wtorek, 8 sierpnia 2023

LUSTRZANE ODBICIA W SNACH O SOBIE

Gdy nie widzę ciebie jako swoje lustrzane odbicie, postrzegam nas jako oddzielone od siebie byty, osobne ciała, odrębne i niezależne od siebie wzajemnie formy. Wtedy z łatwością cię oceniam, krytykuję i wierzę, że powinieneś/powinnaś się zmienić. W zależności od tego, w co nieświadomie wierzę, oceniam cię w kategoriach dobry - zły, mądry - głupi, wartościowy - bezwartościowy itd. I doświadczam wciąż jakiegoś rodzaju konfliktu z tobą albo godzenia się, gdy okazuje się, że myślimy podobnie, choć nadal postrzegamy siebie wzajemnie jako oddzielone od siebie byty. Funkcjonujemy wtedy w zapomnieniu, że jesteśmy swoimi lustrzanymi odbiciami, które śnią różne sny o sobie.

Kiedy myślę o tobie krytycznie, oceniam i mam jakieś oczekiwania wobec ciebie z powodu wiary w myśl, że powinnaś/powinieneś być inna/inny, wtedy cierpię. Kiedy podoba mi się to, co przez ciebie się przejawia, czuję chwilowe zadowolenie i satysfakcję.

Kiedy przyjmuję ciebie jako moje odbicie lustrzane - takim jaka/jaki jesteś, bez ocen i oczekiwań, czuję spokój, błogość, a nawet radość istnienia. I rozumiem, że czasem trudno jest przyjąć cierpienie, zarówno własne jak i to przejawiające się w lustrzanych odbiciach. Wtedy wiem, że:

* Gdy widzimy w lustrzanych odbiciach cierpienie, często oceniamy je jako słabość.

* Gdy sami cierpimy, też zazwyczaj postrzegamy to cierpienie jako swoją słabość i trudno je przyjąć takim, jakie jest.

* Gdy widzimy w lustrzanych odbiciach swoją pożądliwość, brutalność czy szaleństwo, też bywa trudno przyjąć je takimi, jakie są. A zwłaszcza trudno przyjąć, że to też są nasze lustrzane odbicia.

* Gdy postrzegamy swoje odbicia jako gorsze, głupsze albo lepsze, mądrzejsze od siebie, bycie w spokojnym stanie też jest niemożliwe. 

* Niemożliwa jest zmiana tego, co postrzegamy na zewnątrz ani naszej relacji z tym, co na zewnątrz bez przyjęcia tego takim, jakie to jest.

* To, co widzimy i postrzegamy na zewnątrz jest projekcją tego, co w nas, kreacją tego, co z nas emanuje. To straszne? Czasem "tak straszne, że trudno w to uwierzyć". Ale nie trzeba w to wierzyć, wystarczy uczciwa samoobserwacja, by dostrzec - uświadomić sobie to, co sami przed sobą ukrywamy.

* Spokój, błogość, nawet radość jest bardzo prosta. Wystarczy choć na moment przestać oceniać, krytykować siebie oraz innych i odpuścić oczekiwania wobec siebie oraz innych. A myśli, które nam wyświetlają się, wystarczy obserwować - być ich świadomym i nie traktować ich jako coś prawdziwego i nieomylnego. Wystarczy nie wierzyć myślom, które oceniają, krytykują wyrażając w ten sposób jakieś nasze oczekiwania.


W powyższych słowach nie ma ocen ani oczekiwań. Opisują one pewne zjawisko, które jest, jakie jest. Ten opis zjawiska może (choć nie musi) być inspiracją do przyjrzenia się temu zjawisku i związanym z nim doświadczeniom np.:

Kiedy ktoś jest zmęczony walką i wewnętrznymi konfliktami (swoim cierpieniem), które postrzega także w swoich lustrzanych odbiciach - w świecie zewnętrznym, może na chwilę zamknąć oczy, zwrócić się do wewnątrz i obserwować to, co jest odczuwane w ciele. Obserwować może różne ogniska napięć odczuwane w ciele i po prostu z tym być. Bez oczekiwań i bez nacisku na jakieś efekty.

Neutralna samoobserwacja i bycie z tym, co jest odczuwane, zawsze przynosi ukojenie, zmienia stan istnienia, uwalnia od cierpienia i ujawnia stan spokoju, błogości, a nawet radości istnienia. Choć neutralna samoobserwacja nie jest możliwa, kiedy pozostajemy nieświadomi przywiązania do różnych myśli oceniających, krytykujących i wyrażających różne oczekiwania wobec samych siebie i/lub innych oraz tego, co nam się wyświetla jako odrębny świat zewnętrzny.

A jednak wszyscy jesteśmy tacy, jak to, co postrzegamy na zewnątrz. Bo to, co wewnątrz i na zewnątrz jest jednym i tym samym. To, co na zewnątrz postrzegamy, jest projekcją tego, co zawieramy wewnątrz, jest snem o sobie. To oddzielanie śniącego od snu jest przyczyną wszelkich konfliktów, walki i cierpienia śniącego, który doświadcza tego, co w snach o sobie jaźni się jako świat zewnętrzny, prawdziwy i rzeczywisty.

Kiedy śniący jest świadomy, że sen jest jego projekcją - jego zewnętrznym lustrzanym odbiciem, widzi i czuje, że nikt nie jest ani dobry ani zły. Widzi i czuje, że każdy jest jednym i tym samym śniącym, który śni różne sny o sobie czyli znajduje się w różnych stanach postrzegania i rozumienia siebie oraz otaczającego go świata - snu o sobie.

Każdy inny jest jednym śniącym znajdującym się w różnych stanach postrzegania, samoświadomości i rozumienia siebie oraz innych, którzy odzwierciedlają jego stan.


Samoświadomy śniący rozumie, że to on sam jako inni - jego zwierciadlane odbicia - znajduje się w różnych stanach i śni różne sny o sobie. Każdy inny jest tym samym śniącym doświadczającym różnych snów o sobie. I każdy w każdym śnie o sobie jest tak samo dobry i zły w swoim potencjale. Ale to jak postrzega siebie i jak jest postrzegany przez innych (czy dobry czy zły), zależy od tego, co sam we śnie uznaje za prawdziwe, realne, w co wierzy, jak ocenia siebie i innych oraz jakie ma oczekiwania... wobec samego siebie i innych.


Gdy postrzega innych jako swoje odbicie lustrzane - takich jacy są, widzi siebie samego doświadczającego różnych snów o sobie - bez ocen i oczekiwań, wtedy czuje spokój, błogość, a nawet radość istnienia... z doświadczania w iluzji rzeczywistości.


Śniący i sen są jednym śnieniem tak jak samoświadomość i nieświadomość jest jedną świadomością i jak yang wraz z yin jest jednym tao. To co wewnątrz i na zewnątrz też jest jednym wielowymiarowym śnieniem, jedną świadomością w różnych stanach, jednym niezmiennym bezforemnym doświadczającym zmienności form.