poniedziałek, 29 października 2018

NIESKAZITELNOŚĆ TAJEMNICY


Znasz już te chwile, 
gdy dotyka nas Prawda 
o Sobie, a my tego 
nie możemy pojąć. 
Wyzwala się wtedy 
taka niesamowita energia, 
że czujemy siebie jako 
nieskończoną przestrzeń nieznanego
i poruszenie w sobie do głębi... 
Bo coś, co przychodzi 
z zewnątrz rezonuje z tym, 
co wewnątrz. Z czymś, 
co nieskazitelne...

I nigdy nie wiadomo skąd 

i w jaki sposób pojawia się 
jakiś impuls, który otwiera
 nas na odkrycie w Sobie 
kolejnej warstwy Nieznanego
- Tajemnicy, którą 
jako Życie Jesteśmy. 

STUDNIA



 i tak Się oddane jest w całości 
- całym Istnieniem Swym - 
tej Studni, która poi 
i gasi pragnienie 
wszystkiego wokół. 
Byłam Jestem i Będę 
w Niej i z Niej. 

niedziela, 28 października 2018

OSWAJANIE CIEMNOŚCI W SOBIE


Oswajanie Się z ciałem, formą taką, jaka jest nam dana na dany moment (czas), jest wyrazem rozwijania się zaufania i wdzięczności oraz miłości i otwartości na wszelkie dary w naszej cudownej podróży Życia, w Tańcu Istnienia... 

Podobnie jak np. oswajanie się z różnym rodzajem lęków czy wszystkim, czemu w jakiś sposób zaprzeczamy, co negujemy, czemu stawiamy opór... od czego się oddzielamy...

Dopiero (ach, jaki czas jest względny) jakieś 10-11 lat temu oswajałam się z ciemnością przez trzy ciemne noce wychodząc do lasu drogą... Za każdym razem coraz głębiej. 

Za pierwszym razem przeszłam może z 500 metrów. Im głębiej wchodziłam w las, tym mocniej serce biło, a oddech się skracał. W pewnym momencie podeszłam do drzewa i przytuliłam się do niego. Błogosławiłam cały las, jego ciszę, dźwięki i szelesty. Oddychałam... I wróciłam. Wracając coś we mnie się uśmiechało... Drugiej nocy już było łatwiej. Im głębiej w las wchodziłam, tym bardziej ciemność się rozpraszała. Widziałam w niej znacznie więcej niż pierwszego dnia. Nie dlatego, że było jaśniej, bo gdy wchodziłam do lasu, było tak samo ciemno, jak poprzedniej nocy. Doszłam znacznie dalej. Oddech był już dużo spokojniejszy, a gdy przyspieszał, to zatrzymywałam się na chwilę i skupiałam na oddechu i... ufności. Trzeciej nocy powędrowałam daleko i usiadłam na jakimś pniu.


Oswajanie się z ciemnością uaktywnia zaufanie do ciemności i wszystkiego, co w niej jest. Także oswajanie się z ciszą, pustką i poznawanie natury..., natury umysłu... intensyfikują Miłość, wdzięczność, ufność... 

Potem przez kilka lat jeździłam na tzw. Vision Quest - siedzenie w lesie w jednym miejscu przez 3-4 doby bez jedzenia i picia. I bez spania. Niespanie sprawiało wtedy największą trudność, bo od czasu do czasu zapadałam w drzemki. Za każdym razem, gdy siedziałam w lesie te kilka dni i nocy, wracałam z coraz większym zachwytem nad możliwością bycia w taki sposób z naturą... odkrywaniem w sobie nowych możliwości, przekraczaniem lęków w pełnym zaufaniu do tego, co jest i może się zdarzyć wyłaniając z ciemności nieznanego...
Teraz gotowa i otwarta w każdym tu i teraz na przyjęcie z miłością i radością Istnienia tego, co może się wyłonić...  Bo Życie wciąż nas zaskakuje swoją Magią i niespodziankami.


Ach, jaki podziw, wdzięczność, zachwyt dla Ciebie Życie, Istnienie... Tajemnico Życia Istnienia, Wielki i Święty Duchu i Duszo Tego Niepoznawalnego...

Wszystko, co postrzegamy i czym jesteśmy to energia, wibracje, To Taniec Istnienia, Życia... To taniec energii, które - choć wibrują różnymi wibracjami, częstotliwościami - wszystkie są dla nas dostępne w całym spektrum Tego, Czym Jest Istnienie, bycie świadome, żywe i obecne. I przejawia Się w Swym Tańcu także formami... 

...I TAŃCZ SWÓJ TANIEC...



sobota, 27 października 2018

MAGIA MYŚLI I SŁÓW


Słowa są jak programowanie snu. Ten sen jawi się, ujawnia w postaci jawy... Więc jawa to względna rzeczywistość - to sen, w którym ujawnia się to, w co uwierzyliśmy za prawdziwe. Więc niektórym śnią się takie sny, w których np. "gra pozorów trwa i będzie trwała". Ale czy są tego świadomi, że sen jest odzwierciedleniem nieświadomych "preferencji"?

"Na początku" nie "było", lecz zawsze - w każdym tu i teraz -  względnym "początkiem" JEST każde słowo i myśl, za którymi podąża nasza energia. Które zasila nasza uwaga.Tylko nie jesteśmy świadomi tego, co kreujemy - co śnimy nieświadomie. Jaki obraz nadajemy temu snowi, który staje się naszą jawą?

Są myśli, które utrzymują nas w wewnętrznym konflikcie (umysłu) i nieświadomości tego, co myślimy czynimy oraz takie, które ujawniają to, co tzw.ja-ego ukrywa przed sobą. 

Są takie myśli, które nas od siebie oddzielają i takie, które łączą i scalają z całością SIEBIE (Jaźni).

To, co myślimy o innych np. o "innym człowieku", o pewnych zjawiskach, jest wyrazem tego, co myślimy o SOBIE. Gdy innych oceniamy, etykietujemy, takie myśli stają się nieświadomymi projekcjami tego, co wewnątrz nas na to, co na zewnątrz. Tak nieświadomie kreujemy obrazy snu, który śnimy, a on nam się prze-jawia i u-jawnia jako jawa. I zwany bywa (jedyną) rzeczywistością...

Wszystkie o'ceny i o'sądy są z poziomu wzorców "matrixa", "samsary" czyli świata iluzji oddzielenia i konfliktu (chcenia i niechcenia),, które są przyczyną cierpienia. Są jak trucizna, która może stać się lekarstwem, gdy zostaje przetransformowana. 

Gdy etykietujemy pewne osoby i zjawiska, to jest to przejaw iluzorycznej projekcji nieświadomego ja oddzielonego od SIEBIE, swojej pełni. Takie projekcje mogą stać się rozpoznaniem siebie w zaśnieniu. Bo rozpoznanie nie dotyczy innych, lecz inni jako projekcje są jak lustra, w których Istota Się przegląda. Gdy widzi już siebie w innych, może stać się świadoma nieświadomego - tego, co było wcześniej zakryte; bo jeszcze oddzielała się od SIEBIE wierząc w jakieś myśli i słowa, które wciąż ją oddzielały od swoich lustrzanych odbić. Z powodu wiary w prawdziwość iluzorycznych ocen, osądów, oczekiwań itd... Najpierw jednak trzeba to osądzanie sobie uświadomić, żeby móc przestać osądzać, a stać się świadomym osądzania. Kto osądza? Ten, kto w oddzieleniu pozostaje i działa według wzorców myślenia oddzielających i konfliktujących różne części całości SIEBIE . Ten, kto cierpi z powodu oddzielenia od Istoty SIEBIE. 

Jest różnica między osądami tego. co jest a widzeniem tego, co jest takim, jakie jest. Widząc to, co jest takim, jakie jest, nie używa Się słów utrzymujących podziały czyli oceniających ani osądzających. Jest odpowiedzialność za słowa, które Się wyraża. Np, łatwo powiedzieć o kimś, kto coś zabrał komuś: "złodziej". Nazywając go "złodziejem" dokonuje się osądu i wywyższania się. I taki obraz człowieka uznanego za "złodzieja" jest przez nas podtrzymywany. Osądy i etykiety ograniczają możliwość zmian naszego otoczenia. Osąd, etykieta utrzymują stałość i niezmienność naszych przekonań, a także wyobrażenia na temat tego, co nas otacza.

Widząc to, co jest, takim, jakie jest, ś'wiadome jest, że taki człowiek, który coś zabrał komuś, działa według pewnych wzorców myślenia i działania. Nie oceniamy i nie etykietujemy. Rozumiemy, że ten człowiek inaczej nie mógł w danym momencie się zachować. Jednak wiemy też, że taki człowiek może w każdej chwili zmienić swój sposób postępowania. I nie jest to zależne od nas ani  - w pewnym sensie od niego.

{"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni"}

Gdy rozpoznawana jest iluzja oddzielenia, osądzania, oceniania, oczekiwań, braku, pożądania itd., świadomość ekspanduje i Istota ludzka rozwija się i dojrzewa ku swojej Pełni, Jedni. Przenosi się na subtelniejsze poziomy z'rozumienia SIEBIE.  Te subtelniejsze poziomy wymagają coraz więcej uważności w każdym tu i teraz i odpowiedzialności za wyrażane myśli i słowa. Nie ma konfliktu. Jest harmonia, a w tle Cisza...  A gdy to, co jest wyrażane, jest jeszcze osądzane, wtedy pojawia się konflikt - zaburzenie, które... zawsze (prędzej czy później) może posłużyć jako klucz... do transformacji, integracji, harmonizowania. 

Strach można porównać do momentu, w którym grasz na pianinie i nagle trafiasz w klawisz, który brzmi fałszywie - bo ta struna z jakiegoś powodu rozstroiła się (uległa rozstrojeniu). Czujesz w tym momencie "zaburzenie energetyczne w ciele" i myśli z tym "zaburzeniem" związane. To można nazwać strachem - myśleniem i odczuciem, że "coś jest nie tak".  Ale gdy przyjmiesz to zdarzenie takie, jakie jest, nie musisz uciekać wtedy od pianina, ponieważ już wiesz, że to jakaś struna wymaga dostrojenia i jeśli użyjesz odpowiedniego klucza, by dostroić tę strunę, będziesz mógł/mogła dalej grać harmonijną melodię. Więc strach jest odczuciem wskazującym na coś, co zaburza twoje harmonijne granie - harmonijny przepływ dźwięków czyli energii.

Inaczej ty sam/a jesteś takim "instrumentem", na którym jednocześnie grasz swoją pieśń. Tak, jak każda istota ludzka. Strach pojawia się, gdyż wynika z niedostrojenia się do naszego harmonijnego istnienia w tym, z tym, co jest. Strach jest informacją - myślą, że "coś jest nie tak" - odczutą jednocześnie w ciele jako emocja. A przecież jest dokładnie tak, jak ma być, jak jest. Nic nie jest "nie tak". Jest tylko coś, co wymaga dostrojenia... Ta myśl, że "coś jest nie tak", przejawia się w ciele jako emocja i jeśli to sobie uświadomimy, to może ona zainspirować nas do dokonania odpowiedniej zmiany w sobie, byśmy mogli powrócić do harmonijnego istnienia i grania swojej pieśni we współbrzmieniu z tym, co JEST.  Więc można dostrzec, że strach pozwala rozpoznać, czym jest i skąd bierze się to "zaburzenie" harmonijnego współbrzmienia z tym, co JEST. I znaleźć sposób na dokonanie odpowiedniej zmiany (użycie odpowiedniego klucza), by móc dalej istnieć - żyć - być w harmonijny sposób.

Nawet jeśli czujemy, że jesteśmy jeszcze instrumentem... tak rozstrojonym, że trudno nam odczuwać harmonię, to możemy zawsze zacząć się cierpliwie uczyć dostrajania Siebie do coraz bardziej harmonijnego istnienia z tym i w tym, co JEST w każdym TU i TERAZ.

Z wdzięcznością za wszystkie inspiracje Się przejawia...


poniedziałek, 22 października 2018

MIŁOŚĆ I MĄDROŚĆ


Miłość, która jest jednocześnie Mądrością, widzi to, co Jest takim, jakie jest... w wielowarstwowości, wielowymiarowości, różnorodności przejawów na powierzchni i w głębi SIEBIE (JA-ŹNI)... Niczego nie zakrywa, lecz ujawnia wszystkie iluzje i "ściemy" czyli to, co oddziela zróżnicowane części od całości, Jedni Serca Serc Źródła Źródeł.

Miłość przenika, ujawnia i "spala" po to, by wszystko mogło być widziane, a przede wszystkim odczuwane takim, jakie jest... Tak Miłość jednoczy Się z Mądrością stając się Jednią Źródła i wszystkiego, co z Niego wytryska... i tańczy Swój Taniec... 

Święta jest Miłość (do) Wszystkiego, co jest. Serce Serc Kocha Wszystko to, co Jest. Jaźń wraca po każdą cząstkę Siebie, która zapomniała, że to tylko Zabawa Jaźni w... dzielenie, chowanego SIEBIE, odkrywanie, poznawanie i scalanie...

Nawet negowanie wszystkiego może dotrzeć do miejsca, w którym negowanie zaneguje samo siebie i wtedy nastąpi kres negowania czegokolwiek. Jeśli zaś jakaś cząstka całości, wszystkiego pozostaje w negowaniu, znaczy, że to utożsamienie z negowaniem jest przejawem nieświadomej negacji SIEBIE Jaźni. Odrzucenie zakłada, że jest ktoś, kto odrzuca i to jest "ruch ego" - ja oddzielonego od Jaźni.

Ta Miłość swoją dojrzałością przejawia się wtedy, gdy wszystkie wcześniej poodzielane i skonfliktowane ze sobą części SIEBIE łączą się, scalają w Jedno w sobie. Miłością i Mądrością. Nie ma oddzielenia tego, co wewnątrz od tego, co na zewnątrz, ani tego, co w górze od tego, co na dole, nie ma potrzeby zaprzeczania jakimś częściom, ukrywania jakichś części przed sobą. Ta dojrzałość nie jest zależna od wieku, lecz wolna jest od ocen i oczekiwań czy pożądania... 

"Miłość jest jak płomień spalający wszystko oprócz siebie. Jest destrukcją wszystkiego, co fałszywe i wypełnia wszystko, co jest prawdziwe." - Adyashanti

ILUZJA ODRZUCENIA SIEBIE




Święta jest Miłość (do) Wszystkiego, co jest. Serce Serc Kocha Wszystko to, co Jest. Jaźń wraca po każdą cząstkę Siebie, która zapomniała, że to tylko Zabawa Jaźni w... dzielenie, chowanego SIEBIE, odkrywanie, poznawanie i scalanie...

Nawet negowanie wszystkiego jako ruch może dotrzeć do miejsca, w którym negowanie zaneguje samo siebie i wtedy nastąpi kres negowania czegokolwiek. 

Jeśli zaś jakaś cząstka całości, wszystkiego pozostaje w negowaniu, znaczy, że to utożsamienie z negowaniem jest przejawem nieświadomej negacji SIEBIE Jaźni. Odrzuca pełnię SIEBIE.

Odrzucenie zakłada, że jest ktoś, kto odrzuca i to jest "ruch ego" - ja oddzielonego od SIEBIE (Jaźni). A to jest iluzją... zaśnieniem.

niedziela, 21 października 2018

STRACH PRZED MIŁOŚCIĄ


"Jeśli nigdy nie doświadczyło się, nie dopuściło głębiej miłości bezwarunkowej, to taka miłość może przerażać i/lub powodować wycofanie." - DominikaWachowska

Tak, taka miłość może nawet przerażać. 
Taka miłość bywa odczuwana wobec wszystkich ludzi, ale przejawia się wobec Obecności indywidualnych istot ludzkich. Czyjaś Obecność czasem może nas dotknąć tak głęboko swoim pięknem (lub "brzydotą"), by za chwilę (czas jest względny) poruszyć w nas coś, co jeszcze nie zostało odkryte, a co nagle wypływa na wierzch ze strefy "cienia", z nieświadomości - z nieznanego...

Dla mnie Miłość, którą zwie się bezwarunkową jest wszechobejmującą, wszechprzenikającą... i doświadczanie jej polega na tym, że jeśli od czegokolwiek jestem jeszcze oddzielona, to to się ujawni, zamanifestuje, wyłoni ze strefy nieznanego (nieświadomego), żebym mogła kolejne części Siebie jako Całości obejmować i przenikać samo-świadomością, zrozumieniem, miłością.... I integrować w Sobie scalając SIEBIE jako całość, Jedno...

Jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że przez kilka lat czułam pewien opór przed mężczyznami stojącymi przed sklepem i nagabującymi przechodniów, i oczywiście mnie o pieniądze. Wyglądali na bezdomnych albo bezrobotnych alkoholików. Tak ich oceniałam. Próbowałam różnie się wobec nich zachowywać. Czasem kupowałam im jedzenie. Czasem dałam jakieś pieniądze. Czasem udawałam, że nie słyszę, co mówią. Bo najchętniej przechodziłabym obok nich niezauważona. Lecz tak na prawdę to... bałam się ich z jakiegoś powodu. Aż wreszcie któregoś dnia coś się zmieniło. Szłam do sklepu, zobaczyłam dwóch takich mężczyzn, ale tym razem spojrzałam jednemu z nich prosto w oczy, bo czułam już miłość w sercu i zrozumienie dla ich przejawu. I w tym momencie... oboje uśmiechnęliśmy się do siebie. Ten trzeci również. I poczułam, że rozsypały się we mnie i znikły kolejne warstwy jakichś granic, które wcześniej oddzielały mnie od takich ludzi i nie pozwalały odczuwać wobec nich miłości. Poczułam w sercu radość tej zmiany.

Kiedyś moja przyjaciółka powiedziała mi, że zrozumienie i miłość, która się przeze mnie wobec niej przejawiała, momentami ją tak przerażała, że jej "ego" miało ochotę zanegować wszystko, co się przeze mnie przejawiało. Nie mogła tego przyjąć, bo czuła w sobie mnóstwo oporów i koncepcji, które jej podpowiadały, że to niemożliwe, by w taki sposób można było kochać i rozumieć ludzi. Nawet - jak przyznała - momentami czuła wręcz nienawiść do mnie. I tak walczyła "ze mną" w sobie miesiącami, a nawet latami. Bo tak się przejawia wewnętrzny konflikt pomiędzy tym, czym nie jesteśmy - myślami, ideami, konceptami oddzielenia a tym, czym jesteśmy: kochającymi i kochanymi Istotami... (Miłością i Madroscią. Swiadomością i Umysłem jako Jedno).

Aż wreszcie kiedyś powiedziała mi, że poczuła otwartość na przyjęcie tej miłości, bo odkryła i wie, że gdyby nawet zrobiła "coś strasznego", nawet gdyby na przykład "zabiła człowieka", to zostałaby przyjęta ze zrozumieniem, a 'moje' uczucie do niej nie uległoby zmianie.

To uczucie może się tylko w nas pogłębiać...

Może się pogłębiać wraz z naszą samo-świadomością, ponieważ obszary nieznanego są nieskończone. Na poziomie świadomości w zatrzymaniu poza myślami, koncepcjami, sytuacjami, w ciszy poza ciszą, jesteśmy... niczym i wszystkim jednocześnie, pyłkiem i wszechświatem całym jednocześnie, połączeni z nieokreśloną, nienazwaną, nieskończoną, wieczną całością... Jednak Życie jest dynamiczne i podróż w nieskończoności trwa. A my wkraczamy w kolejne obszary nieznanego. Na tym etapie podróży tak to jest postrzegane z perspektywy kropli oceanu, którą jestem, kropli, która wie i czuje, że na poziomie świadomości jest integralną cząstką oceanu, a cały ocean w niej się odbija. Kropla jest oceanem i ocean w kropli się przejawia. Jednak... ta kropla przesuwa się wciąż z falami i zwiedza różne obszary oceanu, które poznaje jako... różne światy - sny... I może je obejmować, i przenikać Sobą w sobie... jako ocean w kropli... 

Jest nieznane niepoznane a poznawalne i nieznane niepoznawalne. 


p.s. owi bezdomni, o których rok temu wspomniałam w poniższym tekście, niedługo potem... zniknęli... Już ich nie ma... 

piątek, 12 października 2018

KONIEC ROZDWOJENIA UMYSŁU


Koniec rozdwojenia (rozszczepienia, "schizy") umysłu nie jest "końcem świata" ani końcem SNU ŹRÓDŁA. Jest końcem wewnętrznego konfliktu Istoty, w której wszystko nieś-wiadome jest jej niepoznawalną głębią i przejawem. 

To koniec iluzorycznego świata-snu o nieustannej walce i cierpieniu, koniec lęku oddzielenia, złości niespełnionych oczekiwań, rozczarowań i ocen, koniec strachu odrzucenia... itd. itp... 

bo JEST Jednia... Pustki i Pełni, teraz i tu... 

bo staje Się Życiem, Istnieniem, Zachwytem, Wdzięcznością, Zadziwieniem Miłościo-Madrością SIEBIE... I natura płonie ogniem Miłości... 



poniedziałek, 8 października 2018

PIĘĆ MĄDROŚCI SCALONE W JEDNO MIŁOŚCIĄ - wstęp


Pięć Mądrości scalone w jedno Miłością...

* Mądrość rzeczywistości, inaczej zwana wszechprzenikajacą. Przejrzystość i czystość wszelkich intencji i działań (nie ma w nich żadnego osobistego interesu). Granice umysłu zanikają, rozpuszcza się tzw. ego - ja i przywiązanie do przekonań, uwarunkowanie koncepcjami, ocenami i oczekiwaniami oraz wynikającym z nich chceniem lub niechceniem ja.

* Mądrość podobna zwierciadłu. Pustość (absolut) umożliwia natychmiastowy wgląd w potencjalność zjawisk (sen i formy) np.: buddowie-tary mogą zobaczyć wszystkie zjawiska w ciągu jednej sekundy, ponieważ nie istnieje podział na postrzegające i postrzegane.

* Mądrość równości. Wszystkie ja są sobie równe, nie ma lepszych ani gorszych ja. Tzw. Wielkie JA ani Ja przebudzonego, oświeconego nie jest lepsze ani gorsze od zaśnionych, uwarunkowanych ja-ego, tak samo nirwana nie jest lepsza ani gorsza od samsary.

* Mądrość rozróżniająca. Rozumienie znaczenia zjawisk (nirwana to nirwana a samsara to samsara, Słońce to słońce a Księżyc to Księżyc. Wielkie JA jest różne od ja-ego i jednocześnie jedno nie jest lepsze ani gorsze od drugiego.

* Mądrość urzeczywistnienia. Zawsze przejawia się - zastosowana bywa odpowiednia metoda we właściwym czasie w stosunku do odpowiedniej osoby i/lub sytuacji. I zawsze przejawiają się cztery aktywności - odpowiednie dla danej sytuacji (jak w przypadku dakiń, które są urzeczywistnioną esencją w każdej istocie ludzkiej**): uspokajająca, pomnażająca, inspirująca i ochraniająca.

_________
** Spotkanie z dakinią to wejście do duchowego skarbca buddyzmu, to doświadczenie ostatecznej natury umysłu w jego dynamicznej ekspresji w postaci podniebnej tancerki pozostającej w nieustannym ruchu. Reprezentuje ona urzeczywistnienie prawdziwej natury umysłu oraz środki, dzięki którym to urzeczywistnienie staje się możliwe. To poprzez ten typ komunikacji dakini daje nam klucze do zrozumienia związku pomiędzy pustością i formą, mądrością i zręcznymi środkami, kobiecością i męskością.


wtorek, 2 października 2018

EFEKTY TRANSFORMACJI I INTEGRACJI SIEBIE


notatka z 2.października 2017, a wciąż aktualna...

Dziś tak mocne wibracje znów są odczuwane w ciele poprzez ciało i obserwowane... jakby sto albo tysiąc różnych uczuć i emocji na jedną sekundę wibrowało w sercu i ciele... I tak się dzieje od czasu do czasu już od wielu miesięcy, a teraz coraz bardziej skraca się czas odczuwania tych wibracji, a ich gęstość intensyfikuje się w coraz krótszych czasowych interwałach. Gdy pojawia się myśl o zmęczeniu tym procesem, widzę ją i skupiam się na ciszy w jednoczesności obserwacji i odczuwania... a proces Życia zadziewa się dalej. Już nie ma pytania: ile jeszcze? Bo nie wiadomo... Jest Tu i Teraz To, co Jest. Ile jeszcze? Jak długo jeszcze? Dokładnie tyle, ile ma trwać.

I czuję, że dla mnie wielkim darem jest możliwość ŚWIADOMEGO odczuwania radości, kiedy spontanicznie się przejawia i smutku też. Jak łzy chcą lecieć, to lecą. Jak odczuwane są wibracje takie, że o mało nie rozrywa coś od wewnątrz, to są odczuwane i przyjmowane takimi, jakie są. Jak pojawia się chwila błogości, to jest chwila błogości. Bez stawiania oporu Życiu i temu, co potrzebuje się przejawić. To wyraz uszanowania Życia i tego, co się przejawia i manifestuje jako doświadczanie Życia przeze mnie. Odczuwanie wdzięczności, oddania tym wszystkim przejawom Życia, to dla mnie łaska i cud Życia, Istnienia.

Świadome Bycie z tym, co się przejawia odczuwam jako Dar Życia. Nie ma potrzeby, by czemukolwiek cokolwiek miałoby się przeciwstawiać. A jak jeszcze się przeciwstawia, to też jest przyjmowane.

Nikt nie jest lepszy ani gorszy, mądrzejszy ani głupszy od nikogo. Nikt nie wie lepiej, co dla Ciebie czy dla mnie jest najwłaściwsze, najlepsze. Co powinnam albo co muszę. Największym oddaniem jest podążanie za tym, co mnie prowadzi.

Potrzebujesz przewodników, to ich znajdujesz. Na zewnątrz albo wewnątrz. Czegokolwiek potrzebujemy, byśmy mogli świadomie przeżywać Życie w jego różnorodnych przejawach, to właśnie otrzymujemy.

Błogosławię wszystkich tych, co na zewnątrz, co wskazują na to i potwierdzają to, co wewnątrz. Zaufanie do Siebie, do swojego procesu Życia, do wewnętrznego "guru", do swojego indywidualnego Połączenia ze Źródłem Wszystkiego w Sobie... Ufność i oddanie Sobie jako JEDNI/JEDNEMU... Absolutowi, Całości - jak zwał, tak zwał - dla mnie jest drogowskazem...

A Ty nie wierz mi na słowo, ponieważ to, czym się dzielę wynika jedynie z mojego doświadczenia i rozpoznań z tych doświadczeń płynących na ten moment, tę chwilę, obecne tu i teraz. No chyba, że to, co wyrażam z Tobą jakoś rezonuje, wtedy Ty także otrzymasz potwierdzenie z zewnątrz, co w Nas się teraz zadziewa.

O PRZEMOCY, PROTESTACH i ŚWIADOMOŚCI


Się przejawia o przemocy w rodzinie i protestach kobiet przeciwko mężczyznom... 

No cóż... kobiety ponoszą taką samą odpowiedzialność jak i mężczyźni za tzw. "domestic abuse". Choćby tkwiąc w takich związkach i relacjach ze strachu, że nie poradzą sobie same w tym świecie... zwłaszcza, gdy mają dzieci. Mężczyzn używających przemocy często wychowują tak samo matki jak i ojcowie. I to matki uczą synów wzorców traktowania kobiet... np. przyzwalając na tę przemoc i dokonując różnych manipulacji. Tak samo jak ojcowie stosujący różnego rodzaju przemoc wobec kobiet: zarówno fizyczną jak i psychiczną czyli także stosując różnego rodzaju manipulacje. Uczą swoje dzieci takich wzorców. Oboje - matka i ojciec zazwyczaj nieświadomi są tego, co czynią, jak i dlaczego. Wojna "płci" wtedy wciąż jest kontynuowana...

Dlatego protesty kobiet przeciwko mężczyznom nie mają żadnego sensu. Protesty nie naprawią ani nie uzdrowią relacji. Mogą jedynie pogłębić ten konflikt. Natomiast dzielenie się wiedzą o możliwości uświadamiania tego, co w nas nie(u)świadom(ion)e, zwłaszcza naszego "cienia" i tego, co wciąż utrzymuje konflikt pomiędzy kobietą i mężczyzną, Animą i Animusem, a nawet boską żeńskością i kobiecością w nas - jak najbardziej ma sens. Głęboki, bo sięga głębi naszego istnienia i prowadzi ku harmonii współbrzmienia i współistnienia...


Jednak próbując "naprawiać" innych, nadal pozostaniesz w wewnętrznym konflikcie. A gdy uświadamianie zaczniesz od siebie, wtedy dopiero rozpocznie się proces uzdrawiania swoich relacji wewnętrznych. I pojawi się zrozumienie, skąd i dlaczego te konflikty "się brały". I uwolnisz siebie od nich zawierając pokój ze SOBĄ w sobie.

Oczywiście, jak ktoś czuje konieczność czy potrzebę protestowania, niech protestuje... Bo to, co dla jednych jest oczywiste, dla innych być nie musi...