czwartek, 30 listopada 2017

Nie musimy opłakiwać śmierci bliskich


"Dlaczego nie musisz opłakiwać śmierci ukochanej/ego?" -to tytuł filmu poniżej zalinkowanego. 

I Się reflektuje refleksami:

Jeśli ktoś chce celebrować swój smutek czy swoje cierpienie z powodu odejścia czy utraty ukochanej lub bliskiej osoby, to ma do tego święte prawo.
Jeśli ktoś czuje potrzebę towarzyszenia takiej osobie i bycia z nią w tej celebracji, też ma do tego święte prawo.

A jeśli ktoś nie czuje potrzeby wspierania takich celebracji, bo dla niego śmierć nie jest powodem do smutku czy cierpienia, także ma do tego święte prawo.

Czyż nie jest najwyższym przejawem szacunku i miłości istoty ludzkiej do drugiego człowieka pozwolić mu celebrować swoje życie według jego własnych potrzeb?


środa, 22 listopada 2017

WNIKANIE W TU I TERAZ

Dziś przyszło do mnie takie pytanie (dziękuję, Kochana Krysiu):

- Czy bycie w tu i teraz zawsze powoduje, że jesteś szczęśliwy?

- Oczywiście, że nie zawsze. Ale w tym tu i teraz jest świadomość i dzięki niej to, co Się pojawia, przejawia jako Życie, jest przyjmowane z zaufaniem i otwartością. Nawet, kiedy "coś" sprawia ból, jest on widziany i przyjmowany takim jaki jest, bez stawiania mu oporu, bez walki z nim, bo opór i walka tylko wzmaga ból i cierpienie.

W tu i teraz bycie świadomością świadomą Siebie sprawia, że sytuacje "zwyczajowo" określane jako tzw. nieszczęścia czy tragedie nie wciągają nas po dawnemu w odgrywanie ról ofiar i katów (jednocześnie i naprzemiennie). Nie ma oceniania i oczekiwania, że coś powinno być inaczej, że to, co jest, nie powinno być takie, jakie jest itp. Np.: płaczesz, bo taka reakcja się przejawia spontanicznie, ale za chwilę możesz śmiać Się sama z siebie i z całej sytuacji. Odczuwasz smutek jako reakcję, na coś, a to umożliwia uświadomienie sobie jakiegoś uwarunkowania i wzorca myślowego, który może zostać ujawniony i "rozświetlony niewidzialnym światłem świadomości". 

W tu i teraz możemy wiedzieć, że może być inaczej, ale już nie odrzucamy, nie negujemy ani nie wypieramy Się tego, co Się przejawia. I nie narzucamy powinności ani ograniczeń dla naszych doświadczeń. A wtedy odczuwana jest w Sobie coraz większa przestrzenność i otwartość na nieznane (nieświadome). Ujawnia Się Miłość i coraz większe zrozumienie Siebie oraz różnych zjawisk, jakie niesie ze sobą Życie...

I w tu i teraz na przykład to, jak oceniają Cię inni, nie ma żadnego znaczenia, choć nie znaczy to, że nie może przejawić się przez Ciebie jakaś stanowcza reakcja w jakiejś sytuacji. Bo nie zakładasz niczego z góry, że np. w takiej a takiej sytuacji, to na pewno zachowasz Się tak i tak.

Sytuacje są takie jakie są i tylko oceny i oczekiwania oraz przekonania "robią" z nich - poprzez nastawienie do nich i interpretacje - tragedię lub komedię - w zależności, co dane "ja" bawi, (bo niektórych bawi np. znęcanie się nad innymi czyli w rezultacie nad Sobą - bo i tak Się zdarza). Bywa też tak, że uczestniczysz w jakiejś sytuacji i w tym tu i teraz odczuwana-postrzegana jest jednocześnie jej tragikomiczność. 

W tu i teraz też nie ma obwiniania kogoś za to, co nas w życiu spotyka. Jest natomiast zrozumienie, że są powody, dlaczego ktoś działa tak, jak działa, choć może nie być jeszcze ś-wiadome, dlaczego, tak działa.


p.s. I w zasadzie wtedy nie bywamy non-stop szczęśliwy, ale radość Istnienia staję Się jakby ;-) tłem, a bardziej może przestrzenią dla... przyjmowania z niewinnym zachwytem Życia i Jego darów doświadczania przygód wkraczania w kolejne "warstwy" nieznanego (nieświadomego). Miłością wszechogarniającą, wszechprzenikającą "staje Się" tu i teraz to, co znane i nieznane...



niedziela, 19 listopada 2017

CAŁOŚĆ, KTÓRĄ JESTEŚMY

Całość jest doskonała sama w sobie taka, jaka jest. A wszelkie podziały pochodzą jedynie z umysłu uwarunkowanego koncepcjami oddzielającymi od siebie różne części całości poprzez np. oceny i oczekiwania. Bo dobro i zło, dzień i noc wzajemnie się dopełniają i bez siebie nie istnieją. 
Z całym szacunkiem, do różnych przejawów boskości w nas  Się przejawia:

Każda walka odbywa się z tym, co jest odrzucane. Wynika z nieświadomego wewnętrznego konfliktu, który jest wyrażany na zewnątrz. Zbadajmy zatem odrzucanie i walkę... 
Kiedy coś odrzucamy, odcinamy się od tego. I znów odłączamy siebie od jakichś części całości, którą jesteśmy jako Istota ludzka z całym swym niepoznanym potencjałem.

Każda walka - czy to wręcz, czy polityczna, czy na racje, najpierw toczy siè w naszych głowach - z kimkolwiek i czymkolwiek jest toczona, jest kontynuacją procesu niszczenia samego siebie i "popadania [coraz głębiej] w "przepaść samo-zniszczenia siebie", autodestrukcji. Walka ze złem - tym na zewnątrz wynika z walki, która toczy się w naszych mózgach jako walka różnych myśli pojawiających się w umyśle (koncepcji na temat tego, co dobre i złe dla innych czy świata). A my - tak bywa - nawet tego nie jesteśmy świadomi, więc taki świat współkreujemy. 

Dopóki walka jest toczona, nie istnieje żaden sposób na uzyskanie s-pokoju. Dopiero, gdy walka kończy się w naszych głowach - w umyśle, może zaistnieć s-pokój. 

A ta walka jest toczona z powodu naszych nieuświadomionych uwarunkowań i iluzji na temat otaczającego nas świata i swojej roli w nim. Iluzji na temat naszych relacji ze światem, Życiem i Sobą w nim.

A kiedy z Miłością przyjmujemy wszelkie uwarunkowania i iluzje (również te na temat miłości), nie ma już potrzeby, by odrzucać cokolwiek i coś oddzielać od czegokolwiek. Naturalnie przestajemy oceniać, oczekiwać i walczyć z czymkolwiek. Przyjmując wszystko takie, jakie jest, integrujemy ze sobą to, co istnieje w iluzji - np. i to, co niby miłością nie jest. Jak wszystko, to wszystko. 
Przyjmujemy całość Siebie (Jaźni, Boga - jak niektórzy TO nazywają) i Życie w Sobie. /Toć Bóg jest Miłością i wszystko z niego "pochodzi".. A gdy nie ma całkowitego zaufania do Boga, to trzeba dalej "wnikać w siebie", by świadomością = miłością "rozświetlać" te zakamarki Siebie, które stawiają jeszcze opór przed całkowitym zaufaniem do Życia, do Źródła.

Dla mnie  - gdy przyjęte jest wszystko, co w oddzieleniu swym od całości ulega iluzji, że miłością nie jest - zyskuje nieopisywalne piękno. 

W wolności wyrażana jest ta wiedza, z szacunkiem i zrozumieniem, że dopóki ktoś uważa człowieka za największego drapieżnika lub ignoranta czy głupca - narzucając w ten sposób na człowieka ogromne ograniczenia wobec jego Istoty, ten nie może jeszcze dojrzeć tej drapieżności, arogancji czy głupoty w sobie i uwolnić jej w sobie - poprzez siebie. I to też przyjmuję z Miłością i zrozumieniem. To też jest takie, jakie jest. 

I dziękuję za wszystkie cudowne inspiracje... 



sobota, 18 listopada 2017

ŚMIERĆ I ŻYCIE



Niektórzy ludzie ponoć boją się śmierci...
W młodości... swojej ludzkiej formy, (w której się nadal przejawiam), nie bałam się śmierci. Bałam się... życia. Negowałam je, buntowałam się przeciwko Życiu i ludziom, złu, kłamstwom, niesprawiedliwości... Cierpiałam. och, jak cierpiałam... Tak bardzo je negowałam, że kilka razy to swoje życie próbowałam zakończyć...

TERAZ Kocham Śmierć jako integralną część Życia, która umożliwia nieustającą zmianę form, zadziewa się i Kocham Życie, które Jest Wiecznym Istnieniem. I nie mam słów, by móc opisać zachwyt i wdzięczność wobec całego Piękna Życia, które odkrywa Siebie poprzez Nas...

piątek, 17 listopada 2017

OBFITOŚĆ

Obfitość... 
to tyle, że mam wszystko, 
czego mi potrzeba 
i jeszcze coś więcej, 
czym mogę się dzielić z innymi. 
I przepływ darów... 
Się zadziewa 
spontanicznie i radośnie... 
dawanie i przyjmowanie 
zgodnie z wolą Serca, Ducha/Duszy.

Bo obfitość nie dotyczy tylko materii. 
To piękne słowo integruje sobą - swoją treścią i wibracją bogactwo i biedę.

środa, 15 listopada 2017

PIERWSZY LOT ORŁA

"Ptak siedzący na gałęzi nigdy nie obawia się, że gałąź się złamie, ponieważ ufa nie w gałąź, lecz w jego skrzydła. Zawsze wierz w siebie."


Taki sen... ze STYCZNIA 2010: Szłam sobie krętą ścieżką górską w bardzo wysokich górach. Powyżej jakichś czterech tysięcy metrów nad poziomem morza. Podeszłam do skraju tej drogi i w dole zobaczyłam strome ściany wąwozu, głębokiego na jakieś tysiąc metrów. Odbiłam się stopami od krawędzi urwiska i nagle poleciałam. Najpierw w dół, a potem w górę. Szybowałam raz w dół, raz w górę wąwozu tak, jak szybują wielkie ptaki. W pewnej chwili jednak spowolniłam swój lot i przysiadłam na długiej gałęzi pokrytej kilkoma zaledwie liśćmi. Wystawała ona trochę zadziornie ze ściany urwiska. Poczułam, jak trzepocząc skrzydłami składam je wzdłuż tułowia. Trochę mało płynny zdawał mi się ten ruch. A gałąź w tym czasie lekko się zakołysała. Ledwo, ledwo... leciuteńko. Był to mój pierwszy lot jako... orła.




Wszystko jest niezwykłe tylko i aż dlatego, że się wydarza.

wtorek, 14 listopada 2017

SPOTKANIE ZE SMOKIEM

Taki dzień pełen radości i wdzięczności... nie wiem sama "za co"...  Po prostu.

I znów, i wciąż... czuję ogromną radość i pasję wobec całego PROCESU POZNAWCZEGO ŻYCIA I SIEBIE (SELF) w NIM. Radość i niewinność niemal dziecięcą. Chociaż jako 4-6.letnie dziecko już bałam się wielu rzeczy np.:
- przestraszyłam się wujka, który przyjechał na motorze, a miał czarne włosy i wąsy, bo babcia straszyła mnie cyganami...
- bałam się zaglądać do studni, której wnętrze mnie fascynowało, bo babcia straszyła mnie diabłem w studni...  
- kiedyś też trochę przestraszyłam się, jak zobaczyłam na niebie ogromną postać Michała Archanioła w srebrnej zbroi i z mieczem w dłoniach, bo babcia straszyła dorosłych Sądem Ostatecznym...  

A dziś szłam ulicą i pojawił się obraz taki: smok ogromny ląduje na ulicy miasta. I myśli, że gdyby w tym momencie, nagle na ulicy pojawił się ogromny smok i gdyby inni ludzie byli tym zaszokowani albo nawet przerażeni, to ja stałabym i patrzyła na niego z podziwem, zachwytem i czułością. Nie wiedząc, co dalej... 


sobota, 11 listopada 2017

PIEŚŃ O PRAWDZIE

Prawdy nie ma w słowach.
Prawdą jest cisza poza słowami.

W paradoksach ukrywa się zrozumienie
dla Nieprzeniknionej Tajemnicy.
Życie moje jest paradoksem
istnienia pomiędzy ciszą i słowami.

Słowa śnią się ciszy jak fajerwerki
iskier prawdy. Jak i wszystko, co z nich.

Cóż mogę? słuchać tej ciszy
i słów w niej wibrujących.
Bo życie to istnienie, taniec
nawet, gdy coś umiera...

więc jakaś pieśń ruchem
zawsze jest śpiewana
na strunach szczelin
jaskini nieskończoności.


Więc śpiewam słowami
o prawdzie ukrytej w ciszy,
o Sobie -Tobie jako przejawach
Wielkiej Tajemnicy.

JESTEŚMY 
PIEŚNIĄ PRAWDY
PIEŚNIĄ O PRAWDZIE.














piątek, 10 listopada 2017

środa, 8 listopada 2017

COŚ O BOGU I BOGINI... Myśleniu i Świadomości...


Bóg...
nami rządzi... i włada...
poprzez myśli nasze
i wynikające z nich działania.

Ile i ilu z nas jest świadomych
tego, co myśli?

Ile i ilu z nas jest świadomych
za jakimi myślami podążamy?

A myśli to także emocje z nich wynikające.

Ile i ilu z nas jest świadomych,
że działamy pod wpływem myśli,
które "myślą nam się same" w naszych mózgach?

Ile i ilu z nas jest świadomych, jakie wzorce
jako myśli, koncepcje realizujemy
i komu - czemu w ten sposób "służymy"?

Ile i ilu z nas obserwuje to zjawisko myślenia w sobie?

Tak SIĘ pytam...

Bogini... 
przypomina nam o przebudzeniu...
przypomina nam, że możemy 
zacząć widzieć swoje myśli,
i wynikające z nich działania.

Przypomina o świadomości
tego, co myślimy,
za jakimi myślami podążamy.

Przypomina, że myśli to także 
emocje z nich wynikające.

Przypomina, że działamy 
pod wpływem myśli i emocji,
że możemy być świadomi
zjawiska myślenia w sobie.

Szanuje naszą wolną wolę
i do niczego nas nie zmusza...
po prostu... przypomina nam,
że nasza rzeczywistość wynika
z tego, za czym podążamy


emocjami i myślami.

Bogini i Bóg, Pustka i Forma, Świadomość i Umysł... jako Jednia...


zapisane 11. września 2015


poniedziałek, 6 listopada 2017

Sen, śnienie, świadomość... impresje...

Nic prócz SNU nas nie zatrzymuje. I czasem tylko jeden z wielu, wielu różnych snów... w swoim zaśnieniu przyjmujemy jako rzeczywistość...

Śnić świadomie to znaczy być świadomą/świadomym, że sny się śnią... być śniącą/śniącym świadomie sny, które Się śnią. 

Sny są jak wielowarstwowa , wielowymiarowa struktura, po której podróżujemy... to może być nazywane śnieniem... A śnienie może być nieświadome lub świadome... 

Tzw. jawa to też sen, w którym zaśniliśmy Się "na amen"... I stąd zdarza Siè Przebudzenie...

Idąc dalej... okazuje Się, że Przebudzenie nie jest lepsze ani gorsze od Zaśnienia ani nirwana nie jest lepsza ani gorsza od samsary...

Oddzieleni mamy pozornie własną wolę (i) połączeni mamy połączenie z Wolą...
Zaśnieni w jednym z nieskończonej ilości snów przyjmujemy ten jeden jedyny sen za jedyną rzeczywistość (i) Przebudzeni dostrzegamy, że wszystkie sny są iluzją...
Przejawiamy się w formach pozostając w pustce zakotwiczonymi...

Śniący Umysł Kreuje, a Świadomość Czuwa i mu stopy masuje :-)

Nasze sny postrzegam jako tak samo "rzeczywiste" jak to, co przeżywamy na tzw. jawie, a co zwykliśmy nazywać "rzeczywistością". 

Niektóre sny przeżywamy czasem (co najmniej) z taką samą intensywnością jak i to, co na tzw. jawie.

To, co zwiemy jawą (rzeczywistością) jest jakby… głębokim zaśnieniem się w jednym ze snów. I ten sen różni się od innych snów tylko tym, że ma on swoje kontinuum czasoprzestrzenne i przez to staje się najbardziej intensywny i najbardziej stabilny. I w tym śnie, który staje się dla nas rzeczywistością, nie dopuszczamy do siebie faktu, że inne sny istnieją jako inne wersje rzeczywistości/jawy i gdybyśmy przenieśli się do innego snu albo pozostali w innym śnie, stałby się on wtedy naszą jawą – rzeczywistością.

Bo nawet, gdy zasypiam, to w innych snach mogę tak samo działać jak na jawie: mogę dotykać różnych rzeczy, przesuwać je,  poruszać się, widzieć, smakować, słyszeć, a nawet mogę więcej, np. mogę latać, przenikać przez ściany albo przeskakiwać z jednej sytuacji (jego świata, snu) do innej sytuacji (innego świata, innego snu). Rzeczywistość tych innych snów nie jest tak "stabilna", jak... snu na jawie. Te sny zadziewają się poza kontinuum czasowym a nawet przestrzennym, ponieważ z łatwością zmieniają się sytuacje, postaci, krajobrazy, obiekty itd. Te sny mają większą dynamikę zmienności.

Dla mnie wszystko, co uważamy za rzeczywistość jest w pewnym sensie projekcją naszych wyobrażeń płynącą z naszych umysłów i naszych serc. Jesteśmy teraz na planecie Ziemia w tej samej „czasoprzestrzeni”… jakbyśmy śnili ten sam SEN… "uporządkowany kalendarzem gregoriańskim i zegarami..." Inne kalendarze wyznaczają "granice" innych snów... I to, co uważamy za świat rzeczywisty, w którym żyjemy, jest dla mnie po prostu… w pewnym sensie... „uzgodnioną rzeczywistością - wspólnie śnionym SNEM”, projekcją wyobrażeń (powstających z myślowych wzorców i emocji) – bo wierzymy, że taka, a nie inna rzeczywistość jest... prawdziwa.

Ale bywa też tak, że ta "zgodność" się „rozjeżdża” i wtedy mamy odczucie jakbyśmy żyli w całkiem innych światach… różne rzeczy rozumiemy „po swojemu”, w różnych obrazach widzimy różne treści, a nawet zdarzenia, w których razem uczestniczymy, opisujemy tak, jakby to były całkiem różne zdarzenia… jakbyśmy śnili różne sny...

Nie znamy jeszcze potęgi naszych umysłów…

Cóż jest prawdą jako rzeczywistością, a co mają czyli iluzją, snem? Czy wszystko, co istnieje?

Jaka jest różnica między wykonywaniem swoich działań - funkcji zgodnie z planem Całości - realizacją zamierzeń a manipulowaniem innymi - stwarzaniem iluzji? 

Na przykład wypełniam jakieś działania, a w planie kosmicznym przychodzi czas na zmianę "miejsca" i zmianę "funkcji" czy zadań, jakie mam do spełnienia. Jednakże jestem tak przywiązana do "swoich" przekonań i tak mocno utożsamiam się z wykonywaną "funkcją", że nie chcę się poddać zachodzącym zmianom. To tzw. ego mi na to nie pozwala - ego jako przywiązanie do wzorców myślowych, działań i przekonań - ego struktura tożsamości. To ego chce powtarzać to, co umie, to, co jest mu znane... na przykład nawet jeśli cierpi, woli cierpienie niż coś nowego, innego, co jest mu NIEZNANE.

 To ego stawia wciąż opór zmianom i nieznanemu.

Więc potrzeba kontrolowania i manipulacji wynika z konieczności utrzymywania się struktury tożsamości (pomimo naturalnie zachodzących zmian w danej czasoprzestrzeni), co daje złudne poczucie kontroli nad sytuacją, panowania nad sytuacją, a nawet poczucie władzy nad innymi w celu odnoszenia jakichkolwiek osobistych korzyści kosztem innych. Potrzeba manipulacji i kontroli tego, co wokół nas wynika z niezgody na naturalne procesy zmian zachodzących w CAŁYM organizmie i jest rodzajem walki o sztuczne czyli niezgodne z naturą Całości utrzymanie swojej "stałej" pozycji - tożsamości - ego.  Tak tworzy się ILUZJA - śnienie nieświadome. Myśli związane z utratą tej kontroli powodują wzbudzanie emocji strachu. Także strach przed śmiercią jest z tym związany ze strachem przed zmianą, Nieznanym i utratą iluzorycznej kontroli nad tym, co jest. 

Można oczywiście mieć wiedzę i nie być z nią aż tak bardzo utożsamionym.
 Można również być wolną/wolnym od wiedzy, a poprzez poszerzoną świadomość mieć zawsze dostęp do Wiedzy, która jest potrzebna dla działań w TU i TERAZ. Tę wiedzę niektórzy nazywają Milczącą Wiedzą.

Logika jest podporządkowana wzorom myślenia i działania, które mogą wynikać właśnie z potrzeby kontroli i manipulacji zakrojonych na szeroką skalę...  czyli "prawom i zasadom działania", których zostaliśmy "nauczeni" na przykład w procesie wychowywania. Poddaliśmy się snom innych. A w ten sposób nasze naturalne predyspozycje do spełniania naturalnych funkcji czy działań, które mielibyśmy do spełnienia, zostały zaburzone do tego stopnia, że nasze organizmy zaczynają na przykład "chorować" i muszą być "leczone". I w tym przypadku mogą być "leczone" np. chemią albo... innymi sposobami - bardziej zgodnymi z naszą naturą i wtedy nie niszczącymi narządów organizmu, a uzdrawiającymi także ciało. Wybór sposobu leczenia zależy od: 

1. świadomości, intuicji, która jest naszym pomostem łączącym naszą świadomość z Całością, Źródłem i naturalnymi PRAWAMI  
lub
2. wzorców myślowych i działania, z jakimi się utożsamiamy (ego). 








niedziela, 5 listopada 2017

MYŚLI

....

TA MIŁOŚĆ, KTÓRĄ JESTEM



podróżnicy zakotwiczeni w pustce


Wędrownicy
zakotwiczeni
w zgaśnięciu,
w pustce,
która jest
odzwierciedleniem
nieskończoności,
nie żywią urazy,
nie mają
wyrzutów sumienia,
nie zakładają
niczego z góry,
niczego nie oceniają
i nie lekceważą niczego.

Ich oddzielność
od czegokolwiek
jest mitem, ich
zróżnicowana płciowość
jest mitem
odgrywanym
i odkrywanym
w niektórych Snach.

A i tak
Sny śnią się same
a Śniący się przebudzają
i Sny się urzeczywistniają
w każdym Przebudzeniu.

4.listopada 2016




MIŁOŚĆ - Katie Byron


ŻYCIE TO TEATR?



JESTEŚMY jak PACYNKI,
stworzone przez
ABSOLUT,
którymi pogrywa sobie
ABSOLUT
i w które sam się wciela. - ts ;-}


JESTEM ABSOLUTEM...