wtorek, 2 października 2018

EFEKTY TRANSFORMACJI I INTEGRACJI SIEBIE


notatka z 2.października 2017, a wciąż aktualna...

Dziś tak mocne wibracje znów są odczuwane w ciele poprzez ciało i obserwowane... jakby sto albo tysiąc różnych uczuć i emocji na jedną sekundę wibrowało w sercu i ciele... I tak się dzieje od czasu do czasu już od wielu miesięcy, a teraz coraz bardziej skraca się czas odczuwania tych wibracji, a ich gęstość intensyfikuje się w coraz krótszych czasowych interwałach. Gdy pojawia się myśl o zmęczeniu tym procesem, widzę ją i skupiam się na ciszy w jednoczesności obserwacji i odczuwania... a proces Życia zadziewa się dalej. Już nie ma pytania: ile jeszcze? Bo nie wiadomo... Jest Tu i Teraz To, co Jest. Ile jeszcze? Jak długo jeszcze? Dokładnie tyle, ile ma trwać.

I czuję, że dla mnie wielkim darem jest możliwość ŚWIADOMEGO odczuwania radości, kiedy spontanicznie się przejawia i smutku też. Jak łzy chcą lecieć, to lecą. Jak odczuwane są wibracje takie, że o mało nie rozrywa coś od wewnątrz, to są odczuwane i przyjmowane takimi, jakie są. Jak pojawia się chwila błogości, to jest chwila błogości. Bez stawiania oporu Życiu i temu, co potrzebuje się przejawić. To wyraz uszanowania Życia i tego, co się przejawia i manifestuje jako doświadczanie Życia przeze mnie. Odczuwanie wdzięczności, oddania tym wszystkim przejawom Życia, to dla mnie łaska i cud Życia, Istnienia.

Świadome Bycie z tym, co się przejawia odczuwam jako Dar Życia. Nie ma potrzeby, by czemukolwiek cokolwiek miałoby się przeciwstawiać. A jak jeszcze się przeciwstawia, to też jest przyjmowane.

Nikt nie jest lepszy ani gorszy, mądrzejszy ani głupszy od nikogo. Nikt nie wie lepiej, co dla Ciebie czy dla mnie jest najwłaściwsze, najlepsze. Co powinnam albo co muszę. Największym oddaniem jest podążanie za tym, co mnie prowadzi.

Potrzebujesz przewodników, to ich znajdujesz. Na zewnątrz albo wewnątrz. Czegokolwiek potrzebujemy, byśmy mogli świadomie przeżywać Życie w jego różnorodnych przejawach, to właśnie otrzymujemy.

Błogosławię wszystkich tych, co na zewnątrz, co wskazują na to i potwierdzają to, co wewnątrz. Zaufanie do Siebie, do swojego procesu Życia, do wewnętrznego "guru", do swojego indywidualnego Połączenia ze Źródłem Wszystkiego w Sobie... Ufność i oddanie Sobie jako JEDNI/JEDNEMU... Absolutowi, Całości - jak zwał, tak zwał - dla mnie jest drogowskazem...

A Ty nie wierz mi na słowo, ponieważ to, czym się dzielę wynika jedynie z mojego doświadczenia i rozpoznań z tych doświadczeń płynących na ten moment, tę chwilę, obecne tu i teraz. No chyba, że to, co wyrażam z Tobą jakoś rezonuje, wtedy Ty także otrzymasz potwierdzenie z zewnątrz, co w Nas się teraz zadziewa.

O PRZEMOCY, PROTESTACH i ŚWIADOMOŚCI


Się przejawia o przemocy w rodzinie i protestach kobiet przeciwko mężczyznom... 

No cóż... kobiety ponoszą taką samą odpowiedzialność jak i mężczyźni za tzw. "domestic abuse". Choćby tkwiąc w takich związkach i relacjach ze strachu, że nie poradzą sobie same w tym świecie... zwłaszcza, gdy mają dzieci. Mężczyzn używających przemocy często wychowują tak samo matki jak i ojcowie. I to matki uczą synów wzorców traktowania kobiet... np. przyzwalając na tę przemoc i dokonując różnych manipulacji. Tak samo jak ojcowie stosujący różnego rodzaju przemoc wobec kobiet: zarówno fizyczną jak i psychiczną czyli także stosując różnego rodzaju manipulacje. Uczą swoje dzieci takich wzorców. Oboje - matka i ojciec zazwyczaj nieświadomi są tego, co czynią, jak i dlaczego. Wojna "płci" wtedy wciąż jest kontynuowana...

Dlatego protesty kobiet przeciwko mężczyznom nie mają żadnego sensu. Protesty nie naprawią ani nie uzdrowią relacji. Mogą jedynie pogłębić ten konflikt. Natomiast dzielenie się wiedzą o możliwości uświadamiania tego, co w nas nie(u)świadom(ion)e, zwłaszcza naszego "cienia" i tego, co wciąż utrzymuje konflikt pomiędzy kobietą i mężczyzną, Animą i Animusem, a nawet boską żeńskością i kobiecością w nas - jak najbardziej ma sens. Głęboki, bo sięga głębi naszego istnienia i prowadzi ku harmonii współbrzmienia i współistnienia...


Jednak próbując "naprawiać" innych, nadal pozostaniesz w wewnętrznym konflikcie. A gdy uświadamianie zaczniesz od siebie, wtedy dopiero rozpocznie się proces uzdrawiania swoich relacji wewnętrznych. I pojawi się zrozumienie, skąd i dlaczego te konflikty "się brały". I uwolnisz siebie od nich zawierając pokój ze SOBĄ w sobie.

Oczywiście, jak ktoś czuje konieczność czy potrzebę protestowania, niech protestuje... Bo to, co dla jednych jest oczywiste, dla innych być nie musi...