Y:
Chciałbym jeszcze zapytać Tikali o to co napisałaś : "I
jest różnica między odklepywaniem modlitw a modlitwą, która jest intuicyjnym
wyczuwaniem pragnienia Serca czyli coś jak kontemplacja - bycie w oddaniu,
zaufaniu i przyjmowaniu tego, co jest dane w tu i teraz." Koniec cytatu .
Moje pytanie dotyczy ....W oddaniu komu? Bycie w oddaniu
komu ? Sile którą niektórzy nazywają Bogiem? Czy Bóg jest siłą i czy to co o
Nim wiemy jest wynikową naszego o Nim pomyślenia czy też kontemplowania ? Czy
To co o Bogu wiemy nie jest raczej objawieniem się Jego samego człowiekowi , za
nim on - człowiek o Nim cokolwiek pomyśli i wywnioskuje? Kiedy czyta się Biblię
to raczej tam Bóg objawia siebie człowiekowi a nie człowiek sobie objawia kim
jest Bóg . Czy mój wniosek jest błędny?
Tikali:
dziękuję za inspiracje...
To, co wiemy i myślimy o Bogu, bo... inni nam tę wiedzę
przekazali może różnić się od tego, co Bóg czy jakaś "wyższa siła"
nam objawia - Się ujawnia w nas.
Słowo "siła" czy "moc" to oczywiście
słowa, które tylko w sposób cząstkowy mogą opisać To Coś, co nazywamy różnie:
Bogiem czy Matką Bożą albo całym wszechświatem, Wielkim Duchem, Absolutem,
Życiem, Tao, Ometeotl, Pustką itd. Owa Boskość nadaje sobie różne nazwy,
imiona... (awatary). Dlatego oddanie może przejawiać się jako oddanie Bogu,
wszechświatowi, Wielkiemu Duchowi, Absolutowi czy Życiu itd...
Używając języka związanego z tradycją i wiarą chrześcijańską
Się przejawia tak: Bóg objawia się Sobie poprzez człowieka i jednocześnie
człowiekowi. Bo poprzez formę człowieka i w tej formie - tą formą istnienia Bóg
uświadamia Sobie Siebie, budzi się w tej formie, w której się przed Sobą
"ukrywa"... dla zabawy w ograniczenia swojej
"mocy" i jednocześnie doświadczania Siebie w swojej
różnorodności. Budzi Się na przykład jako Chrystus - świadomość chrystusowa
czyli boskość w istocie ludzkiej (czy Budda, Tara itd.).
Toć tzw. narodziny z Ducha to narodziny istoty ludzkiej w
Bogu i Boga w istocie ludzkiej, w której świadomość ujawnia swoją boskość.
Istoty ludzkie zazwyczaj, kiedy są już zmęczone życiem,
zwracają się w swoich modlitwach i prośbach do Boga, bo nie chcą już cierpieć,
a jednak... męczą się dalej. Dlaczego? Bo istota ludzka jest "narzędziem Boga" i jednocześnie "naczyniem - formą
boskości". Dlatego prośby i modlitwy kierowane do Boga usytuowanego na
zewnątrz nie mogą być spełnione. Dzieje się tak, gdy ludzie nie są świadomi, że
ich pragnienie doświadczania różnych rozkoszy jest połączone w tym świecie z
doświadczaniem cierpienia nie jest ich pragnieniem, lecz pragnieniem boskości w
nas. I dopóki istota ludzka nie przyjmie wszystkiego - całości boskiego
stworzenia w tym świecie, dopóty działa w niej opór przed ujawnieniem się i
zamanifestowaniem tej boskości w istocie ludzkiej. A Bóg jest Miłością, więc to
Miłość - ta bezwarunkowa, wszechogarniająca może zamanifestować się przez
człowieka. Po to ten świat jest, abyśmy przechodząc przez piekła cierpienia i
ekstazy przygotowali siebie do ponownego doświadczenia boskiej błogości
istnienia.
Bo jednocześnie wszystko jest dziełem Boga, bo Bóg jest
Mądrością, więc również doświadczanie istnienia w różnych formach, w tym także
istoty ludzkiej, a poprzez nią rozkoszy tego świata i powiązanego z tym
cierpienia (czyli ogólnie tzw. upadku) oraz wyzwolenia się (czyli tzw. wzniesienia czy
zbawienia) boskości z tego upadku ku Boskiej Mądrości.
O kontemplacji:
Czy z kontemplacji wynika nasza wiedza o Bogu? Może tak. Dla
Mnie w kontemplacji przejawiało Się (choć długo nie byłam świadoma tego)
odnawianie połączenia boskości ze Sobą we mnie albo mną, poprzez mnie... W
kontemplacji następuje od-puszczanie wiedzy, która Boga sytuuje gdzieś na
zewnątrz istoty ludzkiej, która oddziela człowieka od Boga i boskości w nim.
Wszystkie koncepcje oddzielające stawiają opór boskiej Miłości. Ta cała wiedza,
która została nam przekazana w procesie wychowywania - np. nasze wyobrażenia o
Bogu - rozpuszczają się. Dzięki temu mamy dostęp do coraz większej
"przestrzenności" boskości. W kontemplacji opory mogą stawać się
uświadomione i wtedy zanikają. Życie staje się "kontemplacją",
aktywną, spontaniczną "modlitwą.
-------
Dla Mnie Bóg to nieskończony Umysł = Mądrość (wszelkiego
rodzaju formy, w tym także myśli), który wraz z Boginią - Świadomością =
Miłością wykreował także istoty ludzkie, obdarował je cząstkami Siebie i zróżnicował
je tak między sobą, że mogą mieć różne idee, koncepcje, przekonania, a nawet
wiarę w Boga i Matkę Bożą, także wyobrażenia o Nich lub brak tych wyobrażeń.
Dla Mnie Bogini to Świadomość = Miłość bezwarunkowa,
wszechogarniająca.
Może być odwrotnie ;-), bo to słowa - symbole wskazujące na
"żeńskość" i "męskość" boskości czyli dwóch zróżnicowanych
przejawów Jedni, całości współdziałających ze sobą w totalnej harmonii jako
całość. Jeśli Bóg jest Istotą całkowitą (wszystkim, co istnieje), to
jest w zasadzie Jednią Boga i Bogini (Mądrości i Miłości) oraz jeśli Bogini
jest Istotą całkowitą, to jest Jednią Bogini i Boga (Miłości i Mądrości).
Dlatego pojęcia "Bóg i Bogini" dla mnie "stapiają" Się ze
Sobą w Jednię Absolutu, w Pustce zawierającej wszelką nieskończoną
potencjalność Siebie (Self-Jaźni) czyli Swojej Pełni. (Wiara chrześcijańska ten
aspekt raczej pomija?)
Unia Boga i Bogini manifestuje Się Uniwersalną Mądrością =
Miłością. Nie ma Mądrości bez Miłości ani Miłości bez Mądrości.
Ta Unia przekracza także pojęcia
"boskości"... ale to może dla niektórych brzmieć jeszcze jak
jakiś abstrakt. Stąd pojawiają się takie słowa jak np.: Źródło Źródeł, Serce
Serc, Życie, Istnienie, Istota, Istność, wszechświat, całość, Jednia...
To są Moje rozpoznania, które się przeze mnie przejawiają,
ale nikogo nie namawiam, by myślał tak samo lub wierzył w to. Wszyscy jesteśmy
tu, bo całość doświadcza Siebie i swojego zróżnicowania, ograniczeń itd. także
przez nas, poprzez nas - istoty ludzkie. A potem Się scala, integruje różnymi
częściami Siebie. Przychodzimy tu jako istoty boskie, by móc doświadczać iluzji
podzielenia Siebie na różne części, zróżnicowane między sobą i oddzielenia od
Siebie oraz... scalania Siebie... Taka to boska Zabawa w doświadczanie
niemożliwego ;-) (cudu ;-)) czyli iluzji wielości i
różnorodności przejawów Jedni...
Gdy kończą się poszukiwania wynikające z pożądania (i
strachu pod nim się ukrywającego), kończą się oceny i oczekiwania. To, co
pozornie konceptami było oddzielone, staje się zintegrowane, scalone,
połączone... I możemy oddać się świadomie "podążaniu za falą i kierującymi
nią prądami, wiatrami"... Bo jak tu i teraz nie ufać Sobie jako Jedni,
doskonałości całości, którą Jesteś-My?
Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz