"Ptak siedzący na gałęzi nigdy nie obawia się, że gałąź
się złamie, ponieważ ufa nie w gałąź, lecz w jego skrzydła. Zawsze wierz w
siebie."
Taki sen... ze STYCZNIA 2010: Szłam sobie krętą ścieżką
górską w bardzo wysokich górach. Powyżej jakichś czterech tysięcy metrów nad
poziomem morza. Podeszłam do skraju tej drogi i w dole zobaczyłam strome ściany
wąwozu, głębokiego na jakieś tysiąc metrów. Odbiłam się stopami od krawędzi
urwiska i nagle poleciałam. Najpierw w dół, a potem w górę. Szybowałam raz
w dół, raz w górę wąwozu tak, jak szybują wielkie ptaki. W pewnej chwili jednak
spowolniłam swój lot i przysiadłam na długiej gałęzi pokrytej kilkoma zaledwie
liśćmi. Wystawała ona trochę zadziornie ze ściany urwiska. Poczułam, jak
trzepocząc skrzydłami składam je wzdłuż tułowia. Trochę mało płynny zdawał mi
się ten ruch. A gałąź w tym czasie lekko się zakołysała. Ledwo, ledwo...
leciuteńko. Był to mój pierwszy lot jako... orła.
Wszystko jest niezwykłe tylko i aż dlatego, że się wydarza.