środa, 27 grudnia 2017

RÓŻNE POZIOMY ŚWIADOMOŚCI, PRZEBUDZENIA, OŚWIECENIA A NAWYKI MYŚLOWE

Niektórzy dostrzegają subtelną, a jednak zasadniczą różnicę - zróżnicowanie między słowami: "przebudzenie" a "oświecenie". "Przebudzenie" Się zdarza i wtedy ma Się "wglądy", wizje itd, które mogą trwać jakiś czas, ale... wtedy nadal pojawiają się opory przed Życiem takim, jakie jest czyli tzw. ego zagarnia to "przebudzenie" dla siebie, siebie wzmacniając (patrz filmik Adyashanti pt. "Oświecone Ego" https://www.youtube.com/watch?v=68F4KHD9gfA). 

"Oświecenie" to "droga" świadomej Siebie istoty i świadomość tego na przykład, że świat jest taki, jaki JEST i inny być nie może, bo w zasadzie Taniec Życia Trwa, a my? Cóż, Życie nami tańczy... a my jesteśmy Życiem...  I tak "Życie Samo Się przejawia"... A my bez stawiania Życiu oporu płyniemy coraz radośniej w nim, z nim się stapiając w Jedno, nim będąc...(ale to też tylko takie słowa, które na coś wskazują, ale TYM nie są :-). 

Można całkowicie zanurzać się chwilami w Absolucie i nadal być psychicznie pomieszaną albo zagubioną w tym świecie osobą, istotą ludzką. Przebudzenie się w prawdziwej naturze niekoniecznie rozwiązuje wszystkie problemy natury psychicznej (mentalnej). Ponieważ nie jest "permanentne". Dlatego na przykład Edward Stachura uległ "demonom swojego umysłu", bo nie zaakceptował nigdy rzeczywistości tego świata taką, jaka jest. Chciał "wyzwolić się z piekła" tak samo, jak i innych "chciał wyzwolić". Był w pewnym sensie "buntownikiem" negującym to, co jest i dlatego chciał też być "zbawicielem"... 
Jeszcze w czerwcu przed samobójstwem lipcowym 1979 roku pisał: 

"Czy to moja wina, że chciałem pokonać zło. Czy to moja wina, że w te dni przedostatnie chciałem wręcz zbawić wszystkich ludzi."

Nie, to nie jego wina była... To też nie było ani dobre ani złe, że "tak miał" i cierpiał, jednak... 

Negowanie Życia takim, jakie jest, działa przeciwko nam... auto-destrukcyjnie. A kto walczy ze złem ulegając iluzji tego, że działa w imię dobra, często zostaje przez to zło... pokonany. Walcząc z "demonami umysłu", nigdy z nimi nie wygramy. Edward Stachura nie wydostał się z "koła samsary - cierpienia", nie zintegrował w sobie dobra i zła... nie zintegrował swojego własnego cienia. 

Taka była "lekcja" Edwarda Stachury. Ci, co mają próby samobójcze za sobą, też przez podobne doświadczenia przechodzili, czy nawet jeszcze przechodzą. Na swój sposób piękne jest doświadczenie Stachury jako... świadomości doświadczającej Siebie w różnych "formach" stawiających opór przed tym, co jest. Podobnie jako piękne postrzegam wszystkie "moje" doświadczenia z próbami samobójczymi (w młodości) włącznie. Och, jakże "ja" cierpiało z niezgody na ten świat.... Wyobrażało sobie, że śmierć przyniesie ulgę, ukojenie... i wyzwolenie od tego świata oraz cierpienia i kłamstw. Cierpienia wynikającego z... buntu, niezgody na ten świat, z bardzo radykalnych ocen istot ludzkich w tym świecie - śnie. To "ja" czuło się takie "wyjątkowo dobre"... Po trzeciej próbie samobójstwa, kiedy obudziłam się z ogromnym rozczarowaniem, "usłyszałam głos" w Sobie mówiący (?) albo w jakiś sposób dotarła do mnie informacja, że:


"I tak musiałabym tu wrócić po raz kolejny. Jestem tu po to, by zrozumieć ten świat, potem będę wiedziała, co dalej... "

Potem, przez lata, nawet gdy przeżywałam bardzo ciężkie chwile, nawet jeśli pojawiała się w głowie myśl o samobójstwie, nigdy już nie podążyłam za nią.

Tak, te doświadczenia świadomości uczą nas poznawania kolejnych cząstek całości w nas, prawdy o nas i nakierowują na prawdziwe wyzwolenie Się (Siebie) z cierpienia tej całości- Jedni w każdej i każdym z nas.

Postrzegam to tak, że to jest coś jak "przeładowanie" doświadczeniem cierpienia, cierpienia wynikającego z buntu = oporu przed Życiem i tym, co jest takim, jakie jest. To bardzo "bolesne doświadczenie", nie tyle fizycznie, co psychicznie, umysłowo przede wszystkim... I wtedy pojawia Się tęsknota za ulgą, wytchnieniem... w "świetle Boga" albo w "pustce" - stąd to "wyjście awaryjne". Wtedy następuje "wybuch" z powodu napierającej "fali" świadomości, która nie może się rozlać, rozprzestrzenić, bo napotyka na tamę - opór umysłu galopującego. Nie jest to "negatywne", jest takie, jakie jest. I może być widziane jako roz-poznane takim, jakie jest, bez oceny i oczekiwań. Odczuwany jest szacunek dla tych, takich, wszystkich naszych doświadczeń, które są doświadczeniami świadomości w całości nas jako ludzkości = archetypowi Istoty ludzkiej. W tym archetypie Istoty ludzkiej wszystkie te doświadczenia się zawierają i mogą być przyjęte takimi, jakie są, zintegrowane i roz-poznane... I coraz klarowniej może być widziana natura tych doświadczeń.

Samobójstwo - to słowo ma "ciężką" energię. Jednak... czasem może świadomość doświadczyć w pewnej formie aktu samo-zakończenia życia (w akcie zabicia - odebrania sobie życia_ w bardzo świadomy, pełen oddania Życiu i temu doświadczeniu sposób... Tak Się też może przejawiać...
Nie wiem, może ES był oświecony, jak niektórzy uważają i z jakiegoś powodu zrezygnował z tej "ścieżki oświecenia".  Z tego, co mi wiadome, w buddyzmie tybetańskim jest ponad 20 słów rozróżniających różne "stany" czy "poziomy" tzw. ogólnie oświecenia czy raczej "stanów świadomości" istoty ludzkiej. ) Nikt nie ma nawet możliwości przetłumaczenia tych słów, jeśli nie jest doświadczone to, co one opisują i nieznana jest różnica pomiędzy tymi "stanami". 

Pewne nauki wschodnie przekazują wiedzę, że: są różne stany umysłu (głowa) i świadomości (serce). Że jest roz-poznanych 5 "stanów" umysłu - głowy oraz 5 "stanów" świadomości - serca. A korelacja po-między nimi tworzy 25 'stanów" relacji świadomości i umysłu, serca i mózgu. 
Oto przykłady stanów z tabelki:
5.stan (z tych 25). Zdarza się przebudzenie (oświecenie), ale umysł (głowa) jest niewystarczającą zsynchronizowany z sercem (świadomością), która umożliwia to przebudzenie. Inaczej energia ogromnej miłość jest ograniczana ograniczonością pojęciową umysłu, poprzez silne przywiązanie i utożsamienie z rolami społeczno-kulturowymi.
6. stan (z tych 25). Ciągle coś planujemy w umyśle, ale serce nie jest tym zainteresowane. Więc wciąż planujemy od nowa i od nowa. Nie otrzymujemy tego, co pragniemy, ale tylko to, w co wierzymy. Ale jednocześnie w tym stanie istnienia, odczuwania i postrzegania jednak nie jesteśmy też świadomi wszystkiego, w co wierzymy.
11. stan (z tych 25). Jeśli przejawia się stan przebudzenia (oświecenia), to nie może się utrzymać zbyt długo, ponieważ wszystko w tym stanie jest nietrwałe z powodu tego, w co wierzymy (silnych przekonań i utożsamień).
16. stan (z tych 25). Nawet, gdy zdarzy się całkowite, dogłębne przebudzenie (oświecenie), nie będzie ono permanentne, lecz tylko chwilowe z powodu braku harmonii pomiędzy głową i sercem - umysłem i świadomością, wiedzą i miłością (współodczuwaniem jedni ze wszystkim). Umysł wciąż "góruje" z powodu przywiązania do pewnych koncepcji.
21. Można osiągnąć stan ekstatycznego uniesienia, "totalnej błogości", ale nie można go utrzymać, z powodu jeszcze większej dysproporcji pomiędzy stanem umysłu (głowa) a stanem świadomości (serce).

TURIJA – w "klasycznej filozofii indyjskie" to stan czystej, obserwującej świadomości. W sanskrycie turija znaczy dosłownie "czwarty" stan świadomości obok 1. stanu świadomości na jawie, 2. marzeń sennych oraz 3. stanu głębokiego snu. Czwarty stan - turija jednocześnie łączy pozostałe trzy stany w jedno.

Porównywany jest do dźwięku świętej sylaby aum (om) albo do trójzębu Sziwy. Trójząb Sziwy to symbol - trzy zęby w Jednym - czwartym trójzębie całym.


To, co dla mnie wspaniałe, a co przedstawia symbol trójzębu Sziwy, to to, że stan czystej, obserwującej świadomości łączy (integruje, scala) ze sobą pozostałe trzy stany: głębokiego śnienia nieświadomego, marzeń sennych i stanu świadomości na jawie. Trójząb Sziwy wskazuje na to, że wszystkie te stany współtworzą integralną całość. Więc nasze sny (marzenia czy też wizje senne) są tak samo istotne w procesie integracji jak i trzy pozostałe.

Jak śpimy i śnią się sny, to to, co w nich przeżywamy, wydaje się prawie tak samo realne jak jawa. ;-) Jednak w snach łatwiej jest przeniknąć przez ściany, przefrunąć na drugi brzeg rzeki niż na tzw. jawie. ;-) A jak śpimy i nic nam się nie śni, to nie wiemy, czy nic nam się nie śniło, czy nie pamiętamy tego, co nam się śniło.

Z wdzięcznością za Życie...



I film, w którym E.Tolle tłumaczy, że przyczyną cierpienia są nasze myśli.



poniedziałek, 25 grudnia 2017

KOCHANE TY... KRYSZTAŁOWE LUSTRO...

Kochane Ty,

GDYBYŚ był tym, który nie chce poznać prawdy, a ja myślałabym o Tobie i mówiłabym, że nie chcesz poznać prawdy, to taki obraz Ciebie utrzymywałabym w Sobie... a Ty byłbyś tylko projekcją tego, co we mnie nieświadomie projektowane na Ciebie.

Gdy przestaję o Tobie myśleć i widzieć Ciebie jako tego, który nie chce poznać prawdy, stwarzam w Sobie przestrzeń, w której jesteś przyjęty taki, jaki jesteś - bez tworzenia etykietek, koncepcji i scenariuszy na Twój temat. W takim momencie uwalniam Cię w swojej wewnętrznej przestrzeni od odgrywania dla mnie roli tego, który nie chce poznać prawdy. Mój sen o Tobie uwalnia Cię od potrzeby odgrywania dalej takiej roli dla mnie. Śnię o Tobie już inny Sen: widzę Cię jako Kryształowe Lustro, w którym Prawda widzi samą Siebie. 

A Ty możesz tańczyć i grać różne role dla innych i Siebie. Błogosławię wszystkie przejawy Istoty Istnienia, Życia w Sobie.

Wszechświat jest gotów na twoją prawdę, 
ale czy Ty jesteś na nią gotów?


Ach, Życie tańczy tęczowymi refleksami swój taniec, w którym każda cząsteczka jest integralną częścią całości, Jedni... zwielokrotnionej Tęczy Tęcz...
Taki Sen Się Śni. 

"Szukając prawdy o człowieku znajdziesz prawdę o sobie, obyś był na to gotowy." - Bogdan Waszut

TO i tak zdarza Się wtedy, gdy jesteśmy "gotowi" czyli wtedy, gdy Się zdarza. Inaczej nie może Się TO zdarzyć.

Widzę Twoje piękno w Sobie i... Moje w Tobie...



Dziękuję Ci - Cudzie Życia za wszelkie inspiracje i znaki. 


I pozdrawiam Siebie w Tobie z wdzięcznością. 






środa, 20 grudnia 2017

ROZWIEWANIE SIĘ ILUZJI...


Pięknie, że można wiedzieć, czego się chce i.... można nie wiedzieć. Bo i tak nie ma jedynej słusznej "metody" czy "drogi" dla wszystkich.  Bywa tak lub tak... albo i jednocześnie. Ja dopóki musi wiedzieć, istnieje w zaśnieniu i niewiedzy, kim, czym JEST, za to pełne jest ocen, oczekiwań i rozczarowań. Lecz gdy na przykład nie wiem, czego chcę i nie czuję potrzeby osiągania czegokolwiek i jednocześnie ufam całkowicie w to, co jest mi dane, co przejawia Się dla mnie i przeze mnie jako Życie, Istnienie, Esencja... to czuję błogość i radość istnienia... KOCHAM..

Pozostawanie (z otwartością na nieznane) w tym i z tym, co jest, ujawnia niewyobrażalną magię Życia. Czuję i nie potrzebuję chcieć lub nie chcieć czegokolwiek... Podążam w od-daniu i zaufaniu Sobie i Źródłu Źródeł w Sobie, Sercu Serc, a jeszcze prościej: jestem z tym i w tym, co jest...

A wektor z dwóch składowych: prostego życia codziennego i wielowarstwowego życia wewnętrznego, sięga i zanurza "mnie" w głębinach istnienia... nie do opisania.

Ponoć każdy/każda otrzymuje to, o czym marzy, w co wierzy, czego chce. To, co przejawia się ("we mnie - przeze mnie - dla mnie") przerasta "moje" najśmielsze marzenia, wyobrażenia i chcenia. A jednocześnie czuję jakby spełniały Się najgłębsze, najskrytsze, najsubtelniejsze pragnienia... tej części Mnie, która jest dla "mnie" nieopisywalna... jak Święta Tajemnica. 

poniedziałek, 18 grudnia 2017

NIESKOŃCZONOŚĆ SIEBIE...

Istnieję, Jestem... BEZRUCH...
postrzegam... a reszta?
RUCH... Coś Się dzieje, zdarza...
Zabawy... I słowa, słowami,
które wskazują, inspirują,...
I niekończący Się zachwyt
(takie chwile):
"TO JEST, Ach, Jeju... Łał..."
i jednocześnie:
"ależ TO takie oczywiste, znam TO"...

Niezgłębione,
Nieskończone,
Nieskazitelne,
Nieuchwytne,
Niepoznawalne...

Im głębiej wnikam w Siebie,
tym wewnętrznie widzę Siebie
coraz bardziej nieokreśloną...
Tożsamość Się rozpływa
w Sobie Niepoznawalnej...
Czucie pozostaje.
JESTEM... Tajemnicą.... 

Umysł Się rozpływa
w Niewiedzy... w całkowitym
oddaniu... Życiu, Istnieniu,
Istocie, Esencji...
A przejawia Się TO i tak,
CO i jak Się przejawia... 


piątek, 15 grudnia 2017

INTEGRACJA, SCALANIE SIEBIE?

Fizyczny umysł ("małe ja - ego") służy do postrzegania, a nie do kreowania. Gdy umysł fizyczny chce kreować, zaczyna się zmaganie z tym, co jest. Walczy, bo stawia opór temu, co jest. Wierzy w iluzje, że powinno być lepiej, inaczej. Wierzy w etykiety, projekcje, strategie, scenariusze itd. Iluzje, które uznaje za prawdę. Sen, który Się śni uznając za jedyną rzeczywistość. To jest już postrzegane i roz-poznane... świadomością rozświetlającą niewidzialnym światłem różne "warstwy" i "sruktury" umysłu.

Odpuszczenie walki, poddanie i przyjęcie tego, co jest, przynosi ukojenie, wyzwolenie - "odzyskanie wolności w więzieniu uwarunkowań umysłu". 

Oczywiście jakieś warunki - okoliczności, sytuacje, stany postrzegania itd. zawsze są i muszą być... W nich i nimi także przejawia Się Istota Istnienia, Życie...

Przyjęłam wszystko, co zobaczyłam w Tobie jako swoje projekcje wyświetlane na Ciebie, przejrzałam Się w Tobie i zobaczyłam Ciebie jako Siebie, i ukochałam te cząstki iluzji przesłaniające Prawdę o Sobie/Tobie. A kto wie, czy jeszcze kolejne jakieś warstwy Się nie ujawnią. Jak koniec gier, to koniec i wszystkie triki - kłamstwa ujawniają Się, by Prawda stała Się. Pora na nowy Sen... i
Przebudzenie do Świadomego Śnienia...
w całkowitym oddaniu Życiu i Absolutowi.

I dzieje Się tak, nie dlatego, że coś tego chce lub nie chce, bo dzieję Się to, co spontanicznie Się przejawia, bo odczuwane jest wewnętrzne prowadzenie. Bo zadziewa Się widzenie Procesu Życia i "drogowskazów" - inspiracji dla tego Procesu.

Teraz każde utknięcie w jakiejkolwiek "duchowej ściemie" będzie obnażane i uświadamiane. Subtelnie i brutalnie jednocześnie, konsekwentnie, bezwzględnie i względnie, na różne straszne i śmieszne sposoby. Niech Się dzieje...

Się przejawia: Niech Miłość i Prawda rozbiją na fotony wszystkie iluzoryczne granice i niech rozwiewają się mgły iluzji, które mnie oddzielają jeszcze od Prawdy o SobieTobie (Self - Jaźni), Jedni. Aby mogło przejawić Się klarowne widzenie SiebieCiebie: Kryształowego Lustra emanującego blaskiem tęczowych refleksów...

DZIĘKUJĘ i kłaniam Się TobieSobie z wdzięcznością.


p.s nie potrzebuję "opadać jak listek", ale staję Się jak piórko. Jego lekkość pozwala na opadanie i wznoszenie z podmuchami wiatru, na płynięcie z wirami strumieni bez jakiegokolwiek oporu.Taki to "etap" (na-ten-czas) tego procesu - podróży...

poniedziałek, 11 grudnia 2017

JEDNIA UMYSŁU I ŚWIADOMOŚCI

jednia umysłu i świadomości, połączenie niedualnego z dualnym rozpuszczają zasłonę oddzielenia pomiędzy nimi. Piękno wyrażone Się (Self-Jaźni) Sobą... 

Odklejanie Się od utożsamienia z umysłem i przesunięcie ku byciu świadomością jest etapem w podróży - w zabawie kreacji płynącej ze Źródła. To proces Życia w czaso-przestrzeniach i wykraczania poza ograniczoność form. 

Czym jest to coś, co określane jest jako negatywne myśli, ograniczające przekonania? To cząstki umysłu który bawi Się Sobą. Te cząstki, jak wszystko inne, całość umysłu pochodzi z tego samego źródła kreacji. Na podobieństwo pięknych fraktali tworzą się struktury umysłu i zagęszczają Się same w Sobie. Czysta, absolutna wolność tańczy esencją Siebie i maluje różne obrazy Sobą tworząc struktury tak zagęszczone, że sprawiają one iluzję więzienia ograniczającego swobodę i elastyczność ruchu w tych strukturach-formach... Iluzję ograniczania wolności. TO piękna Zabawa Absolutnej Esencji - Istoty w taniec kreacji, który "ogranicza - zniewala" Siebie po to, aby odkryć, że Jest wolnością. Nawet w iluzorycznej ograniczoności, odrębności, oddzielności struktur i form, które tworzy umysłem. Aby odkryć Siebie w cieniu i świetle... I że w cieniu zawiera Się światło, a w świetle cień, że bez nich nie byłoby żadnego ruchu, żadnej kreacji. Że światło i cień, umysł i świadomość są tym samym, tą samą esencją - istotą jak bezruch i ruch... 

Że niedualne bez dualnego też nie mogłoby doświadczyć dzielenia i scalania, aby przejawić Się realizacją Siebie w swojej Pełni i Pustości.


niedziela, 10 grudnia 2017

EMOCJE TO ENERGIA...

Uczucia i emocje to energia. Na przykład strach albo złość to energia usidlona jakąś historią - myślą. Podobnie emocje ekscytacji.

Energia bez historii to tylko energia o różnych wibracjach, natężeniu i nasileniu, którą możemy odczuwać, jako taniec energii w naszych ciałach.

"Negatywne" emocje są tylko energią, która Się w pewnych sytuacjach - snach intensyfikuje, a jest interpretowana za pomocą myśli, które uznaliśmy (w procesie wychowywania Się) za "jedynie prawdziwe". A te powiązane są z etykietowaniem, ocenianiem i oczekiwaniami itp. Ta energia o zróżnicowanym natężeniu i częstotliwościach nie musi być interpretowana. Ale jest to możliwe, kiedy następuje uwolnienie od tych "jedynie prawdziwych" interpretacji.  
Każdy jednak może te "zjawiska" postrzegać inaczej. Oczywiście. 

Odreagowywanie emocji poprzez sztukę: tańce masek i śpiewy (niemalże transowe) wynikało z głębokiej mądrości natury - były jak wentyl dla "odzwierzęcych" instynktów człowieka wymieszanych z jego "boskim potencjałem". W takich społeczeństwach nie było psychicznie chorych. Te "rytuały" nie były bezmyślnym kontynuowaniem jakichś tradycji, ale miały konkretne zadanie - utrzymania społeczności w maksymalnej harmonii z Naturą, Życiem. 

O wiele łatwiej by nam się żyło, gdybyśmy zamiast tłumić np. odczuwaną złość w sobie, mogli po prostu odtańczyć dziki (szalony) taniec i wyśpiewać te emocje uwalniając napięcia, jakie one wywołały. Nie raniąc siebie i innych, a przyjmując świadomie te energie i uwalniając je. Ale takie zachowania zostały odrzucone przez kulturę "cywilizowanego człowieka", więc nie dziwi, że obecnie coraz więcej ludzi cierpi na "depresje, psychozy" i pojawiają się coraz to nowe rodzaje zaburzeń i "chorob" psychicznych. A to są informacje, że nasz "rozwój" zmierza w kierunku autodestrukcji. 

Oczywiście są różne możliwości zmiany kierunku. Na przykład ewolucji świadomości.  

Haka dance, tybetan mask dance... itd.
https://youtu.be/QUbx-AcDgXo



poniedziałek, 4 grudnia 2017

UNIA BOGA I BOGINI WE MNIE





Och, mój Boże Jedyny - Umyśle Uniwersalny,
Ty wciąż rodzisz się i zatapiasz w świątyni
Swojej Bogini...
Och, moja Bogini Jedyna - Świadomości Niepoznana,
Ty oddajesz Się Swemu Bogu nieustannie
od zarania.
A Ja zatapiając Się w Was jako Jedni,
staję Się
po wielokroć
samo-poznawana...
Wasz boski taniec
wielbiąc
każdej chwili Siebie oddaję
Waszej Unii
Mądrości z Miłością
i Życie Sobą, (świadomością)
i Siebie Nim (umysłem)
wciąż roz-poznaję. 

sobota, 2 grudnia 2017

WSPOMNIENIE POWRÓT DO PRA-DOMU

POWRÓT DO PRA-DOMU
Kiedy byłam dzieckiem przeżyłam doświadczenie, które było zachwycające, lecz którego sens zaczęłam rozumieć po wielu, wielu latach. Siedziałam sama w domu przy świeczce. I nie wiem jakim cudem wyleciałam ze swojego ciała. Widziałam siebie siedzącą na podłodze, widziałam dach domu, widziałam przestrzeń kosmosu… Leciałam w kosmos i... przeleciałam granicę rozdzielenia światła i ciemności…


Znalazłam się w przestrzeni, gdzie nie było ani ciepła, ani zimna, ani światła, ani ciemności, ani dobra ani zła…żadnej dualności. Wszystko stopione w jednym. Byłam TAM najmniejszą z możliwych drobinek. Otaczał mnie olbrzymi wszechświat, nieskończony… A jednak ten cały, nieskończony wszechświat zawierał się jednocześnie we mnie, najmniejszej z możliwych drobinek. Czułam to, wiedziałam to. Byłam w PRA-DOMU.


później... Moja wcześniejsza tęsknota (ta od dzieciństwa), by tam wrócić zamieniła się na pragnienie działania, by przebudzić w sobie pamięć uczucia, które „stamtąd” czyli z samego środka, z głębi serca pra-domu (wszechświata ?) pochodzi. I odkryłam, że to TAM jest TU.... :-D 
( I jak w TYM... SIEBIE być/czuć, że jesteśmy tu sami?)

piątek, 1 grudnia 2017

POKÓJ, HARMONIA I MIŁOŚĆ

Tak jak i wszystko...
Pokój pochodzi z wewnątrz
i tu go trzeba szukać,
aby w ogóle
móc go znaleźć.
Miłość pochodzi z wewnątrz
i tu jej trzeba szukać,
aby w ogóle
móc ją znaleźć.
Harmonia pochodzi z wewnątrz
i tu jej trzeba szukać,
aby w ogóle
móc ją znaleźć.

Gdy pokój, miłość i harmonię odnajdziemy w sobie,
wtedy dostrzeżemy je wszędzie i we wszystkim.




czwartek, 30 listopada 2017

Nie musimy opłakiwać śmierci bliskich


"Dlaczego nie musisz opłakiwać śmierci ukochanej/ego?" -to tytuł filmu poniżej zalinkowanego. 

I Się reflektuje refleksami:

Jeśli ktoś chce celebrować swój smutek czy swoje cierpienie z powodu odejścia czy utraty ukochanej lub bliskiej osoby, to ma do tego święte prawo.
Jeśli ktoś czuje potrzebę towarzyszenia takiej osobie i bycia z nią w tej celebracji, też ma do tego święte prawo.

A jeśli ktoś nie czuje potrzeby wspierania takich celebracji, bo dla niego śmierć nie jest powodem do smutku czy cierpienia, także ma do tego święte prawo.

Czyż nie jest najwyższym przejawem szacunku i miłości istoty ludzkiej do drugiego człowieka pozwolić mu celebrować swoje życie według jego własnych potrzeb?


środa, 22 listopada 2017

WNIKANIE W TU I TERAZ

Dziś przyszło do mnie takie pytanie (dziękuję, Kochana Krysiu):

- Czy bycie w tu i teraz zawsze powoduje, że jesteś szczęśliwy?

- Oczywiście, że nie zawsze. Ale w tym tu i teraz jest świadomość i dzięki niej to, co Się pojawia, przejawia jako Życie, jest przyjmowane z zaufaniem i otwartością. Nawet, kiedy "coś" sprawia ból, jest on widziany i przyjmowany takim jaki jest, bez stawiania mu oporu, bez walki z nim, bo opór i walka tylko wzmaga ból i cierpienie.

W tu i teraz bycie świadomością świadomą Siebie sprawia, że sytuacje "zwyczajowo" określane jako tzw. nieszczęścia czy tragedie nie wciągają nas po dawnemu w odgrywanie ról ofiar i katów (jednocześnie i naprzemiennie). Nie ma oceniania i oczekiwania, że coś powinno być inaczej, że to, co jest, nie powinno być takie, jakie jest itp. Np.: płaczesz, bo taka reakcja się przejawia spontanicznie, ale za chwilę możesz śmiać Się sama z siebie i z całej sytuacji. Odczuwasz smutek jako reakcję, na coś, a to umożliwia uświadomienie sobie jakiegoś uwarunkowania i wzorca myślowego, który może zostać ujawniony i "rozświetlony niewidzialnym światłem świadomości". 

W tu i teraz możemy wiedzieć, że może być inaczej, ale już nie odrzucamy, nie negujemy ani nie wypieramy Się tego, co Się przejawia. I nie narzucamy powinności ani ograniczeń dla naszych doświadczeń. A wtedy odczuwana jest w Sobie coraz większa przestrzenność i otwartość na nieznane (nieświadome). Ujawnia Się Miłość i coraz większe zrozumienie Siebie oraz różnych zjawisk, jakie niesie ze sobą Życie...

I w tu i teraz na przykład to, jak oceniają Cię inni, nie ma żadnego znaczenia, choć nie znaczy to, że nie może przejawić się przez Ciebie jakaś stanowcza reakcja w jakiejś sytuacji. Bo nie zakładasz niczego z góry, że np. w takiej a takiej sytuacji, to na pewno zachowasz Się tak i tak.

Sytuacje są takie jakie są i tylko oceny i oczekiwania oraz przekonania "robią" z nich - poprzez nastawienie do nich i interpretacje - tragedię lub komedię - w zależności, co dane "ja" bawi, (bo niektórych bawi np. znęcanie się nad innymi czyli w rezultacie nad Sobą - bo i tak Się zdarza). Bywa też tak, że uczestniczysz w jakiejś sytuacji i w tym tu i teraz odczuwana-postrzegana jest jednocześnie jej tragikomiczność. 

W tu i teraz też nie ma obwiniania kogoś za to, co nas w życiu spotyka. Jest natomiast zrozumienie, że są powody, dlaczego ktoś działa tak, jak działa, choć może nie być jeszcze ś-wiadome, dlaczego, tak działa.


p.s. I w zasadzie wtedy nie bywamy non-stop szczęśliwy, ale radość Istnienia staję Się jakby ;-) tłem, a bardziej może przestrzenią dla... przyjmowania z niewinnym zachwytem Życia i Jego darów doświadczania przygód wkraczania w kolejne "warstwy" nieznanego (nieświadomego). Miłością wszechogarniającą, wszechprzenikającą "staje Się" tu i teraz to, co znane i nieznane...



niedziela, 19 listopada 2017

CAŁOŚĆ, KTÓRĄ JESTEŚMY

Całość jest doskonała sama w sobie taka, jaka jest. A wszelkie podziały pochodzą jedynie z umysłu uwarunkowanego koncepcjami oddzielającymi od siebie różne części całości poprzez np. oceny i oczekiwania. Bo dobro i zło, dzień i noc wzajemnie się dopełniają i bez siebie nie istnieją. 
Z całym szacunkiem, do różnych przejawów boskości w nas  Się przejawia:

Każda walka odbywa się z tym, co jest odrzucane. Wynika z nieświadomego wewnętrznego konfliktu, który jest wyrażany na zewnątrz. Zbadajmy zatem odrzucanie i walkę... 
Kiedy coś odrzucamy, odcinamy się od tego. I znów odłączamy siebie od jakichś części całości, którą jesteśmy jako Istota ludzka z całym swym niepoznanym potencjałem.

Każda walka - czy to wręcz, czy polityczna, czy na racje, najpierw toczy siè w naszych głowach - z kimkolwiek i czymkolwiek jest toczona, jest kontynuacją procesu niszczenia samego siebie i "popadania [coraz głębiej] w "przepaść samo-zniszczenia siebie", autodestrukcji. Walka ze złem - tym na zewnątrz wynika z walki, która toczy się w naszych mózgach jako walka różnych myśli pojawiających się w umyśle (koncepcji na temat tego, co dobre i złe dla innych czy świata). A my - tak bywa - nawet tego nie jesteśmy świadomi, więc taki świat współkreujemy. 

Dopóki walka jest toczona, nie istnieje żaden sposób na uzyskanie s-pokoju. Dopiero, gdy walka kończy się w naszych głowach - w umyśle, może zaistnieć s-pokój. 

A ta walka jest toczona z powodu naszych nieuświadomionych uwarunkowań i iluzji na temat otaczającego nas świata i swojej roli w nim. Iluzji na temat naszych relacji ze światem, Życiem i Sobą w nim.

A kiedy z Miłością przyjmujemy wszelkie uwarunkowania i iluzje (również te na temat miłości), nie ma już potrzeby, by odrzucać cokolwiek i coś oddzielać od czegokolwiek. Naturalnie przestajemy oceniać, oczekiwać i walczyć z czymkolwiek. Przyjmując wszystko takie, jakie jest, integrujemy ze sobą to, co istnieje w iluzji - np. i to, co niby miłością nie jest. Jak wszystko, to wszystko. 
Przyjmujemy całość Siebie (Jaźni, Boga - jak niektórzy TO nazywają) i Życie w Sobie. /Toć Bóg jest Miłością i wszystko z niego "pochodzi".. A gdy nie ma całkowitego zaufania do Boga, to trzeba dalej "wnikać w siebie", by świadomością = miłością "rozświetlać" te zakamarki Siebie, które stawiają jeszcze opór przed całkowitym zaufaniem do Życia, do Źródła.

Dla mnie  - gdy przyjęte jest wszystko, co w oddzieleniu swym od całości ulega iluzji, że miłością nie jest - zyskuje nieopisywalne piękno. 

W wolności wyrażana jest ta wiedza, z szacunkiem i zrozumieniem, że dopóki ktoś uważa człowieka za największego drapieżnika lub ignoranta czy głupca - narzucając w ten sposób na człowieka ogromne ograniczenia wobec jego Istoty, ten nie może jeszcze dojrzeć tej drapieżności, arogancji czy głupoty w sobie i uwolnić jej w sobie - poprzez siebie. I to też przyjmuję z Miłością i zrozumieniem. To też jest takie, jakie jest. 

I dziękuję za wszystkie cudowne inspiracje... 



sobota, 18 listopada 2017

ŚMIERĆ I ŻYCIE



Niektórzy ludzie ponoć boją się śmierci...
W młodości... swojej ludzkiej formy, (w której się nadal przejawiam), nie bałam się śmierci. Bałam się... życia. Negowałam je, buntowałam się przeciwko Życiu i ludziom, złu, kłamstwom, niesprawiedliwości... Cierpiałam. och, jak cierpiałam... Tak bardzo je negowałam, że kilka razy to swoje życie próbowałam zakończyć...

TERAZ Kocham Śmierć jako integralną część Życia, która umożliwia nieustającą zmianę form, zadziewa się i Kocham Życie, które Jest Wiecznym Istnieniem. I nie mam słów, by móc opisać zachwyt i wdzięczność wobec całego Piękna Życia, które odkrywa Siebie poprzez Nas...

piątek, 17 listopada 2017

OBFITOŚĆ

Obfitość... 
to tyle, że mam wszystko, 
czego mi potrzeba 
i jeszcze coś więcej, 
czym mogę się dzielić z innymi. 
I przepływ darów... 
Się zadziewa 
spontanicznie i radośnie... 
dawanie i przyjmowanie 
zgodnie z wolą Serca, Ducha/Duszy.

Bo obfitość nie dotyczy tylko materii. 
To piękne słowo integruje sobą - swoją treścią i wibracją bogactwo i biedę.

środa, 15 listopada 2017

PIERWSZY LOT ORŁA

"Ptak siedzący na gałęzi nigdy nie obawia się, że gałąź się złamie, ponieważ ufa nie w gałąź, lecz w jego skrzydła. Zawsze wierz w siebie."


Taki sen... ze STYCZNIA 2010: Szłam sobie krętą ścieżką górską w bardzo wysokich górach. Powyżej jakichś czterech tysięcy metrów nad poziomem morza. Podeszłam do skraju tej drogi i w dole zobaczyłam strome ściany wąwozu, głębokiego na jakieś tysiąc metrów. Odbiłam się stopami od krawędzi urwiska i nagle poleciałam. Najpierw w dół, a potem w górę. Szybowałam raz w dół, raz w górę wąwozu tak, jak szybują wielkie ptaki. W pewnej chwili jednak spowolniłam swój lot i przysiadłam na długiej gałęzi pokrytej kilkoma zaledwie liśćmi. Wystawała ona trochę zadziornie ze ściany urwiska. Poczułam, jak trzepocząc skrzydłami składam je wzdłuż tułowia. Trochę mało płynny zdawał mi się ten ruch. A gałąź w tym czasie lekko się zakołysała. Ledwo, ledwo... leciuteńko. Był to mój pierwszy lot jako... orła.




Wszystko jest niezwykłe tylko i aż dlatego, że się wydarza.

wtorek, 14 listopada 2017

SPOTKANIE ZE SMOKIEM

Taki dzień pełen radości i wdzięczności... nie wiem sama "za co"...  Po prostu.

I znów, i wciąż... czuję ogromną radość i pasję wobec całego PROCESU POZNAWCZEGO ŻYCIA I SIEBIE (SELF) w NIM. Radość i niewinność niemal dziecięcą. Chociaż jako 4-6.letnie dziecko już bałam się wielu rzeczy np.:
- przestraszyłam się wujka, który przyjechał na motorze, a miał czarne włosy i wąsy, bo babcia straszyła mnie cyganami...
- bałam się zaglądać do studni, której wnętrze mnie fascynowało, bo babcia straszyła mnie diabłem w studni...  
- kiedyś też trochę przestraszyłam się, jak zobaczyłam na niebie ogromną postać Michała Archanioła w srebrnej zbroi i z mieczem w dłoniach, bo babcia straszyła dorosłych Sądem Ostatecznym...  

A dziś szłam ulicą i pojawił się obraz taki: smok ogromny ląduje na ulicy miasta. I myśli, że gdyby w tym momencie, nagle na ulicy pojawił się ogromny smok i gdyby inni ludzie byli tym zaszokowani albo nawet przerażeni, to ja stałabym i patrzyła na niego z podziwem, zachwytem i czułością. Nie wiedząc, co dalej... 


sobota, 11 listopada 2017

PIEŚŃ O PRAWDZIE

Prawdy nie ma w słowach.
Prawdą jest cisza poza słowami.

W paradoksach ukrywa się zrozumienie
dla Nieprzeniknionej Tajemnicy.
Życie moje jest paradoksem
istnienia pomiędzy ciszą i słowami.

Słowa śnią się ciszy jak fajerwerki
iskier prawdy. Jak i wszystko, co z nich.

Cóż mogę? słuchać tej ciszy
i słów w niej wibrujących.
Bo życie to istnienie, taniec
nawet, gdy coś umiera...

więc jakaś pieśń ruchem
zawsze jest śpiewana
na strunach szczelin
jaskini nieskończoności.


Więc śpiewam słowami
o prawdzie ukrytej w ciszy,
o Sobie -Tobie jako przejawach
Wielkiej Tajemnicy.

JESTEŚMY 
PIEŚNIĄ PRAWDY
PIEŚNIĄ O PRAWDZIE.














piątek, 10 listopada 2017

środa, 8 listopada 2017

COŚ O BOGU I BOGINI... Myśleniu i Świadomości...


Bóg...
nami rządzi... i włada...
poprzez myśli nasze
i wynikające z nich działania.

Ile i ilu z nas jest świadomych
tego, co myśli?

Ile i ilu z nas jest świadomych
za jakimi myślami podążamy?

A myśli to także emocje z nich wynikające.

Ile i ilu z nas jest świadomych,
że działamy pod wpływem myśli,
które "myślą nam się same" w naszych mózgach?

Ile i ilu z nas jest świadomych, jakie wzorce
jako myśli, koncepcje realizujemy
i komu - czemu w ten sposób "służymy"?

Ile i ilu z nas obserwuje to zjawisko myślenia w sobie?

Tak SIĘ pytam...

Bogini... 
przypomina nam o przebudzeniu...
przypomina nam, że możemy 
zacząć widzieć swoje myśli,
i wynikające z nich działania.

Przypomina o świadomości
tego, co myślimy,
za jakimi myślami podążamy.

Przypomina, że myśli to także 
emocje z nich wynikające.

Przypomina, że działamy 
pod wpływem myśli i emocji,
że możemy być świadomi
zjawiska myślenia w sobie.

Szanuje naszą wolną wolę
i do niczego nas nie zmusza...
po prostu... przypomina nam,
że nasza rzeczywistość wynika
z tego, za czym podążamy


emocjami i myślami.

Bogini i Bóg, Pustka i Forma, Świadomość i Umysł... jako Jednia...


zapisane 11. września 2015


poniedziałek, 6 listopada 2017

Sen, śnienie, świadomość... impresje...

Nic prócz SNU nas nie zatrzymuje. I czasem tylko jeden z wielu, wielu różnych snów... w swoim zaśnieniu przyjmujemy jako rzeczywistość...

Śnić świadomie to znaczy być świadomą/świadomym, że sny się śnią... być śniącą/śniącym świadomie sny, które Się śnią. 

Sny są jak wielowarstwowa , wielowymiarowa struktura, po której podróżujemy... to może być nazywane śnieniem... A śnienie może być nieświadome lub świadome... 

Tzw. jawa to też sen, w którym zaśniliśmy Się "na amen"... I stąd zdarza Siè Przebudzenie...

Idąc dalej... okazuje Się, że Przebudzenie nie jest lepsze ani gorsze od Zaśnienia ani nirwana nie jest lepsza ani gorsza od samsary...

Oddzieleni mamy pozornie własną wolę (i) połączeni mamy połączenie z Wolą...
Zaśnieni w jednym z nieskończonej ilości snów przyjmujemy ten jeden jedyny sen za jedyną rzeczywistość (i) Przebudzeni dostrzegamy, że wszystkie sny są iluzją...
Przejawiamy się w formach pozostając w pustce zakotwiczonymi...

Śniący Umysł Kreuje, a Świadomość Czuwa i mu stopy masuje :-)

Nasze sny postrzegam jako tak samo "rzeczywiste" jak to, co przeżywamy na tzw. jawie, a co zwykliśmy nazywać "rzeczywistością". 

Niektóre sny przeżywamy czasem (co najmniej) z taką samą intensywnością jak i to, co na tzw. jawie.

To, co zwiemy jawą (rzeczywistością) jest jakby… głębokim zaśnieniem się w jednym ze snów. I ten sen różni się od innych snów tylko tym, że ma on swoje kontinuum czasoprzestrzenne i przez to staje się najbardziej intensywny i najbardziej stabilny. I w tym śnie, który staje się dla nas rzeczywistością, nie dopuszczamy do siebie faktu, że inne sny istnieją jako inne wersje rzeczywistości/jawy i gdybyśmy przenieśli się do innego snu albo pozostali w innym śnie, stałby się on wtedy naszą jawą – rzeczywistością.

Bo nawet, gdy zasypiam, to w innych snach mogę tak samo działać jak na jawie: mogę dotykać różnych rzeczy, przesuwać je,  poruszać się, widzieć, smakować, słyszeć, a nawet mogę więcej, np. mogę latać, przenikać przez ściany albo przeskakiwać z jednej sytuacji (jego świata, snu) do innej sytuacji (innego świata, innego snu). Rzeczywistość tych innych snów nie jest tak "stabilna", jak... snu na jawie. Te sny zadziewają się poza kontinuum czasowym a nawet przestrzennym, ponieważ z łatwością zmieniają się sytuacje, postaci, krajobrazy, obiekty itd. Te sny mają większą dynamikę zmienności.

Dla mnie wszystko, co uważamy za rzeczywistość jest w pewnym sensie projekcją naszych wyobrażeń płynącą z naszych umysłów i naszych serc. Jesteśmy teraz na planecie Ziemia w tej samej „czasoprzestrzeni”… jakbyśmy śnili ten sam SEN… "uporządkowany kalendarzem gregoriańskim i zegarami..." Inne kalendarze wyznaczają "granice" innych snów... I to, co uważamy za świat rzeczywisty, w którym żyjemy, jest dla mnie po prostu… w pewnym sensie... „uzgodnioną rzeczywistością - wspólnie śnionym SNEM”, projekcją wyobrażeń (powstających z myślowych wzorców i emocji) – bo wierzymy, że taka, a nie inna rzeczywistość jest... prawdziwa.

Ale bywa też tak, że ta "zgodność" się „rozjeżdża” i wtedy mamy odczucie jakbyśmy żyli w całkiem innych światach… różne rzeczy rozumiemy „po swojemu”, w różnych obrazach widzimy różne treści, a nawet zdarzenia, w których razem uczestniczymy, opisujemy tak, jakby to były całkiem różne zdarzenia… jakbyśmy śnili różne sny...

Nie znamy jeszcze potęgi naszych umysłów…

Cóż jest prawdą jako rzeczywistością, a co mają czyli iluzją, snem? Czy wszystko, co istnieje?

Jaka jest różnica między wykonywaniem swoich działań - funkcji zgodnie z planem Całości - realizacją zamierzeń a manipulowaniem innymi - stwarzaniem iluzji? 

Na przykład wypełniam jakieś działania, a w planie kosmicznym przychodzi czas na zmianę "miejsca" i zmianę "funkcji" czy zadań, jakie mam do spełnienia. Jednakże jestem tak przywiązana do "swoich" przekonań i tak mocno utożsamiam się z wykonywaną "funkcją", że nie chcę się poddać zachodzącym zmianom. To tzw. ego mi na to nie pozwala - ego jako przywiązanie do wzorców myślowych, działań i przekonań - ego struktura tożsamości. To ego chce powtarzać to, co umie, to, co jest mu znane... na przykład nawet jeśli cierpi, woli cierpienie niż coś nowego, innego, co jest mu NIEZNANE.

 To ego stawia wciąż opór zmianom i nieznanemu.

Więc potrzeba kontrolowania i manipulacji wynika z konieczności utrzymywania się struktury tożsamości (pomimo naturalnie zachodzących zmian w danej czasoprzestrzeni), co daje złudne poczucie kontroli nad sytuacją, panowania nad sytuacją, a nawet poczucie władzy nad innymi w celu odnoszenia jakichkolwiek osobistych korzyści kosztem innych. Potrzeba manipulacji i kontroli tego, co wokół nas wynika z niezgody na naturalne procesy zmian zachodzących w CAŁYM organizmie i jest rodzajem walki o sztuczne czyli niezgodne z naturą Całości utrzymanie swojej "stałej" pozycji - tożsamości - ego.  Tak tworzy się ILUZJA - śnienie nieświadome. Myśli związane z utratą tej kontroli powodują wzbudzanie emocji strachu. Także strach przed śmiercią jest z tym związany ze strachem przed zmianą, Nieznanym i utratą iluzorycznej kontroli nad tym, co jest. 

Można oczywiście mieć wiedzę i nie być z nią aż tak bardzo utożsamionym.
 Można również być wolną/wolnym od wiedzy, a poprzez poszerzoną świadomość mieć zawsze dostęp do Wiedzy, która jest potrzebna dla działań w TU i TERAZ. Tę wiedzę niektórzy nazywają Milczącą Wiedzą.

Logika jest podporządkowana wzorom myślenia i działania, które mogą wynikać właśnie z potrzeby kontroli i manipulacji zakrojonych na szeroką skalę...  czyli "prawom i zasadom działania", których zostaliśmy "nauczeni" na przykład w procesie wychowywania. Poddaliśmy się snom innych. A w ten sposób nasze naturalne predyspozycje do spełniania naturalnych funkcji czy działań, które mielibyśmy do spełnienia, zostały zaburzone do tego stopnia, że nasze organizmy zaczynają na przykład "chorować" i muszą być "leczone". I w tym przypadku mogą być "leczone" np. chemią albo... innymi sposobami - bardziej zgodnymi z naszą naturą i wtedy nie niszczącymi narządów organizmu, a uzdrawiającymi także ciało. Wybór sposobu leczenia zależy od: 

1. świadomości, intuicji, która jest naszym pomostem łączącym naszą świadomość z Całością, Źródłem i naturalnymi PRAWAMI  
lub
2. wzorców myślowych i działania, z jakimi się utożsamiamy (ego).