piątek, 12 listopada 2021

CZYM JEST ILUZJA I ODKRYWANIE PRAWDY?

 Można wiedzieć, że wszystkie wglądy, wizje, mocne doświadczenia, a nawet intensywne sny i marzenia są iluzorycznymi zjawiskami...

Gdy mówisz do gąsienicy: "bycie gąsienicą to iluzja, ty jesteś motylem", nie widzisz, że... gąsienica jest gąsienicą a motyl motylem? Gąsienica jest tu i jest potencjalnym motylem w teraz. Tak jak motyl jest potencjalną gąsienicą... Jedna Jaźń, jeden Duch w tym i w tym. Tak samo jak woda jest kroplą deszczu albo płatkiem śniegu. Woda pozostaje wodą w dowolnej formie, którą się JAŹNI. Jednak płatek śniegu jest płatkiem śniegu dopóki nie zamieni się w kroplę i kropla jest kroplą dopóki nie zamieni się w płatek śniegu... Kropla i płatek są wodą jak jedna świadomość we wszystkim. Choć samoświadomość w różnych formach bywa zróżnicowana.

Gdy gąsienica zamienia się w poczwarkę, a ty do niej mówisz: "ten kokon to tylko iluzja", to tak jest dla ciebie. Bo kokon nie przestaje być kokonem. Iluzją jest widzenie kokonu jako coś złego. Na przykład gdy patrząc na motyla tkwiącego jeszcze w kokonie myślisz, że on cierpi, to projektujesz na niego swój nieuświadomiony strach przed bólem swojej transformacji. Możesz nawet zechcieć pomóc motylowi np. rozrywając kokon, ale przez to motyl nie będzie miał siły polecieć, bo jego naturalny proces przemiany zostanie przerwany i zaburzony. Dla motyla więc i jego naturalnego rozwoju twoja pomoc jest projekcją nieświadomej (wypartej) przemocy wobec samego siebie. 

Z czymkolwiek każdy sam się nie upora, czegokolwiek unika (np. także w przekonaniu, że coś jest tylko iluzją bez zrozumienia czym iluzja jest), to prędzej czy później powraca, by uszczypnąć w tyłek  i dać szansę na przyjęcie tego szczypania z Miłością. Nawet cierpienie motyli w kokonach, które jest projekcją ja oddzielonego od całości SIEBIE -JAŹNI - JA JESTEM. 

Cokolwiek oceniamy, osądzamy, czego się boimy, co obwiniamy, stanowi to blokadę dla tzw. przebudzenia, oświecenia czy samorealizacji - jest przeszkodą dla wyzwolenia ze świata iluzji. Bo jednak istnieją zdarzenia, zjawiska czy nawet osoby, które przez jakiś czas sprawiają ból, kłują, dotykają, szarpią i szczypią nas w tyłek.  Wtedy próby przekonywania siebie, że ich nie ma, że są tylko iluzją, pogłębiają samotność i cierpienie odrębnego ja. Nie ma powodu traktować różnych wizji, drogowskazów, a nawet praktyk jako iluzorycznych, negować i odrzucać. Bo są takie, które pomagają ukoić ból, uciszać cały ten zgiełk koncepcji, odkrywać nieświadome projekcje i różne rany uzdrawiać... Uzdrowienie nie znaczy tu, że już nigdy żaden ból nie przejawi się, ale że sposób doświadczania bólu ulega całkowitej zmianie.

Kiedy doświadczane jest np. świadome utożsamienie z byciem ateistą, potrzebne jest uświadomienie tej identyfikacji ja. I potrzebne jest otwarcie na świadome doświadczenie biegunowe - np. jakiejś magii życia, spotkania z duchami. Gdy doświadczane jest świadome utożsamienie z byciem brzydkim, potrzebne jest świadome doświadczenie i utożsamienie z byciem pięknym. Po to by jedno z drugim mogło się skonfrontować, poznać i zneutralizować (zapaść się w sobie wzajemnie ). Wtedy dopiero odpada postrzeganie siebie w tych kategoriach i następuje uwolnienie od wyobrażeń (utożsamień i osądów) o sobie oraz tego, jak jesteśmy postrzegani (identyfikowani i osądzani) przez innych. Różne wyobrażenia, osądy, projekcje o sobie i o innych wtedy przestają mieć znaczenie. To można by nazwać "uwalnianiem od karmy". 

Właściwie dzieje się to spontanicznie. Lecz gdy jako cel zostanie postawione eliminowanie uwarunkowań i uwalnianie się od tzw. karmy, to znów zaczyna toczyć się walka i szarpanina w sieci tych uwarunkowań. A gdy płyniemy z uważnością i samoobserwacją z tym, co się zdarza, co się spontanicznie ujawnia, nie wpadamy już tak głęboko w wiry uwarunkowań, walki i cierpienia, lecz z coraz większą swobodą i dziecięcą radością odkrywcy odkrywamy to, co nas trzymało w sieci tych wirów. I doświadczamy uwalniania, wyzwolenia od nich.

W tej spontaniczności i otwartości nie ma żadnego wyobrażonego celu i jednocześnie wszystko działa ku tzw. przebudzeniu, wyzwoleniu. Pojawiają się różne wizje i wglądy jak drogowskazy wyznaczające kierunki, a nie cele. 

Gdy opieramy się czemukolwiek z osądem, negacją itp., opieramy się własnemu pełnemu przebudzeniu, samorealizacji prawdy. To jest, jakie jest. Gdy nawet pojawia się jakiś opór i to widzimy, to i z tym już nie walczymy, nie opieramy się temu. Po prostu obserwujemy to, co jest widziane i odczuwane. Bo prawda o SOBIE niczego nie wyklucza, żadnego doświadczenia ani twojego ani mojego ani innych. Ty-ja-inni to jedno Ja w wielu różnych "stanach", jedno JA JESTEM. Prawda JA JESTEM dotyczy wszystkiego, także każdego doświadczenia, wglądu, wizji, snu, zdarzenia... wszystkiego, co się zdarzyło, zdarza i będzie oraz przede wszystkim tego, w czym to wszystko się zdarza - jaźni się. Wszystko wspiera twoją-moją-naszą samorealizację SIEBIE - JA-ŹNI. A jeśli temu zaprzeczamy, wpadamy w cierpienie i kolejne wiry uwarunkowań... 

"Kochaj lub przepadnij."  Miłość ta nie osądza, nie obwinia, nie ocenia. Jest jak samoświadoma realizacja (to tylko opis ). I nie wystarczy wiedzieć o tym. Potrzeba tym się stać, by wiedzieć i czuć, czym Jest ta Miłość. I nie ważne, że jeszcze czasem "przepadam". Nie ma już oceniania ani swoich upadków ani czyichś, bo i tak prędzej czy później każdy staje się na powrót tą Miłością, bo tym jesteśmy. 

A jeśli ja czuje, że ta Miłość woła, a tęsknota za tą Miłością ku tej Miłości przyciąga - istotne jest oddanie się temu najgłębiej jak to możliwe w każdym danym momencie.

A i tak  każdy to sam odkrywa w sobie albo raczej to samo się odkrywa w nas. Po drodze każdy ma swoje doświadczenia, wizje, wglądy, rozpoznania, odkrycia. Każdy ma swoją ścieżkę, a nawet każdy jest unikatową ścieżką. Dlatego diagnozowanie, ocenianie, osądzanie i negowanie działań innych nie daje wsparcia innym, bo zazwyczaj intensyfikuje bunt i opór. Ujawniając przy okazji nasz własny bunt i opór. Co też nie jest już oceniane jako dobre albo złe, bo widziane jest, co i jak działa. 

Gdy rozpoznana jest różnica między ocenianiem, osądzaniem, negowaniem różnych działań i zjawisk a widzeniem różnych działań oraz różnych zjawisk takimi, jakie są - widziane są także coraz klarowniej ich przyczyny i skutki. A to zmienia relacje z tym, co się zdarza i nasz sposób działania.

Wtedy nasze działania nie płyną z oceniania, osądzania czy negowania czyichś działań i doświadczeń, ale płyną z przestrzeni spoza nich... Z przestrzeni samoobserwacji i zrozumienia, które jest wyzwolone od różnych uwarunkowań i tzw. karmy, która ogranicza perspektywę postrzegania.

Dopiero z tej szerszej perspektywy widziane jest, że nasze historie o sobie, ludziach, zdarzeniach nie są prawdziwe, są iluzjami. A jeśli w nie wierzymy, są dla nas rzeczywiste. To, że jest to widziane nie oznacza, że iluzje nie będą już nigdy więcej się pojawiały. Jak sny, które się wyśniewają. I nigdy nie wiadomo jakie, kiedy ani na jak długo mogą się jeszcze pojawić. Tak jak różne sny wyśniewające się sobie z różnym natężeniem dopóki się nie pojawią, pozostają niewiadomą. 

Źródło prawdy jest tu - we wnętrzu, w samym środku. I jednak potrzebujemy dojrzeć do tej perspektywy... każdy w swoim tempie... rozkwitamy, dojrzewamy...

Jak kwiat lotosu, który zakorzeniony w bagnie samsary, odżywiany jej doświadczeniami wyrasta ponad taflą wody nirwaną. Najpierw jako pąk, potem powoli się otwiera i roztacza coraz bardziej intensywny zapach... Miłości = Samorealizacji = Samoświadomości (to tylko nazwy opisu nieopisywalnego ). Nie zapomina jednak, że korzeniami jest osadzony w bagnie doświadczeń iluzorycznych wyobrażeń o sobie - iluzorycznego oddzielenia tych korzeni od całości SIEBIE.