wtorek, 24 września 2013

POJAWIAM SIĘ I ZNIKAM...



znów zanikłam i znalazłam się w pustce. A jednak w pewnym momencie poczułam łzę radości, jak spływa mi po policzku i dopływa do ust. Byłam zmaterializowana tylko w tej maleńkiej części... tylko w tym policzku i tej łzie. Łzie radości istnienia. I poczułam jej smak. I przyszło do mnie rozpoznanie, że ta łza i policzek, i moje usta, że to wszystko… iluzja… I wszystko znikło.

Zaczęłam się śmiać, chociaż mnie nie było... Czułam się wolna… pusta i połączona... W PUSTCE... byłam niczym, a jednak istniałam nadal, czułam siebie jakimiś innymi, niefizycznymi zmysłami. I znów druga łza pojawiła się i poczułam ją/siebie i poczułam policzek (nie czułam pozostałej części ciała). I ta łza zaczęła spływać po policzku. Przyglądałam się... sobie jakby od wewnątrz - łzie na policzku - jako iluzji i poczułam, jak łza znów zanika. A ja pozostaję bez formy... nie wiedząc, kim jestem. Czułam tylko, że JESTEM. I łza, i usta, i policzek - wszystko znikło. 

Wtedy przypomniało mi się, że mogę wybrać: albo pozwolić, by łzy szczęścia znikły i to, co odczuwam przestało się przejawiać w tej formie, w tym ciele, w jakim jestem i nie jestem zanurzona jakąś częścią Siebie albo mogę w tej formie pozostać zanurzona

Zrozumiałam, że gdybym tak po prostu zanikła tak, jak ta łza, nie mogłabym odczuwać tego szczęścia w ciele (na wszystkich jego poziomach) i poza ciałem, nie mogłabym odczuwać w nim wibracji tego, czego doświadczałam w tym momencie łącznie ze śmiechem i z płaczem, 
dotykiem łzy i policzka, 
spływaniem łzy po policzku...
i smakiem łzy… 
na poziomie przejawiania siebie w fizycznym ciele. I poza nim. Jednocześnie.

I przypomniałam sobie, że to jest takie piękne, że mogę w tym doświadczeniu, w tym stanie pozostać. Jeszcze jakiś czas pozostanę… Piękno, radość i namiętność przeżywania tych uczuć i emocji, tych wibracji poprzez fizyczno-psychiczno-mentalne ciało przyciągnęło mnie... do tej formy i doświadczania poprzez nią... SIEBIE.

Widziałam też... coś jak Labirynt Uniwersalnego Umysłu… Podróżując w nim potrzebna była koncentracja, która umożliwiała coś jak widzenie form poza formami… i utrzymywanie świadomości w punkcie centralnym… w którym jednocześnie zawierała się cała nieskończona przestrzeń jako odczuwalna jakimiś dodatkowymi, poza-fizycznymi zmysłami...

...miałam odczucie, jakbym znalazła się w centrum tego Labiryntu… Jakbym jednocześnie podróżowała po labiryncie i znajdowała się w jego centrum – świadoma podróży i bycia w tym centrum; świadoma tej dziwnej jednoczesności podwójności

Przypomniało mi się, ile razy słyszałam w tym życiu te słowa: "Życie jest snem"… hmmm…

1. Spanie… Zasypiamy i śnimy… Potem budzimy się i nic nie pamiętamy.

2. Spanie… Zasypiamy i śnimy… Potem budzimy się i pamiętamy… co nie co, ale nie rozumiemy zbyt wiele, co i dlaczego nam się śniło…

3. Śnienie… Zasypiamy i śnimy… Potem budzimy się i pamiętamy… i zaczynamy coś rozumieć.

4. Śnienie… Nie zasypiamy, a śnimy… jak byśmy podróżowali poza ciałem. i budzimy się i pamiętamy… i rozumiemy.

5. Granica między snem, śnieniem a jawą zaciera się… W przestrzeni poza czasem, między snami; przestrzeni, w której... różne światy - sny i wymiary zaczynają łączyć się ze sobą…