziela, 5 listopada 2023

O WYBACZENIU

Wybaczenie innym jakichś słów czy działań nie jest możliwe bez zrozumienia, dlaczego ten ktoś zrobił to, co zrobił, ani bez zrozumienia, dlaczego czyjeś słowa lub zachowanie nas zraniły.

Jednak gdy rozumiemy, że w danym momencie ten ktoś działał pod wpływem np. strachu, rozpaczy albo złości czy innych silnych emocji wynikających z przywiązania do jakichś przekonań (racji) i z utożsamienia z nimi, to wiemy, że ten ktoś po prostu nie mógł ani nie potrafił - nie był w stanie inaczej zadziałać. A my poczuliśmy się zranieni z powodu przywiązania do takich wzorców myślowych, które implikują utożsamienie z rolą ofiary.

Tak samo wybaczenie sobie nie jest możliwe bez zrozumienia, że nasze działania wynikały z przywiązania do pewnych wzorców myślowych i wypływały z utożsamienia z nimi (np. z utożsamienia z rolą ofiary, której zachowania przyciągają swoje przeciwieństwo - swoich oprawców).

I tak samo można wybaczyć sobie takie słowa czy działania, które były krzywdzące. Ale dopiero gdy zrozumiemy, że w danym momencie działaliśmy pod wpływem silnych emocji i byliśmy nimi tak pochłonięci, że nie mogliśmy, bo nie potrafiliśmy - nie byliśmy w stanie zadziałać inaczej.

Kiedy zaś jest to zrozumienie, przejawia się wybaczenie, które jest wyrazem miłości i samoświadomości. Wtedy przestajemy działać w taki sposób, który może być krzywdzący dla innych i dla nas. A jeśli ktoś wobec nas nadal tak postępuje, to nawet gdy przez chwilę zrobi nam się smutno lub przykro, ten smutek czy chwilowe poczucie bycia skrzywdzonym rozpuszcza się w miłości płynącej ze zrozumienia, że ten ktoś nadal nie może, nie potrafi - nie jest w stanie zachować się wobec nas inaczej. Dla mnie tym jest wybaczenie. To zrozumienie jest przejawem miłości i empatii. Im bardziej uważni i samoświadomi się stajemy, tym więcej w nas tego zrozumienia, miłości i empatii.

Gdy nie jesteśmy świadomi przyczyn i konsekwencji swoich działań, nie wiemy, co czynimy sobie i innym. A gdy to rozumiemy, wybaczenie samo się zadziewa. A nawet wybaczenie nie jest potrzebne, bo już nie rani nas to, co w nieświadomości robią inni. I działamy w nowy sposób, wolni od przywiązania do wzorców myślowych pochodzących ze świata konfliktów i walki.

Możemy oczywiście wyrażać to, co czujemy, gdy na przykład w jakiejś relacji pojawia się jakaś dysharmonia tworzona przez jakieś zachowania. Ale wyrażamy to w wolności od rezultatów czyli bez przywiązania do tego, czy nasze słowa zainspirują kogoś do zmiany i zadbania o harmonię tej relacji czy nie. Możemy też po prostu zakończyć taką relację. Jednak najistotniejsze w tym przypadku jest przyjęcie, uświadomienie i uwolnienie w sobie wzorców myślowych oraz zachowań tworzących konflikty w nas. Bo inaczej te nieuświadomione konflikty wewnętrzne wciąż będą przyczyną doświadczania cierpienia i wciąż będą manifestować się w świecie zewnętrznym. Sami w ten sposób generujemy doświadczenia cierpienia.

A uwolnieni od przywiązania do wzorców myślowych tworzących konflikty nie zasilamy i nie podtrzymujemy dłużej struktur świata konfliktów i walki.

Stajemy się jak przestrzenna błoga cisza, w której wyświetlają się i tańczą na podobieństwo płomieni ognia różne formy, obrazy, zjawiska... Tu nikt nikomu niczego nie musi wybaczać, ale też nikt nikogo niczym już nie rani...


środa, 1 listopada 2023

OBSERWATOR FRAKTALA ŚWIATA KONFLIKTÓW I WALKI


Jedyne, co nas jako ludzi (istnienie w formie ludzkiej) dzieli w tym świecie to poglądy - przekonania wynikające z przywiązania do jakichś koncepcji - myśli. Dzielą nas myśli -  wzorce myślowe generujące różne działania.

Przywiązanie do nich jest jednoznaczne z uznawaniem ich za jedynie słuszne. I według takich przekonań "wszyscy inni też powinni uznawać je za jedynie słuszne. A jeśli inni ich nie uznają, to ci inni stają się wrogami". Tak działają wzorce świata konfliktów i walki. Świata, w którym walka na poglądy jest realizowana na różne sposoby. A wszystkie poglądy - przekonania to jakieś myśli, w które ktoś wierzy, a inny ktoś nie wierzy, bo wierzy w inne.

Poglądy to różne wzorce myślowe, które określają sposoby postrzegania i inicjują wszystkie zachowania i działania w tym świecie. A czy jesteśmy świadomi, jakie wzorce myślowe konstruują świat konfliktów i walki? Czy rozumiemy, jak działa taki świat i w jaki sposób jest zasilany? I dlaczego taki świat bywa doświadczany?

Różne poglądy konkurujące ze sobą zasilają i utrzymują świat konfliktów i walki. Generują różne oczekiwania, różne osądy, różne oceny, wytyczają różne cele, które mają np. zagwarantować przetrwanie, poczucie bezpieczeństwa, bogactwa czy też materialnego dobrobytu, zdrowia, satysfakcji zaspokajania pożądań, szczęśliwości itd... Kreują także różne plany napraw świata, wprowadzania systemów udoskonalania i przemian, które miałyby wykreować świat zgodny z oczekiwaniami twórców tych planów. Lecz wszelkie plany zmiany świata są oparte na wzorcach myślowych związanych z oczekiwaniami, że to "inni muszą się zmienić, a wtedy cały świat zmieni się na lepsze". Są to wzorce myślowe uaktywniające zawsze takie działania, których rezultatem jest pojawianie się kolejnych konfliktów i walk... dobrych i złych, lepszych i gorszych, mądrzejszych i głupszych, bogatszych i biedniejszych, piękniejszych i brzydszych, rządzących i rządzonych, panów i niewolników, oprawców i ofiar itp. itd.

A jednak... gdy ktoś czuje się mądrzejszy, sprytniejszy od kogoś, to poniżając innych poniża sam siebie. Traktując innych jako głupszych próbuje manipulować nimi pozostając nieświadomym, że manipuluje sam sobą.

Taki ktoś nie widzi ani nie czuje, że inni są manifestacją jego własnego "cienia" ukrywanego przed sobą. Wszyscy inni są lustrem, manifestacją nieuświadomionych wyobrażeń o sobie projektowanych na zewnątrz. Świat jest projekcją tego, co nieświadome - projekcją własnych acz nieuświadomionych wzorców myślowych i wynikających z nich wewnętrznych konfliktów.

Oceniając innych jako gorszych, głupszych, krzywdząc innych w jakikolwiek sposób, każdy robi to jednocześnie sam sobie. Także gdy ktoś czuje się gorszy i wywyższa innych poniżając siebie, jednocześnie nieświadomie wywyższa siebie. Jeśli ktoś chce być bogatszy od innych, uczestniczy w grze kreującej bogatszych i biedniejszych. A im bardziej chce być bogaty, tym bardziej biedną wersję siebie projektuje na innych czyli gra w taką grę, w której rezultacie musi doprowadzić tych innych do skrajnej biedy. Jednak ów skrajnie biedny jest tym samym, co skrajnie bogaty - to dwa bieguny jednego.

Jeśli ktoś chce być dobrym, szlachetnym, to uczestniczy w grze kreującej dobrych i złych, szlachetnych i wrednych. A im lepszy i szlachetniejszy ktoś chce być, tym gorszych i wredniejszych musi projektować na innych. Jednak każdy najwredniejszy jest tym samym, co najszlachetniejszy - to dwa bieguny jednego. 

W świecie konfliktów i walki nikt nie jest świadomy tego swojego wewnętrznego rozdarcia na dwie skonfliktowane ze sobą części, gdy wierzy w jakieś wzorce myślowe pochodzące ze świata konfliktów i walki. Te wzorce ograniczają percepcję postrzegania zjawisk spoza świata konfliktów i walki, tego świata w którym zły jest dopełnieniem dobrego, a szlachetny musi mieć swoje dopełnienie we wrednym, aby gry tego świata konfliktów i walki mogły toczyć się dalej. Bo podobnie jak w szachach gra samymi białymi pionkami bez czarnych albo czarnymi bez białych jest niemożliwa. Gra wtedy nie istnieje. Tak samo żaden konflikt ani walka nie mogą zaistnieć bez dobrych i złych, bez szlachetnych i wrednych itd. Wszystkie białe i czarne pionki i figury, wszyscy dobrzy i źli, szlachetni i wredni itd. są elementami jednej, tej samej gry stanowiącej podstawę świata konfliktów i walki.

Świat konfliktów i walki jest oparty na jednym prymarnym wzorcu myślowym: "ja jestem odrębnym ciałem oddzielonym od innych ciał, oddzielnym także od wszystkich innych form istnienia, oddzielonym też od całości wszelkiej kreacji oraz jej źródła. To wzorzec "oddzielnego ja" tzw. ego.

Prymarny wzorzec "oddzielnego ja" tzw. ego w samopowielaniu tworzy iluzję istnienia ogromnej różnorodności wzorów myślowych iluzorycznych "oddzielnych ja" tworzących różnorodność relacji ja - ty czyli ego - ego. W świecie konfliktów i walki te różnorodne wzory myślowe generują również iluzję rozwoju tego świata, w tym między innymi rozwoju cywilizacyjnego czy technicznego. Jak we fraktalu, który powstaje z jednego wzoru matematycznego, a w swoim geometrycznym zapisie samopowielania stwarza iluzję zmiennego świata fraktalowego. Lecz obserwując z uwagą fraktal takiego świata i wnikając w niego coraz głębiej można dostrzec, że gdy pojawia się w jakimś miejscu fraktala jakiś pozornie nowy wzór - pozornie nowa forma geometryczna, ta forma rozrasta się, a potem przekształca i zanika... przekształca się w kolejną, pozornie nową formę. Tak też w tym świecie konfliktów i walki pojawiają się i znikają kolejne kultury i cywilizacje. Każda forma czy struktura pojawia się i zanika przekształcając z powrotem w prymarny wzorzec podstawowy. Taki fraktalowy samopowielający się świat jest zamknięty sam w sobie i tylko pozornie (lokalnie) jest zmienny. I nie ma w takim świecie wzoru myślowego (poglądu), który by z niego mógł wyprowadzić.

Podobnie płaszczak żyjący w dwuwymiarowym świecie nie może z niego wyjść dopóki nie doświadczy trójwymiarowego świata czyli czegoś spoza świata dwuwymiarowego. Gdy jednak pojawia się choćby chwilowe doświadczenie świata ponad dwuwymiarowego, płaszczak wie i czuje czyli jest świadomy, że doświadczył czegoś wykraczającego poza jego egzystencję i doświadczenia w dwuwymiarowym świecie. I nawet, jeśli nie rozumie tego doświadczenia, to może otworzyć się na poznanie nieznanego, przekraczającego znaną mu dwuwymiarowość. Wtedy może też odkryć, że wcale nie musi funkcjonować dalej wyłącznie w dwuwymiarowym świecie. Ale - by stało się to możliwe - potrzebuje odpuścić pragnienie zmiany dwuwymiarowego świata i skupić się na takiej zmianie - transformacji siebie, która umożliwi mu odklejenie się od poglądów, przekonań czyli wiary w myśli, które utrzymują jego "umysł i ciało" wyłącznie w dwuwymiarowości.

Każda kropla zawiera w sobie tę samą esencję, co każdy zbiornik wodny, każda kałuża i każdy ocean łącznie ze źródłem tej esencji. Podobnie każdy płaszczak zawiera w sobie nieskończoną wymiarowość łącznie z jej bezwymiarowym źródłem. Dzięki temu każdy płaszczak - gdy poczuje natchnienie - może przestać być płaszczakiem podejmując odpowiednie działania (praktyki) uwalniania się od przywiązania do poglądów, które przyjął jako prawdziwe, a które są wzorcami myślowymi utrzymującymi go w dwuwymiarowym świecie i utożsamiającymi go wyłącznie z dwuwymiarowym światem. Odpowiednie działania to na przykład wszelkie działania prowadzące do uwalniania od utożsamiania się z byciem płaszczakiem żyjącym w dwuwymiarowym świecie. To działania wspirające uwalnianie się od wiedzy, ktora pochodzi z dwuwymiarowego świata.

Wszyscy, którzy oczekują od świata i od innych jakichś zmian, nie rozumieją, że jedynie zmiany dokowywane w sobie pozwalają dokonywać takiej transformacji siebie, która uwalnia od przywiązania do świata konfliktów i walki. Transformacji, która uwalnia od przywiązania do wzorców myślowych zmuszających "ja" do nieustannej walki z innymi "ja" i ze światem oraz do ciągłego naprawiania, udoskonalania innych i świata.

Wyzwolenie ze świata konfliktów i walki to proces transformacji, która umożliwia nie tylko uwalnianie się od poglądów - przekonań utrzymujących nas w takim świecie, ale także powoduje diametralną zmianę naszej relacji z takim światem.


Ta transformacja prowadzi do odkrycia, że nie jesteśmy ani ludźmi, ani nawet bogami czy boginiami, nie jesteśmy z tego świata ani z jemu podobnych światów konfliktów i walki. Że nasza tymczasowa forma doświadcza świata konfliktów i walki z powodu przywiązania do poglądów i wiedzy pochodzących właśnie z takiego świata (jak w historii o płaszczaku). Ale gdy uwalniamy się od od tych poglądów, odkrywamy, że istnieją inne światy (jak inne wymiarowości). Że świat konfliktów i walki istnieje w nas. I nie tylko on, bo istnieją w nas także inne światy łącznie z ich jednym źródłem (tak jak inne wymiarowości). A świadomy wybór tego, w co wierzymy zmienia naszą relację z własną projekcją. Świadomy wybór tego, co myślimy i w co wierzymy - jeśli jest możliwy - może nawet zmienić świat, którego doświadczamy z powodu przywiązania do wzorców myślowych z niego płynących...

Prawdziwa miłość, która nie wynika z pożądania czegokolwiek lub kogokolwiek ze świata konfliktów i walki, ale jest tym samym, co ponadintelektualne zrozumienie zasad działania takiego świata, umożliwia uwalnianie się od wzorców myślenia, które przynależą do takiego świata i utrzymują "odrębne ja" w ograniczeniach wiążących je z takim światem. Ta miłość jest zrozumieniem, które prowadzi do wyzwolenia ze świata konfliktów i walki. Ta miłość jest osadzona w spokoju źródła wszelkiej kreacji i wypełniona błogością istnienia, ciszą, pięknem i harmonią integrującą wszelkie poglądy i wynikające z nich działania, nawet najbardziej skrajne, skonfliktowane i nadal toczące spory i walkę.

Obserwator fraktala świata konfliktów i walki nie pochodzi z tego świata, nie angażuje się w konflikty. Jeśli działa poprzez formę ludzkiego ciała, działa spontanicznie, wolny od przywiązania do poglądów pochodzących ze świata konfliktów i walki. Pozornie paradoksalnie może też używać takich poglądów w odpowiednich sytuacjach, może także wskazywać na ich pochodzenie oraz na to, czemu one służą. W wolności od rezultatów...

piątek, 20 października 2023

PYTANIA I ODPOWIEDZI

Wszystkie formy, zjawiska, obiekty i ich relacje współzależności, wszystkie potencjalne sny o sobie są jedną szatą przywdziewaną przez absolut w nieskończonych marzeniach - snach o sobie. 

Wszystkie pytania rodzą się z chaosu wątpliwości, z przestrzeni iluzji oddzielenia od swego Źródła Źródeł pytającego.

Prawdziwe odpowiedzi pochodzą z ciszy Źródła Źródeł, ale i one wszystkie są niekompletne. Owa niekompletność, niedopowiedzenie jest ciszą poza ciszą uzupełniającą wszystkie odpowiedzi.

Mądrość jest czymś znacznie większym i pojemniejszym niż wszystkie pytania i odpowiedzi, cała wiedza intelektualna. Jest manifestacją inteligencji przekraczającej intelektualne zrozumienie, poczucie sensu i bezsensu zjawisk tego świata i jemu podobnych. Ta mądrość jest przejawem świadomości obserwującej to, co tworzy świat. Gdy to, co tworzy świat jest obserwowane, zapada się w ciszy poza ciszą razem ze światem, który tworzy. I świat się kończy. Pozostaje przestrzeń podobna zwierciadłu, które już nic nie odbija - zwierciadło traci swoją cechę odbicia. Staje się ciszą poza ciszą, przestrzenią, w której pojawia się ekran i projektor nowego świata; staje się świadomą siebie emanacją światła pustki pełnej nieskończonego potencjału i ujawnia / jaźni światy prawdy, piękna i  harmonii.

Wszystkie energetyczne i materialne formy, zjawiska, obiekty i ich relacje współzależności jako przejawy potencjalnych snów o sobie są jedną szatą przywdziewaną przez absolut w nieskończonych marzeniach - snach o sobie. 

ŚWIATŁO W MROKU

 Im głębiej zanurzam się w sobie 

wnikając w otchłań mroku,

tym więcej ciemności rozświetla się 

i coraz więcej światła z niej się wyłania.

Tym światłem jest świadomość...

środa, 4 października 2023

TANIEC ENERGII

 Naturą świadomości jest wibrowanie wewnątrz siebie i przyjmowanie formy przez jej nieskończony potencjał. Bez powodu. Świadomość jest wibrującym polem nieskończonego potencjału.





piątek, 29 września 2023

TANIEC ENERGII ŚWIADOMOŚCI

Naturą Świadomości jest wibrowanie wewnątrz siebie i przyjmowanie przez jej nieskończony potencjał nieskończonej różnorodności form. Formy jak kwiaty pojawiają się w Niej Nią wypełnione i otulone. Gdy stają się samoświadome - urzeczywistnione, odkrywają swój nieskończony potencjał. 

Poeta, malarz, muzyk jako artyści są twórcami. Za pomocą różnych narzędzi tworzą dzieła: wiersze, obrazy, pieśni. Pracują z przedmiotami. Mistyk zaś jako artysta odkrywa i tworzy samego siebie nie używając przedmiotów jako narzędzi. On pracuje z podmiotem - nad sobą tworząc w ten sposób własne istnienie. Sam z siebie tworzy dzieło sztuki. 

Mistyk może jednak także za pomocą przedmiotów tworzyć jako poeta, malarz czy muzyk. Staje się on wtedy Artystą Życia, urzeczywistnioną formą i twórczym narzędziem  Świadomości. 

Artysta Życia wyraża swoim istnieniem ogień pasji i namiętności twórczej nigdy go nie tłumiąc. Ten ogień działa i tańczy, opisuje i maluje, gra i śpiewa w nim i nim. Artysta Życia tańczy z płomieniami podążając za natchnieniem twórczej ekspresji Świadomości. 

Dla Artysty Życia nie ma różnicy między tym, kim jest wewnątrz siebie, a tym, kim jest w świecie zewnętrznym. Artysta Życia jest wyrazem radości tworzenia wyrażającej twórczymi formami pasję poznawania Siebie niepoznawalnego.

niedziela, 27 sierpnia 2023

MĄDROŚĆ NIE POCHODZI Z TEGO ŚWIATA

  Mądrość nie pochodzi z tego świata, ale umożliwia jego zrozumienie.

Mądrość to wiedzenie, które nie jest wiedzą pochodzącą z tego świata i kształtującą ten świat.

Mądrość jest czuciem, które nie jest emocjami będącymi wyrazem konfliktowych relacji w tym świecie.

Mądrość to miłość, która wypływa ze zrozumienia przynoszącego wyzwolenie od wiedzy i emocji doświadczanych w tym świecie.

Mądrość pochodzi nie z tego świata ani z żadnych idei i koncepcji mających na celu jego poprawę czy ulepszanie. Ani ze światów podobnych temu mądrość nie pochodzi.

Mądrość jest wybawieniem od cierpienia w tym świecie, więc jeśli szukasz zbawienia, nie szukaj zbawiciela, lecz zwróć się do źródła mądrości, które ukrywasz w sobie przed sobą uznając wiedzę pochodzącą z tego świata i jemu podobnych za źródło swojej mądrości. To zrozumienie wspołzależności form, obiektów, zjawisk, zasad i praw rządzących tym światem, a tym samym wytyczających jego granice wynika z sumy różnych doświadczeń w tym świecie i jemu podobnych.

sobota, 26 sierpnia 2023

ZRÓŻNICOWANA PERCEPCJA I DOŚWIADCZENIA RÓŻNYCH SPOSOBÓW POSTRZEGANIA ŚWIATA

 Nasza percepcja czyli postrzeganie świata (czy nawet wszechświata) jest sposobem, w jaki postrzegamy świat.

To, co widzimy i odczuwamy nie może zmienić się, dopóki nie zmieni się sposób naszego postrzegania tego, co jest widziane i odczuwane. Np. możemy widzieć ciemność i odczuwać strach albo widząc ciemność możemy odczuwać spokój, a nawet błogość. Ciemność jako ciemność nie zmienia się, ale może być różnie postrzegana. Podobnie świat jako świat nie zmienia się, ale może być różnie postrzegany.

*

Gdy boimy się ciemności, a zaczynamy widzieć jakieś wyłaniające się z niej kształty i formy, doświadczenie odczuwania strachu może się intensyfikować. Wtedy może pojawić się potrzeba doświadczenia odwagi i ciemność zacznie być postrzegana jako przestrzeń dla doświadczania odwagi, która pozwala zwalczać strach. Wtedy gdy z tej ciemności zaczynają wyłaniać się formy i obiekty, traktujemy je jak potwory, które trzeba unicestwić w akcie bohaterskiej odwagi.

Możemy też oswajać się z ciemnością i z tym, co z niej się wyłania odpuszczając walkę z potworami, a skupiając się na doświadczaniu odwagi oswajania strachu. Na doświadczaniu spokoju i oswajaniu się z pojawiającymi się formami, obiektami i zjawiskami. Wtedy ciemność będzie postrzegana jako przestrzeń do doświadczania procesu uzdrawiania rozpuszczającego strach.

Gdy widzimy ciemność i odczuwamy spokój, błogość, dostrzeganie w niej różnych kształtów i form nie generuje strachu.

*

Nasza relacja z tym, co postrzegane zależy od sposobu postrzegania. Dlatego kiedy zmienia się sposób, w jaki postrzegamy ciemność, zmienia się nasza relacja z tym, co postrzegamy. Dlatego ciemność może być przerażająca albo fascynująca lub neutralna. Tak samo postrzegany może być widziany i odczuwany świat wraz z jego obiektami i zjawiskami. To, w jaki sposób widzimy i odczuwamy zarówno ciemność jak i świat jest odzwierciedleniem naszego sposobu postrzegania i wynikającego z niego rozumienia ciemności i świata.

*

Jeśli np. wierzymy w oddzielność postrzeganych obiektów - elementów świata, świat objawia nam się jako wielość i różnorodność oddzielonych od siebie obiektów. Jeśli zaś rozumiemy i czujemy jedność istnienia wszystkich obiektów i form, które postrzegamy, wtedy ten sam świat zaczynamy postrzegać inaczej. Widzimy, że wielość i różnorodność form, obiektów oraz zjawisk jest współzależna. Że dzięki tej wielości i różnorodności istnieje także wielość i różnorodność sposobów postrzegania. Odkrywamy, że świat, który wcześniej jawił nam się jako np. okrutny i zły, zaczyna być prześwietlany przejrzystością, która przekracza różne filtry postrzegania np.; w kategoriach dobra i zła. Dostrzegamy względność i ograniczenia postrzegania świata w takich kategoriach. I otwiera się nowa perspektywa rozumienia i postrzegania.

Oto przykład różnych sposobów działania wynikających z różnych sposobów postrzegania i relacji z otaczającym światem w dużym uproszczeniu: Hinduiści nie jedzą krów, ale jedzą wieprzowinę. Islamiści nie jedzą wieprzowiny, ale jedzą wołowinę. Żydzi podobnie. Tybetańczycy i katolicy jedzą wieprzowinę i wołowinę. A buddyści wogóle nie jedzą mięsa. Kto z nich ma rację?

Każdy wierzy, że to on ma rację, bo jego wiara jest częścią kultury związanej z tą wiarą. Kultura i wiara czy brak wiary jako ateizm preferujący wiarę w naukę narzuca członkom społeczeństw takie sposoby działania, które wynikają z postrzegania świata ukształtowanego przez tę kulturę. To, co dana kultura uznaje za właściwe, pożądane, konieczne itp. jest preferowane i kultywowane. A odrzucane i negowane jest to, co niezgodne jest z modelowym sposobem postrzegania, który jest wytworem danej kultury. Wiara każdego z członków takich społeczności implikuje takie rozumienie rzeczywistości i postrzeganie świata, które oparte jest na relacji oddzielającej każde ja z otaczającym je światem, także z innymi ja. Taka wiara lub niewiara (ateizm) jest oparta na ograniczonej wiedzy o sobie i o świecie, a nie na mądrości. Wynika z ograniczonego sposobu postrzegania siebie i świata, a nie z miłości. I taka wiara lub niewiara ogranicza przejrzystość postrzegania.

Przejrzystość postrzegania widzi i rozumie współzależność wszystkich pojawiających się form, obiektów i zjawisk w tym, co potocznie nazywamy światem (a nawet wszechświatem). Świat się nie zmienia, jest jaki jest, ale zmienia się postrzeganie świata z ograniczonego różnymi filtrami percepcyjnymi na coraz bardziej przejrzyste. 

W przejrzystym postrzeganiu rzeczywistością nie jest postrzegany świat, lecz rzeczywistością jest to, co jest przejrzystością postrzegania świata jako snu albo wyświetlającego się spektaklu, filmu. Snu wielowątkowego, wielowarstwowego o różnorodnym postrzeganiu siebie, innych i świata...

środa, 23 sierpnia 2023

NIEBO JEST ZAWSZE NIEBEM...

 Niebo jest zawsze niebem bez względu na to, czy jest bezchmurne czy zasłaniają je chmury. A ty Jesteś jak niebo błękitne w dzień albo granatowo-czarne w nocy wypełnione miliardami miliardów księżyców, planet, słońc, galakyk, mgławic...

Niebo w doświadczeniu formy jest jak szczelina ujawniająca to niebo.

Nie zrażaj się, gdy inni utożsamiając się z chmurami widzą tę szczelinę jako niebieską albo granatowo-czarną chmurę.

Ci inni są wersjami ciebie w twoim śnie o sobie. To ty bawisz się grą światła i ciemności, dobra ze złem, męskiego z żeńskim, w utożsamianie siebie z chmurami lub szczelinami pomiędzy nimi.

A jednak zawsze jesteś jak przejrzyste niebo bez chmur. Błękitne w dzień i granatowo-czarne w nocy. Lecz dopiero nocą, w ciemności widać nieskończony potencjał tego, co cię wypełnia. To twój sen o sobie. W nim niektóre obiekty są bardziej wyraziste, inne mniej. Niektóre są widziane inne nie. Lecz wszystkie zawierają się w potencjale nieskończoności twojego snu o sobie.

Twój sen jest moim snem, bo oddzielenie tego, co moje i twoje też jest przejawem jednego snu o sobie.

Jesteśmy czasem jak niebo śniące sen o sobie i doświadczające siebie w tym śnie poprzez wszystkie formy. W zaśnieniu w tym śnie o sobie niebo albo utożsamia się z chmurami, albo ze szczeliną wśród chmur. Gdy budzi się ze snu, jest bezchmurnym niebem obserwującym swój sen o chmurach i szczelinach pomiędzy nimi....

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

WYBÓR CZY INTUICYJNE PODĄŻANIE Z UFNOŚCIĄ ZA GŁOSEM SERCA, ŹRÓDŁA, NASZEJ PRAWDZIWEJ NATURY?

Wszystkie nasze negatywne myśli i powiązane z nimi emocje typu złość, smutek, strach, irytacja itp. są jak gęste szare chmury przesłaniające błękit nieba. Gdy poddajemy się tym myślom i emocjom, doświadczamy chaosu myślowego, emocjonalnej depresji i dostrzegamy tylko inne chmury, ale nie dostrzegamy błękitu nieba. 

A gdy pojawia się mała niebieska szczelina wśród gęstych szarych chmur, wtedy ten błękitny skrawek nieba postrzegamy jako niebieską, maleńką chmurę. Ta chmurka symbolizuje chwilową radość, która pojawia się, gdy chmury symbolizujące negatywne myśli i emocje na tyle się rorzedziły, że ujawnił się nam kawałek błękitu nieba.

Wyobraź sobie, że nie jesteś tymi chmurami, Ty jesteś tym niebieskim niebem bez chmur. A negatywne myśli i emocje są jak przepływające chmury, które możesz obserwować. Ty nie jesteś tymi chmurami. Twoją prawdziwą naturą jest błogość i radość płynące z ciszy i spokoju bezkresnego nieba. Błękitnego, a w swojej głębi geanatowo-czarnego wypełnionego nieskończoną ilością form. Spokojne, radosne i błogie. Możesz to poczuć? Tym jesteś.

Wolność to bycie jak niebo obserwujące przepływające chmury.

Niebo zawsze jest, nawet gdy przesłonięte bywa chmurami. Nieszczęście, cierpienie jest podobne do utożsamienia z byciem chmurami zasłanianiającymi szcześliwość, a raczej błogość bycia niebem. Ta szczęśliwość, radość i błogość są naszą prawdziwą naturą. Nie są one emocjami, są przepełnione ciszą i spokojem. Tak, bywają one zasłonięte chmurami emocji i doświadczeń nieszczęścia i cierpienia. Nigdy jednak ta cisza i spokój - jak błękitne niebo przysłonięte chmurami - nie są całkiem nieobecne. Spokój może być ukryty głęboko pod warstwą niepokoju, ale on zawsze tam jest. Cisza może być ukryta pod warstwą dźwięków czy kakofonii. Tak samo miłość może być ukryta pod warstwą pożądania lub odrzucenia.

Kiedy praktykujemy naszą prawdziwą naturę i osadzamy się w niej, cierpienie rozpuszcza się jak chmury. Buddyści nazywają to brakiem cierpienia, pustką, śunyą, lecz nasza prawdziwa natura nie jest niczym, nie jest pustką. Pustka jest bramą, przez którą przechodzimy jakby na drugą stronę - z iluzji o sobie do prawdy o sobie. Pustka jest jak przestrzeń albo jak kokon transformacji z utożsamienia z cierpieniem do utożamienia z radością istnienia, z utożsamienia z chmurami do utożsamienia z niebem. W pustce możemy medytować - kontemplować spokój, szczęście, miłość, radość...

Po dokonaniu się tej transformacji, radość i zabawa ujawniają się jako nasza prawdziwa natura. I choć potem pojawiają się kolejne wyzwania, które mogą na jakiś czas znów sprawić cierpienie, to i tak nie jest już ono tak bolesne, jak wcześniej się zdarzało. Dlatego, gdy popadamy w myślowo-emocjonalny chaos zapomnienia o swojej prawdziwej naturze, uczymy się dostrzegania i rozpoznawania tego zjawiska w sobie i coraz sprawniejszego uwalniania się z chaosu. Bo jeśli cierpimy emocjonalnie, to znaczy, że nadal utożsamiamy się z chmurami zasłaniającymi niebo, którym jesteśmy. Bo kiedy cierpimy, nie dostrzegamy tego, kim jesteśmy naprawdę.

Tak jak ból fizyczny jest dla nas jak dzwonek alarmowy przypominający nam, żeby zadbać o ciało", tak ból emocjonalny jest dla nas jak dzwonek alarmowy z informacją: utożsamiasz siebie z myślami i emocjami, które zasłaniają twoją prawdziwą naturę, więc przypomnij sobie o niej i zadbaj o nią; wróć do tego, czym jesteś naprawdę, obudź się z zaśnienia w iluzjach o sobie.

I kiedy przypominamy sobie, jak budzić się z zaśnienia, po kolejnych przebudzeniach następują okresy spokoju i radości. I stają się coraz dłuższe. A okresy zapomnienia coraz krótsze. No chyba że pojawi się takie wyzwanie, taka atrakcja, która znów nas pochłonie w zapomnienie o sobie. Ale wtedy cierpienie nie jest już tak intensywne i tak głębokie, jak bywało wcześniej. A i potrzeba powrotu do swojej prawdziwej natury w takich sytuacjach staje się coraz silniejsza i coraz bardziej oczywista. I gdy potem zdarza się, że znów popadamy w zapomnienie o swojej prawdziwej naturze, ona coraz silniej przyciąga nas do powrotu do siebie.


Dlatego też ostatnio w takim kolejnym zawirowaniu w chaosie myślowo - emocjonalnym i zapomnieniu o sobie, intuicyjnie czułam bardzo mocno potrzebę pobycia w naturze, pobycia ze sobą w ciszy i spokoju... I tak się stało. Po to, by na powrót osadzić się w swojej prawdziwej naturze. A do tego najbardziej sprzyjającą okolicznością jest samotność.

wtorek, 8 sierpnia 2023

LUSTRZANE ODBICIA W SNACH O SOBIE

Gdy nie widzę ciebie jako swoje lustrzane odbicie, postrzegam nas jako oddzielone od siebie byty, osobne ciała, odrębne i niezależne od siebie wzajemnie formy. Wtedy z łatwością cię oceniam, krytykuję i wierzę, że powinieneś/powinnaś się zmienić. W zależności od tego, w co nieświadomie wierzę, oceniam cię w kategoriach dobry - zły, mądry - głupi, wartościowy - bezwartościowy itd. I doświadczam wciąż jakiegoś rodzaju konfliktu z tobą albo godzenia się, gdy okazuje się, że myślimy podobnie, choć nadal postrzegamy siebie wzajemnie jako oddzielone od siebie byty. Funkcjonujemy wtedy w zapomnieniu, że jesteśmy swoimi lustrzanymi odbiciami, które śnią różne sny o sobie.

Kiedy myślę o tobie krytycznie, oceniam i mam jakieś oczekiwania wobec ciebie z powodu wiary w myśl, że powinnaś/powinieneś być inna/inny, wtedy cierpię. Kiedy podoba mi się to, co przez ciebie się przejawia, czuję chwilowe zadowolenie i satysfakcję.

Kiedy przyjmuję ciebie jako moje odbicie lustrzane - takim jaka/jaki jesteś, bez ocen i oczekiwań, czuję spokój, błogość, a nawet radość istnienia. I rozumiem, że czasem trudno jest przyjąć cierpienie, zarówno własne jak i to przejawiające się w lustrzanych odbiciach. Wtedy wiem, że:

* Gdy widzimy w lustrzanych odbiciach cierpienie, często oceniamy je jako słabość.

* Gdy sami cierpimy, też zazwyczaj postrzegamy to cierpienie jako swoją słabość i trudno je przyjąć takim, jakie jest.

* Gdy widzimy w lustrzanych odbiciach swoją pożądliwość, brutalność czy szaleństwo, też bywa trudno przyjąć je takimi, jakie są. A zwłaszcza trudno przyjąć, że to też są nasze lustrzane odbicia.

* Gdy postrzegamy swoje odbicia jako gorsze, głupsze albo lepsze, mądrzejsze od siebie, bycie w spokojnym stanie też jest niemożliwe. 

* Niemożliwa jest zmiana tego, co postrzegamy na zewnątrz ani naszej relacji z tym, co na zewnątrz bez przyjęcia tego takim, jakie to jest.

* To, co widzimy i postrzegamy na zewnątrz jest projekcją tego, co w nas, kreacją tego, co z nas emanuje. To straszne? Czasem "tak straszne, że trudno w to uwierzyć". Ale nie trzeba w to wierzyć, wystarczy uczciwa samoobserwacja, by dostrzec - uświadomić sobie to, co sami przed sobą ukrywamy.

* Spokój, błogość, nawet radość jest bardzo prosta. Wystarczy choć na moment przestać oceniać, krytykować siebie oraz innych i odpuścić oczekiwania wobec siebie oraz innych. A myśli, które nam wyświetlają się, wystarczy obserwować - być ich świadomym i nie traktować ich jako coś prawdziwego i nieomylnego. Wystarczy nie wierzyć myślom, które oceniają, krytykują wyrażając w ten sposób jakieś nasze oczekiwania.


W powyższych słowach nie ma ocen ani oczekiwań. Opisują one pewne zjawisko, które jest, jakie jest. Ten opis zjawiska może (choć nie musi) być inspiracją do przyjrzenia się temu zjawisku i związanym z nim doświadczeniom np.:

Kiedy ktoś jest zmęczony walką i wewnętrznymi konfliktami (swoim cierpieniem), które postrzega także w swoich lustrzanych odbiciach - w świecie zewnętrznym, może na chwilę zamknąć oczy, zwrócić się do wewnątrz i obserwować to, co jest odczuwane w ciele. Obserwować może różne ogniska napięć odczuwane w ciele i po prostu z tym być. Bez oczekiwań i bez nacisku na jakieś efekty.

Neutralna samoobserwacja i bycie z tym, co jest odczuwane, zawsze przynosi ukojenie, zmienia stan istnienia, uwalnia od cierpienia i ujawnia stan spokoju, błogości, a nawet radości istnienia. Choć neutralna samoobserwacja nie jest możliwa, kiedy pozostajemy nieświadomi przywiązania do różnych myśli oceniających, krytykujących i wyrażających różne oczekiwania wobec samych siebie i/lub innych oraz tego, co nam się wyświetla jako odrębny świat zewnętrzny.

A jednak wszyscy jesteśmy tacy, jak to, co postrzegamy na zewnątrz. Bo to, co wewnątrz i na zewnątrz jest jednym i tym samym. To, co na zewnątrz postrzegamy, jest projekcją tego, co zawieramy wewnątrz, jest snem o sobie. To oddzielanie śniącego od snu jest przyczyną wszelkich konfliktów, walki i cierpienia śniącego, który doświadcza tego, co w snach o sobie jaźni się jako świat zewnętrzny, prawdziwy i rzeczywisty.

Kiedy śniący jest świadomy, że sen jest jego projekcją - jego zewnętrznym lustrzanym odbiciem, widzi i czuje, że nikt nie jest ani dobry ani zły. Widzi i czuje, że każdy jest jednym i tym samym śniącym, który śni różne sny o sobie czyli znajduje się w różnych stanach postrzegania i rozumienia siebie oraz otaczającego go świata - snu o sobie.

Każdy inny jest jednym śniącym znajdującym się w różnych stanach postrzegania, samoświadomości i rozumienia siebie oraz innych, którzy odzwierciedlają jego stan.


Samoświadomy śniący rozumie, że to on sam jako inni - jego zwierciadlane odbicia - znajduje się w różnych stanach i śni różne sny o sobie. Każdy inny jest tym samym śniącym doświadczającym różnych snów o sobie. I każdy w każdym śnie o sobie jest tak samo dobry i zły w swoim potencjale. Ale to jak postrzega siebie i jak jest postrzegany przez innych (czy dobry czy zły), zależy od tego, co sam we śnie uznaje za prawdziwe, realne, w co wierzy, jak ocenia siebie i innych oraz jakie ma oczekiwania... wobec samego siebie i innych.


Gdy postrzega innych jako swoje odbicie lustrzane - takich jacy są, widzi siebie samego doświadczającego różnych snów o sobie - bez ocen i oczekiwań, wtedy czuje spokój, błogość, a nawet radość istnienia... z doświadczania w iluzji rzeczywistości.


Śniący i sen są jednym śnieniem tak jak samoświadomość i nieświadomość jest jedną świadomością i jak yang wraz z yin jest jednym tao. To co wewnątrz i na zewnątrz też jest jednym wielowymiarowym śnieniem, jedną świadomością w różnych stanach, jednym niezmiennym bezforemnym doświadczającym zmienności form.

niedziela, 14 maja 2023

EGO JAKO NIEDOJRZAŁA, LECZ INTEGRALNA CZĘŚĆ CAŁOŚCI JA JESTEM.

 Ego to integralna część całości Ja Jestem podobnie jak forma poczwarki jest integralną częścią Motyla. Gdy poczwarka umiera, motyl ukazuje się w swojej dojrzałej formie. Ego i Ja Jestem jak poczwarka i motyl są różnymi stanami istnienia tego samego. Gdy ego zanika, ukazuje się Ja Jestem w swojej dojrzałej formie. Lecz Ja Jestem bez doświadczenia formy ego podobnie jak motyl bez doświadczenia formy poczwarki nie mogłyby zaistnieć. Zatem ego i Ja Jestem podobnie jak poczwarka i motyl to różne formy i stany tego samego.

Jakaś część całości siebie wciąż lubuje się w poniżaniu siebie i/lub innych (bo to jest to samo). I przez negowanie na przykład potrzeby (innej niż ego części całości siebie) uwalniania się od ego, które jest zasilane negatywnymi myślami o sobie i/lub innych. Bo ego lubuje się w podążaniu za tymi negatywnymi myślami i karmi się negatywnościami oraz dokonuje projekcji własnego wielkiego ego na te części całości siebie, które uwalniają się od ego. Jednocześnie o sobie także ma fałszywe wyobrażenia, ponieważ nie jest swiadome swojego cienia, którego nauczyło się bać.

Ego lubuje się w utożsamianiu siebie z negatywnymi myślami i uczuciami/emocjami, choć nie jest świadome skutków tych utożsamień. A jednocześnie uważa siebie za np. dobre i szlachetne.

Gdy jestem świadoma, że część mnie nie chce uświadomić sobie tego, co przed sobą ukrywa, więc nie może uwolnić się od wpływów tego, co nieświadome, a co wciąż pojawia się od lat (te różne negatywne myśli i uczucia/emocje oraz działania), wówczas Ja przestaje zaczyna obserwować tę część siebie.  To świadome Ja Jestem widzi, że ego jest bardzo wrażliwą częścią całości, wyjątkowo wrażliwą częścią, która potrafi z użalania się nad sobą stworzyć arcydzieła cierpienia. Dlatego poszukując nowych koncepcji, teorii i historii ego zawsze potwierdza swoje negatywne myślenie i dostarcza tym samym świeżego pokarmu sobie. Ego lubuje się w ekspresji okazywania swojego gniewu i złości, poniżania czegoś kosztem wywyższania czegoś innego; ogólnie lubuje się w rozpamiętywaniu swojego nieszczęścia i kiepskiej kondycji innych ludzi a nawet całej ludzkości. I wymyśla coraz to nowe koncepty na naprawę świata zgodnie z jego fałszywymi wyobrażeniami o sobie, o innych i o świecie.

Jeśli jestem tego świadoma, dostrzegam pewnego rodzaju przyjemność ego z odczuwania wszystkich negatywnych uczuć i emocji, jego pasję podążania za negatywnymi myślami i doświadczania negatywnych emocji. Jego przywiązanie do cierpiętnictwa. Widzę, że negatywne myśli i wynikająca z nich aktywność ego nie mają innego celu niż utrzymywanie wizji świata wypełnionego doświadczeniami cierpienia i współtworzenie świata wypełnionego egoistycznymi przekonaniami i zachowaniami.

 Ja Jestem nie zasila przekonań i zachowań ego. Wie, że tylko ego w tych doświadczeniach ma upodobanie. I ma ono nieuświadomione przekonanie, że jeśli będzie odpowiednio często i usilnie narzekać, nie tylko w myślach, ale przede wszystkim głośno narzekać np. na kondycję człowieka, to świat się kiedyś zmieni, bo ktoś zatroszczy się o nie, gdy ten ktoś je usłyszy. Lecz taka troska, której ego oczekuje, zasila je. 

Dlatego też ego lubi udawać, że troszczy się o innych i pomaga innym wspierając tym samym inne ega, ale dla własnej próżności, samo się tym karmi. Lubi też mówić o tym, jak pomaga innym, tak samo jak lubi mówić o tym, że ci, którym pomaga są niewdzięczni itp. 

Ego jest jak małe dziecko, które krzyczy, by zwrócić na siebie uwagę dorosłych, bo oni zajmują się i troszczą o swoje sprawy, a nie mogą (nie umieją) zadbać o utrzymywanie autentycznego, serdecznego kontaktu z dzieckiem. Dziecko zatem szuka sposobów, by otrzymać to, czego chce. W ten sposób dziecko uczy się, że krzyk lub płacz bywa skuteczny, bo rodzice wtedy "dla świętego" spokoju dają dziecku to, czego ono potrzebuje czy chce dostać. Egotyczni rodzice zamiast okazywać dzieciom miłość i utrzymywać autentyczny, serdeczny kontakt z dzieckiem, dają dzieciom jedzenie, zabawki, prezenty albo pieniądze. W taki sposób dzieci uczą się bycia nieszczęśliwymi i pozostają nieszczęśliwymi czasem do końca życia. Nieszczęście staje się ich sposobem działania w nadziei, że otrzymają to, czego potrzebują i czego chcą. 

W dorosłym życiu pozostają wciąż nieszczęśliwymi dziećmi i tworzą relacje z innymi nieszczęśliwymi dziećmi w ciałach dorosłych. Często zostają rodzicami kolejnych nieszczęśliwych, cierpiących dzieci. I tylko chwilami doznają niby szczęśliwości, gdy zaspokajane zostają ich żądania (chcenie) tego, co według iluzorycznych wyobrażeń ego może im sprawić chwilowe odczucie iluzorycznego szczęścia.

Ego wciąż oczekuje, że wszystko może się zmienić, gdy będzie manifestować swoje niezadowolenie, negatywne myśli i uczucia/emocje, pomimo, że wciąż nic się nie zmienia i wciąż powtarzają się te same doświadczenia wzmacniające ego i cierpiętniczość jego.

Uświadomienie sobie i zrozumienie tej cierpiącej, nieszczęśliwej części całości siebie pozwala na przyjęcie jej w otwartości taką, jaka jest i umożliwia jej dojrzewanie. 

Zrozumienie tej części całości siebie sprawia, że coraz rzadziej ego jest w stanie wciągać dalej Ja Jestem w swoje gry i gierki. A jeśli jednak uda mu się wciągnąć Ja Jestem w tę grę, to tylko na chwilę - tak krótką, że bycie nieszczęśliwym lub gniewnym nie staje się na powrót tożsamością Ja Jestem.

Ja Jestem samoświadome nie jest oderwane od bycia całością siebie tak jak ego. Ja Jestem jest świadome gier i upodobań ego - tej niedojrzałej, dziecinnej, nasiąkniętej fałszywymi przekonaniami o sobie, a jednak integralnej części całości siebie. Ja Jestem rozumie, że niemożliwe jest nauczenie tego dziecka innego sposobu funkcjonowania w świecie bez otwarcia się tego dziecka na takie nauki; niemożliwa jest zmiana świata, w którym funkcjonuje takie dziecko bez wyrażenia przez niego autentycznego pragnienia (w formie intencji) dojrzewania jako istota ludzka (albo choćby intencji uzdrowienia czy wyzwolenia z cierpienia).

Ego dojrzewa w swoim naturalnym tempie, a jego proces umierania jest jednocześnie procesem narodzin dojrzałej formy Istoty ludzkiej -  Ja Jestem.

sobota, 13 maja 2023

WOLNA WOLA WOLNOŚCIĄ OD WOLI OGRANICZONEJ PRZYWIĄZANIEM DO RÓŻNYCH UTOŻSAMIEŃ TZW. EGO

 To Coś, co jest postrzegane jako Bóg czy też Natura wszystkiego albo Świadomość, z której wszystko się wyłania (pochodzi), ponoć obdarzyło człowieka - istotę ludzką wolną wolą. Jednak człowiek nadużywając tej wolnej woli próbuje Boga czy też Naturę - Świadomość wykorzystywać i urabiać według własnej woli. Tej woli, która niby jest wolna, ale jednak ograniczona przez tzw. ego.

Ego człowieka to kompilacja tego, co człowiek wyobraża sobie o sobie (także o innych i o świecie) oraz tzw. cienia - ciemnej strony jego osobowości. Jego ciemna strona ukrywa wyparte do nieświadomości cechy: koncepty i zachowania, które postrzega on jako np. złe, okrutne, wstydliwe, grzeszne itp. Ogólnie to cechy dysharmonijne, dysfunkcyjne, będące przyczyną wszystkich konfliktów, chorób, cierpienia, wyzysku, nieszczęść, przemocy i wojen. Gdy cechy te pozostają wciąż ukryte w cieniu, człowiek nadal nieświadomie jest animowany przez to, co ukrywa przed sobą udając przed sobą i innymi, że "nie jest zły, okrutny, fałszywy" itd. Jednocześnie swój cień nieświadomie projektuje na innych i oskarża innych o wszelkie zło, okrucieństwo itp. Dysponuje niby wolną wolą i w ramach tej woli działa, lecz ta wola jest ograniczona fałszywymi wyobrażeniami o sobie, o innych i o świecie. 

Ograniczenia wolnej woli sprawiają, że ludzie nie mogą, nie potrafią współtworzyć harmonijnych relacji z innymi oraz z tym, co ich otacza. Taka wolna wola jest skonfliktowana z Wolą Boga, Natury wszystkiego, Świadomością, więc ego próbuje podporządkowywać tę Wolę swojej ograniczonej woli i wymyśla różne strategie działania dla osiągnięcia swoich celów. Ponieważ wola człowieka jest ograniczona jego przekonaniami, kłóci się także z wolą innych ludzi.

Brak zrozumienia siebie jako całości (świadomej i nieświadomej) oraz tego, co otacza człowieka, ogranicza jego wolną wolę, która jest przejawem tzw. ego. 

Niektórzy ludzie nie dostrzegają różnicy między tzw. ego a Ja Jestem, które nie jest utożsamione wyłącznie z tym, co je określa społeczno-kulturowym nazewnictwem,  a co ogranicza zrozumienie ludzkiej egzystencji i doświadczeń człowieka oraz jego działań. Ego trywializuje Boga  "tworząc go na swój obraz i podobieństwo", niszczy Naturę, ignoruje Świadomość zapominając o tym, że wszystko pochodzi z jednego wspólnego źródła wszystkiego. Dlatego człowiek doświadcza nieszczęść i próbuje dążyć do szczęścia według przekonań i pragnień swojej ograniczonej fałszywymi wyobrażeniami wolnej woli. A jednak wciąż cierpi i nigdy nie może w pełni zaspokoić swoich oczekiwań i wyobrażeń o szczęściu, którego szuka na zewnątrz. Nie jest świadomy i nie rozumie prawdziwych powodów swoich rozczarowań i nieszczęść, które go spotykają. Nie jest świadomy iluzji swoich fałszywych wyobrażeń o szczęśliwości. Jego wolna wola też jest iluzoryczna, bo uwarunkowana fałszywymi wyobrażeniami o sobie. Dlatego doświadcza konfliktów i cierpienia, dopóki nie odkryje ich źródła w sobie. 

Gdy zaczyna poznawać prawdę o swoim cieniu, uświadomiać to, co było nieświadome, rozpoznaje siebie jako całość Ja Jestem i uwalnia się od ograniczeń woli.

Ja Jestem jest świadome, że wszystko, co określa i następuje po Jestem (wszystkie utożsamienia jestem... tym i tym, taki i taki), jest względne i zmienne. Ja Jestem jest także świadome, że Ja-ego może być czasowo nieświadome swoich utożsamień z tym, co je określa, a przeto i ogranicza poznanie oraz zrozumienie siebie.

Wolna wola człowieka - Istoty ludzkiej jest autentycznie wolna, gdy jest scalona z Bogiem - Naturą - Świadomością, z której wszystko się wyłania łącznie z człowiekiem, a nawet jego iluzoryczną wolną wolą. Autentyczna wolna wola jest wolnością od woli tzw. ego czyli wszelkiego chcenia czy niechcenia czegoś w celu zapewnienia sobie szczęścia. Autentyczna wolna wola pozwala być szczęśliwym niemal permanentnie, ponieważ umożliwia odczuwanie radości życia, istnienia bez względu na to, co Ja Jestem spotyka, czego doświadcza, co mu się wyśniewa. Nie znaczy to, że Ja Jestem nigdy nie czuje smutku lub nie odczuwa żadnych emocji. Znaczy to, że jest świadome i rozumie prymarne przyczyny doświadczanego smutku czy emocji, więc nie obwinia już innych za to, czego doświadcza. Gdy odczuwa smutek, wie, że jest on skutkiem jakichś egotycznych czyli oceniających, negatywnych myśli, z którymi Ja Jestem na chwilę znów się utożsamiło.  Jeśli Ja Jestem nie rozumie jeszcze w danym momencie przyczyn smutku, to i tak przyjmuje ten smutek pamiętając, że jest przestrzennością, w której wszystkie doświadczenia się wydarzają i może je obserwować. Tak poznaje przyczyny i skutki różnych doświadczeń obserwując je z coraz szerszej perspektywy swojej przestrzenności.

Autentyczna wolność woli jest esencją człowieka i manifestuje się coraz bardziej spontanicznym, autentycznym i harmonijnym współistnieniem ze wszystkim, co Istotę ludzką otacza, co się zdarza, co się wyśniewa. Autentyczna wolna wola jest wolnością od ograniczonej woli i umożliwia Ja Jestem otwarcie swej przestrzenności na przyjmowanie wszystkiego, co się przejawia dla Ja Jestem jako kolejne doświadczenia, które pochodzą z Ja Jestem doświadczającego różnych stanów istnienia. A wszystkie doświadczenia Ja Jestem dla niego i z niego się jaźnią. 

Każde Ja doświadczające różnych utożsamień i różnorodności ograniczeń wolnej woli jest jednym i tym samym Ja Jestem doświadczającym różnych form i stanów istnienia. 

czwartek, 4 maja 2023

ENERGIA SIĘ MALUJE

Poza wirem nadziei i obaw... pożądania i niechęci...

Maluje się kolejny obraz...

Detale:




...

 Słuchanie ptasich treli

zamiast słuchania

gadającego umysłu

budzi ciszę,

która jest jak stan

subtelnie błogiego

uśmiechu zrozumienia

w odczuciu jednoczesności

dwóch aspektów jednego