środa, 27 grudnia 2017

RÓŻNE POZIOMY ŚWIADOMOŚCI, PRZEBUDZENIA, OŚWIECENIA A NAWYKI MYŚLOWE

Niektórzy dostrzegają subtelną, a jednak zasadniczą różnicę - zróżnicowanie między słowami: "przebudzenie" a "oświecenie". "Przebudzenie" Się zdarza i wtedy ma Się "wglądy", wizje itd, które mogą trwać jakiś czas, ale... wtedy nadal pojawiają się opory przed Życiem takim, jakie jest czyli tzw. ego zagarnia to "przebudzenie" dla siebie, siebie wzmacniając (patrz filmik Adyashanti pt. "Oświecone Ego" https://www.youtube.com/watch?v=68F4KHD9gfA). 

"Oświecenie" to "droga" świadomej Siebie istoty i świadomość tego na przykład, że świat jest taki, jaki JEST i inny być nie może, bo w zasadzie Taniec Życia Trwa, a my? Cóż, Życie nami tańczy... a my jesteśmy Życiem...  I tak "Życie Samo Się przejawia"... A my bez stawiania Życiu oporu płyniemy coraz radośniej w nim, z nim się stapiając w Jedno, nim będąc...(ale to też tylko takie słowa, które na coś wskazują, ale TYM nie są :-). 

Można całkowicie zanurzać się chwilami w Absolucie i nadal być psychicznie pomieszaną albo zagubioną w tym świecie osobą, istotą ludzką. Przebudzenie się w prawdziwej naturze niekoniecznie rozwiązuje wszystkie problemy natury psychicznej (mentalnej). Ponieważ nie jest "permanentne". Dlatego na przykład Edward Stachura uległ "demonom swojego umysłu", bo nie zaakceptował nigdy rzeczywistości tego świata taką, jaka jest. Chciał "wyzwolić się z piekła" tak samo, jak i innych "chciał wyzwolić". Był w pewnym sensie "buntownikiem" negującym to, co jest i dlatego chciał też być "zbawicielem"... 
Jeszcze w czerwcu przed samobójstwem lipcowym 1979 roku pisał: 

"Czy to moja wina, że chciałem pokonać zło. Czy to moja wina, że w te dni przedostatnie chciałem wręcz zbawić wszystkich ludzi."

Nie, to nie jego wina była... To też nie było ani dobre ani złe, że "tak miał" i cierpiał, jednak... 

Negowanie Życia takim, jakie jest, działa przeciwko nam... auto-destrukcyjnie. A kto walczy ze złem ulegając iluzji tego, że działa w imię dobra, często zostaje przez to zło... pokonany. Walcząc z "demonami umysłu", nigdy z nimi nie wygramy. Edward Stachura nie wydostał się z "koła samsary - cierpienia", nie zintegrował w sobie dobra i zła... nie zintegrował swojego własnego cienia. 

Taka była "lekcja" Edwarda Stachury. Ci, co mają próby samobójcze za sobą, też przez podobne doświadczenia przechodzili, czy nawet jeszcze przechodzą. Na swój sposób piękne jest doświadczenie Stachury jako... świadomości doświadczającej Siebie w różnych "formach" stawiających opór przed tym, co jest. Podobnie jako piękne postrzegam wszystkie "moje" doświadczenia z próbami samobójczymi (w młodości) włącznie. Och, jakże "ja" cierpiało z niezgody na ten świat.... Wyobrażało sobie, że śmierć przyniesie ulgę, ukojenie... i wyzwolenie od tego świata oraz cierpienia i kłamstw. Cierpienia wynikającego z... buntu, niezgody na ten świat, z bardzo radykalnych ocen istot ludzkich w tym świecie - śnie. To "ja" czuło się takie "wyjątkowo dobre"... Po trzeciej próbie samobójstwa, kiedy obudziłam się z ogromnym rozczarowaniem, "usłyszałam głos" w Sobie mówiący (?) albo w jakiś sposób dotarła do mnie informacja, że:


"I tak musiałabym tu wrócić po raz kolejny. Jestem tu po to, by zrozumieć ten świat, potem będę wiedziała, co dalej... "

Potem, przez lata, nawet gdy przeżywałam bardzo ciężkie chwile, nawet jeśli pojawiała się w głowie myśl o samobójstwie, nigdy już nie podążyłam za nią.

Tak, te doświadczenia świadomości uczą nas poznawania kolejnych cząstek całości w nas, prawdy o nas i nakierowują na prawdziwe wyzwolenie Się (Siebie) z cierpienia tej całości- Jedni w każdej i każdym z nas.

Postrzegam to tak, że to jest coś jak "przeładowanie" doświadczeniem cierpienia, cierpienia wynikającego z buntu = oporu przed Życiem i tym, co jest takim, jakie jest. To bardzo "bolesne doświadczenie", nie tyle fizycznie, co psychicznie, umysłowo przede wszystkim... I wtedy pojawia Się tęsknota za ulgą, wytchnieniem... w "świetle Boga" albo w "pustce" - stąd to "wyjście awaryjne". Wtedy następuje "wybuch" z powodu napierającej "fali" świadomości, która nie może się rozlać, rozprzestrzenić, bo napotyka na tamę - opór umysłu galopującego. Nie jest to "negatywne", jest takie, jakie jest. I może być widziane jako roz-poznane takim, jakie jest, bez oceny i oczekiwań. Odczuwany jest szacunek dla tych, takich, wszystkich naszych doświadczeń, które są doświadczeniami świadomości w całości nas jako ludzkości = archetypowi Istoty ludzkiej. W tym archetypie Istoty ludzkiej wszystkie te doświadczenia się zawierają i mogą być przyjęte takimi, jakie są, zintegrowane i roz-poznane... I coraz klarowniej może być widziana natura tych doświadczeń.

Samobójstwo - to słowo ma "ciężką" energię. Jednak... czasem może świadomość doświadczyć w pewnej formie aktu samo-zakończenia życia (w akcie zabicia - odebrania sobie życia_ w bardzo świadomy, pełen oddania Życiu i temu doświadczeniu sposób... Tak Się też może przejawiać...
Nie wiem, może ES był oświecony, jak niektórzy uważają i z jakiegoś powodu zrezygnował z tej "ścieżki oświecenia".  Z tego, co mi wiadome, w buddyzmie tybetańskim jest ponad 20 słów rozróżniających różne "stany" czy "poziomy" tzw. ogólnie oświecenia czy raczej "stanów świadomości" istoty ludzkiej. ) Nikt nie ma nawet możliwości przetłumaczenia tych słów, jeśli nie jest doświadczone to, co one opisują i nieznana jest różnica pomiędzy tymi "stanami". 

Pewne nauki wschodnie przekazują wiedzę, że: są różne stany umysłu (głowa) i świadomości (serce). Że jest roz-poznanych 5 "stanów" umysłu - głowy oraz 5 "stanów" świadomości - serca. A korelacja po-między nimi tworzy 25 'stanów" relacji świadomości i umysłu, serca i mózgu. 
Oto przykłady stanów z tabelki:
5.stan (z tych 25). Zdarza się przebudzenie (oświecenie), ale umysł (głowa) jest niewystarczającą zsynchronizowany z sercem (świadomością), która umożliwia to przebudzenie. Inaczej energia ogromnej miłość jest ograniczana ograniczonością pojęciową umysłu, poprzez silne przywiązanie i utożsamienie z rolami społeczno-kulturowymi.
6. stan (z tych 25). Ciągle coś planujemy w umyśle, ale serce nie jest tym zainteresowane. Więc wciąż planujemy od nowa i od nowa. Nie otrzymujemy tego, co pragniemy, ale tylko to, w co wierzymy. Ale jednocześnie w tym stanie istnienia, odczuwania i postrzegania jednak nie jesteśmy też świadomi wszystkiego, w co wierzymy.
11. stan (z tych 25). Jeśli przejawia się stan przebudzenia (oświecenia), to nie może się utrzymać zbyt długo, ponieważ wszystko w tym stanie jest nietrwałe z powodu tego, w co wierzymy (silnych przekonań i utożsamień).
16. stan (z tych 25). Nawet, gdy zdarzy się całkowite, dogłębne przebudzenie (oświecenie), nie będzie ono permanentne, lecz tylko chwilowe z powodu braku harmonii pomiędzy głową i sercem - umysłem i świadomością, wiedzą i miłością (współodczuwaniem jedni ze wszystkim). Umysł wciąż "góruje" z powodu przywiązania do pewnych koncepcji.
21. Można osiągnąć stan ekstatycznego uniesienia, "totalnej błogości", ale nie można go utrzymać, z powodu jeszcze większej dysproporcji pomiędzy stanem umysłu (głowa) a stanem świadomości (serce).

TURIJA – w "klasycznej filozofii indyjskie" to stan czystej, obserwującej świadomości. W sanskrycie turija znaczy dosłownie "czwarty" stan świadomości obok 1. stanu świadomości na jawie, 2. marzeń sennych oraz 3. stanu głębokiego snu. Czwarty stan - turija jednocześnie łączy pozostałe trzy stany w jedno.

Porównywany jest do dźwięku świętej sylaby aum (om) albo do trójzębu Sziwy. Trójząb Sziwy to symbol - trzy zęby w Jednym - czwartym trójzębie całym.


To, co dla mnie wspaniałe, a co przedstawia symbol trójzębu Sziwy, to to, że stan czystej, obserwującej świadomości łączy (integruje, scala) ze sobą pozostałe trzy stany: głębokiego śnienia nieświadomego, marzeń sennych i stanu świadomości na jawie. Trójząb Sziwy wskazuje na to, że wszystkie te stany współtworzą integralną całość. Więc nasze sny (marzenia czy też wizje senne) są tak samo istotne w procesie integracji jak i trzy pozostałe.

Jak śpimy i śnią się sny, to to, co w nich przeżywamy, wydaje się prawie tak samo realne jak jawa. ;-) Jednak w snach łatwiej jest przeniknąć przez ściany, przefrunąć na drugi brzeg rzeki niż na tzw. jawie. ;-) A jak śpimy i nic nam się nie śni, to nie wiemy, czy nic nam się nie śniło, czy nie pamiętamy tego, co nam się śniło.

Z wdzięcznością za Życie...



I film, w którym E.Tolle tłumaczy, że przyczyną cierpienia są nasze myśli.