czwartek, 21 listopada 2019

BÓG I BOGINI, UMYSŁ I ŚWIADOMOŚĆ W TAŃCU JEDNI

I tak Się ta chwila dziś snu-je i jaź-ni...
Bóg - Umysł myśli i układa wzory.
Bogini - Świadomość czuje i wszystko przenika.
Gdy Bóg nad Boginią panuje,
wtedy nazywa, dzieli i osądza wszystko,
co Bogini (jemu p-oddana) czuje.

Pozorna jego władza, pozorne ich oddzielenie,
pozorne jego panowanie i pozorne całości cierpienie.
Gdy Bogini władzę przejmuje,
Miłością przenika Boga, wypełnia
i samą sobą czule go obejmuje.

A on w ciszy jak w łonie się zanurza.
I w niej - jak w kosmicznym oceanie -
wybrzmiewa jego umysłowa burza.
I kończy się ich pozorne rozstanie,
wygasza się wszelka władza i panowanie.

Tak Się zestrajają Umysł i Świadomość,
jak Bóg i Bogini wzajemnie ze Sobą
do pełnej harmonii w jaźni współbrzmienia.
By jako Podwójna Jednia
tańczyć razem - w nas i nami
Taniec samoświadomego Istnienia.

poniedziałek, 18 listopada 2019

MIŁOŚĆ MA ODCIENIE NIESKOŃCZONEJ KRYSZTAŁOWEJ TĘCZY

Miłość to całe spektrum wibracji o zróżnicowanych częstotliwościach. Poszczególne uczucia i emocje są jak poszczególne kolory tęczy, które miłość obejmuje, przenika i widzi/czuje/przejawia się jako cała tęcza. A nawet zwielokrotniona - jak oktawy na fortepianie.

Kryształ wyłania się z ciemności i w świetle emanuje, mieni Się różnymi kolorami, które do niego wracają jako odbicia Siebie... każda forma - przejaw Uniwersalnego Umysłu: myśl, słowo, koncept, wzór, obraz, ciało jest "narzędziem" Ducha. To energia w formach ujęta - prze-jawia-jąca Się. Zaś "ograniczony umysł" - utożsamiony z jakąś odrębną formą -"narzędziem" Ducha (myślą, słowem, konceptem, wzorem, obrazem, ciałem) nadaje sobie i innym "narzędziom" różne znaczenia (np. ważności lub nieważności), a czasem nawet "etykiety". Wtedy nieświadomie "nie widząc/nie czując" całości Siebie dokonuje projekcji siebie na te inne "narzędzia" Ducha, które są... refleksami emanacji jednej jaźni. Tak Się jawi - jaźni odbiciami Siebie...


Kryształowa nieskończona emanacja wiecznym echem pulsuje... od Siebie do Siebie...
Jestem "kanałem miłości"... i Tym, Co postrzega dwa kierunki przepływu przez Siebie: od Siebie i do Siebie (bo jaźń jest jedna) czyli: ze Źródła do wszystkiego i ze wszystkiego do Źródła.
A Umysł widząc w Tym swoje Źródło jest Świadom, że Tym też Jest. 

niedziela, 17 listopada 2019

DLA TYCH, CO SIĘ "ODCINAJĄ"...

W odpowiedzi na różne "procedury, strategie, praktyki odcinania się od czego lub kogokolwiek" - tak tu Się jaźni:
Odcinanie pogłębia granice oddzielenia. Jeśli sytuacja jest postrzegana jako zbyt trudna do zniesienia, warto odejść... bez odcinania się.

Przestałam kiedyś odcinać cokolwiek od SIEBIE czy to "ostrzem świadomości", czy innym "ostrym narzędziem". A to dlatego, że świadome = rozpoznane stało Się, że gdy jakieś odrębne ja (ego) chce coś odciąć od siebie, to się oddziela od tej odcinanej części SIEBIE (SIEBIE jako całości, Jedni JA JESTEM). I tę odcinaną część SIEBIE odrzuca. Zatem nadal JA, które JEST całością, pozostaje "pocięte" na odrębne części, a odrębne, "porąbane" ja - pozostają w "strefie cienia" w nasnadal skonfliktowane z tym, od czego ja- ego się odcina. Co odrzuca. A te odcinane i odrzucone części całości SIEBIE i tak znów (zazwyczaj z zaskoczenia i z jeszcze większą siłą) powracają, by zostały wreszcie przyjęte, uświadomione, zintegrowane takie, jakie są.

I jeśli ktoś "stanowczo kogoś lub coś odrzuca", to wciąż ta odrzucana część lustrzy to, co potrzebuje przyjęcia. I wciąż lustrzy się wzajemnie samoodrzucenie konfliktami wewnętrzymi z tym, ci na zewnątrz. JA JESTEM "ostrzem świadomości" wskazuje na iluzję ograniczenia tzw. ego.

A świadomość niczego nie odcina od niczego, lecz przenika, uświadamia i integruje umożliwiając autentyczną transformację ja i uwalnianie od przywiązania do np. "toksycznych programów". Bo "toksyczne programy" dopiero dzięki ich ujawnieniu i zrozumieniu (skąd one i po co są wciąż jeszcze doświadczane), mogą być przyjmowane takimi, jakie są. Gdy są przyjęte, same się rozpuszczają i spalają w ogniu prawdziwej/bezwarunkowej miłości do SIEBIE jako całości i do każdej cząstki tej całości, która (czy jest tego świadoma czy nie) i tak pozostaje w oddaniu i "służbie" całości SIEBIE (SELF-JAŹNI). 

Nie gonię już za niczym, co gonieniem zmuszane było do ucieczki.
Nie szukam już tego, co i mnie szukało ukrywając Się przede mną w Zabawie w chowanego... w Zabawie lustrzanych odbić...
Bogini oddzielonej od Boga,
Świadomości od Umysłu,
Miłości od Mądrości,
Ciemności od Światła
a nawet Dobra od Zła itd., które i tak zawsze współtworzą doświadczenia różnych snów o SOBIE dopóki nie staną się samorozpoznaną Jednią.  Gdy Się odkrywa SIEBIE w swym odbiciu i rozpoznaje w nim SIEBIE, wszystkie puzzle Umysłu Świadomością scalają Się w Jedno... wyzwalającym zrozumieniem Siebie:
Boska Jednia zawiera Się w Boskiej Podwójności i Boska Podwójność zawiera Się w Boskiej Jedni. Zawsze. Umysł i Świadomość, Mądrość i Miłość tańczą swój Taniec Istnienia w wiecznej, niezmiennej Przestrzeni Absolutu.

I tak Się tu i teraz dziś snu-je i jaź-ni... 

sobota, 16 listopada 2019

P-ODDANIE SOBIE


Duch zawsze wzywa do całkowitego poddania Się Sobie i totalnego zaufania.
Do odpuszczenia wszystkich pomysłów, konceptów, scenariuszy i wyobrażeń, ocen, osądów, oczekiwań i pragnień wobec czego i kogokolwiek w przeszłości i przyszłości, a zwłaszcza wobec szczęśliwości.
💗
Błogość jest niezależna od jakichkolwiek okoliczności, lecz od samospełnienia Ducha w nas... ktore Się samo z Siebie u-jawnia, jaźni, jaśni... ja-śni.
💗
Nasze oddanie i ufność Duchowi wspierają cały Wszechświat, który dzięki nim ujawnia autentyczną, spontaniczną, prawdziwą Magię Istnienia. 
💗
Ujawniaj a Się Intencje Ducha płynące prosto ze Źródła Źródeł - Serca Serc.
Intencje Ducha, które są realizowane świadomie, w błogiej, nieskończenie otwartej przestrzeni... dla tańczącego Się w nas i nami Tańca Istnienia.

czwartek, 7 listopada 2019

GWIAZDA TO SŁOŃCE I SŁOŃCE TO GWIAZDA

Każda gwiazda jest słońcem...
tak też to słońce najbliżej nas jest gwiazdą...
wśród innych gwiazd bezkresnej przestrzeni.
Ta gwiazda nazywana jest słońcem dla rozróżnienia,
bo stanowi centrum układu planet i księżyców,
do którego należy Ziemia.
Blask jednej gwiazdy zwanej Słońcem
przysłaniający czasem blask innych gwiazd
jest tym samym blaskiem, co blask
wszystkich gwiazd, który jest rozpoznawalny
jedynie dzięki ciemności bezkresu, z którego się wyłania.
Pięknych nocy i dni...

wtorek, 5 listopada 2019

KIM JESTEM NIE WIEM

Jest podróż najpiękniejsza, co prowadzi w głąb Siebie.
Tu zanurza Się w Sobie i otula Sobą wszystko.
Tu  - "Kim Jestem?" - gdy pyta - odpowiada: "Nie wiem..."
I z tym "Nie wiem" jest w błogości najintymniej blisko.

Tu Obecność najczulej Ciebie obejmuje Sobą
i wszystkie fale interferencji i drgań pomiędzy nami.
W nich skrywa się Cisza. Jak pod bezcenną ozdobą
kryształu mieniącego Się wszystkimi nieskończonymi snami.

poniedziałek, 4 listopada 2019

TRUCIZNY (SPLAMIENIA) I PIĘĆ MĄDROŚĆI

Taka ciekawostka:
Praktykujący Wadżrajanę składają na początku obietnicę, że nie będą wyrzekać się uczuć przywiązania, gniewu, dumy i zazdrości, ponieważ gdyby zrezygnowali ze świadomego przeżywania emocji, nie byliby w stanie rozpoznać mądrości, jaka jest w nich zawarta.
Odrzucając pięć "trucizn umysłu" sprawiamy, że umyka nam możliwość urzeczywistnienia pięciu rodzajów wglądu - mądrości. A owe "trucizny" są jedynym źródłem tych mądrości. Dlatego praktykując tantrę, możliwa jest transformacja reakcji emocjonalnych, gdy następuje świadome przyjmowanie ich i wnikliwe wnikanie w nie, które prowadzi do dotarcia i doświadczenia zawartej w nich mądrości. 

W ten sposób wszelkie "przyczyny" i "obiekty" pożądania, przywiązania, zazdrości czy gniewu stają się źródłem wyzwolenia. Oznacza to, że kiedy jedna z pięciu podstawowych (w niektórych przekazach sześciu) trucizn *) pojawia się w umyśle, należy ją obserwować i przyjrzeć się temu, co stanowi jej esencję, dopóki nie zrozumiemy, że żadne uczucie nie istnieje w sposób ostateczny.
*) "trucizny" w tantrze przekształcane na mądrość: 

- gniew przekształcany w mądrość lustrzaną,
- iluzja i ignorancja (ego) w mądrość rzeczywistości,
- przywiązania i pożądania w przenikliwą mądrość,
- zazdrość w mądrość realizacji,
- duma w mądrość tożsamości,
i nienawiść we współczucie, współodczuwanie.

W buddyzmie pięć "trucizn" przekształcanych w pięć mądrości symbolizuje pięć kolorów Buddów - Tar. Przetransformowane trucizny w mądrości tworzą Tęczowe Ciało Buddy - Tary... „Ciało Tęczowe” symbolizuje przebudzenie wewnętrznej jaźni. I jest to stan, który jest etapem umożliwiającym „uzyskanie dostępu” do stanu Nirvany.
"Tęczowe Ciało" jest symbolem realizacji Jaźni (w czystym, samoświadomym, świetlistym umyśle) osiąganej już za życia.

A tu o tych pięciu mądrościach co nieco:

I o "truciznach" jeszcze coś.

p.s. przeżyłam kiedyś doświadczenie nagłego przekształcenia gniewu, a gniew mój spalił się w wybuchu takiego śmiechu z samej siebie, że chyba nigdy wcześniej tak się nie uśmiałam z samej siebie. A ten „kop energetyczny” śmiechu wyzwalanego z nagle uświadomionego wcześniejszego przywiązania do gniewu (i różnych wzorców utrzymujących mnie w odczuwaniu gniewu) wprost mnie „poraził” i to w momencie, gdy „zobaczyłam” (tak wewnętrznie bardziej w sensie uświadomienia sobie) siebie samą taką „strasznie zagniewaną”. I wtedy nagle, jakby walnął we mnie piorun – stało się to oczywiste i uświadomiłam sobie, co robiłam i dlaczego. I wtedy rozpuścił się we mnie cały gniew. Czułam jakby się rozpuszczał, a ja odzyskiwałam energię... ZROZUMIENIA i MIŁOŚCI. Potem jeszcze czasem pojawiały się podobne sytuacje, ale coraz częściej coraz świadomiej przyjmowany był gniew...

Od tamtej pory na nikogo się nie gniewam, nie wściekam się, nie muszę ani nie potrzebuję, choć potrafię zdecydowanie i „stanowczo” reagować w pewnych życiowych sytuacjach oraz wyrażać to, co mam do wyrażenia. Czasem nawet bardzo stanowczo, jeśli czuję w sercu, że tak mam zrobić. Możliwe, że nieodczuwanie gniewu i nieobrażanie się na innych nie jest „normalne” w sensie normy społecznej, więc i innym trudno mi to wytłumaczyć, zwłaszcza, gdy nie ma w nich potrzeby zrozumienia tego typu doświadczeń.

środa, 30 października 2019

BÓL I BŁOGOŚĆ, A WSZYSTKO JEST ENERGIĄ

INTERFERENCJA 

Każdy moment, element życia istnieje w pełnej synchronii z całością. Jedynym powodem doświadczania braku tej synchronii jest zabawa w doświadczanie iluzji: dysharmonii pozornie oddzielonych od siebie jakichś elementów całości i ponownego ich harmonizowania ze sobą. W SOBIE.
Po zharmonizowaniu - objęciu różnych elementów we wspólną całość - JEST samoświadome, że każdy element życia - jak każdy dźwięk i wzór, jak poszczególne figury Jednego Tańca Życia - istnieje zawsze w całkowitej harmonii z całym Tańcem zmienności form i niezmienną Przestrzenią dla Tańca.
Bo wszystko jest energią...

Od kilku miesięcy chwilami zdarza się, że odczuwam przeróżne bóle w ciele. Bywa, że nie wiem, czy to mięśnie czy kości. Nie wnikam w to. Po prostu jestem z tym, co jest odczuwane. A ponieważ nie doświadczam już takiego utożsamienia z ciałem jak kiedyś, to nie ma także utożsamienia z bólami, ani strachu przed jakimś bólem, ani użalania się nad sobą z powodu jakiegoś bólu. Jest w tym byciu nawet jakaś radość/błogość istnienia.

Przyglądam się też czasem zmianom zachodzącym w ciele - jak np skóra zaczyna się marszczyć. Jak zachodzi proces transformacji - "starzenia się formy". Gdy przyglądam się temu wnikliwie, bez stereotypowych przekonań i osądów, dostrzegam w tym swoiste piękno i mądrość natury. Tak jak patrząc na więdnące (zmieniające kolor) lub nawet zwiędłe już, suche liście można doświadczać zachwytu i zadziwienia ich pięknem.
Ciekawe, że czuję się istotą bez wieku. Czasem zachowuję się jak dziewczynka np. podskakuję sobie idąc do metra albo biegnąc do tramwaju. Czasem jak dziewczyna czy młoda kobieta albo jak ociężała "pani w starszym wieku". Lecz nie utożsamiam się z żadną z nich. Są chwile, w których przejawiam się różnie, mimo tego, że ciało wygląda jak wygląda. Bo czuję się istotą bez wieku. Czasem jak elf, czasem niziołek albo krasnoludka, a czasem nawet jak istota ludzka... albo boska... albo absolut-nie nie-uchwytna... 

Gdy czasem patrzę w lustro i widzę "starszą kobietę", przyglądam się temu obrazowi... Często widzę ją rozpromienioną, czasem również zmęczoną... I w tym i w tym jednak jakieś piękno jest widziane/odczuwane. Przyglądam się temu lustrzanemu odbiciu, jakbym nie była tym odbiciem, ale czymś, co to odbicie widzi i nie ocenia go. Po prostu Się widzi jakąś formę jak obrazek. Nie wiedząc kim/czym i skąd To Jest. I... Się czuje, że jest-em tym, co widzi to odbicie w lustrze i jednocześnie jest-em tym, co w lustrze jest widziane - iluzją refleks-ją.

A każda chwila widzianych obrazów wydaje się zmienna, inna, nie do odtworzenia... choć widzące Się pozostaje niezmienne...

niedziela, 6 października 2019

PRAWA PISANE, NIEPISANE I DOŚWIADCZENIA BLIŹNIACZYCH PŁOMIENI

Społeczeństwo tworzy struktura oparta na niepisanych prawach czyli wierzeniach i przekonaniach (przesądach) akceptowanych i uznawanych jako praw-dziwe przez większość ludzi oraz na spisanych prawach, ktore przewidują odpowiednie kary za przekraczanie tych praw. I jedne i drugie prawa wyznaczają granice tego, jak ktoś powinien lub nie powinien działać, postępować. Te niepisane prawa czasem mają większą siłę niż te spisane. Na przykład nie istnieje żaden zakaz, by młody mężczyzna kochał starszą kobietę i był z nią w głębokiej partnerskiej relacji. Ale taka relacja nie jest akceptowalna społecznie z powodu owych niepisanych praw, bo jest niezgodna z tymi niepisanymi prawami. I np. jakoś łatwiej jest ludziom zaakceptować relację starszego mężczyzny z dużo młodszą kobietą niż starszej kobiety z dużo młodszym mężczyzną. 😉
Dlatego, gdy Dusza prowadzi nas do doświadczania jakiejkolwiek relacji wykraczającej poza społeczne normy, to pojawia się lęk. Gdy lęk się pogłębia, zamienia się w strach przed nieakceptowalną społecznie relacją, relacją niezgodną z niepisanym prawem uznawanym przez społeczeństwo. Strach przed relacją społecznie, kulturowo "zakazaną".
Lęk to emocja spowodowana wewnętrznym konfliktem między niepisanymi prawami społecznymi a pragnieniem Duszy. Lęk więc wynika z separacji, oddzielenia osoby od Duszy. Nasilający się, nieuświadomiony lęk staje się strachem, który może prowadzić do obłędu czyli tzw. nerwic, psychoz, schizofrenii itd. Dopiero gdy następuje ujawnienie i uświadomienie strachu, ujawniają się jego przyczyny i strach znika.
Prawdziwa Miłość zaś nie dba o te niepisane prawa społeczne ograniczające doświadczanie Miłości z przestrzeni Duszy (zgodnie z wolą Ducha) w ludzkiej formie. Bo ta przestrzeń działania z Duszy przekracza wszelkie prawa społeczne - te niepisane a także spisane.  Z kolei tak zwane "boskie prawa" są często łamane nawet przez tych, którzy podobno wierzą w Boga. Ale takie działanie zazwyczaj bywa (paradoksalnie😉) społecznie akceptowalne. "Boskie prawa" nakierowują na Miłość bezwarunkową, a społeczeństwa opierają się na prawach mających zapewnić złudne poczucie bezpieczeństwa czyli warunkujących, oceniających, osądzających i ograniczających relacje międzyludzkie.
W wewnętrznej przestrzeni istot działających z przestrzeni Duszy żadne działania nie podlegają ocenom typu: dobre-złe. Gdyż z tej perspektywy wszystkie działania są przejawami inteligencji Serca. Widziane zaś jest i rozumiane, że są działania, które służą rozwojowi i ekspansji świadomości oraz takie, które ją blokują i utrzymują w ograniczeniach jak w więziennych celach. Te ograniczenia stawiają opór ekspansji świadomości i pragnieniom Duszy zgodnym z wolą Ducha.
Kiedy nie ma w nas zaufania do inteligencji Serca i prowadzenia Duszy (zgodnego z wolą Ducha), wtedy cierpimy. Bo doświadczamy wewnętrznego konfliktu między (niepisanymi i spisanymi) prawami ludzkimi a pragnieniem Duszy. Dusza zaś pragnie manifestacji i realizacji Miłości, która przekracza wszelkie społeczne nakazy i zakazy, oceny i oczekiwania.
Gdy ludzkie działania wypływają z przestrzeni Duszy, wszelkie oczekiwania i oceny przestają mieć wpływ na działających z przestrzeni Duszy. Działania z Duszy są przejawami inteligencji Serca, płyną "z kosmosu" w zgodzie z wolą Ducha. Inni więc mogą oceniać takie działania jako szalone czy nienormalne, gdy działania z Duszy są postrzegane przez nich jako zakazane. Dlatego działający z przestrzeni Duszy uczą się uwalniania od ocen, opinii czy oczekiwań innych. I uwalniania się od wszelkiego rodzaju lęków przed tym, co może się zdarzyć w wyniku działań z poziomu Duszy.
Gdy nie jesteśmy jeszcze wolni od ocen i oczekiwań, doświadczany jest wewnętrzny konflikt, który objawiać się może złością, a nawet agresją. Może objawiać się koniecznością odrzucania boskości w sobie oraz negowaniem i wypieraniem się pragnienia Duszy. W konsekwencji doświadczenie cierpienia staje się coraz bardziej intensywne.
Tylko zaufanie do pragnienia Duszy i woli Ducha (Absolutu), słuchanie inteligencji Serca uzdrawia nas i uwalnia od tego wewnętrznego konfliktu i cierpienia.
Wibracje (uczucia) Duszy to energia spokoju, błogości i czułości czyli Miłości, która harmonizuje i koi wszelkie "ciężkie" wibracje (emocje) spowodowane wewnętrznym konfliktem i brakiem zaufania do prowadzenia przez inteligencje Serca. Dlatego tak istotne jest obserwowanie myśli i odczuwanie wibracji energii tańczących w ciele. Bo wtedy nic nie stawia oporu uzdrawianiu, kojeniu i niwelowaniu wewnętrznego konfliktu.
Można przestać ranić siebie wsłuchując się w głęboką ciszę w sobie, poza jazgotem myśli, które wciąż czegoś chcą lub nie chcą, czegoś się boją, oceniają, oczekują, osądzają itd. Te jazgoczące myśli służą utrzymywaniu konfliktu między tzw. ego a pragnieniem Duszy. Obserwując to, co odczuwane, ujawnia się to, co służy utrzymywaniu wewnętrznego konfliktu.
Gdy zaś oddajemy się z zaufaniem pragnieniu Duszy, woli Ducha otwierając się na swoją "boskość", to one działają w Nas, Nami. Najpierw jednak potrzeba zaufać pragnieniu Duszy, woli Ducha, boskości w nas i całemu wszechświatu, by wewnętrzny konflikt (chcenia lub niechcenia odrębnego ja - ego kontra pragnienia Duszy) mógł zostać zakończony.
A i tak wszystko, co ma się zmienić, uzdrowić, uwolnić, dzieje się we właściwym "boskim czasie", jeśli ma się zadziać. Choć pewnej perspektywy widziane jest, że nie ma uzdrawiania czy uwalniania. A z jeszcze innej perspektywy widziane jest, że jest i nie jest. ;-) Każde z nas przechodzi ten sam proces - proces transformacyjny, integracji, indywiduacji, przebudzenia.... na swój indywidualny, oryginalny sposób. Choć proces transformacyjny jest ten sam.
Wiele istot ludzkich obecnie przechodzi przez proces transformacyjny zwany procesem Bliźniaczych Płomieni (doświadczenie idei scalenia tego, co dualne w Unii, w Jedni). Manifestacja Jedni Bliźniaczych Płomieni jako realizacja pragnienia Duszy i wspólnego działania inteligencji Serca "z kosmosu" zaczyna się przejawiać wtedy, gdy stajemy się wolni od niepisanych i spisanych praw społecznych. Wolność od nich nie oznacza jednak ignorowania ich. Bo świadome jest, że te prawa w świecie samsary są takie, jakie są, a mimo to nie budzą już lęku ani nie mają mocy, by ograniczać działania z przestrzeni Duszy (zgodne z wolą Ducha). Bo tak działa inteligencja Serca. Wtedy te prawa nie mają już żadnego wpływu na Miłość i nie mają mocy, by ją warunkować w jakikolwiek sposób.
Niech Się dzieje...
Namaste
Aho

piątek, 27 września 2019

"CZY BÓG ISTNIEJE?"

Przyszedles do mnie z pytaniem: "czy Bog istnieje?" Powiedziałam, że sam kiedys znajdziesz odpowiedz. Nie dostrzegłam wtedy, że to
Bog Tobą
Mnie
o Siebie zapytal.
Istnienie Boga wowczas mnie "nie obchodziło". Cos wcześniej we mnie tesknilo za powrotem Bogini. I to Ona pierwsza powrocila przejawiając się we mnie, mną. Wraz z jej roznymi wersjami.
Do Niej sie dostrajalam i scalałam z Nia.
A w naszym Spotkaniu nagle w Tobie zaczełam dostrzegać Boga. Wraz z roznymi Jego wersjami. Na początku nazywalam Jego Sziwą, a Ciebie Riszi (poetą, tancerzem Sziwy). Ty byłeś dla mnie Jego Posłańcem, "Prezentem" od Niego dla mnie.
W naszym Spotkaniu, (nawet w chwilach naszego fizycznego oddalenia), coraz wyraźniej widziałam Ciebie i Jego jako przejaw Boga w ludzkiej formie... Riszi + Sziwa = Risziwa...
I pokochalam Ciebie, i pokochalam Boga w Tobie, Boga, ktorym też Jestes. Ktory jest takźe Mną i Ja Nim Jestem. Tak, dostrajalam się do Niego-Ciebie i scalałam z Nim-Tobą w Sobie. I pokochalam Ciebie-Siebie naszym scaleniem w Jedno:
Kobiety i Mezczyzny,
Bogini i Boga.
Tego, co meskie z zenskim.
Tego, co dualne z tym co bez oddzielenia:
Ciemności i światła jako Jedno,
świadomości i umysłu jako Jedno,
Absolutu i Snu jaźniącego Się jawą... jako Jedno.
Ty i Ja Jednym Jestesmy, ktore
tylko iluzjami o SOBIE,
tylko w zapomnieniu o SOBIE pozostaje spolaryzowane
i falszywie traktowane jako swoje przeciwieństwa. A to, co spolaryzowane przyciąga się do siebie, by mogło dostrzec swoja jedność... Jak dwie strony medalu, ktore nie są oddzielne od siebie jako medal. Tylko gdy patrzymy z jednej strony na medal, widzimy raz jedną raz drugą stronę medalu. Wtedy mogą być widziane jako "oddzielne". Ale takie widzenie obu stron jest iluzją, zabawą, grą w oddzielenie tego, co w swojej Istocie jest nieoddzielone. Bo nigdy te dwie strony nie są naprawdę oddzielone ani od siebie wzajemnie ani od całości SIEBIE. Tak widziane (z szerszej a może i głębszej perspektywy) dwie strony medalu zawsze pozostają w Unii nierozrywalnej iluzjami oddzielenia.

sobota, 27 lipca 2019

UJAWNIENIE

UJAWNIA SIĘ POŁĄCZENIE KRUSZÀCE GRANICE PODZIAŁÓW.
UJAWNIA SIĘ GŁĘBIA POD WARSTWAMI POWIERZCHOWNOŚCI.
UJAWNIA SIĘ CISZA POD WSZYSTKIMI DŹWIĘKAMI. 
UJAWNIA SIĘ BEZRUCH W KAŻDYM RUCHU...
UJAWNIA SIĘ INTYMNOŚĆ ZAMIAST NAGOŚCI.
UJAWNIA SIĘ WIDZENIE PRZENIKAJĄCE ZAŚLEPIENIA.
UJAWNIA SIĘ BLISKOŚĆ ZAMIAST ODDZIELENIA.
UJAWNIA SIĘ CZUŁOŚĆ ZAMIAST ODRZUCENIA.
UJAWNIA SIĘ PRAWDA ROZPUSZCZAJĄCA MASKI 
ODGRYWANYCH NIEŚWIADOMIE RÓL.
UJAWNIA SIĘ PRAWDA 
ROZWIEWAJĄCA ILUZJE O SOBIE.
UJAWNIA SIĘ WOLNOŚĆ I UCZCIWOŚĆ
ROZPUSZCZAJĄCE OBIETNICE, 
PRZYSIĘGI I ZOBOWIĄZANIA.
UJAWNIA SIĘ SPONTANICZNOŚĆ ZAMIAST WYTYCZANIA CELÓW.
UJAWNIA SIĘ ZAUFANIE I ODDANIE NIWELUJĄCE STRACH I UWARUNKOWANIA.
UJAWNIA SIĘ MIŁOŚĆ ROZPUSZCZAJĄCA UZALEŻNIENIA.
PRZEJAWIA SIĘ SPOTKANIE SIEBIE W SOBIE ZAMIAST GIER I UWODZENIA.
UJAWNIA SIĘ GŁĘBIA RELACJI ROZWIĄZUJĄCA 
SIECI I KAJDANY ZWIĄZKÓW.
UJAWNIA SIĘ WIDZENIE ZAMIAST PROJEKCJI,
I ODDANIE CAŁOŚCI SIEBIE,
ZRÓDŁU ŹRÓDEŁ, SERCU SERC
WSZYSTKIEGO, CO STĄD WYPŁYWA
I TU POWRACA... 
ODDANIE W ZACHWYCIE WSZYSTKIEMU,
CO ZAWSZE ZANURZONE W WIECZNYM TERAZ.

piątek, 26 lipca 2019

SIĘ TAŃCZY...

Zachwycona płomiennym tańcem swojego snu o sobie,
jak nieprzenikniona przestrzenna cisza JESTEM
uwiedziona atrakcją żaru tańczących płomieni,
wniknęłam w ogień sobą i zaśniłam we własnym śnie o oddzieleniu.
Doświadczając na przemian ekstazy uwielbienia i pasji rozpaczy
w iluzjach rozkoszy i cierpienia z tęsknoty za sobą tańcząc szalałam.
W tym obłąkańczym tańcu płomieni kurczyłam się i wybuchałam
dzieląc się na smugi i rozrywając iskrami na strzępy...
A w bezbrzeżnej ciszy chwilowym niebytem na powrót się scalałam.
Poszukiwaniem najdoskonalszej figury połączenia płomieni upojona,
wybuchałam jak gwiazda w niebycie zanurzona
swym niekończącym się, wiecznym istnieniem.
I porwana kolejnym zachwytem niespodziewanego olśnienia,
śpiewam i tańczę wszystkie nuty i figury tańca jednego płomienia...
W tym tańcu JESTEM jak ogień każdym płomieniem
i jego niewidzialnym, bezforemnym cieniem...

czwartek, 11 lipca 2019

PODZIELONE I SCALONE

Bywają różne (mniej lub bardziej radykalne) idee, koncepcje i "pomysły na życie". Jeśli ktoś w nie wierzy, to tego doświadcza. Nawet nieznając konsekwencji, lecz np. wyobrażając je sobie i oczekując jakichś konkretnych efektów. A jednak zdarza się, że te wyobrażenia i oczekiwania nie spełniają się. I wtedy "odrębne ja" (przez iluzję "porąbane" - oddzielone, odseparowane iluzją od całości SIEBIE) doświadczają... różnych emocji, różnych rozczarowań, cierpienia, bo nie s-pełniają się te wyobrażenia i oczekiwania,... Spełniają się za to pragnienia Duszy wynikające z "zamiarów Ducha", których "porąbane ja" nie pojmuje.
Można żyć bez przywiązania do koncepcji podążając za tym, co Się przejawia, co Się czuje... spontanicznie... bez wyobrażeń, scenariuszy, bez oczekiwań i ocen... w otwarciu i zaufaniu wobec Nieznanego jutra, które nigdy nie następuje, nigdy nie przychodzi, bo ZAWSZE JEST TERAZ. Nawet, gdy pojawiają się myśli o "przeszości" czy "przyszłości", zawsze to dzieje się w wiecznym teraz.
Tak, można istnieć w otwartości i zaufaniu do nieskończonej Miłości Nieznanego i Niepoznawalnego, którym Jesteśmy. Bo dzięki temu rozpuszczają się wszystkie iluzoryczne granice tych "odrębnych ja" stawiających opór pragnieniom Duszy i zamiarom Ducha. Rozpuszczają się granice iluzji oddzielności cząstki od całości SIEBIE. Wtedy pragnienia Duszy i zamiary Ducha spontanicznie się manifestują - urzeczywistniają.
Ale jest pewna różnica między spontanicznością "odrębnego ja", które czegoś chce lub nie chce, które ma różne wyobrażenia o tym, co i jakie powinno być, które ocenia i ma oczekiwania, które wie, co dla innych jest lepsze, które wciąż walczy skonfliktowane ze SOBĄ, bo oddzielone od SIEBIE..
a spontanicznością przejawów pragnień Duszy i zamiarów Ducha.

1. Świat jest mentalny, istnieje tylko umysł.
2. Nie jesteś umysłem, jesteś świadomością, pustką.
To dwie myśli - dwie koncepcje są tylko pozornie sprzeczne ze sobą i tylko wtedy są sprzeczne, przeciwstawne wobec siebie, skonfliktowane ze sobą, gdy ja w iluzji oddzielenia od całości SIEBIE (we śnie o oddzieleniu od SIEBIE) jedną z tych koncepcji uznaje za prawdziwą. A one obie są tylko cząstkami Prawdy - "względnymi prawdami". Bo i tak z Jednego Źródła pochodzą. Dlatego są tylko cząstkowymi, przejawami jednej Prawdy. Każda z tych koncepcji może być drogowskazem na dany moment, na różnych etapach podróży doświadczania SIEBIE w iluzji oddzielenia.
Gdy ja przywiązuje się do którejś z nich jako "najprawdziwszej", "jedynej prawdziwej", utożsamia się z nią i nadal pozostaje w iluzji oddzielenia od Prawdy i całości SIEBIE.
Pamiętasz te chwile, kiedy siedzisz przy ognisku i patrząc na płonący ogień zanikasz, rozpuszczasz się w ciemności bez granic? Przestaje istnieć jakiekolwiek JA, jakiekolwiek utożsamienie z formą. Nie ma ciebie, jest tylko płonący ogień, ktory widzisz i z zachwytem, zadziwieniem wnikasz w niego, ulegając pięknu jego tańca. A ty jesteś przestrzennością nieskończoną, niezmienną, wieczną, otaczającą ten płonący swoim tańcem ogień.
I jesteś tą przestrzennością bez formy, widzącą ten taniec ognia w sobie... I nagle staje Się to takie oczywiste i jednocześnie zachwycające i zadziwiające:
Bo nie wiadomo, skąd ty jako wieczna, bezforemna przestrzenność JESTEM i ten ogień w tobie tańczący taniec życia wieczną zmiennością dynamiki ruchów i figur swego tańca... Ty i ogień, przestrzeń niezmiennej wieczności i wieczna zmienność tańcząca, jesteście jednym. Ogień tańczy taniec form twojego JA, którym SIEBIE śnisz, doświadczasz, poznajesz, obserwujesz... Czasem tańcem na SIEBIE nakierowujesz, wskazujesz, przypominasz o SOBIE... I o tym, czym zawsze JESTEŚ i tańczysz w SOBIE taniec swojego JA...śniąc różne sny o SOBIE...

..
JESTEM i wszystko, co pojawia Się i znika, jawi Się (dla) Mnie. I Ty Jesteś tym samym JA JESTEM, które pojawia Się z niczego i jawi Się (dla Ciebie-Mnie) Tobie-Mnie. Jednym zróżnicowanym JA.
Cała wiedza o tym, co Się pojawia i znika, jest jedynie Refleks(j)ami Niepoznawalnej ISTNOŚCI, BYCIA, ISTNIENIA tzw. Absolutu, Jaźni, Ducha... JESTEM...
Po co? 😉
Aby ta ISTNOŚĆ mogła widzieć i odczuwać SIEBIE jako ISTOTĘ. JA...
Po co? 😉
A bez żadnej przyczyny i jednocześnie dla zabawy, bo JESTEM bawi Się JA i fascynuje odkrywaniem, roz-poznawaniem SIEBIE i rozumieniem SIEBIE
w formach, obrazach, które Się malują,
w tańcu, który Się tańczy,
we śnie, który Się śni i jawi...
A soczewkowanie uwagi na poszczególnych Refleks(j)ach, fragmentach tego, co Się jawi, sprawia, że JA ulega rozproszeniu, ulega iluzji oddzielenia pomiędzy Refleks(j)ami. Gdy JA tę różnorodność na powrót ogarnia i przenika SOBĄ - JESTEM (jak nieskończoną przestrzennością), iluzja oddzielności znika i ISTNOŚĆ SIEBIE jest ś-wiadoma, że nigdy nie przestała być Niepoznawalną ISTNOŚCIĄ...
wieczną i niezmienną... w zabawie w poznawanie SIEBIE - wieczną błogością i radością istnienia zwaną.
W zabawie Absolutu stwarzane są same z SIEBIE światy - sny, które się śnią i budzą... we śnie bez snów.


poniedziałek, 10 czerwca 2019

DEMONY - STRAŻNICY UMYSŁU

Największe, najgroźniejsze demony są wytworami uwarunkowanego iluzją oddzielności umysłu ja-ego. Są one jak strażnicy broniący dostępu do naszego naturalnego stanu błogości i radości Istnienia. Gdy pokochane zostają te części SIEBIE, zamknięta iluzją oddzielenia "brama" do SIEBIE, nagle sama Się otwiera czy też po prostu znika. I wracamy do Domu, do SIEBIE. 



poniedziałek, 3 czerwca 2019

WZGLĘDNOŚĆ, RELATYWNOŚĆ MYŚLI, SŁÓW, KONCEPCJI, IDEI, POGLĄDÓW, WIERZEŃ... I PRAWD

W jednym Uniwersalnym Umyśle jest potencjalnie wszystko, absolutnie wszystko, co może być kiedykolwiek pomyślane... także wszystkie myśli, koncepty, idee, słowa, zdania, języki i różne sposoby komunikowania się cząstek Umysłu ze sobą wzajemnie. Każda pozornie odrębna cząstka Umysłu jest jak pakiecik - zbiór myśli, konceptów, idei, z którymi owa cząstka jest utożsamiona, gdy wierzy w nie jako prawdziwe, a w inne nie wierzy, inne odrzuca, bo "nie pasują do niej". Dlatego opowieści cząstek bywają diametralnie różne, ponieważ bogactwo myśli i konceptów jest ogromne, i są one między sobą zróżnicowane. Niektóre są tak bardzo zróżnicowane między sobą, że czasem trudno z perspektywy cząstki dostrzec ich wspólne Źródło. Nasze języki porozumiewania się ze sobą też bywają różne, zróżnicowane. Nawet, gdy używamy jednego wspólnego języka (mowy) "obowiązującego" na danym obszarze na Ziemi.
Kiedyś zaskoczyły mnie zarzuty wobec Ramany Maharishiego, że z różnymi ludźmi rozmawiał różnymi "językami". Ponieważ było dla mnie oczywiste, że potrafił on znaleźć odpowiedni "język" porozumienia z każdym, kto był otwarty na zrozumienie tego, co przez niego Się Źródlane przejawiało. RM widział/znał tę różnorodność identyfikacji cząstek Umysłu ze zróżnicowanymi myślami, konceptami itd. I jednocześnie w każdej cząstce Umysłu dostrzegał on - powiedzmy, że - głębię, całość, Źródło Jednego Umysłu. Dzięki temu mógł rozmawiać i porozumiewać się tymi różnymi "językami" adekwatnie (harmonijnie) do każdej danej sytuacji w danym tu o teraz, w połączeniu ze Źródłem wszystkich myśli, koncepcji, idei itd. I nawet nie sam RM to robił, bo to Się robiło, wyrażało przez niego, nim, to Się (SIEBIE) Źródlane (Self - Jaźń)... I kiedy to Się w nas objawia, wtedy dostrzegamy wspólne jedno Źródło we wszystkim. Gdy ta względność myśli, słów, zdań, które opisują roz-po-znane zjawiska, zdarzenia i doświadczenia, jest widziana, ś-wiadoma, iluzja ich oddzielności zanika. Wszystkie myśli, słowa, zjawiska, zdarzenia, doświadczenia i roz-po-znania itd. widziane są jako nieoddzielne od siebie wzajemnie. Bo... Się Miłością (świadomością SIEBIE) wszystkie je spaja ze sobą SOBĄ, ze zrozumieniem dla ich cząstkowej mądrości i ich prawdy cząstkowej. Bo w każdej konkretnej sytuacji przejawia się to, co ma się przejawić. I wszystkie one są doskonałe (bez przeciwieństwa doskonałości ;)) jako cząstkowe, relatywne czyli pozornie (względne), bo zróżnicowane między sobą. Dlatego słowa i zdania wyrwane z kontekstu (zjawiska, sytuacji, zdarzenia, doświadczenia, w jakich są wypowiadane) tracą sens, a nawet brzmią jak "abstrakcyjne bzdury" - jeśli cząstka Umysłu nie dostrzega tego kontekstu. Iluzją jest oddzielność zjawisk utrzymywana przez te myśli, koncepty, które separują różne cząstki całości od siebie wzajemnie i od SIEBIE jako całości, wszystkości. Iluzja nie jest wszystkim, co przybiera formy (energetycznie rzadsze lub zagęszczone do tzw. materii). Iluzją nie jest to wszystko, co nas otacza, to emanacja, Sen Źródła. Sen jest, choć jest Tym Samym, co iluzja, nie jest iluzją. Iluzja to oddzielność cząstek Umysłu od siebie wzajemnie i od swego Źródła utrzymująca przez wiarę cząstek w separujące przekonania (oceny i oczekiwania) i związane z nimi emocje. Te iluzorycznie oddzielne cząstki Umysłu można nazwać "relatywnym umysłem odrębnych ja". Relatywny umysł nie jest świadomy iluzji oddzielenia, nie ma więc zrozumienia dla tego, że myśli, słowa, zdania, zjawiska, formy, rzeczy, sytuacje mogą być RÓŻNE od siebie i jednocześnie w swej naturze pozostawać TYM SAMYM. Wielki Żart Tańca Umysłu i wiadomości polega na tym, że wszystkie zjawiska są jednocześnie zróżnicowane między sobą i są Tym Samym. Są i tym i tym. Jedna z pięciu podstawowych buddyjskich mądrości - mądrość rozróżniająca - przypomina, że każde zjawisko, mimo że manifestuje się niezależnie, nawet na moment nie przestaje być częścią całości i nie jest od całości oddzielne. Oddzielność części jest iluzją, gdy część całości nie jest zintegrowana z całością. Wszelkie opisy esencji Źródła zjawisk są wytworami, częściami tej esencji, ale nie są całością, esencją. Choć bywa, że głęboki wgląd w jakąś część daje "zrozumienie" całości. Pozorną prawdziwość zdań, koncepcji płynących z "relatywnego umysłu odrębnych ja" można uchwycić i rozumieć jedynie w kontekście danego zjawiska, zdarzenia, doświadczenia, sytuacji, w której są wypowiadane. Czyli są jedynie relatywnie, lokalnie, częściowo (względnie) prawdziwe. Widząc relatywność tych prawd widziane jest to, co jest takim, jakie jest. Nie ma powodu, by walczyć z takimi relatywnymi prawdami. Dlatego każda próba opisu Absolutnej Natury Umysłu przy pomocy relatywnych pojęć i słów jest zawsze niezrozumiała bez bezpośredniego doświadczenia (doświadczania tu i teraz) Absolutnej Natury Umysłu. A zrozumienie tej relatywności polega na zrozumieniu, że nie istnieją zdania, koncepcji ani opisy, które niosłyby absolutną treść, bo każde zdanie nie jest identyczne z absolutną treścią i jest zależne od kontekstu. Absolutna Natura Umysłu postrzega SIEBIE rozpoznaniem określanym np. jako "ostateczna rzeczywistość, absolutna rzeczywistość", ale i tak to tylko słowa opisów nieoddających prawdy o Absolutnej Naturze Umysłu. Słowa tą rzeczywistością nie są i jednocześnie są jednym z Tym. … A jednak pewne słowa i opisy na To wskazują. Ś-wiadome jest, że pustka nie jest nicością, czym zatem jest "pustość" Absolutnej Natury Umysłu?
To inaczej nieskazitelność, przejrzystość samoświadomość polegająca na pozostawieniu Umysłu takim, jaki jest... A on tańczy tak, jak tańczy i jednocześnie jego taniec jest widziany przez To, co jest Tego samoświadome... czyli ŚWIADOMY SIEBIE - SWOJEJ CZYSTEJ, ABSOLUTNEJ NATURY UMYSŁ. Absolutna natura Umysłu jest jednością i radością -błogością Istnienia. Absolutna Prawda nie jest podobna do niczego prócz SIEBIE SAMEJ. A myślenie jest po prostu Śnieniem i może być świadomym lub nieświadomym doświadczeniem. Tak ,wszystko jest w potencjale w Uniwersalnym Umyśle tu i teraz, wszystko, co jest do pomyślenia, wszystkie działania i zdarzenia, wszystkie sny w jednym Snie...a każda myśl - słowo, zdanie jest względnym początkiem kolejnych doświadczeń oddzielnych ja. Gdy ja nie jest oddzielone od innych ja i całości, która jest (tu i teraz w swoim potencjale), w jakiś sposób rozumie, że także jest niczym (w tym potencjale, a nawet więcej - jakimś absolutem, samoświadomością poza Uniwersalnym Umysłem). Wiec czy jest ja, które może wybierać? Jest iluzja wyboru iluzorycznego oddzielnego ja. Jest cos niezmiennego jak przestrzeń świadomości siebie, co widzi myśli i coś (odrębne ja - cząstka Wielkiego JA), które ulega iluzji wyboru. Gdy czegoś chce, to:
1. Jak to się zdarza, może pojawić się doświadczenie odczucia chwilowego szczęścia, ekstazy, jednak nie przynosi to doświadczenia odczucia błogości i wolności.
2. A jak zdarza się coś innego, to wtedy to odrębne ja cierpi.
Więc w samsarze (kole wiary w życie i śmierć) doświadczane jest oddzielenie, szczęście i nieszczęście, radość i smutek, i wszelka biegunowość, dualność, dobro i zło... są doświadczane jako realne... A spoza samsary jako iluzoryczne.
A poza samsarą jest nirwana (wieczne istnienie, w którym śmierć i narodziny nie istnieją, lecz przejawia się zmienność form). To istnienie jakby w wolności podążania za tym, co jest - bez ocen, oczekiwań, snucia scenariuszy, to widzenie tego, co się zdarza takim, jakie jest, to podążanie za tym, co się przejawia spontanicznie (z Serca, Źródła) i czucie... odczuwanie, współodczuwanie... To połączenie z Wolą całości, która się nami (jako istotami ludzkimi), przez nas przejawia i Tańczy... Wtedy esencja i miłość widziana jest we wszystkim, absolutnie wszystkim. Bo tzw. nirwana to nasz naturalny stan istnienia, a samsara to... Zabawka do doświadczania zaśnienia w różnych światach - snach... Więc tez z tej perspektywy nie jest ani dobra ani zła... Samoświadomość to bycie świadomym samości SIEBIE, do którego doświadczając oddzielenia i zróżnicowania siebie dochodzi się poprzez Miłość wszechprzenikającą i wszechobejmującą samość - całość SIEBIE. Miłość staje się świadomą samej SIEBIE... Miłość staje Się Jednym z Mądrością.... I tak Się tańczy SIEBIE. Gdy samoświadomość = Miłość jest świadkiem tego, co stwierdza wyrażając względne prawdy w danym momencie zależnie od kontekstu/sytuacji (te prawdy można nazwać kłamstwami wobec Prawdy) przenika to i jest tego świadoma, że jest to takie, jakie jest. dodatek:
We wzorze (symbolicznym) Einsteina po jednej stronie jest energia, a po drugiej wzór na jej różne stany w formie i ruchu. Wzór
Tę prawą stronę wzoru można rozwijać i modyfikować... w nieskończoność (bo masa = gęstość x objętość oraz... prędkość światła może być przekraczalna ;-)). Po lewej stronie jest to, co moglibyśmy nazwać niezmiennym, a po prawej to, co jest potencjałem niezmiennego. Po lewej "E" symbolizuje "bezwzględny stan energii", a po prawej zapis symbolizuje "potencjał względnych stanów energii". A jednak to, co po lewej - niezmienne jest przyrównane temu, co po prawej - zmiennemu i to, co po lewej jest tym samym, choć w innej formie, co po prawej... To jedno (energia) w dwóch swoich przejawach: niezmiennym i zmiennym, bezwględnym i względnym, niepoznawalnym i poznawalnym... Także we względności wszystkich myśli, koncepcji, idei, prawd itd. (tego, co poznawalne) kryje się bezwzględność energii istnienia (niepoznawalne). Niepoznawalne ukrywa Się przed SOBĄ w nieznanym dla zabawy w odkrywanie Się w Sobie poznawaniem nieznanego.
Kiedy bezwzględność, niepoznawalne używa słowa „JA”, mówi z całości wszelkiego Bytu, Istnienia i przejawia się jako świadectwo bezpośredniego doświadczenia niepoznawalnego SIEBIE w poznawalnym Się.
I tak Się przejawia...




piątek, 24 maja 2019

MIŁOŚĆ UFA, SCALA I UWALNIA...

Miłość nie potrzebuje zmieniać nikogo także ciebie. Ma do ciebie całkowite zaufanie, bo wie, jest świadoma, że twoje doświadczenia są dla ciebie najdoskonalsze.
Miłość wspiera procesy i zjawiska, w których uświadamiane są i dzięki temu uwalniane wszystkie przekonania, osądy i oczekiwania wobec innych istot (integralnych cząstek całości, jedni SIEBIE i jednym SOBĄ będącymi).
Miłość wspiera procesy i zjawiska, w których uświadamiane są i dzięki temu uwalniane wszystkie iluzoryczne koncepcje i scenariusze, które utrzymywały konflikty wewnętrzne projektowane na zewnątrz.
Miłość uwalnia od tych przekonań, osądów i oczekiwań, które utrzymywały nas w iluzji oddzielenia tego, co wewnątrz z tym, co na zewnątrz czyli koncepcji, które utrzymywały w iluzji oddzielenia od całości, jedni SIEBIE.
Miłość scala i zespala jak puzzle wszystkie cząstki całości SIEBIE i to, co iluzją pozostawało/pozostaje w oddzieleniu. W Miłości iluzja oddzielenia rozwiewa się jak dym.
Każda sytuacja jest doskonała. Każde doświadczenie jest potrzebne, bo gdyby nie było potrzebne, to by Się nie zdarzyło. Tak, DUCH (zwany Wielkim czy Świętym), JAŹŃ (czyli SELF po angielsku, a po polsku SIĘ, SIEBIE) działa na różne sposoby. Bardzo różne... Bo JEST wszystkim we wszystkim, w każdej sytuacji, tylko - zdarza Się - nie zawsze o tym pamiętamy, nie zawsze to dostrzegamy albo/i stajemy Się tego świadomi.






wtorek, 21 maja 2019

FRASZKA O CIERPIENIU


Śmieję się, bo to zabawne jest...
Gdy cierpimy, nie ma takiej siły, 
byśmy w prawdy wyzwalające od cierpienia uwierzyli...
Ale gdy przychodzi taka pora,
ta prawda Się urzeczywistnia,
a wcześniejsza niewiedza i cierpienie
znikają jak straszna zmora
utkana z mgieł iluzji...
jak po nocy ujawnione wschodem słońca cienie...
które są niczym...
a jednak sprawiają cierpienie,
gdy Się doświadcza skoku w zaśnienie...


A te skoki w zaśnienie po szaleństwa i cierpienie...
to  tylko po to, by po przesyceniu się 
zaśnienia doświadczeniem
świętować Jestestwo Swym przebudzeniem...

FRASZKA O ILUZJI ZAZDROŚCI

Zamiast pytać: "czy zazdrościć jest ładnie czy nieładnie",
można zadać SOBIE całkiem inne pytanie:

Po co zazdrościć,
jeśli można się cieszyć z czyjejś radości
i tym samym nie blokować
swoich własnych możliwości?

Po co zazdrościć,
jeśli nie ma komu i czego,
bo wszystko jest Tobą w nieskończoności
doświadczania swoich własnych możliwości...
tego, owego i niczego...

i wielkiej, bezkreśnie nieskończonej, bo wiecznej Miłości...

JESTEŚ PŁOMIENIEM MIŁOŚCI

JESTEŚ Miłością, za którą tęskniłaś,
której poszukiwałaś, za którą goniłaś,
o którą na zmianę walczyłaś i żebrałaś...
gdy na zewnątrz wciąż Jej szukałaś...
JESTEŚ Jej Płomieniem
spalającym przywidzenia,
iluzje o SOBIE i wyobrażenia,
wszystkie chcenia ja i niechcenia,
SIEBIE zniekształcenia
w światach snów oddzielenia... 
JESTEŚ Miłością, za którą tęskniłeś,
której poszukiwałeś, za którą goniłeś,
o którą na zmianę walczyłeś i żebrałeś...
gdy na zewnątrz Jej szukałeś... 
JESTEŚ Jej Westchnieniem
w ciszy poza słowami,
Jesteś Jej ciałem, oczami,
zmysłami i ponad-zmysłami,
JESTEŚ we wszystkim i wszystkim
ciszą i dźwiękami,
formą i atomem,
każdym wzorem
i poza wszystkimi formami... 
JESTEŚ swoim własnym wszechświatem i domem
scalającym wszystko na moment
atrakcją iluzji (fokus-pokus, czary-mary ;-) od SIEBIE oddzielone...
choć zawsze i tak w wieczności
Jednią SIEBIE zespolone...

piątek, 17 maja 2019

JESTEŚ MIŁOŚCIĄ I TAŃCZYSZ SIEBIE W PRZESTRZENNOŚCI CISZY

Się przejawia:
Nie uciekajmy zbyt daleko od tego świata, bo póki go odrzucamy, nie poznamy i nie zrozumiemy, zawsze będziemy tu wracać.
Nie uciekajmy od bycia człowiekiem, bo będziemy nim, dopóki w tej formie pozornie (iluzją) "zamkniętej", nie odkryjemy Siebie.
Bo...
Prawda jest ukryta w człowieku i w tym świecie, gotowa zawsze do odkrycia Się przed Sobą, jak skarb, prezent, który ukryliśmy. Dla zabawy w odkrywanie Siebie.
W sobie - istocie ludzkiej odkrywajmy Siebie i Prawdę o Sobie, doświadczajmy Jej poznając istotę człowieka w tym świecie - śnie i istotę mandali: zasady-wzorce jego działania, aby mogły stać się rozświetlone światłem świadomości - Miłością=Mądrości.
Przechodząc przez "złotą Bramę" docieramy do kryształowego Źródła Źródeł, wracamy do ponadczasowego Domu tu i teraz - do Serca Serc wiecznego, nieustannie zmiennego Kwiatu lotosu nieskończoności. To niewidzialne światło świadomości nieskazitelnego umysłu, tryskające ze Źródła Źródeł rozświetla teraz wszystko Miłością. Dotrze wszędzie tam, gdzie może już dotrzeć...
Jestem/Jesteś/Jesteśmy Tym, za Czym gonimy, czego-kogo szukamy. Przestajemy gonić, szukać i... nagle Jesteśmy u Siebie, Sobą.
Taka zabawa w chowanego...
Jeśli szukasz miłości, zatrzymaj się, popatrz, poczuj:
Ty nią Jesteś...
Jestem Miłością.
Jeśli szukasz, zatrzymaj się... Jesteś.
I tańczysz Siebie w Sobie - ciszy...
Ja kreuję, maluję, oświetlam, a Ty zwiedzasz, doświadczasz, podziwiasz... albo Ty kreujesz, malujesz, oświetlasz, a Ja zwiedzam, doświadczam, podziwiam... Taka zabawa, a Ja i Ty to Jedno i dla zabawy Się dzielę, byśmy z iluzji podzielenia na: "emanujące i malowane oraz doświadczane, odkrywane i podziwiane - to, co namalowane", mieli radość odkrywania Swojej kreacji-emanacji... Radość odkrywania i podziwiania Siebie w tych nieskończonych, cud-ownych przejawach, refleksach emanacji Siebie (Jaźni, Absolutu, Jedni... Tao, JabJum etc...)


sobota, 11 maja 2019

PEPEREŁKI O RÓŻNYCH ODCIENIACH...

"Kontynuuj praktykę, aż zobaczysz siebie w najokrutniejszej osobie na Ziemi, w głodnym dziecku, w więźniu politycznym. Ćwicz, aż rozpoznasz się w każdym w supermarkecie, na rogu ulicy, w obozie koncentracyjnym, w liściu, w kropli rosy.
Medytuj, aż zobaczysz siebie w pyłku w odległej galaktyce. Zobacz i słuchaj całej swojej istoty. Jeśli jesteś w pełni obecny, deszcz Dharmy nawodni najgłębsze nasiona w twojej świadomości, a jutro, kiedy będziesz mył naczynia lub patrzył na błękitne niebo, ziarna wykiełkują, a miłość i zrozumienie pojawią się jako piękne kwiaty."
Thich Nhat Hanh


"Nie można rozwijać się duchowo bez przyswojenia sobie umiejętności dystansowania się od swoich emocji i zrozumienia, że są one produktami uzależnionymi od sposobu w jaki przetwarzana jest energia w naszym organizmie.
Twoje emocje - gniew, szczęście cz
y jakiekolwiek inne uczucie - nie zależą od tego , co dzieje się w świecie zewnętrznym, ale od sposobu w jaki przetwarzasz energie wewnątrz.
Jeśli uznasz ,że są one zależne od innych osób lub sytuacji, wciąż będziesz musiał coś lub kogoś zmieniać."
Gary Zukav


"Jeśli uważasz, że coś jest dobre i to robisz, jest to dla ciebie korzystne. Jeśli uważasz, że coś jest złe, i to robisz, jest to bardzo szkodliwym doświadczeniem."
Abraham Hicks


"Życie nie jest problemem do rozwiązania, pytaniem oczekującym odpowiedzi. Życie jest tajemnicą, którą należy kontemplować, przyglądając się jej z podziwem i rozkoszując się nią."
Anthony de Mello




"You are who you believe you are. Other people are, for you, who you believe they are; they can be nothing more than that. If you realized that the mind is one, that everyone and everything is your own projection (including you), you would understand that it’s only yourself you’re ever dealing with. You would end up loving yourself, loving every thought you think. When you love every thought, you love everything thoughts create, you love the whole world you have created. At first, the love that overflows in you seems to be about connecting with other people, and it’s wonderful to feel intimately connected to every human being you meet. But then it becomes about mind connected to itself, and only that. The ultimate love is the mind’s love of itself. Mind joins with mind—all of mind, without division or separation, all of it loved. Ultimately I am all I can know, and what I come to know is that there is no such thing as “I.”
So you discover that even mind is imagined. Inquiry wakes you up to that. When people question the apparent past, they lose their future. The present moment—that’s when we’re born. We’re the unborn. We’re born now… now… now… There is no story that can survive inquiry. “I” is imagined by “me,” and as you get a glimpse of that, you stop taking yourself so seriously. You learn to love yourself, as no one. Mind’s love affair with itself is the great dance, the only dance." 



Before I had my final awakening years ago, I was crazed for enlightenment. You have to be a little crazy to seriously study Zen. My teacher used to say, "Only the crazy ones stay." One way my craziness worked was that before I went to sit with my teacher's group for a couple of hours on Sunday mornings, I would get up early, at 5:00 or 5:30 a.m., and do extra sittings. I would sit in a little room meditating and freezing to death.
Sitting there on one of those particular mornings, two things happened, one after another, and they seemed very paradoxical. The first one was a spontaneous seeing that everything was one. For me that manifested as hearing a bird call, a chirp, in the front yard, and from somewhere inside me the question arose, "What is it that hears the sound?" I had never asked this question before. I suddenly realized I was as much the sound and the bird as the one hearing the bird, that the hearing and sound and bird were all manifestations of one thing. I cannot say what that one thing is, except to say one thing.
I opened my eyes, and I found the same thing was happening in the room—the wall and the one seeing the wall were the same thing. I thought that was very strange, and I realized that the one thinking this was another manifestation of that. I got up and began to move around the house looking for something that wasn't part of the One. But everything was a reflection of that One thing. Everything was the divine. I wandered into the living room. In the middle of a step, consciousness, or awareness, suddenly left everything, whether it was a physical thing or body thing or world thing.
All in the step of a foot, everything disappeared. What arose was an image of what seemed like an infinite number of past incarnations, as if heads were lined up one behind another as far back as I could see. Awareness realized something like, "My God, I've been identified with various forms for umpteen lifetimes." At that moment, consciousness—spirit—realized it had been so identified with all these forms that it really thought it was a form right up to this lifetime.
All of a sudden, consciousness was unconfined to the form and existed independently. It was no longer defining itself by any form, whether that form was a body, a mind, a lifetime, a single thought, or a memory. I saw this, but I almost couldn't believe it. It was like someone just stuck a million dollars in my pocket, and I kept pulling it out as if I didn't believe I had it. But it couldn't be denied either. Even though I am using the word "I," there was no "I," only the One.
These two experiences happened together, one following within a few moments of the other. In the first, I became the Oneness of everything, and in the second, I became the consciousness or spirit that totally woke up out of all identification, even out of Oneness. When the Oneness dropped away, there was still a basic awakeness, but it had two different aspects: I'm everything, and I'm absolutely nothing. This was the awakening, the realization of Self.
The next thing that happened was that I took a step, just an ordinary step. It felt like the way a baby does when it takes his first good step and then smiles and looks around as if to say, "Did you see that?" and you can see his joy. So I took a step, and it was like, "Wow! The first step!" and another step, and then another, and I kept moving in circles because every step was the first step. It was a miracle.
In each "first" step, formless consciousness and Oneness just merged together so that the awakeness that had always identified itself as form was now actually inside of the form, unidentified. It wasn't looking through any thoughts or memories of what had come before, just through the five senses. With no history or memory, every step felt like a first step.
Then the funniest thought came through my mind—funny to me after 13 years of Zen practice—"Oops. I just woke up out of Zen!" When you wake up, you realize that you wake up out of everything, including all the things that have helped to bring you there. The next thing I did was write my wife this odd note. It said something like, "Happy birthday. Today is my birthday. I've just been born." I left it for her, and when I drove past our house to go to my meditation group, I saw her standing there waving the note in her hand. I don't know how, but she knew exactly what it meant.
I didn't tell my teacher anything about the experience for about three months because it seemed pointless. Why would anyone need to know this? I felt no need to tell anyone or be congratulated. It seemed totally sufficient in and of itself. It was only later that I learned that my experience corresponded to what my teacher had been talking about all along. I realized that this awakening was what all the teachings were about. In a very real way, that experience, which continues and is still the same today, is the foundation of everything I talk about. ...
When I realized that what was looking through my eyes and senses was awakeness or spirit rather than conditioning or memory, I saw that the same spirit was actually looking through all the other pairs of eyes. It didn't matter if it was looking through other conditioning; it was the exact same thing. It was seeing itself everywhere, not only in the eyes, but also in the trees, the rocks, and the floor." - Adyashanti