poniedziałek, 31 grudnia 2018

PRAGNIENIA I ŻYCZENIA

Pragnienie Istnienia, by doznać (doświadczyć) Siebie, jest przyczyną Życia.

Jeśli To jest nazwane Miłością i Mądrością, to kreuje iluzje o Sobie i doznaje (doświadcza) tych iluzji czyli wszystkiego, co Miłością i Mądrością nie jest... po to, aby poprzez ten kontrast móc odnaleźć, doznać (doświadczyć) na powrót Siebie jako Miłości i Mądrości.

Gdy To nazwane jest Wieczną Błogością, to kreuje iluzje o Sobie i doznaje (doświadcza) wszystkiego, co Błogością nie jest, aby w tym - poprzez kontrast rozpoznać (doświadczyć), Kim/Czym w Rzeczy-w-istości Swej Jest.

Dlatego niczego nie mogę ci życzyć, ponieważ nie wiem, co dla ciebie jest i będzie "najlepsze". Nie mam wyobrażeń o tym, co "najlepszym" i "rzeczywistym" jest dla ciebie. Nie wiem, co twoje ja wyobraża sobie jako "najlepsze" dla siebie. A nawet, jeśli wiem, co twoje ja uważa dla siebie za najlepsze, to nie wiem, czy rzeczywiście jest to tym, co będzie Tobie dane w doświadczaniu Życia dla rozpoznania w Nim Siebie.

A jeśli ktoś czuje, niechaj życzy, 
a życząc innym 
czegoś, Sobie życzy, 
bo to bez różnicy 
czy do wewnątrz czy na zewnątrz
życzenia skierowane, 
bo to i tak wszystko Jest Jedno. 

Więc... z głębi serca, w wolności od ocen i oczekiwań przejawia Się moc błogosławieństw dla całości Istnienia, Tej Jedni w każdej cząstce i wersji jednej Istoty ludzkiej, Tej Jedno-cześnie Pustej i Pełnej...




JEDEN PŁOMIEŃ *

Był seks i ciał bolesnych przyciąganie,
I rozkosz i ból, ekstazy i cierpienie,
Manipulacje, walka, nienasycone pożądanie
W karuzeli powtórzeń w kółko to samo:  przyciąganie i odrzucenie...

Była wielka miłość romantyczna,
co wszystkie iluzje o sobie Spala,
jak zmieniający drewno w popiół ogień.
Z iluzji o sobie złożyła ofiarę Jedni jak urnę w grobie
I dwa Płomienie połączyła w Jeden Płomień.

Jest miłość bezwarunkowa to
Naszej Jedni oddanie,
współczucie i współodczuwanie
Obecnosci Twojej esencji we Mnie.

Jest wierność totalna i ufność
całkowita
Otwierająca serce, umysł i cialo
na świadome przyjmowanie
Wszystkiego, co było, co jest
i będzie nam dane.

Jest Tym, co jest unią, całością,
Jednym Oceanem bez granic
Rozprzestrzenionym swą wiecznością
SIEBIE pomiędzy wszystkimi kroplami.

Jest Tym, co jest unią, całością,
Jednym Oceanem bez granic
Scalonym swą nieskończonością
SIEBIE ze wszystkimi kroplami.
.


środa, 26 grudnia 2018

NIEWINNOŚĆ - OSHO


"Niewinność pochodząca z głębokiego doświadczenia życia jest podobna Niewinności dziecka, lecz nie jest dziecinna. Niewinność dzieci jest piękna, Lecz jest Niewinnością ludzi niewiedzących. W miarę wzrastania, gdy dziecko przekonuje się, że świat może być niebezpieczny i groźny, zastępuje ją podejrzliwość i nieufność, za to Niewinność życia przeżywanego w pełni nacechowana jest mądrością i akceptacją ciągle zmieniającego się cudu życia.

Zen mówi, że jeśli porzucisz wiedzę (a w wiedzy zawarte jest wszystko, twoje imię, tożsamość, wszystko, gdyż otrzymałeś ją od innych), jeśli porzucisz to, co dostałeś od innych, wprowadzisz do swego istnienia zupełnie inną cechę - Niewinność.

Będzie to ukrzyżowaniem persony, osobowości, po którym nastąpi wskrzeszenie twojej niewinności. Znów staniesz się dzieckiem, narodzisz się na nowo."

(z Osho "Dang Dang Doko Dang", 7)


wtorek, 25 grudnia 2018

CAŁKOWITE ODDANIE MIŁOŚCI A STRACH


Każde tzw. przebudzenie, wyzwolenie poprzedza świadoma decyzja, by całkowicie oddać się Miłości. A wtedy Jej Iskra rozpala ogień w Sercu i można w nim się zanurzyć i stać się z nim Jednią. I płonie-my. W tym ogniu spalają się wszystkie iluzje o sobie, innych i tym świecie - śnie. 

Można się jeszcze chwilami bać, ale strach - bo to też iluzja - w tym ogniu też się spala.

W tym Ogniu - Miłości, która jest esencją wszystkiego, nie ma nic prócz esencji. Widziane są formy, a one wszystkie wypełnione są także esencją. Błogosławione są drwa, które płoną, błogosławione wszystko, co płonie... Ogień nie czuje strachu. Ogień wibruje swym płomiennym tańcem i współ-od-czuwa różne wibracje swoimi nadzmysłami. Także te nazywane strachem przez drwa bojące się ognia. Ogień nie czuje strachu, bo nie ma utożsamienia z tymi wibracjami, które w iluzji swego oddzielenia drwa nazywają emocjami, uczuciami strachu, lęku. 

Kto mówi, że drżący płomień się boi?

Nawet, gdy strach jest doświadczany to dlatego, że możliwe jest rozpoznanie jego natury jako iluzji. Pragnienie Istnienia, by doznać (doświadczyć) SIEBIE, jest (jakby ;-)) przyczyną Życia i Tańca form. Jeśli Istnienie jest Miłością, to kreuje iluzje i doznaje (doświadcza) iluzji o SOBIE czyli wszystkiego, co Miłością nie jest. Po to, by poprzez ten "kontrast" rozpoznać SIEBIE jako Miłość. Jeśli Istnienie jest Pustką to kreuje iluzje i doznaje (doświadcza) iluzji o SOBIE czyli wszystkiego, co Pustką nie jest. Po to, by poprzez ten "kontrast" rozpoznać SIEBIE jako Pustkę. Jeśli Istnienie jest Wszystkim, Jednią, to kreuje iluzje i doznaje (doświadcza) iluzji o SOBIE czyli wszystkiego, co Wszystkim, Jednią nie jest. Po to, by poprzez ten "kontrast" kreacji, podziałów, różnorodności i wielości rozpoznać SIEBIE jako Wszystko, Jednię..... A to, w co wierzymy (wzory, zapisy, przekonania, idee, itd.) kreuje nasze doświadczenia i wciąż Się może zmieniać.

poniedziałek, 24 grudnia 2018

24.GRUDNIA I DOŚWIADCZENIE BÓLU


A tak Się dziś...

Ból fizyczny jest. Tak raz na parę miesięcy powraca od czasu do czasu. Tym razem już od ponad tygodnia. Nasilał się, cofał i znów nasilał, aż dziś znów dotarłam do jakiejś granicy bólu. Takie doświadczenie: obserwacja odczuwania wzrastającego bólu, obserwacja myśli z tą sytuacją powiązanych i odczuwanie...

Mimo, że jakieś myśli podpowiadały, by jednak obejść się tak, jak ostatnio - bez leku, to inne myśli podpowiadały, by udać się do apteki i zażyć leki, bo to przyniesie ukojenie. Poprzednio było jednak lżej i do zniesienia bez leków. I jakaś część postanowiła, że nie obejdzie się tym razem bez leku. Więc dziś jest i będzie samotnie i z bólem, ale może po zażyciu leku trochę ból zelży.

Miałam dziś pojechać w gości. Nie pojadę. Wiem, że gospodyni będzie tym rozczarowana. Za chwilę poinformuję ją o tym, że nie przyjadę. Przeżyjemy to jakoś. 

Czy istniejemy po to, by zaspokajać oczekiwania innych? Nie. Nie będę robić tego, czego nie czuję, dla zaspokojenia czyichś oczekiwań. Czuję wolność od tego. Czuję też potrzebę bycia z tym, co jest, bycia samej ze sobą z tym bólem, z tym "stanem ciała", który bywa zmiennym. 

Jestem z tym, co dane na ten moment, co się przejawia, dokładnie tak, jak mogę sobie z tym być. I mimo różnych myśli, które na powierzchni przelatują, radość istnienia wciąż jest. Jestem z tym w czułości dla tego, co dane. I błogość też jest. To nawet zabawne czuć błogość w tle dla doświadczenia piekącego bólu. 

I kiedyś coś - to "wewnętrzne", "wytresowane" w dzieciństwie dziecko, które nie dostało tyle miłości, ile potrzebowało, próbowało wykrzywiać twarz w "grymasie nieszczęścia", by uzyskać uwagę, by zasłużyć na czyjąś uwagę, czyjeś współczucie jako substytuty miłości. Z tęsknoty za czułością i miłością.

Jednak teraz ta dojrzała część widząc w sobie choćby cienie jakichś "tendencji do użalania się nad sobą", uśmiecha się w sobie. Widzi, jak to dziecko dojrzało. Bo ono uśmiecha się w sobie radośnie i przygląda bólowi z zaciekawieniem. I ta dojrzała cześć widzi, że dziecko już jest ś-wiadome i nie ma potrzeby sprawdzać, na ile jeszcze mogłoby pomanipulować sobie innymi cząstkami Jedni i pokontrolować inne cząstki Jedni swoim "nieszczęściem", i poużalać się nad sobą.

Tak, widziane jest, ile razy w życiu różne bóle, wysoka temperatura, niedomaganie fizyczne, wypadki, obrażenia ciała itp. czyli różne sytuacje budzące współczucie, a odwołujące się do wzorca ofiary, bywały powodem do użalania się nad sobą i generowały oczekiwania, że "ktoś mną powinien się zaopiekować". 

Oczywiście nie chodzi o to, by nikt nikim się nie opiekował, czy nikt nikomu nie pomagał, ale chodzi o to, że ta pomoc, opieka czy wsparcie mogą być niewymuszane, że mogą pojawić się naturalnie spontanicznie lub wcale się nie pojawić. I to i to jest przyjęte takim, jakie jest dane.


Ciekawie byłoby doświadczać takiego świata-snu, w którym nie mielibyśmy żadnych oczekiwań wobec siebie, a jednocześnie wspieralibyśmy się i pomagalibyśmy wtedy i tylko wtedy, kiedy byłaby taka autentyczna, naturalna, spontanicznie przejawiająca się, a nie "normalna" (zgodna z jakimiś stałymi, ustalonymi zasadami, regułami, prawem społeczno-kulturowym) potrzeba. Ale co znaczy "autentyczna, naturalna, spontaniczna" potrzeba dla Ciebie? Nie wiem. Każda istota odkrywa to sama w sobie.

Nie piszę tego, Kochani, by ktokolwiek użalał się nade mną w tym wyjątkowym dla wielu dniu świątecznym. Piszę, by w wolności Się mogło przejawiać to, co się przejawia w danym momencie. Jestem szczęśliwa w tym, z tym, co jest. A jest pięknie. Cicho... cicha noc i cichy dzień i pełen błogosławieństw dla tego, co jest. Dla nas wszystkich, wszystkiego, co w nas i co wokół nas, bo to i tak Jedno. 





p.s. Wdzięczność nieskończona za wszystkie dary z tak wielu stron z Jednego Serca Serc płynące. 


sobota, 22 grudnia 2018

KOCHAM CIĘ CUDZIE ŻYCIA


Dziękuję Ci, Cudzie Życia w każdej i każdym z nas. Dziękuję za wszystko, co jest. 
Dziękuję za wszystkie dary i błogosławieństwa i przesyłam je dalej z radością w błogości istnienia. Niech Serce Serc bijące w nas wszystkich Miłością rozpromienia każdy moment. 
Pięknego Życia i Bycia Sobą w swoim pięknie, w swojej Esencji nam wszystkim. 

Miłość śpiewa sercem i z serca te wibracje płyną, i mogą być wyrażane słowami. Słowo KOCHAM, gdy płynie z serca jako pieśń tej wibracji, może być postrzegane przez to, co jeszcze oddzielone jako "banalne" tylko wtedy, gdy umysł jakimiś myślami będącymi osądami blokuje odczuwanie wibracji tych słów sobą... 

Bo prawdziwą miłością jest... bycie współodczuwaniem z zakresem wibracji także tych oddzielonych od swojej pełni cząstek umysłu, które czują jeszcze lęk przed odczuwaniem tego, co wyrażają słowa KOCHAM CIĘ...

Może zapytasz: "I po co aż tyle słów o miłości?" 
Hmmm...
Można nawet dźwięki dzwoneczków koshi poruszanych prądami wiatru postrzegać jako "gadulstwo: albo...  odczuwać radość istnienia w słuchaniu ich pobrzmiewania...

I jemioła sama spadła z drzewa przed domem 





piątek, 21 grudnia 2018

POZNAWANIE NATURY UMYSŁU... POZNAWANIE NATURY JA


Poznawanie natury tzw. ja-ego, tzw. oświeconego ego i umysłu w ogóle może być zachwycającym doświadczeniem samo-poznawania SIEBIE.

I to umysł (rozum) odkrywa pustkę i ciszę, a serce (miłość) przez nią przechodzi. I w niej ekspanduje. I wtedy miłość prowadzi umysł. I uczy umysł innego widzenia siebie:na początek bycia ś-wiadomym swojej niewiedzy i ignorancji itd...

A kiedy ta pustka, cisza zaczynać się poruszać, staje się Miłością. I uczy umysł Mądrości. A wtedy Miłość jest tym samym, co Mądrość. Mądrość to nie jest wiedza zagarniana przez tzw. ja-ego do zasilania swojej wyjątkowości ani do udowadniania swoich racji, ani do manipulowania innymi, aby uwierzyli w to, co głosi jakieś ja jako "jedyną prawdę". Taka "jedyna prawda ja" nie może być prawdą, jeśli oddziela jakieś cząstki całości od Jedni, które są integralnymi przejawami tej Jedni całości.

W tzw. wyzwalaniu się, przebudzaniu z zaśnienia jesteśmy sami i nie potrzebujemy żadnego wspomagania z zewnątrz. To może budzić nawet strach.  I co z tego? Nic. Strach jest oswajany, roztapia się w ciszy Serca Serc. Wtedy dopiero - w tej niby samotności rozpoznane jest, że do wyzwolenia, przebudzenia nie potrzebne jest żadne wspomaganie, ponieważ nie ma żadnego oddzielenia. Gdy nie ma oddzielenia, nie ma nic do wspomagania. I widziane jest, że to tylko odrębne ja-ego doświadcza iluzji oddzielenia i zniewolenia, zaśnienia w jednym ze światów - snów. Więc, gdy następuje takie jakby wyzwolenie, przebudzenie, to w samotności, w ciszy i nigdy nie ma w tym osamotnienia, bo nie ma też oddzielenia, a jest połączenie ze wszystkim znanym, nieznanym i niepoznawalnym. Ponieważ gdziekolwiek wtedy spojrzymy, widzimy To, Czym Jest-eś-my w swojej esencji, w swojej pełni, w Jedni SIEBIE. Jest-eś-my we wszystkim i wszystko jest w nas, i wszystko jest nami. Nie ma już za czym tęsknić. Bo radość istnienia i pasja życia stają się naszą naturą. Widzianą we wszystkim.

I wtedy nawet jeśli zdarzy się, że jeszcze czasem zabłądzimy, to świadome rozpoznanie tego nie spowoduje już zagubienia czy paniki, ani strachu, ani złości, ani cierpienia, ponieważ ś-wiadome już jest, że skoro jeszcze zabłądziliśmy, to możemy to dostrzec i zrozumieć dlaczego. I wtedy ufność i oddanie sprawia, że szybko wracamy z bezdroży na ścieżkę, która nam jest przeznaczona.

Bo gdy ś-wiadome już jest, a przede wszystkim odczuwane, Kim, Czym jest-eś-my, wystarczy proste bycie, istnienie. Zanikają myśli, że jest się lepszym czy gorszym od jakiejś cząstki Jedni, całości. Jest współodczuwanie z innymi cząstkami. Przestajemy nadawać jakiekolwiek wyróżniające znaczenie sobie i temu, co wokół, bo to Jedno.

I już ś-wiadome jest, że nadając znaczenia czemuś, czemuś innemu je odbieramy oddzielając jakieś integralne części całości od SIEBIE. Dlatego w oddaniu całości i zaufaniu do SIEBIE jest-eś-my i podążam-y za tym, co Się przejawia... Mną-Tobą i przez Ciebie-Mnie w każdym tu i teraz. Bo tak u-jawnia Się, prze-jawia i jawi na jawie Twoje-Moje-Nasze prze-znaczenie.

czwartek, 20 grudnia 2018

DRŻĄCE PŁOMIENIE



Widzisz płomienność i
 namiętność Tańca Ognia, 
i wibracje jego płomieni, 
ich drżenie? 
Kto bojącymi się nazywa 
drżące, tańczące płomienie?


Na podobieństwo płomieni
drżących i tańczących
różnymi wibracjami
się przejawiamy. 
A wszystkie
płomienie, płomyki i iskry
do ognia przynależą i nim są.

Gdy jesteśmy utożsamieni
z byciem różnymi, oddzielnymi
płomieniami, nie zawsze
się spotykamy w naszej jedni...
nawet, gdy wzajemnie
łączymy się i dotykamy,
pojawiamy i znikamy.

W taki sposób
nigdy nie możemy
się spotkać ze sobą
i połączyć na zawsze.


Spotkanie płomieni
i ich połączenie w jedni
jest możliwe tylko i zawsze
na poziomie ś-wiadomego
utożsamienia siebie
z byciem ogniem
w doświadczaniu
swojego Tańca.

wtorek, 18 grudnia 2018

"W RADOŚCI NIE MA DOZNAJĄCEGO" i ODCZUWANIE "NADZMYSŁAMI" ;-)




Cyt. z filmu "W RADOŚCI NIE MA DOZNAJĄCEGO" Rupert Spira: 

W prawdziwej miłości, radości nie ma jaźni ja...", 

które na bieżąco komentuje. Bo po prostu to ja jest całkowicie połączone ze SOBĄ poza czasem, w wieczności i w tym połączeniu, w tej Jedni SIEBIE jest miłością, radością istnienia... 
A każde spostrzeżenie jest już dokonywane w czasie.

Umysł - w przypadku tej kobiety z filmu - nie zarejestrował tego doświadczenia. Postrzegł to jako "wycięcie", a potem dopiero opatrzył to "doświadczenie komentarzem, że stracił coś istotnego... bo jeszcze ten umysł jako odrębne ja nie "uelastycznił" się na tyle, by być świadomie w tym pozaczasie, w pustce i by był całkowicie zintegrowany z tą wiecznością i głębią, którą jest-eś-my w swej Istocie.
Fascynujące jest Życie... na przykład doświadczałam przez kilka lat, spontanicznie i z zaskoczenia  najpierw oswajania się, a potem osadzania się w pustce. I na początku umysł różnie radził sobie z tym doświadczeniem, a potem się z nim oswajał, uelastyczniał... Taka przygoda - coś się przejawia, nie wiemy co, jesteśmy z tym i rozpoznajemy... jakbyśmy byli w jakiejś "szkole", w której samo przejawia się to, czego mamy się uczyć w danym tu i teraz, ale także w pewnym nieokreślonym czasie trwania tej nauki...

Zabawne, że z jednej strony coraz trudniej opisywać to, co jest doświadczane i doświadcza się jednocześnie, ponieważ wciąż coś nowego się ujawnia, odkrywa, a z drugiej strony radość sprawia to, że jednak można te "zjawiska" jakoś opisać. Co na przykład czyni świadomość swoimi "narzędziami poznawczymi"  i "radioodbiornikami"  takimi jak np. Rupert Spira.

Ostatnio odczuwane są coraz intensywniejsze, pulsujące bardzo zróżnicowanymi "częstotliwościami" energie. Jak w kalejdoskopie, który kręci się z coraz większą prędkością, a mimo tego przyspieszenia zmienności wzorów, odczuwany jest coraz większy spokój, coraz głębsze osadzenie w Sobie. I te energie odczuwane są w coraz subtelniejszy sposób, jak gdyby nowymi, nigdy wcześniej w takiej skali nie używanymi "nadzmysłami"...

niedziela, 16 grudnia 2018

ŚWIATŁO I CIEMNOŚĆ TO JEDNO PRZEJAWIAJĄCE SIĘ SWOIM ZRÓZNICOWANIEM...


Takie coś Się przejawia... 
ŚWIATŁO I CIEMNOŚĆ SĄ NIEODDZIELONE.

Jeśli to czytasz, weź kilka głębokich oddechów, bo może Cię to zaskoczyć troszeczkę:

Koniec wywyższania światła nad ciemnością 
Bo nic od niczego Się nie oddziela ani nie wywyższa. 

Tak, zainspirowane Się "zobaczyło" klarownie, przejrzyście i wyraźnie, że wcale nie jesteśmy ani światłem ani ciemnością (choć jednocześnie i tym i tym. Po prostu. JEST ENERGIA. Jesteśmy energią o ogromnym (nieskończonym) zakresie częstotliwości i drgań np.: 
- widzialnych jako światło i obrazy, 
- widzialnych jako ciemność
- słyszalnych jako dźwięki, 
- niewidzianych, a odczuwalnych jako emocje i uczucia, 

- niewidzialnych, a postrzeganych jako myśli
- zagęszczonych do form materii... 
itd.itp.

Są wyższe i niższe częstotliwości dla rozróżnienia wibracji energii, ale nie ma "wyższych" czy "niższych" jakościowo - w sensie "lepszych" lub "gorszych" wibracji. . Są po prostu różne wibracje energii, a ich skutki możemy rozpoznawać doświadczając tej różnorodności.
Poprzez świadome doświadczanie czyli świadome bycie także (jeśli nie przede wszystkim) z tym, co na przykład sprawia napięcia, strach, ekstazy, cierpienie, szczęście, złość, radość, spokój itp. itd., mamy możliwość konfrontowania się z naszymi "oprogramowaniami", "traumami", różnymi wcześniejszymi wyborami, decyzjami, działaniami... w tym świecie - śnie
I mamy możliwość rozpoznawania swojej własnej, indywidualnej ścieżki do wewnętrznego spokoju i odkrycia radości istnienia, i świadomego bycia bez względu na okoliczności i doświadczenia, jakie są nam dane - jako nasze "przeznaczenie". Czy to w jaskrawym świetle dnia, czy najciemniejszej nocy, czy też w półmrokach pomiędzy nimi.

Dziękuje Się w wolności przejawiając...

p.s. Światło i ciemność, dzień i noc... z pozycji na Ziemi występują naprzemiennie: gdy po jednej stronie dzień, po drugiej noc. Świadomość jednak obejmuje całość, choć w danym momencie ja może znajdować się na powierzchni Ziemi w miejscu i w czasie dnia, światła, a za chwilę znajdzie się w nocy, ciemności...  Pozycja "obserwatora" decyduje o tym, co i jak jest "widziane". W JEDNI wszystko JEST TU i TERAZ. Niepodzielone, a połączone jako zróżnicowane przejawy JEDNI, bez wartościowania, co "lepsze" - "gorsze". 




















Światło i ciemność w niektórych przypadkach stawiane są jako przeciwieństwa, gdy są używane np. jako pojęcia rozróżniające "ignorancję" (zaśnienie) i "świadomość" (przebudzenie). Ale nawet ignorancja nie jest gorsza od świadomości, albowiem dzięki doświadczeniu ignorancji świadomość może być rozpoznana w tym świecie - śnie jako samoświadoma SIEBIE, bez oddzielenia od jakiejkolwiek części JEDNI, całości, wszystkości SIEBIE. I ta Świadomość jest we wszystkim, wszystkim bez wyjątku.

sobota, 15 grudnia 2018

ZMIENNE I NIEZMIENNE


Jest wieczność: 
jest pustka i jest taniec energii. 
Jest niezmienne, w którym jest
obserwowane to, co zmienne. 
Żeby zmienne mogło być zmiennym, 
jest ruch i podróż, i taniec w bezruchu,
który nie ma celu...
A jednak pojawiają się iskry
jak drogowskazy dla zmienności
i odsłaniają moc wiecznej miłości.


piątek, 14 grudnia 2018

ZBROJA ZANIKA



Zbroja służy temu, 
żeby nie ujawniać 
prawdziwych uczuć. 
Strach przed obnażeniem 
i zranieniem strzałami prawdy o SOBIE, 
zmusza nosicieli zbroi do jej utrzymania 
za każdą cenę.
Nawet za cenę 
niekończącej się walki 
i odcinania wciąż odrastających głów 
Smoka Prawdy.

Zbroja znika - zawsze 
w odpowiednim momencie.


STRZAŁY ŁUCZNIKA PRAWDY


Łuczniku Prawdy, 
stwarzaj takie strzały, 
które trafiają w sedno. 
Wciąż je udoskonalaj, 
w każdym tu i teraz.
Nie cofaj się i nie zbieraj 
strzał, które już nawet 
tarczy nie dosięgają.


Wiem, że nie wiem nic, a jak coś wiadome, to nie wiem skąd ani dlaczego... ale ś-wiadome na przykład, że...

Wszystko to przejawy tego, czego nie znam i nie poznam, choć tym jestem... 

Dlatego Puchatkowy Łucznik Prawdy może zawsze powiedzieć cokolwiek Krzysiowi i Prosiaczkowi, a nawet Kłapouchemu i Tygryskowi. Kubuś wie, choć nie wie skąd, że każdy z nich go rozumie doskonale... na swój indywidualny sposób, każdy. I dlatego Kubuś zawsze czuje się lekki w swej istocie, bez względu na to, czy milczy, czy mówi, czy ziewa, czy śpiewa, czy mruczy...



wtorek, 11 grudnia 2018

NIEPORUSZONOŚĆ I ZMIENNOŚĆ LOTOSOWEGO KWIATU


INSPIRACJA cyt.: "Jedno z najdziwniejszych przekonań w duchowości to przekonanie, że należy WSZYSTKO "AKCEPTOWAĆ", "kochać", "tolerować", pozostając nieporuszonym kwiatem lotosu z lśniącymi błogością płatkami, niezależnie od tego, czy nieustannie leją się na niego pomyje, czy też głaszcze go delikatnie letni wietrzyk i słodkie promyczki słońca." 

To oczywiste, że owo "przekonanie" pozostaje "najdziwniejszym przekonaniem", dopóki nie stanie się świadomie doświadczony taki "stan istnienia". Wtedy dopiero staje się oczywistą oczywistością, że To, co w nas Istotą, Esencją Jest, można symbolicznie opisać jako ową "nieporuszoność kwiatu lotosu", która jest przestrzenią, tłem dla tego, co zmienne, jak wciąż w swojej zmienności umierające i rodzące się na nowo płatki tego kwiatu lotosu. Bo ten symboliczny kwiat wyrasta z bagna i rozkwita swą nieskończonością ponad nim (pomyjami też). 

To nawet zabawne widzieć, jak niektórzy widzą inne części SIEBIE jako "straszne demony", a nie dostrzegają tego, że widzą projekcje własnych "demonów" - tego, co w nich jest i z nich emanuje, choć pozostaje nieuświadomione, ukryte w ich "sferze cienia" przed "ja" walczącym wytrwale "do ostatniej kropli krwi" o swoje przetrwanie w oddzieleniu. Trwa w iluzorycznym oddzieleniu, choć to też w tym oddzieleniu, zaśnieniu się nie może być widziane. Nie można wówczas dostrzec własnego, (iluzorycznego) piękna w tych "demonach" - przejawach SIEBIE ze strachu przed ujrzeniem prawdy o SOBIE jako Jedni, całości Jaźni.

To oczywiste, że nikt nie jest w stanie pojąć, zrozumieć tego, co doświadczają inni (jakie sny śnią inne cząstki naszej Jedni, całości, tzw. Jaźni;)), dopóki nie stanie się to ich własnym, choćby wewnętrznym, ale świadomym doświadczeniem integracji SIEBIE.

Te słowa, które przejawiają się przeze mnie, mogą być (choć nie muszą) wyłącznie inspiracją lub potwierdzeniem dla ciebie tego, co w głębi siebie wiesz, ale może jeszcze ukrywasz przed sobą swoim utożsamieniem z oddzielnym "ja". Jednak... może być też tak, że będziesz potrzebować to wszystko jeszcze raz odrzucić... by kiedyś odkryć to sam/a w sobie.


Sztuka odnalezienia błogości - życia radością istnienia polega na podążaniu za cichym "głosem serca", który posługuje się znakami, symbolami, snami, wizjami i bardziej odwołuje się do naszego czucia, odczuwania niż logicznego rozumowania, ponieważ te znaki, symbole często wykraczają poza logikę społeczno-kulturowych zasad czyli poza to, co uznane jest jako "normalne". Poprzez świadome doświadczanie czyli świadome bycie z tym, co sprawia napięcia, strach, cierpienie mamy możliwość konfrontowania się z naszymi wcześniejszymi wyborami, decyzjami, działaniami i rozpoznawania swojej własnej, indywidualnej ścieżki do wewnętrznego spokoju i odkrycia radości istnienia i świadomego bycia bez względu na okoliczności i doświadczenia, jakie są nam dane - jako nasze "przeznaczenie".

Pięknych podróży, odkryć, doświadczeń i coraz bardziej świadomego śnienia, istnienia, bycia, życia życzę nam wszystkim - integralnym cząstkom Jedni, cudownym przejawom różnorodności życia, istnienia. I pięknych, coraz bardziej świadomych "Abstrakcyjnych Lotów" w połączeniu z "Wolą Ducha"... 


czwartek, 6 grudnia 2018

WIDZĘ SIEBIE

Dla Risziwy

Uświadomienie sobie prawdy o Sobie 
odbywa się poprzez ujawnianie i dostrzeżenie 
wszystkich złu-dzeń, wszystkich ilu-zji o Sobie.

"Piękno, które widzisz we mnie, jest odbiciem ciebie." - Rumi 

I wszystko, co widzisz we mnie, jest odbiciem ciebie. 
I wszystko, co widzę w tobie, jest odbiciem mnie. 
I wszystko, co widzimy w innych jest odbiciem całości SIEBIE. 
SIEBIE: Jednego JA, które JEST i przejawia Się emanacją różnorodności SIEBIE.



środa, 5 grudnia 2018

NIENAZYWALNYM JEST PRZEZ NAZYWANIE


Nienazywalnym jest przez nazywanie.
Nieuchwytnym przez uchwytywanie.
Niepoznawalnym przez poznawanie.
Nieporuszonym przez poruszenie.

Lecz nie jest niczego zaprzeczeniem.
Spokojem odkrywanym z niezaspokojenia.
Niezmiennym dzięki zmienności
Scalonej bezruchem.

I ani tym, ani tym, ani tamtym.
Widzi taniec tańczący się bez celu,
Widzi tańczącego, co dostrzega
I opisuje tańcem Coś poza Sobą 

Opisując jednak wyłącznie Siebie.
Tylko po to, by mógł być widziany
Jak ogień pulsujący w ciemności,
Który Niczego nie spala ani nie ogrzewa...

Choć czasem ulega iluzji swego oddania
Temu, co poza Sobą dostrzega:

Nienazywalnemu
Nieuchwytnemu
Niepoznawalnemu
Nieporuszonemu

Które i tym nie jest,
A tylko ciszą przenika tańczące
Jako też Siebie.
Pustka jest formą i forma jest pustką.

wtorek, 4 grudnia 2018

OBECNOŚĆ

dla Risziwy

Kocham Cię, bo Jesteś 
i czuję tę Obecność.
Jakim cudem? Nie wiem.
I nic poza tą Obecnością 
mnie-ciebie jako Jedno 
nie ma znaczenia.
Ta Obecność widzi, czuje, 
rozumie bez potrzeby rozumienia. 
Jej wystarczy to ś-wiadome, że Jest.
Nawet odczuwając chwilami 
wibracje iluzji o Sobie 
w tańcu nieskończoności zmiennych form.


poniedziałek, 3 grudnia 2018

ŚWIĄTYNIA WIECZNEGO ŻYCIA


Jedna część ufa, a druga wątpi.
Jedna część kocha, a druga się boi.
Dwie części Jedni od siebie oddzielone.
Dwie części w snach o sobie zagubione.

Gdy Miłość szczęśliwa otula i przenika
swój strach i cierpienie,
Mądrość Się rodzi w jej łonie.
I wszystko, co fałszywe Miłością w niej płonie.

Gdy strach i cierpienie ofiarowują siebie
Miłości z totalnym oddaniem,
to Mądrość z nich jak z ziaren rozkwita.
I Sobą Się przejawia

W Świątyni Wiecznego Życia...

sobota, 1 grudnia 2018

DOBRO I ZŁO, NIRWANA I SAMSARA A CAŁOŚĆ, JEDNIA


W tzw. Samsarze, dualistycznym świecie - śnie cierpienia, dobro i zło są umowne jak plus i minus, dwa bieguny traktowane jako przeciwne, przeciwstawne sobie, skonfliktowane ze sobą. Dlatego "konkurują" i walczą ze sobą stwarzając i utrzymując konflikty. 

Rodząc się w tym świecie-śnie takie "oprogramowanie" otrzymujemy z "zewnątrz" i nie jesteśmy tego świadomi. To "oprogramowanie" utrzymuje konflikt "wewnętrzny" nadal projektowany na "zewnątrz". Rozpoznawanie tego "oprogramowania" i uświadamiane tego, co było nieś-wiadome prowadzi do wyzwolenia z tzw. Samsary czyli świata-snu cierpienia do tzw. Nirwany.

Tzw. Nirwana traktowana jako "wyższe dobro" wobec Samsary, powoduje kolejny "konflikt" pomiędzy "dobrem" Nirwany i "złem" Samsary. Znów dobro i zło są umowne jak plus i minus, dwa bieguny traktowane jako przeciwne, przeciwstawne sobie, skonfliktowane ze sobą. Dlatego też "konkurują" i walczą ze sobą stwarzając kolejne konflikty.

Gdy dobro i zło jak umowne plus i minus zerują się, neutralizują, gdy światło i ciemność przestają być postrzegane jako swoje przeciwieństwa, gdy widziane jest, że np. jeden widzący w pewnej formie cyfrę 6, a drugi widzący w niej cyfrę 9 - obaj mają swoją względną "rację", wówczas ś-wiadome staje się, że:

Całe życie, każda chwila, każde doświadczenie, wszystko bez wyjątków jest przejawem Jaźni (JA, które ŚNI) i wszystko pochodzi z jednego Źródła Źródeł, Pustki, Absolutu, Ducha (Świętego, Wielkiego)... jak zwał, tak zwał, bo to przecie umowne nazwania.

Bo w dualnym, dwubiegunowym świecie-śnie dobro bez zła nie istnieje, ani światło bez ciemności, ani błogość bez cierpienia. Lecz ich względność nie jest postrzegana. W Jedni zaś widziane jest, jest ś-wiadome, że wszystko tańczy ze sobą w przestrzeni bezruchu. A taniec i bezruch to Jedno SIEBIE-SELF-JAŹŃ.

Gdy przejawia się ufność i szacunek do Siebie jako całości, Jedni, to pojawia się ufność i szacunek dla doświadczeń swoich wszystkich "odbić lustrzanych"... Różnorodność przejawów Jedni nie sprawia już bólu, cierpienia, bo sprawiają je tylko wyobrażenia, iluzje: co i jakie "powinno być" w tych "odbiciach". A iluzje wynikają z oddzielenia jakiejś cząstki od całości Siebie, swojej pełni, naszej Jedni. 


piątek, 30 listopada 2018

WOLNOŚĆ OD STRACHU I AGRESJI


Kto, co szuka oświecenia, przebudzenia, wyzwolenia, bo go nie dostrzega, nie czuje w sobie? 

Ten kto goni myślami za oświeceniem, przebudzeniem, wyzwoleniem. To, co goni to, przed czym ucieka. Dlaczego nie może zatrzymać się i zapytać siebie: kto/co unika przebudzenia, które zawsze jest w obecności w każdym momencie? Dlaczego tego nie dostrzega? Co je przesłania? Dlaczego widzi oddzielenie, które jest tylko iluzją? Dlaczego nie widzi tego, co jest i stawia opór przed połączeniem się z samym SOBĄ, z całością, Jednią SIEBIE? Bo jeszcze nie dostrzega, że zawsze może się tym, co stawia opór, zająć i zintegrować, i rozpuścić te iluzoryczne granice SOBĄ w sobie... 

Strach wynikający z oddzielenia od swojej pełni, całości, jedni SIEBIE pogłębiał się w kolejnych pokoleniach naszych ludzkich przodków. Aż doprowadził do totalnego konfliktu wewnętrznego, "schizy" - rozłamu, rozdarcia pomiędzy głową - umysłem i sercem - świadomością.

Uwierzyliśmy w różne kłamstwa, oceny, oczekiwania, wszystkie iluzje naszego oddzielenia jako prawdziwe. Więc nieświadomie staliśmy się "demonami rozpaczy i cierpienia pragnącymi unicestwienia"... Machającymi na oślep "nożami strachu" przed własną agresją. Doszukując się w tym jakiegoś głębszego sensu. A głos Serca, Ducha (świętego, wielkiego), Źródła Źródeł jest na tyle donośny, na ile jesteś-my otwarci na usłyszenie Go.

Więc zamiast szaleć słuchając chaosu "głosów rozpaczy i destrukcji", można przestać zagłuszać ten głos Serca, Ducha, Źródła Źródeł ciągłym trajkotaniem uwarunkowanego umysłu żonglującego iluzją uznawaną za prawdę. Wchodząc w ciszę, można świadomie obserwować to trajkotanie (bez podążania za nim, bez utożsamiania się z nim) w świadomym odczuwaniu formą, jaka jest nam dana.
W rezultacie "wyzwania", które są nam dane przez Życie, nie służą temu, by
nas "paraliżować", lecz pomagają nam odkrywać, kim, czym jesteś-my.

Miewamy czasem ogromne (względnie;)) trudności z akceptacją różnych zachowań innych ludzi. Ale też z akceptacją swoich zachowań miewamy trudności - kiedy stają się uświadamiane. Te trudności miewamy, dopóki nie zaczynamy poznawać Siebie, sięgać do swojej "strefy cienia" i integrować różne pooddzielane od siebie cząstki i części Siebie jako całości, Jedni. Wtedy zaczynamy akceptować i rozumieć (na początku mniej intelektualnie, bardziej intuicyjnie) coraz więcej zachowań innych i swoich też.

Inni bywają tylko i aż "lustrami", które "pokazują" to, co jeszcze nieświadome, bo ukryte w "strefie cienia". Dopóki nie zaczniemy poznawać Siebie, prawdę o Sobie przez uświadamianie sobie tego, czego wcześniej nie byliśmy świadomi. Tego, co nie było ś-wiadome. W zaśnieniu "moje" tzw. ego często stawiało opór temu procesowi samo-poznania, bo było przywiązane do utożsamienia się z pewnym pakietem fałszywych wyobrażeń i przekonań o sobie i innych. Te wyobrażenia i przekonania utrzymywały to "moje" ja-ego w ciągłym, nieświadomym wewnętrznym konflikcie wciąż projektowanym na zewnątrz. Tak działamy jako tzw. ega posługujące się ograniczonym i uwarunkowanym umysłem w ramach oprogramowania, jakie otrzymujemy w procesie "wychowywania". Żeby tzw. ego mogło doświadczać iluzji świata dualnego ("dwubiegunowego" i "schizofrenicznego") jako jedynie realnego i prawdziwego (tzw. Samsara). I dlatego ten proces bywa czasami bardzo (względnie ;)) bolesny. Ale z czasem staje się fascynującą podróżą odkrywczą - odkrywania "ściem" tzw. ego i prawdy o Sobie. :)

Na przykład kiedyś wściekała mnie czyjaś agresja, bo "mnie" dotykała, bo miałam o sobie takie fałszywe wyobrażenie, że: "ja wcale taka nie jestem jak inni. Tylko inni są tacy okropni, tacy źli". Co za piękna ignorancja, "wow". Nie byłam świadoma tego, że ja też taka bywałam czasami. Gdy zdarzały się agresywne myśli o innych albo przejawiały się przeze mnie agresywne zachowania, to jakaś część mnie (tzw.ego) zawsze znajdowała na to usprawiedliwienie i oczywiście szukając dla siebie usprawiedliwienia obwiniała innych o takie swoje zachowanie. Bo ega to takie fałszywe, kłamliwe "niewiniątka". A agresja bywa naturalną reakcją na płynące z tzw. ego myśli: oceny i oczekiwania.

Kiedy pojawiła się metoda pracy ze sobą - metoda "lustra:, to zaczęło się poznawanie i integrowanie Siebie. To, co w innych mnie złościło, irytowało, co mnie dotykało, brałam "na warsztat". I odkrywałam to, co było ukryte w "strefie cienia". Wszystko to, od czego tzw. ego było oddzielone, bo się tego wypierało. A wszystko to, co w "cieniu" nieświadomości ukryte, jest cząstkami nas jako całości Istoty ludzkiej. Mnie i Ciebie. Całe mnóstwo różnych części i warstw Istoty ludzkiej tworzące całe ogromne spektrum od od-zwierzęcych do od-boskich. ;) "wibracji" i wzorców myślenia-działania-kreowania.

Agresja przejawia się różnie: czasem w słowach, a czasem w działaniu. Gdy nie możesz zaakceptować czyjejś agresji, znaczy, że nie jesteś gotów zaakceptować SWOJEJ własnej agresji utajonej. Gdy czujemy się zranieni, dotknięci czyjąś agresją, to znaczy, że dotyka ona czegoś istotnego: czyjaś agresja "lustrzy" tę, która jako nieuświadomiona pozostaje ukryta w "cieniu" - w nieświadomości, w nie(rozpo)znanym Sobie. Nie można zaakceptować swojej agresji, gdy jakaś część Siebie - umownie zwana ego - ma pewne fałszywe wyobrażenia o sobie i dlatego pozostaje w odcięciu całości Siebie. I od tych części Siebie, które wciąż jeszcze odrzuca. Nie chce ich widzieć. Nie chce widzieć siebie jako "agresora". Woli siebie okłamywać i udawać, że takie nie jest. Choć boi się... samego Siebie.

W dzieciństwie często bywamy świadkami różnego rodzaju agresji, którą nasiąkamy nieświadomie. Nie jesteśmy odpowiedzialni za "oprogramowanie", jakie otrzymaliśmy w dzieciństwie. Ale w 100 procentach jesteśmy odpowiedzialni za zmianę tego "oprogramowania" przez samo-obserwację i samo-poznawanie (uzdrawianie) Siebie. Poznając Siebie, uważnie i uczciwie obserwując-badając Siebie, swoje myśli, przekonania, emocje itd., odkrywamy to, co było wcześniej zakryte, nieświadome. Stopniowo poznajemy prawdę o Sobie. Stajemy się coraz bardziej samo-świadomi Siebie.

Gdy pojawia się gotowość, wchodzimy w ten proces. Jung nazywa go procesem indywiduacji, inni świadomą integracją, świadomym odkrywaniem i scalaniem Siebie. Jeszcze inni nazywają to uzdrawianiem albo przebudzaniem się do prawdy o SOBIE. Ten proces bywa trudny, bo trudność sprawia zdzieranie różnych "masek" tzw. ego ukrywających prawdę o nas samych, o Sobie. Ten proces jest podobny wchodzeniu do zagraconej, śmierdzącej piwnicy, której uprzątnięcie wymaga sporo energii, uczciwości, uwagi, uważności, a dla niektórych sporej odwagi.

Mogę teraz kochać innych ludzi i akceptować różne ich zachowania, ponieważ wcześniej odkryłam i zintegrowałam w sobie te części Siebie, od których kiedyś się oddzielałam np. poprzez utożsamienie z myślami oceniającymi, że coś jest dobre, a coś złe. Wtedy tych części Siebie, które oceniałam jako złe, a widziałam je u innych, oczywiście nie widziałam w sobie. Byłam od nich odcięta przywiązaniem do fałszywych wyobrażeń o sobie.

I nie wiem, co jeszcze będzie mi dane do odkrycia o Sobie. Jestem ufna i otwarta na nieznane.

czwartek, 29 listopada 2018

KONIEC NADAWANIA ZNACZEŃ POCZĄTKIEM ODKRYCIA PRZE-ZNACZENIA

Wszystkie koncepty, pojęcia, których się używa, są umowne, bo opisują zjawiska nie oddając w pełni ich natury.
Pełnię natury zjawisk przybliża bezpośrednie doświadczanie ich.
Bezpośrednie doświadczanie zjawisk jest po prostu doświadczaniem SIEBIE na różne sposoby.
Bez konceptu i doświadczenia istnienia innych nie ma możliwości doświadczenia konceptu siebie.
Bez konceptu i doświadczenia tego, co zna siebie, nie ma możliwości doświadczenia tego, co siebie nie zna.
Bez konceptu i doświadczenia istnienia czegoś, co nie zna siebie (nie ma konceptów i doświadczeń), nie ma możliwości doświadczenia konceptu tego, co istnieje.
Wobec tego wszystkie doświadczenia tego nieokreślonego, nienazywalnego, niepoznawalnego siebie, istniejącego "przed" określanym, nazywalnym, poznawalnym, są opisywane określanym, nazywalnym, poznawalnym, gdyż inna forma opisu nieokreślonego, nienazywalnego, niepoznawalnego nie istnieje.

Nic nie ma żadnego znaczenia. Jest tylko prze-znaczenie, które Się jawi, u-jawnia...
Dopóki historie, mity rządzą i są pisane w głowach scenariusze, przywiązanie do nadawanych im znaczeń doprowadza do uzależnień i uwarunkowań umysłu. Używamy różnych pojęć (słów) do opisywania różnych zjawisk. Opisują one te zjawiska, sytuacje, zdarzenia i odczucia, lecz nie oddają pełni ich natury. Zatem pojęcia i słowa nie są ani prawdziwe ani nie są kłamstwami. To narzędzie jak wiele innych. Każde narzędzie może być użyte na różne sposoby w różnych sytuacjach. Np. nóż czy koło. Słowa, pojęcia jako narzędzia też mogą być używane na różne sposoby w różnych kontekstach. Nie są ani prawdą, ani kłamstwem i jednocześnie są jednym i drugim, ponieważ:

Kłamstwem - iluzją są myśli, że jakieś wybrane koncepcje, pojęcia i słowa, które negują lub zaprzeczają innym koncepcjom, pojęciom czy słowom, są prawdą i to jedyną, bezwzględną.

A prawdą - rzeczywistością jest to, że wszystkie kłamstwa - iluzje pochodzą z tego samego źródła, co prawda.

Miłość to bycie świadomością siebie. BYCIE, ISTNIENIE, CZUCIE. Stajesz się świadkiem tego, jak świadek postrzega i stwierdza, i widzisz, że postrzegający "kłamie", i jesteś tego świadomy. Postrzegający już jest oddzielony i porusza się, tańczy w przestrzeni względnych pojęć. ;-)

Dopóki różne koncepty, idee, słowa-myśli-wzory są postrzegane jako jedynie prawdziwe (jedyne prawdy), dopóty pozostają one przekonaniami, które stawiają granice pomiędzy nami - integralnymi cząstkami całości połączonymi ze SOBĄ w Jedni. A koncepty to tylko koncepty, idee, słowa-myśli-wzory... Są takie, które utrzymują różne części Jedni w oddzieleniu od siebie i takie, które jak drogowskazy prowadzą do scalenia Się w Jedni SIEBIE...  do PraDomu...  w tu i teraz...


Ty jako ja nadajesz znaczenie temu, co postrzegasz jako rzeczywiste lub nierzeczywiste, w zależności od zajmowanej "pozycji" względem swojej "superpozycji" czyli SIEBIE - "Wielkiego Ja"... To "Wielkie Ja" scalone w SOBIE obejmuje całość SIEBIE nieskończoną przestrzennością Świadomości...

A poszatkowane cząsteczki czasoprzestrzennej tkaniny Umysłu (wszystkie zróżnicowane ja wszystkich "pozycji" składających się na "superpozycję") łączą się ze sobą w Jedno... w SOBIE.

Postrzeganie ja przestaje być zależne od "pozycji". Znaczenie i brak znaczenia ja teraz nadaje i określa wyłącznie "superpozycja" Wielkiego Ja"...

"Pozycja"180°
wchodzenie w pustkę najzwyczajniej może wymagać treningu - jak np. nauka pływania. Jeden wejdzie do wody, zamacha rękami i płynie, drugi wskoczy i ze strachu, że się utopi, zaczyna wykonywać różne ruchy, a inny uczy się odpowiednich ruchów krok po kroku. Przy "wchodzeniu w pustkę" jest odwrotnie - "uczenie się bycia w pustce" wymaga oduczenia się wszystkich ruchów, wszystkiego, czego uczyliśmy się do tej pory. I otwarcia na... utonięcie w niej. I przejście przez PUSTKĘ. 





wtorek, 27 listopada 2018

SPOTKANIA Z MURAMI GRANIC



Szukając s-pokoju przez odrzucanie i wypieranie się przeszłości (tak jak i snów), wciąż pozostajemy pod jej wpływem. Wszystkich trudnych doświadczeń z przeszłości i teraz (tak jak i ze snów) nie da się pozbyć przez wypieranie ich i zapomnienie, lecz przez przyjęcie ich takimi, jakie były-są. I zrozumienie Się przejawia przekraczające wszelkie uwarunkowania umysłu.

Nic nie wiadome, a jednak ś-wiadome uzdrawia wszystkie "zranienia".

Skąd cierpienie? Sami "pastwimy" się nad sobą... a chaos umysłowy i cierpienie z buntu i oporów wynika, gdy "rządzi" ja, które chce albo nie chce czegoś...

To, co czynimy nieświadomie sobie i innym, czynimy SOBIE.

Wtedy siedzimy w klatkach i cierpimy tęskniąc za tym, co gdzieś... zamiast przyjąć z ufnością i oddaniem SOBIE to wszystko, co jest dane tu i teraz...  

Bo tylko przyjęcie tego, co jest i wniknięcie w SIEBIE w ciszy przynosi ukojenie. Wtedy nawet siedząc w klatce czujemy SIEBIE - wolną, nieskończoną Istotę tego, czym jesteśmy...


Tak... to ja potrzebuje nasycenia się tym doświadczaniem aż do przesycenia. Przesycenie chaosem i cierpieniem skłania niejako iluzoryczne ja chcące lub niechcące, niechcący i chcący kontrolujące i oczekujące, skłania do kapitulacji... poddania...

jakby coś nas pchało i przyciskało do muru, który ja chciałoby przebić, rozwalić, bo zapomniało, że tylko zaniechanie nacisku i oporu, całej tej walki ze sobą sprawia, że mur sam się rozpuszcza, bo jest... iluzoryczny. Choć wydaje się przez jakiś czas być "takim prawdziwym" jak "rządy" uwarunkowanego, oddzielnego ja. 

poniedziałek, 26 listopada 2018

WYZWOLENIE I TZW. OŚWIECENIE


Nasza nieświadomość wypełniona jest po brzegi różnymi symbolami. Poznawanie, uświadamianie tego, co nieświadome, co ukryte w "cieniu" nieświadomości, jest procesem integracji, scalania SIEBIE ku swojej całości, pełni, Jedni.

Różne symbole wskazują na różne mity, a mity są jak światy-sny do wyśnienia i prowadzą najpierw do integracji , "zerowania" dobra i zła na poziomie dualnego świata-snu czyli Samsary. Praktykowanie i doświadczanie integracji samsarycznej dualności (dwubiegunowości) prowadzi do Nirwany. (Pustki).

Gdy Samsara traktowana bywa jako "ciemność", Nirwana bywa traktowana jako "świetlistość". Stąd praktykowanie stanu istnienia w Nirwanie (Pustce) powoduje uwalnianie się z Samsary i określane bywa jako Oświecenie.

Następnie praktykowane jest osadzanie się w Nirwanie (Pustce) i wtedy wszystko jest doświadczane coraz bardziej świadomie w dualnym świecie-śnie (Samsary). Ten proces prowadzi do integracji Nirwany i Samsary. Nirwana nie jest ani lepsza ani gorsza od samsary. Jest zrozumienie i szacunek do wszystkich przejawów i form Istnienia. 

Przykład Buddy: 

Przykład Jezusa Chrystusa: 

Budda i Jezus Chrystus są przede wszystkim postaciami symbolicznymi wskazującymi na te mity - sny, które są niezbędne do świadomego wyśnienia się po to, aby Istota ludzka mogła przejść doświadczenie transformacyjne - integrujące ją, scalające ku swojej całości, pełni, jedni. Do SIEBIE.

W buddyzmie zrozumienie, że ciało, myśli i uczucia są w bezustannym ruchu, nie mogą więc tworzyć żadnego rzeczywistego „ja”, nazywane jest wyzwoleniem. To wyzwolenie jest podstawą dla dalszego rozwoju, aż do osiągnięcia tak zwanego pełnego Oświecenia. 

Kiedy ktoś zrozumiał już, że jego umysł jest otwartą przestrzenią, staje się nieustraszony i nie przeżywa już swojej osoby jak "tarczy strzeleckiej, do której każdy chce strzelać". Na tej podstawie można ruszyć w dalszą drogę do pełnego Oświecenia.

Uwarunkowane stany istot, które nadal wierzą w iluzję osobnego „ja”, stają się tak samo oczywiste, jak ich pierwotny potencjał Oświecenia. Nieograniczona radość Oświecenia sprawia, że każda chwila staje się niepowtarzalnym doświadczeniem, w którym spontanicznie i bezwysiłkowo manifestują się samopowstałe zdolności i właściwości umysłu. Wewnętrzne doświadczenia i zewnętrzne światy są zawarte w umyśle tak, jak fale na morzu - chociaż pojawiają się na powierzchni, to są z nim nieodłącznie związane. 

W pełni wolni od przeszkadzających emocji i sztywnych koncepcji, każde doświadczenie widzimy jawiącym się jako wyraz mądrości umysłu, a wszystkie działania pokazują innym istotom możliwość osiągnięcia przez nie Oświecenia.

Najpierw, poza dualistycznymi koncepcjami, poza nadziejami i obawami, najwyższa prawda jawi się jako najwyższa radość, błogość istnienia. Ostatecznemu Oświeceniu towarzyszy wszechwiedza, w niepowstrzymany sposób pojawia się również samopowstała radość, pełna mocy miłość i aktywne współczucie.


czwartek, 22 listopada 2018

SNY INTEGRALNĄ CZĘŚCIĄ NASZEJ ISTOTY


Nasza nieświadomość to nie jest wyłącznie jakaś "rupieciarnia wypartych pragnień", lecz przede wszystkim jest to żywotna i tak samo integralna część istnienia, życia indywidualnej Istoty ludzkiej, jak sny oraz to, co nazywamy jawą albo rzeczywistością. Językiem nieświadomości są przede wszystkich symbole ujawniane w snach i wizjach. Człowiek może osiągnąć swoją pełnię, dojrzałość poprzez poznawanie i integrowanie wiedzy o SOBIE zawartej w jego snach, wizjach czyli wiedzy płynącej bezpośrednio z nieświadomości. Przez ujawnianie części nieświadomego jako świadome poprzez sny czy wizje na jawie. Przez integrowane tego, co się ujawnia z nieświadomości, następuje samo-poznanie prowadzące do samo-świadomości SIEBIE. Badanie znaczenia symboli, które się w snach pojawiają, odkrywa kolejne warstwy i głębię ich znaczenia. Właściwie w pewnym momencie przejawiło się dla mnie odkrycie, że

ŻYCIE JEST WIELOWARSTWOWYM, WIELOWYMIAROWYM, NIESKOŃCZONYM SNEM.

Każdy sen jest bezpośrednią, osobistą informacją dla śniącego. Tak, jak każda sytuacja i każde doświadczenie na jawie. Interpretacje snów są indywidualną sprawą dokładnie tak samo, jak wyciąganie wniosków z różnych doświadczeń, sytuacji, zdarzeń przeżywanych na jawie. I w zasadzie każdy może rozczytywać te informacje sam dla siebie. Tak samo jest ze zrozumieniem znaczenia symboli. Sny też są istotną i osobistą ekspresją indywidualnej nieświadomości, choć wszystkie symbole są wspólne nieświadomości całej ludzkości. Sen jest tak samo istotny jak każde doświadczenie dane Istocie ludzkiej. Podobnie jest z głosami w głowie, które wielu ludzi słyszy, a co często uznawane bywa za objawy "choroby psychicznej". Indywidualna nieświadomość komunikuje się z istotą ludzką na różne sposoby i wybiera w tym celu odpowiednie narzędzia, w tym także sny, wizje na jawie czy głosy w głowie oraz odpowiednie dla danej istoty (osobowości) symbole usytuowane w różnych sytuacjach. Dlatego interpretacja snów, wizji, a nawet zrozumienie słyszanych głosów w głowie jest indywidualnym procesem poznawania SIEBIE, głębi swojej Istoty ukrytej w nieświadomości.

Z mojego doświadczenia i z pracy ze snami wynika, że informacje o nas samych, które pojawiają się w snach mogą wzbogacać naszą świadomość i wiedzę o samych sobie. Inspirować do zmian i dojrzewania. Sny dają czasem głębokie wglądy w SIEBIE. Czasami są bardzo skomplikowane, zarówno w warstwie fabularnej, semantycznej czy obrazowej. Pozornie wydają się pozbawione jakiejś logiki i sensu. Ale zdarzają się też takie sny, w których przekaz informacji jest niezwykle prosty i klarowny. Nie trzeba być wybitnymi specjalistami od snów, ani psychologami, by rozpoznać ich znaczenie. Sny można traktować jako jeden z cudów natury, a nie jako rezultat bezsensownej i bełkotliwej wędrówki świadomości po zakamarkach umysłu. Śnienie świadome jest naturalnym procesem życia, jest też przestrzenią, w której proces życia łączy nieświadome ze świadomym, nieznane ze znanym. I jeśli sny z jakiegoś powodu są niezrozumiałe, to znaczy tylko, że ich treść na dany moment znajduje się poza nasza świadomością. Lecz w każdej chwili ich treść może zostać przeniknięta świadomością. To zazwyczaj zadziewa się spontanicznie. A zrozumienie pojawia się wtedy, kiedy ma się pojawić.

A oto wspomnienia kilku ze (względnie) ogromnej ilości snów i wizji, które miały znaczący wpływ na rozwój osobowości i zmiany, które świadomość w niej/we mnie poczyniła:

1. SKOK UFNOŚCI
15. października 2006
Wsiadam do samolotu, z którego będę skakać. Kiedy nadchodzi moment i zbliżam się do otwartego otworu samolotu, okazuje się, że nie mam na sobie spadochronu. Zawahałam się. Ktoś stojący obok mówi: A po co spadochron? To są skoki ufności. Zastanowiłam się chwilę i wyskoczyłam. Leciałam przez jakiś czas w przestworzach, aż spadłam do pewnego poziomu „krytycznej wysokości” tej, na której powinnam otworzyć spadochron, którego nie mam. Zamknęłam oczy. Ciemność. Skok ufności – myślę. Ufność – mówię. Tak, ufam. Bezgranicznie, bezwarunkowo, całkowicie ufam. I opadam. Lecę w dół, aż przestałam lecieć. Zatrzymałam się. Otwieram oczy. Jestem na Ziemi. Żyję. Zaufałam i nic mi się nie stało.

2 FONTANNA WIEDZY
13. marca 2009
Miejsca mają swoją pamięć. Kryształy też. Przedmioty zawierają pamięć idei. Jestem Buddą i Chrystusem, mam dostęp do tej świadomości, także do świadomości aniołów, nawet demonów i bóstw również. Miłość do wszystkich istot wszechświata dała mi wielu sprzymierzeńców. Oddałam swoje ciało do uzdrawiania innych w sobie. Wróciłam do Domu. Jestem w Domu. Moim Domem jest Pustka, która jest Pełnią. Każdy jest moim nauczycielem, moim "lustrem". Każdy ma jakieś zadanie. Przychodzimy z różnymi zadaniami. Karma przygotowuje nas do tego zadania. Nabywamy odpowiednich doświadczeń, a gdy ją oczyszczamy - zerujemy, możemy sobie przypomnieć, kim jesteśmy i po co tu przybyliśmy.

3. POLE ŚWIADOMOŚCI BUDDY
10.lutego 2010
fragment snu: Spotkałam starego Hindusa. Miał być moim przewodnikiem w kolejnej podróży. Zapytałam, jak mam go nazywać. Powiedział: mów mi po prostu guru. I udaliśmy się razem z przewodnikiem do pewnego miejsca. Poruszaliśmy się w przeźroczystych kulach, które były czymś w rodzaju pojazdów. Pamiętam taki odcinek drogi, kiedy przesuwaliśmy się lecąc tuż nad poziomem morza albo oceanu…"kosmicznego oceanu"... Nie pamiętam, czy zanurkowaliśmy do oceanu czy polecieliśmy w kosmos. A może to nie ma różnicy? W każdym razie w pewnym momencie razem z przewodnikiem trafiliśmy do pola wypełnionego niesamowitą i gęstą energią. Było to pole przestrzeni – jak ocean bez brzegów (nie widziałam, żeby był tam jakiś brzeg) wypełnione energetycznymi wirami, które drgały z różnymi częstotliwościami. Jedne tworzyły niższe, a inne wyższe stożki. Pulsowały one dźwiękami i jakby „szukały” współbrzmienia ze sobą (jak orkiestra, która nastraja instrumenty). A potem powstawały tam kosmiczne symfonie. Przewodnik wypuścił z dłoni bąbel energetyczny, który wleciał do tego energetycznego oceanu. Zapytałam przewodnika, co to za miejsce? Odpowiedział:Przecież doskonale wiesz.  Przypomnij sobie. Przypomniałam sobie. To było Pole Świadomości Buddy. W nim lub z niego właśnie powstawały różne światy.

4. WIELKA CEREMONIA KOSMICZNA
15, czerwca 2012
To była wizja na jawie w środku nocy. Ta wizja trwała bardzo długo i miała swoje różne etapy. Wszyscy przygotowujemy się do wielkiej kosmicznej ceremonii. Do tej ceremonii przygotowują się wszystkie planety i księżyce naszego układ słonecznego, wszystkie słońca, cała galaktyka, a może i wszystkie galaktyki... To będzie ceremonia połączenia ŚWIADOMOŚCI. Wszystko ze wszystkim się połączy, a każda istota w kosmosie, w tym również każda istota ludzka będzie mogła doświadczyć tego połączenia ŚWIADOMOŚCI. Wszystkie nasze dusze, w każdym ciele, w każdej formie połączą się ze sobą i będą miały możliwość wymienić się "swoimi doświadczeniami" z CAŁOŚCIĄ. To będzie coś, jak jeden ogromny akt kosmicznego połączenia i zanurzenia Całości wraz ze wszystkimi jej najdrobniejszymi częściami w KOSMICZNYM OCEANIE WSZECHOGARNIAJĄCEJ MIŁOŚCI... I wiem, że będzie to czas, kiedy wszystkie istoty będą mogły przypomnieć sobie wszystko, co zakryte jest przed nimi zasłoną NIE-ŚWIADOMOŚCI. Nie wiem, czy wszyscy tego doznają, wiem, że nie wszyscy to zapamiętają.
... i jeszcze coś kojarzyło mi się, że to nastąpi po Powrocie Bogini...
W trakcie tej wizji zaczęły wydobywać się ze mnie dziwne dźwięki. Czułam, że płyną z mojego serca i wypełniają całe moje ciało i wypływają we wszystkich kierunkach gdzieś w kosmos. Słyszałam dźwięki bębnów płynące i odbijające się echem z głębi kosmosu...

5. CIEMNOŚĆ I KRYSZTAŁOWE ŚWIATŁO
19 czerwca 2012
Znalazłam się w kompletnej ciemności. Początkowo była jak gęsta, czarna i nieprzenikniona, ciężka mgła. Kojarzyła mi się z lawą. Zaczęłam spokojnie oddychać, coraz spokojniej... I powoli coś się zaczęło zmieniać... Najpierw bardziej to czułam niż cokolwiek widziałam.... w ciemności gdzieniegdzie zaczęłam dostrzegać kształty, które oświetlało, a właściwie je muskało i przenikało delikatne, jakby opalizujące tęczowe światło. To światło - wiedziałam - było światłem krystalicznym albo kryształowym. Nie widziałam wtedy tak, jakbym weszła do ciemnej jaskini z latarką na głowie, która oświetla wyraźnie tylko pewne części-fragmenty tej jaskini, ale widziałam tak, jakby delikatne, ledwo widzialne smugi mieniącego się kolorami światła wyłaniały wszystkie kształty w tej jaskini. Ale żadnego z tych kształtów nie odcinały od TŁA.

6. KRYSZTAŁOWE LUDZKIE "RADIOODBIORNIKI"
1. lipca 2012
Pół sen, pół jawa. Miałam wrażenie, że w trakcie snu przebudziłam się i wszystko działo się w tej rzeczywistości, ale jakby poszerzonej i bez granic. W każdym razie te granice byłe dla mnie nie do określenia. Przyglądałam się ruchom intensywnych energii o bardzo zróżnicowanym spektrum częstotliwości drgań. Słyszałam dziwne dźwięki, podobne do tych, które już kilka lat temu pojawiły się w wizji z Polem Świadomości Buddy... Te energetyczne wibracje zbiegały się w czymś w rodzaju świadomego kulistego "radioodbiornika", organicznego i pięknego "radioodbiornika" w kształcie kuli. Był jakby z ciekłego kryształu, ale nie umiem tego dokładniej opisać. Obserwuję, jak poszerzają się możliwości odbioru zróżnicowanych częstotliwości tego "radioodbiornika". Tak, jakby wcześniej był dostrojony do tylko kilku stacji radiowych, a teraz dostraja się do coraz większego spektrum - zakresu częstotliwości fal. Może odbierać sygnały z coraz większej ilości "stacji nadawczych". Ale na razie jeszcze odbiera te sygnały w taki sposób, że musi sam "przesuwać swój punkt " odbioru tych fal (jak kręcenie gałką w radiu przy zmianie zakresu fal). Pomiędzy odbieranym "stacjami nadawczymi" są jeszcze trzaski i zakłócenia... Nagle ten "radioodbiornik" zaczyna odbierać sygnały z coraz większej ilości stacji nadawczych... Ta świetlista kula początkową wpada w bardzo silne wibracje.... Wyglądało to tak, jakby za moment miała się rozpaść. Jednak wcale się nie rozpada... I jest w stanie objąć te wszystkie zakresy częstotliwości fal, energii... I jest świadoma wszystkich treści, które przez nią przepływają. I w pewnym momencie zdaję sobie sprawę z tego, że na tym polega poszerzenie świadomości istot ludzkich...

7. ŁĄCZENIE CZĘŚCI TOŻSAMOŚCI
23. sierpnia 2012
Wcześniej, od kilku lat, w wielu snach i wizjach „uzdrawiałam” i uwalniałam różne części siebie, które były moimi „karmicznymi wcieleniami” czyli pochodziły ze światów umieszczonych - ogólnie mówiąc - w jakiejś przeszłości. Przyjmowałam te części siebie jako części „mojej” tożsamości. Rozpoznawałam różne wzorce, których wcześniej byłam nieświadoma, a które powodowały sporo cierpienia tamtej mnie samej. W tamtych wcieleniach bywałam zarówno kobietą jak i mężczyzną. Później śniłam często, że łączę różne części siebie, swojej tożsamości istniejące w różnych światach: z przeszłości i przyszłości oraz teraźniejszości – w światach równoległych… Szczegółów często nie pamiętałam. Po przebudzeniu pamiętałam jedynie, że pracowałam w śnieniu nad rozwiązywaniem supłów utworzonych z poplątanych NICI, które łączyły moje różne części z różnych światów. Ale te supły do tej pory blokowały przepływ pomiędzy wieloma częściami mnie. Dzisiaj trafiłam do takiego świata albo raczej takiej przestrzeni, w której rozpoczął się świadomy proces łączenia różnych części siebie istniejących w tych różnych równoległych światach.

8. KRYSZTAŁOWE CIAŁO
25.sierpnia 2012
We śnie powróciło przypomnienie o kryształowej czaszce, która pojawiła się kiedyś w jednej w wcześniejszych wizji. Tym razem kryształowa czaszka zintegrowała się z kryształowym ciałem, a w żyłach popłynęła tęczowa krew. Ten obraz żył, przekształcał się pulsował... Czułam, jakbym całą noc śniła świadomie tylko to POŁĄCZENIE.

9. PRZENIKANIE
5.września 2012
Gęste sny. Nie pamiętam wiele, tylko tyle, że wnikałam w głębię jestestwa innych ludzi i widziałam – wiedziałam, kim są, z jakich wzorców i energii (częstotliwości) utworzone są ich tożsamości. Ale nie miałam tego zapamiętać. Wiedziałam, że tylko przepływam, mam dostęp do tych informacji tylko na tu i teraz, a nie po to by pamiętać. Czułam wzajemne PRZENIKANIE, PRZEPŁYW, POŁĄCZENIE. Ale wiele z tych istot ludzkich nie miało pojęcia, że moglibyśmy wzajemnie tego doświadczać. Nie ważne było zapamiętywanie tych wszystkich informacji, ponieważ one wszystkie są zapisane w naszych sercach. Poprzez serca albo coś, co jest umieszczone w sercach wszystkich istot. mamy dostęp do tej wiedzy, ale nie poprzez umysł (w mózgu).

10. WDZIĘCZNOŚĆ
7.września 2012
Świadomy sen o wdzięczności. Dziękowałam za wszystkie formy, za wszystkie idee, za wszystkie koncepcje, struktury, wszystkich mistrzów, kapłanów, za religie, wojny religijne, za przemoc, walkę o racje, zmuszanie innych do wiary w jakiekolwiek idee. Dziękowałam za to wszystko, obdarzałam miłością i zrozumieniem. A potem uwalniałam to wszystko w sobie i widziałam, jak wielkie poplątane węzły, które miały zróżnicowane częstotliwości drgań i rytmy, które ze sobą wciąż „walczyły”, teraz rozwijają się i drgają z różną częstotliwościami, ale w coraz większej harmonii. Uwalniałam to WSZYSTKO, co mogłam POJĄĆ łącząc się z całym STWORZENIEM we wszelkich ideach, formach, energiach oraz bytach materialnych i pozamaterialnych. Wybaczałam WSZYSTKO SOBIE jako CAŁOŚCI (?!) Akceptowałam, rozumiałam cały swój CIEŃ i przyjęłam z miłością. Wypełniłam CIEŃ miłością. Dzięki temu stałam się uzdrowiona, uwolniona i połączona. Stałam się uzdrowioną uzdrowicielką (?) Czułam wszystkie części siebie połączone Miłością. Wszystkie czyli także te, które doprowadzały mnie wielokrotnie do zniszczenia oraz te, które próbowały mnie doprowadzać do zniszczenia. Czułam, że kocham i rozumiem wszystkie istoty. Wybaczam sobie wszystkie „muszę” i „powinnam”. Kocham siebie samą i każde odbicie tego kim i czym jestem. Kocham siebie samą i każde odbicie tego kim i czym jestem…. Z taką „mantrą” na ustach obudziłam się.

11. CEREMONIA Z ABORYGENAMI
9.września 2012
Znalazłam się w Australii na spotkaniu i CEREMONII z Aborygenami (przodkami i obecnie żyjącymi gdzieś w dżungli (?) Noc, ognie, tańce, śpiewy, maski, kolory… Tańczyłam i śpiewałam razem z nimi, unosiliśmy się w tym tańcu nad ziemią i ponad Ziemią. Czułam, jak przepływają przeze mnie niesamowicie piękne i intensywne energie. Wszystkie dźwięki i tańce były jedną wielką modlitwą… ponieważ intencją ceremonii było poszerzanie świadomości całej ludzkości.

12. WYJŚCIE POZA DUALNOŚĆ
20/21. września 2012
Najpierw śniłam, że z palców u prawej mojej nogi wydobywa się energia – promieniowała energia w kształcie wachlarza. Widziałam kolory tej energii. Moja noga również była pokryta jakimiś pięknymi wzorami energetycznymi, które się zmieniały i pulsowały. Obudziłam się. Siedziałam. To było jak świadome śnienie - medytacja, w której doświadczyłam stanu, w którym zrozumiałam, że energię, w splocie słonecznym, w zależności od tego, jaką wersję wybierze umysł, mogę nazwać albo lękiem albo szczęśliwością. Zrozumiałam i uświadomiłam sobie, że to jest energia, która w zasadzie ma jedną i tą samą częstotliwość wibracyjną i może być - jako umownie ujemna – odbierana przez umysł jako lęk/strach albo może być – jako umownie dodatnia – odbierana przez ciało jako szczęśliwość. Wyjście poza tę biegunową dualność: starach i szczęście pozwala zrozumieć, że energia może istnieć jako nieokreślona w kategoriach biegunowych. Jest wówczas doświadczeniem przepływu przez ciała energii o pewnej zintensyfikowanej częstotliwości, która jest jedną z wielu form przejawu Miłości. Potem jeszcze poczułam, jakbym przestała myśleć umysłem, a „myślałam” sercem połączonym z całym ciałem.

13.MYŚLI MOJE-NIE-MOJE
20-21.kwietnia 2013
śniłam i wybudzając się ze snu miałam wizje rozpoznania, że nasze myśli nie są naszymi myślami… Zrozumiałam, że jako ludzie nie jesteśmy właścicielami myśli, które często uważamy albo uważaliśmy za swoje. Owszem, korzystamy z nich, ale one nie są nasze… Ludzie przekazują sobie różne myśli, niektórzy sięgają po te myśli do wspólnego pola… i przekazują je jako boskie, anielskie i innych mistrzów… Jednak ludzie nie są właścicielami swoich myśli. Ale fakt, utożsamiają się z nimi i to właśnie jest ich iluzją. Żyją w iluzji… Tak samo, jak ludzie nie są właścicielami ziemskimi itd. To jest właśnie iluzja. Nawet jeśli kupisz kawałek Ziemi i uznasz go za własność, albo, gdy dostaniesz od kogoś, może i w spadku, to jesteś w wielkim błędzie, że jesteś jego właścicielem. Gdy będziesz czuł się opiekunem tego skrawka ziemi, za który komuś zapłaciłeś, gdy będziesz czuł wdzięczność, że możesz na nim mieszkać… o to już całkiem inna sprawa… To jakbyś wykupił ten skrawek Ziemi z niewoli ku wolności… Żyj sobie spokojnie na tym kawałku, który wyzwalasz, szanuj go, opiekuj się nim, a on Ci odpłaci obfitością i bezpieczeństwem.

Wiem, że chociaż myślę, nie jestem właścicielką “moich” myśli, lecz moje ciało jest tak “nastrojone” – trochę jak biologiczno-fizyczno-duchowo-energetyczny "radioodbiornik”, że odbieram te, a nie inne myśli jako “swoje”. Gdy zmienia się “zakres” odbioru częstotliwości tego mojego cielesno-duchowo-energetycznego “radioodbiornika”, wtedy potrafię wyłapywać inne myśli i otwieram się na nową wiedzę i informacje. Och, jak one czasem mnie zaskakują… Można poszerzać zakres odbioru fal. Może być tak, że taki "radioodbiornik" ma szeroki zakres odbioru różnych częstotliwości fal, ale odbiera na przykład sygnały na okrągło tylko z jednej stacji... Na czym polega, że jeden odbiera "myśli" z jednej stacji, a inny może się dostrajać do kilku albo i kilkudziesięciu różnych stacji?

A wyobrażasz sobie taki ludzki "radioodbiornik", który nie musi dopasowywać się do każdej stacji osobno przez pokręcanie gałką :-), ale zaczyna odbierać to, co nadaje kilka stacji na raz i nie powoduje to ani chaosu ani zgrzytów? Taki "radioodbiornik" ludzki się nie rozpada... jak myślisz, czemu? A radioodbiornik z zasilaniem na 220 volt podłączany do 240 voltów może się rozwalić. Natomiast można tak przetworzyć radioodbiornik, że będzie działał sprawnie podłączony do 220, 230 albo 100 czy 1000 voltów itd.. Ten przykład z radioodbiornikiem według mnie pokazuje ogromne możliwości ludzi, ale wyraźnie wskazuje również na fakt, że nie jesteśmy właścicielami myśli. Oczywiście można niektórych porównać do "radiowych tub" czy "stacji nadawczych", ale oni też nie tworzą myśli czy idei, lecz korzystają z tych, które sami odbierają z pewnego wspólnego pola, przetwarzają je i przekazują innym jako swoje... lub są świadomi, że wszystkie płyną one z tego samego Źródła, choć z różnych "zakresów" i "sfer-stref" Istnienia.