Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TOŻSAMOŚĆ. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TOŻSAMOŚĆ. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 listopada 2024

WIARA I NIEWIARA W HISTORIE, OPOWIEŚCI, MITY I BAJKI...

 Wszystko, co można słowami pomyśleć, opowiedzieć lub zapisać, to są historie, opowieści, mity i bajki.

Istnienie w formie ludzkiej wymaga istnienia jakiegoś środowiska oraz jakiejś tożsamości (identyfikacji z formą i otaczającym ją środowiskiem). Ludzka forma potrzebuje umieszczenia i funkcjonowania w jakiejś czasoprzestrzeni, dlatego potrzebuje opowieści, historii o sobie i środowisku. Tożsamości istot ludzkich kształtuje wiara lub niewiara w jakieś historie, opowieści opisujące środowisko i promujące pewne wzory myślenia, zachowania, działania istot ludzkich i jakieś wartości. Te wzory i wartości mają wpływ na ludzkie doświadczenia.

Różne historie opisują różnie środowisko i promują różne wzorce myślenia i zachowań oraz różne wartości.

Istota ludzka potrzebuje w coś wierzyć. Nie ma możliwości w nic nie wierzyć, ale może wierzyć w nic. :)

Są historie, których nauczyliśmy się w dzieciństwie w procesie wychowywania. Uwierzyliśmy, że są prawdziwe. Potem słuchaliśmy różnych opowieści od różnych spotykanych ludzi i w szkołach, na różnych etapach nauki. I uczyliśmy się w te historie wierzyć, uznawać je za prawdziwe albo nieprawdziwe.


Oglądaliśmy telewizję, słuchaliśmy radia, słuchaliśmy różnych opowieści różnych ludzi. Część z nich uznawaliśmy za prawdziwe - wierzyliśmy w nie, a w część z nich nie wierzyliśmy. W ten sposób uczyliśmy się wybiórczo jedne opowieści traktować jako prawdziwe, a inne jako nieprawdziwe.


Niektórzy oglądali filmy, czytali różne opowieści w książkach i też traktowali je jak prawdziwe. Nawet te zwane science-fiction. Jak to możliwe? Ano możliwe. :)

Każda opowieść opisuje jakieś charaktery postaci, wzorce myślenia i zachowań oraz doświadczenia. Każda opowieść promuje jakieś wartości albo antywartości. Każda opowieść może z nami rezonować albo nie, ponieważ...  tożsamości (identyfikacje) istot ludzkich kształtuje wiara lub niewiara w jakieś historie promujące pewne wzory myślenia, zachowania, działania i jakieś wartości.

Jeśli ktoś wierzy w jakieś opowieści, dane mu są i będą doświadczenia, które związane są ze wzorcami i wartościami promowanymi przez te historie. 

Bywają opowieści, które opisują doświadczenia prowadzące do uwolnienia od traktowania narzuconego obrazu tego egotycznego świata jako jedynej rzeczywistość, do uwolnienia od egotycznych wzorców myślenia i działania oraz związanych z tym doświadczeń. Istnieją opowieści, które wskazują na możliwość "wyzerowania" i uwolnienia się od wszystkich tożsamości, które traktują doświadczany świat jako jedyną rzeczywistość. Jedną z takich moich ulubionych opowieści jest ta o końcu epoki Kali Jugi :)...

Gdy Maha Kali widzi nadmiernie rozwijające się ego, wówczas powraca. Ona widzi to ego jako przyczynę upadku i autodestrukcji istoty ludzkiej. Maha Kali odczuwa ból, dostrzega samotność, nieszczęście i cierpienie istot ludzkich doświadczających oddzielenia od swojego źródła i esencji całości siebie.


Maha Kali przez egoistycznie uwarunkowane istoty ludzkie jest postrzegana jako okrutna Bogini, bo jest "niszczycielką ego". Stąd niektóre jej wizerunki "zieją okrucieństwem". :) Jednak Maha Kali jest pełna miłości i współczucia. Jest też aspektem niepoznawalnej głębi całości, która może wchłonąć w siebie całą energię tego egotycznego świata wraz z wzorcami, tożsamościami, wartościami i doświadczeniami ego. Może też wchłonąć wszystkie historie, opowieści istot ludzkich w siebie i...

Energetyczne wzorce pochodzące z egotycznego świata w bezkresności Kali ulegają anihilacji, prują się i zerują.


Nie jest to wcale proces całkowitego unicestwienia. Anihilacja następuje wtedy, gdy cząstka i antycząstka (jak materia i antymateria czy wszystko i nic :)) przy spotkaniu ze sobą zamieniają się w fotony – energię “światła”, które ma zakres widzialny i niewidzialny oraz naturę korpuskularno-falową. Inaczej można by powiedzieć, że ta energia jest "zerowana" i zamienia się w "czystą energię" bez żadnych zapisów. A z tej "czystej energii" mogą się wyłaniać, tkać i wyśniewać całkiem inne światy… światy harmonii, piękna, radosnego życia w błogości istnienia...

To w co wierzymy ma moc kreowania. A to, co jest kreowane, staje się doświadczane. Wierząc tylko w opowieści, które kreują świat funkcjonujący według egotycznych wzorców i uznają go za jedyną rzeczywistość, zazwyczaj nie jesteśmy świadomi wszystkich naszych wierzeń i tego, co swoją wiarą zasilamy. Dlatego poznanie siebie polega między innymi na uświadamianiu sobie tego, w co nauczyliśmy się wierzyć, w jakie historie uwierzyliśmy, jakie opowieści wciąż sobie opowiadamy i jakie doświadczenia dla siebie kreujemy.

sobota, 2 marca 2024

INTENSYWNY CZAS ZMIAN I RESETU STARYCH PROGRAMÓW...

INTENSYWNY CZAS ZMIAN I DWA KIERUNKI TRANSFORMACJI: 1. PODDANIE SIĘ NOWEMU OPROGRAMOWANIU DUALNEGO ŚWIATA  ALBO OPÓR I WALKA ORAZ 2. PRZEBUDZENIE ZE STARYCH PROGRAMÓW DUALNEGO ŚWIATA KU WOLNOŚCI OD NOWYCH.

Kiedy świadomość przyjmuje na tym świecie formę - szatę ciał, rodzimy się jako ludzkie niemowlęta i od samego początku (jeszcze w łonie matek) otrzymujemy odpowiednie "wychowanie" czyli oprogramowanie. Nie wszyscy takie samo. Ale na początku wszyscy uczymy się od rodziców, rodziny dalszej i bliższej, opiekunów, znajomych, wszystkich, którzy są naszymi nauczycielami i programatorami. 
Uczymy się i przyjmujemy za oczywiste i rzeczywiste wszystko to, czym jesteśmy przez nich nasycani. Uczymy się od innych, jak funkcjonować w tym świecie i co myśleć o sobie, o innych i o świecie. To, czym jesteśmy "karmieni" przez nich to jakby nasza "taka karma", nasze oprogramowanie.

Ponieważ na świecie istnieją różne kultury i społeczności, nasza "taka karma" bywa zróżnicowana kulturowo i społecznie, a także indywidualnie. No i ta cała wiedza z naszego oprogramowania jest doświadczana na różne sposoby. Ale z czasem może być również weryfikowana. Także na różne sposoby. I oprogramowanie się zmienia... 

Na przykład obecna zmiana programów szkolnych ma służyć wychowaniu nowego pokolenia całkiem inaczej myślącego i działającego niż obecne. Zostawmy na bok oceny, czy to dobre czy złe. Spójrzmy na to z szerszej perspektywy:

Żyjemy w czasach wielkich zmian i doświadczamy tych zmian, a w zasadzie to świadomość doświadcza swojej kreacji i jej zmienności. Zmieniane są: paradygmaty, priorytety, moralność, prawa, wiara, zasady działania itp. itd., no i oczywiście postrzeganie, co jest dobre, a co złe... dla nas i dla ludzkości. 
A co by się stało, gdybyśmy przestali oceniać to, co się dzieje na zewnątrz i skupili na sobie, na swoich odczuciach i relacjach z tym, co obserwujemy w świecie zewnętrznym? Zamiast stawiać opór temu, co dzieje się na zewnątrz, zadbalibyśmy o siebie i poprzez samoobserwację poznawali siebie i wspierali zmiany w sobie, które są nieuchronne. Sami byśmy zmieniali swoje oprogramowanie albo raczej uwalniali się od wszelkich oprogramowań czyli wszelkiej wiedzy, która pochodzi z tego dualnego świata konfliktów.

Wolność od przywiązania do jakiejś wiedzy i utożsamiania siebie z różnymi ideami, konceptami, myślami ograniczającymi to, co jest postrzegane i poznawane, jest cechą mądrości. Przywiązanie do jakiejkolwiek wiedzy i utożsamianie się z nią ogranicza i warunkuje ludzki umysł.

Taki umysł ograniczony przywiązaniem do jakiegoś zakresu wiedzy ma tendencje do utrzymywania swojej ograniczoności nawet, gdy jest mu dostarczana mądrość, która wskazuje na możliwość przekroczenia tej ograniczoności. I nie chodzi tu o przyjmowanie nowej wiedzy. Ta może być przyjmowana albo ze strachu albo dla jakichś korzyści. Chodzi o ograniczenia blokujące dostęp do mądrości. *)

Jak powstają "nowe" światy? I jak ludzie zapominają o tym, co kiedyś było? W sumie to dosyć proste zjawisko. Najpierw podawane są informacje, które eksponują nową wiedzę, proponują nowe rozwiązania różnych problemów, nowe sposoby działania, podsuwają nowe przekonania. A jednocześnie negują i odrzucają dotychczasową wiedzę, rozwiązania i sposoby działania, Tak odbywa się przeprogramowywanie ludzi. I jedni przyjmują to nowe oprogramowanie, a inni stawiają temu opór. Wtedy siły wprowadzające to nowe oprogramowanie systemu najpierw na przykład uwodzą i straszą, potem próbują przymuszać różnymi sposobami tych innych do przyjęcia wiary w słuszność nowych idei, konceptów i narracji. Bo trzeba zresetować stare, by zrobić miejsce na nowe.

Stare idzie w niepamięć. A wszystko, czego nie wiemy, jest tym, czego nie pamiętamy. W wielu filmach sci-fiction pojawia się ten sam motyw o zapominaniu, jaka była przeszłość, co kiedyś było. A choćby komedia pt.: Seksmisja. Tam kobiety też zapomniały, co było przedtem - przed ich światem wypełnionym samymi kobietami.

To, co się zadziewa jest wielowymiarowe. Będzie pojawiać się coraz więcej absurdalnych pomysłów, coraz bardziej nienormalnej normalności, coraz więcej dziwnych i zaskakujących zjawisk. Wszystko pod wpływem nowych wibracji energii kosmiczno-ziemskich. I mądrość widzi, że to nie jest ani dobre ani złe.

Nawet ci, co próbują wprowadzać "nowy porządek", "nowy świat", "nowy ład" itp. działają pod wpływem nowych wzorów energii (wibracji) kosmiczno-ziemskich odpowiadających ich możliwościom. Interpretują te nowe wibracje zgodnie z ograniczeniami swoich umysłów i działają według tego, co roi się w ich głowach. 

A ci, co stawiają opór takim zmianom i buntują się wobec takich zmian, działają pod wpływem starych wzorów energii (wibracji) kosmiczno-ziemskich odpowiadających ich możliwościom. W taki sposób tylko zasilają to, z czym próbują walczyć, ponieważ inaczej interpretują te nowe kosmiczno-ziemskie wibracje energii, ale też zgodnie z ograniczeniami własnych umysłów. I działają według tego, co roi się w ich głowach.

I na przykład ta sama idea jedności może być interpretowana na różne sposoby. Jedne istoty snują plany podłączenia wszystkich ludzi do maszyn i stworzenia jednego internetowego ciała, które może być kontrolowane przez garstkę. Takie istoty jednak działają z poczucia wyższości, mocy i dla własnych zysków.  A drudzy buntują się przeciwko temu.

Jedni i drudzy reprezentują dwa rodzaje poglądów = przekonań, które na siebie oddziałują. Jedni i drudzy są mocno przywiązani do swoich racji. Walka więc toczy się pomiędzy wybujałymi ego. Jedni i drudzy uczestniczą w konflikcie, który nie wiadomo, w którą stronę ludzkość doprowadzi. Tych możliwości jest wiele, bo proces jest wielowymiarowy. (Na przykład na Atlantydzie taki konflikt kończy się wielką katastrofą. Ale to nie znaczy, że to samo stanie się na Ziemi, choć i tak stać się może). 

Istnieją zatem dwie strony skonfliktowane i walczące ze sobą. Jeden kierunek konfliktu prowadzi do jeszcze większego, bardziej skrajnego doświadczania zniewalania innych, drugi do zniewolenia siebie. Istnieje także inna opcja, która prowadzi do wyzwolenia z rozdarcia w tej dualności.


Niektóre istoty ludzkie scalają i integrują w sobie - w jedni wszystko, co możliwe do zintegrowania i dokonują w sobie transformacji, która sprawia, że świat i relacje ludzkie mogą stawać się coraz bardziej harmonijne, wypełnione miłością.

Wiele istot ludzkich już od jakiegoś czasu doświadcza mocnych procesów uzdrawiania i transformacji, wyzwalania siebie od przywiązania do starych wzorców, od przywiązania do starych tożsamości i odgrywanych ról społecznych. Ludzie ci wybudzają się z dualnego snu - świata konfliktów.

Coraz więcej istot ludzkich doświadcza ekspansji świadomości, która jest zjawiskiem psychiczno-duchowego (psyche to dusza) dojrzewania istoty ludzkiej. Związane z tym zmiany zachodzą na różne sposoby i w różnym tempie. Ale obecnie coraz bardziej nasilają się takie energie (wibracje) kosmiczno-ziemskie, które powoli włączają wszystkie istoty żyjące na Ziemi w procesy transformacyjne. A to, co dzieje się na zewnątrz, jest także do zintegrowania wewnątrz.

Wiele z nas zaczyna odczuwać coraz większe napięcia spowodowane zmianami na Ziemi. Są one powiązane ze zmianami energetycznymi w i na Słońcu i w całym kosmosie. Mają one ogromny wpływ na to, co dzieje się z Ziemią i na Ziemi. To ważny czas dla ludzkości i Ziemi. Wszyscy przechodzimy procesy transformacyjne na różne sposoby. I na przykład ta sama idea uzdrawiania traum po przodkach może prowadzić w różnych kierunkach. Ci, co się budzą, przechodzą przez procesy uświadamiające stare wzorce myślowe, które są przyczyną konfliktów i traum, i dzięki temu świadomość w nich uwalnia się od tych wzorców. 
A ci, co pozostają w zaśnieniu, także odrywają się od starego oprogramowania, ale zastępują je nowym. I na przykład chcą wyzwalać dzieci i młodzież spod wpływów rodziców (reprezentujących stare wzorce myślowe i zachowań) poprzez konstruowanie nowych idei, konceptów, praw, systemów nauczania oraz nakazów, zakazów itp. No i oczywiście jeśli nie udaje się to robić łagodnie, to podstępem lub siłą chcą zmuszać innych do podporządkowania się preferowanym przez nich ideiom, konceptom i narracji.

Idea nieśmiertelności przez tych, którzy się budzą jest odkrywana jako coś naturalnego dla świadomości doświadczającej swojej kreacji w ludzkich formach. Nie ma w tych istotach strachu przed zmianą formy, przed śmiercią ciała fizycznego, bo taka śmierć jest tylko bramą do zmiany formy, stanem przejściowym świadomości z formy do formy. Bo istnienie świadomości jest nieśmiertelne... Te istoty są świadome, że wszyscy jesteśmy nieśmiertelną istotą, świadomością doświadczającą pozornej śmiertelności form. 
Zaś ci, co doświadczają zaśnienienia, z wielkim zaangażowaniem wymyślają różne sposoby na stanie się nieśmiertelnymi w jednej fizycznej formie. Mają nadzieję osiągnąć swój cel poprzez uprawianie jakichś rytuałów magicznych albo-i rozwoju technologii. Jednak pomimo prób realizacji idei związanych z udoskonalaniem świata oraz ludzi, idei związanych z rozwojem technologii itd., nie zmienia się wiele, bo to "nowe" jest tylko kontynuacja "ulepszającą" reguły i zasady dualnego, dwubiegunowego świata. W takim świecie skrajne postawy i poglądy wciąż pozostają skonfliktowane ze sobą. Jedni na przykład odgrywają rolę panów i władców, inni poddanych i niewolników...

Tak, możliwych wersji zdarzeń nadal jest wiele, bardzo wiele… jednak w obecnym czasie dla wielu istot ludzkich istotne jest to, co myślimy i odczuwamy. Istotna jest uważna i świadoma obserwacja siebie i relacji z tym, co się pojawia: jakie informacje do nas docierają i jak na to reagujemy, w jakich sytuacjach uczestniczymy, jakie dane są nam doświadczenia i dlaczego. Bo albo po raz kolejny, podobnie jak w dzieciństwie, zostaniemy wchłonięci przez oprogramowanie narzucane nam przez innych albo zaczniemy dojrzewać psychicznie - duchowo i odkrywać w sobie nowe możliwości i umiejętności. Na przykład to, że umiemy posługiwać się dodatkowymi zmysłami, w tym przede wszystkim intuicją, która jest językiem duszy - samoświadomej świadomości w szacie ludzkiej formy. Możemy pogłębiać zaufanie do siebie, do tego co odczuwamy oraz do tego, jakie intencje nas prowadzą i co czujemy i rozpoznajemy jako prawdę, a co jako fałsz.

*)

środa, 20 grudnia 2023

IDENTYFIKACJE I OGRANICZENIA PERSPEKTYWY ZROZUMIENIA SIEBIE

Każda identyfikacja z jakąś myślą, z jakimś konceptem jest jak przyjmowanie przez świadomość formy kolejnego wcielenia - jak ciągła reinkarnacja świadomości w strumienie myślo-obrazo-konceptów. To jest jak wejście w jakiś fascynujący ruchomy obraz. Wejście w taki ruchomy obraz warunkuje i ogranicza bezkresne poczucie siebie. Wtedy świadomość jakby wpada w pułapki postrzegania form zmysłowymi doznaniami i traktuję to, co postrzega jako jedyną rzeczywistość.

Ale gdy część siebie (swojej uwagi, energii) daję na przykład słowom albo obrazom, a część bezruchowi i ciszy w sobie, wciąż jestem obecnością nieuwarunkowanej niczym świadomości, a umysł pozostaje cichy i spokojny. Świadomy ciszy i bezruchu.

Gdy utożsamiam się z myślami, pozornie zatracam samą siebie zapominając o swojej prawdziwej naturze, bo bezruch jest niewidzialny dla strumienia myśli.

Myśl może tylko przez moment zauważyć ciszę, ale nie może jej poczuć ani nią być, dopóki w ciszy się nie rozpuści. Może jedynie w ciszy zaniknąć. Koncept może opisywać bezruch i ciszę, ale nie może ich poczuć ani tym być. Ale strumień myśli może być widziany w bezruchu i ciszy. I każdy koncept może być widziany przez bezruch i ciszę. Tak samo jak dźwięki są słyszane tylko w ciszy. Dźwięki nie słuchane ciszą w ciszy, stają się jazgotem.

Możliwa jest błogość w obserwowaniu form, ale ta błogość nie pochodzi z form, lecz spoza form. Jest ich źródłem, z którego wypływają formy i do którego powracają.

Kiedy radość pochodzi z form, jest chwilową przyjemnością. Gdy jakaś forma się pojawia i sprawia przez chwilę przyjemność, czujemy się dobrze, a gdy się kończy, czujemy się źle, bo nasza świadomość została ograniczona i uwarunkowana przyjemnością pochodzącą z zewnątrz. Oczekujemy, że to, co postrzegamy jako przyjemne i dobre, zawsze takim powinno być. A tak nie jest. Bo często to, co najpierw postrzegamy jako dobre, zamienia się w złe, bo w świecie form dobro i zło są zamienne i relatywne. Jedno bez drugiego nie istnieje, bo w dualistycznym świecie - śnie jedno zawiera się w drugim (ukrywa się w cieniu drugiego). 

Ten, kto postrzega siebie jako dobrego, zawsze tym postrzeganiem generuje nieświadomie złego, ponieważ musi istnieć jakiś zły, by mógł istnieć dobry. Zły zawsze jest dopełnieniem dobrego i odwrotnie. Nikt nie mógłby uznawać siebie za dobrego, gdyby nie istniał choć jeden jakiś zły. W taki sposób w świecie nieustannego poznawania dobra i zła pozornie tracimy swoją prawdziwą radość istnienia, życia, bycia. Doświadczamy "wygnania z Raju", który jest symbolem krainy wewnętrznej szczęśliwości, wolnej od poszukiwań tej szczęśliwości w uzależnieniach od zewnętrznych form postrzeganych zmysłowo.

Nikt tu nie neguje radości z czegoś, co jest postrzegane zmysłowo. Tu się wskazuje jedynie na to, że taka radość jest nietrwała, że może uzależniać i zawsze prędzej czy później to, co tę radość sprawia, zanika albo przekształca się w coś innego, co powoduje rozczarowanie i postrzegane bywa jako nieszczęście.

Radość i błogość niezależna od jakichkolwiek form i obrazów jest moją prawdziwą naturą. Będąc radością nie potrzebuję szukać jej w formach. A widząc w formach obrazy siebie, czuję błogość.

Miłość jest moją prawdziwą naturą. Będąc Miłością nie potrzebuję jej szukać w formach. Nie potrzebuję oczekiwać wzajemności od form i obrazów siebie ani warunkować jakimiś oczekiwaniami i powodami do miłowania. Widząc w formach obrazy siebie widzę w nich miłość.

Myśli są pięknymi formami. Powstawanie i pojawianie się myśli jest pięknym zjawiskiem, spontanicznym aktem. Lecz całkowita identyfikacja z nimi jest jak inwolucja, która prowadzi do upadku w zapomnienie o swojej prawdziwej naturze. A uwalnianie się od identyfikacji z myślami jest jak ewolucja, która prowadzi do wyzwolenia i przypomnienia o swojej prawdziwej naturze. Inwolucja i ewolucja są jak wdech i wydech. Wdech i wydech też bez siebie w tym świecie - śnie nie istnieją.

Gdy poczucie siebie zlewa się z myślami, świadomość staje się ograniczona i uwarunkowana utożsamieniem z myślami. Gdy ten stan uwarunkowanej świadomości pogłębia się (intensyfikuje), staje się coraz bardziej dysfunkcyjny. W zewnętrznym świecie pojawia się coraz więcej szaleństwa, obłędu, zagubienia i wojen, które są projekcją ograniczeń i uwarunkowań świadomości. Identyfikacja z myślami sprawia, że stają się one pułapką, więzieniem dla świadomości. Identyfikacja z myślami redukuje, ogranicza i warunkuje świadomość.

Uważna obecność uzdrawia i wyzwala świadomość z tych ograniczeń i uwarunkowań.

Bezruch i cisza to nieuwarunkowana niczym świadomość.

Tym jestem.

A każda myśl pojawia się ze mnie i znika we mnie. Każda forma pojawia się ze mnie i znika we mnie. Wszystko, co pojawia się ze mnie i znika we mnie to ruchome obrazy, myślo-obrazo-koncepty. One są jak różne sny o sobie, które wyśniewają się ze mnie.

Prawdziwa radość - błogość jest częścią mojej prawdziwej, niezmiennej, wiecznej natury. Jest tym samym, co miłość wszechobejmująca i wszechprzenikająca i tym samym, co świadomość. 

Tym jestem.

niedziela, 26 listopada 2023

KIM - CZYM JESTEM?

 Jestem istotą spoza tego świata, czymś nieopisywalnym językami i słowami pochodzącymi ze świata - snu konfliktów, walki, manipulacji, kradzieży i kłamstw. Reguły, zasady, zarządzenia, a nawet prawa obowiązujące w takim świecie są podrzędne wobec nadrzędnych praw pochodzących spoza takiego świata. Z tej perspektywy Ziemia nie należy do człowieka, nie ma żadnego istniejącego właściciela ani poza nią, ani na niej. Takie pojęcia jak narody, kraje, ich rządy, właściciele różnych obszarów ziemskich, budynków i wszystkich materialnych wytworów zwanych nieruchomościami i ruchomościami są wytworami umysłu ludzi zaśnionych w takim świecie czyli trójwymiarowym świecie - śnie konfliktów, walki, manipulacji, kradzieży i kłamstw. Taki świat - sen oraz pojęcia budujące dramaturgię takiego świata - snu używane przez zidentyfikowanych z takim światem - zaśnionych w nim ludzi, traktowane są jako rzeczywiste, prawdziwe. Łącznie z różnymi grami, w których zaśnieni w tym świecie pogrywają.

Na przykład dwuwymiarowe płaszczaki wierzące w reguły i żyjące według zasad i praw dwuwymiarowego świata każdą istotę żyjącą zgodnie z prawami świata trójwymiarowego postrzegają poprzez filtr swoich ograniczeń. Postrzegają poprzez filtry swojej dwuwymiarowej percecji. I na przykład trójwymiarowa, okrąglutka sfera widziana jest w takim świecie wyłącznie jako okrąg. Gdy sfera przechodzi przez taki świat, może wzbudzać strach jego mieszkańców, gdyż to zjawisko płaszczaki postrzegają jako okrąg o zmieniającym się promieniu czyli coś nienaturalnego, nienormalnego w ich rzeczywistości dwuwymiarowej. Bo w tej rzeczywistości wszystkie okręgi mają niezmienne promienie, które nie mają prawa ulegać zmianom.

Nie dziw się zatem, że gdy na przykład jesteś istotą wykraczającą poza trójwymiarowość i nie działasz według zasad i praw trójwymiarowego świata konfliktów i walki, to i tak postrzegany i oceniany jesteś przez istoty ze świata trójwymiarowego według zasad i praw, w które one wierzą, według których postrzegają rzeczywistość i w niej działają. Dla nich świat trójwymiarowy jest jedyną rzeczywistością. 

W zakresie percepcji trójwymiarowej możesz być postrzegany i oceniany na różne sposoby, gdyż w rzeczywistości świata trójwymiarowego pojęcia dobra i zła są względne. Te pojęcia dobra i zła są zależne od konceptów, w które dane ja-ego* lub grupa czy jakaś tzw. społeczność owych ja-ego wyznających te same lub podobne koncepty wierzy i uznaje za wartościowe.

Gdy w trójwymiarowym świecie ktoś traktuje życie na planecie Ziemia jak grę "Monopoly", to wszystko, co postrzega jako rzeczywistość, traktuje jak elementy tej gry łącznie z całą Ziemią i wszystkim, co w niej i na niej. Gra jest dla niego rzeczywistością, a rzeczywistość jest grą.

Jeśli ktoś traktuje życie na planecie jak grę w "Bądź bogatszy", też wszystko w Ziemi i na Ziemi, łącznie z florą i fauną, nawet łącznie z ludźmi traktuje jako zasoby umożliwiające powiększenie jego bogactwa. A cokolwiek, co według zasad takiej gry nie ma potencjału powiększania bogactwa graczy, nie stanowi żadnej wartości. W związku z tym, jeśli taki gracz uzna cokolwiek za bezwartościowe w jego walce o zwycięstwo w grze, może przeznaczyć to w swoich strategicznych planach do eliminacji z planszy (przestrzeni świata) tej gry. Czy i na ile to możliwe? Gracz dowie się na końcu gry. Kiedy taka gra się kończy? Gdy gracz przestaje grać czyli albo rezygnuje z gry albo jego doświadczanie w formie gracza się kończy i gracz umiera.

Jeśli nawet płaszczaki mają swoje metody na eliminację z ich świata okręgów zmieniających swój promień, nigdy nie będą w stanie wyeliminować istnienia trójwymiarowej sfery czy kuli. Ponieważ nie są w stanie przekroczyć swoją percepcją ani swoimi działaniami ograniczeń świata dwuwymiarowego, który jest dla nich jedyną rzeczywistością. Tak samo jeśli trójwymiarowi gracze mają swoje metody na eliminowanie tego, co uznają za bezwartościowe i tak nigdy nie wyeliminują niczego, co pochodzi spoza planszy ich gry, która dla nich jest jedyną rzeczywistością.

Nie jestem ani płaszczakiem ani trójwymiarowcem. Nie jestem ani pionkiem ani figurą ani planszą gry ani żadnym elementem tej i podobnych trójwymiarowych gier. Nie jestem też ani graczem ani grą ani twórcą takich gier. Jestem istotą spoza światów - snów konfliktów, walki, manipulacji, kradzieży i kłamstw.

Moją rzeczywistością jest świat prawdy, piękna, harmonii... Osadzając się w nim czuję się jak w Domu, sobą u siebie. U Źródła Źródeł... A wszystko, co mnie stąd czasem wyrywa i przyciąga, uczę się obejmować uśmiechem zrozumienia i błogością istnienia. I to, co mogę, otulam stąd w sobie miłością równą mądrości z-rozumienia tego, co jest czym...

Z tej perspektywy dwuwymiarowe płaszczaki są płaszczakami i nie są one ani lepsze ani gorsze od trójwymiarowej sfery czy kuli. Są tym, czym są. Tak samo jak sfera, kula i inne trój i cztero oraz wielowymiarowce.  :) 

Jakakolwiek koncepcja pochodząca ze świata trójwymiarowego nie jest ani lepsza ani gorsza od innych koncepcji z takiego świata. Jakakolwiek koncepcja pochodząca z trójwymiarowego świata też nie jest ani lepsza ani gorsza od tych, które pochodzą z dwu lub cztero albo i wielowymiarowego świata.

Wiara w jakąś koncepcję jest po prostu identyfikacją z daną koncepcją. W tym sensie wiara czyni cuda. Gdy wierzysz, że jesteś płaszczakiem, to nim jesteś. A wtedy dwuwymiarowy świat jest twoją jedyną rzeczywistością. Gdy wierzysz, że jesteś trójwymiarowcem, to twoją rzeczywistością jest świat trójwymiarowy. Gdy wierzysz, że jesteś graczem, to nim jesteś, a rzeczywistość dla ciebie jest jak trójwymiarowa plansza gry, w którą grasz wraz z innymi graczami. Gdy wierzysz, że jesteś ciałem, osobą, figurą, pionkiem, ofiarą, kimś ważnym albo nieważnym itd., to tym właśnie dla siebie samego/samej jesteś. I to jest dla ciebie rzeczywistością. I to jest tym, czym jest, choć nie zawsze jest takie, jakim jest widziane. :)

(Możesz też myśleć i wierzyć na przykład, że jesteś graczem, a mimo to być pionkiem albo figurą w jakiejś innej grze. Ale tego nie zobaczysz, dopóki nie uświadomisz sobie, w jaki sposób działasz i co - kto tobą kieruje - animuje).

Gdy bez względu na wymiarowość przestrzeni oraz pojawiające się w niej obiekty, zjawiska, okoliczności wiesz i czujesz, że jesteś miłością albo światłem rozświetlającym ciemność, to tym jesteś. I możesz nawet być radością życia albo błogością istnienia - gdy to wiesz i czujesz - to tym jesteś. 

Mogę też nie wiedzieć, kim - czym jestem i być. Wtedy po prostu jestem. :)

sobota, 30 lipca 2022

ZABAWA W BADACZA ZJAWISK CZĘŚĆ 4.: PATRIARCHALNE WZORCE DZIAŁANIA A TRANSHUMANIZM I PRÓBY KREACJI "NOWEGO ŚWIATA".


Wzorce działania w strukturach panującego jeszcze tu i ówdzie tzw. patriarchatu, zanim ulegnie on kolapsowi, stają się coraz bardziej desperackie, gdyż zbliżają się do swojego szczytowego punktu. (Choć jednocześnie część tych struktur zaczyna się rozpadać.) I na przykład w pewnych mężczyznach intensyfikacji ulega wzorzec pożądania, by stać się bogiem za pomocą... technologii i nauki, (a u kobiet stania się boginiami - niby dla równowagi 😉). Boskość zaś także jest do zintegrowania w ludzkiej formie.

Dlatego też np. mężczyzna, który nie zintegrował w sobie żeńskości (pozostaje ona wciąż wyparta do cienia nieświadomości), z zazdrości o żeńską płodność i "dar życia" dąży do rozwoju biotechnologii, która ma na celu między innymi stworzenie sztucznej macicy i projektowanie oraz hodowanie takich ludzi, którzy będą mogli spełniać jego wszystkie pragnienia, po-żądania, jego oczekiwania zgodne z jego wizjami i planami. Na pierwszym miejscu tych pragnień są: władza, kontrola, bogactwo i spokój. Wszystko, co kreuje patriarchalny autorytaryzm ma być całkowicie mu podporządkowane. Niepotrzebne mu nawet kobiety do rodzenia i wychowywania dzieci.

Z drugiej strony echem tysiącletniej głębokiej patriarchalnej separacji męskości od żeńskości w wielu kulturach jest coraz większa różnorodność tożsamości płciowych. Jest ona przejawem prób wyjścia poza konflikt męskości z żeńskością, poza wzorce utrzymywane i kultywowane przez struktury patriarchalne. Pojawianie się coraz większej różnorodności tożsamości płciowych jest procesem wynikającym z zagubienia istot ludzkich w tym konflikcie oraz braku wiedzy i możliwości uzdrowienia najróżniejszych traum wynikających z konfliktów, jakie zostały wykreowane przez tysiące lat "epoki patriarchalnej" między kobiecością i męskością, a także między kobiecością i kobiecością oraz męskością i męskością. Dlatego dla osób transgenicznych - bez uświadomienia owego konfliktu męskich i żeńskich aspektów w sobie - zakończenie tego konfliktu w sobie i uwolnienie - póki co - jest niemożliwe.

Natomiast dla istot, które integrują w sobie to, co żeńskie i męskie, uświadamiają sobie i uzdrawiają w sobie powstałe i utrzymywane w światach patriarchalnych konflikty męsko - żeńskie, forma ciała ich przejawu jest całkowicie uszanowana taką, jaka jest. Te istoty przestają być przywiązane do formy, a jednocześnie potrafią się nią cieszyć, a nawet akceptować różne procesy łącznie z tzw. chorobami, starzeniem się itd. Te istoty są także wolne od zagubienia implikującego konieczność poszukiwania jakiejś nowej tożsamości płciowej.

Transhumanizm to wiara w koncept, że rasa ludzka może ewoluować poza swoje obecne fizyczne i psychiczne ograniczenia za pomocą nauki a szczególnie technologii terapii genetycznej zmieszanej ze sztuczną inteligencją... Niektórzy wierzą w taką ewolucję i nazywają to zjawisko transhumanizmem. No cóż... dla nich dopiero eksperymenty i doświadczenia na ludziach mogą tę wiarę potwierdzić lub rozwiać przynosząc kolejne rozczarowania. Bo oczekiwania związane z próbami zapanowania nad Naturą często nie są spełniane przez Naturę.

Człowiek, który chce zapanować nad Naturą, chce wyprzedzić Naturę (na przykład poprzez użycie "funkcji wzmocnienia" czyli sztucznej, laboratoryjnej modyfikacji kolejnych wirusów), zaburza jej równowagę. Natura zaś zawsze dąży do równowagi i harmonii. A wirusy w naturze wspierają naturalną ewolucję. 

Ludzie, poprzez sztuczne genetyczne „ulepszenia” i inżynierię genetyczną, przeprowadzając eksperymenty na sobie, tworzą różne hybrydy, różnych tak zwanych kosmitów - "obcych". A potem ci kosmici tworzą ludzi, eksperymentując na nich. I cykl się powtarza jako zamknięty w kole. To wszystko już było. Wszystko to było już wielokrotnie powtarzane. Kiedy sobie to uświadomimy, możemy wyrwać się z tego cyklu neutralizując pozytywne i negatywne aspekty całego cyklu. (Ten proces opisany jest tutaj Tikali Rishiva Sunyata: KOSMICI, LUDZCY BOGOWIE, TRANSHUMANIZM I TYM PODOBNE....)

Nie czuję strachu ani przed szczepionkami ani przed wirusami. Jeśli ktoś zdecyduje się na szczepionki przeciw grypie i obecne, to możliwe, że będzie od nich zależny, ale to nie znaczy, że nie zachoruje. Moje doświadczenia są dla mnie interesujące i wiele nauczyły mnie o sobie. Każdy ma własne doświadczenia. 20 lat temu namówiono mnie na szczepionkę przeciw grypie. Miesiąc po szczepieniu zachorowałam na grypę i objawy były intensywniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Nigdy więcej się nie zaszczepiłam. I z czasem coraz rzadziej chorowałam na grypę. Każdy ma prawo dbać o siebie i swoje ciało tak, jak myśli i czuje. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, że przyjmując aktualne szczepionki przechodzi tzw. terapię genową czyli przemianę organizmu w GMO (organizm zmodyfikowany genetycznie). A narzucanie innym sposobu dbania, traktowania, leczenia itp. swojego ciała jest formą przemocy i niewolnictwa wynikającym z podstawowych wzorców patriarchatu.

Najwięcej zniszczenia i cierpienia przysparzają ci, którzy niby wiedzą najlepiej, co i jak myśleć i postępować inni powinni. I nie pytani o pomoc próbują forsować swoje pomysły, idee, koncepty próbując do nich przekonywać, namawiać, przekupując lub zmuszając innych. Używają do tego merod opartych na uwodzeniu, kłamstwach, oszustwach, korupcji itd.

Na przestrzeni lat pojawiało się wiele i coraz więcej i więcej różnych leków. Każdy lek niesie ze sobą obietnicę polepszenia zdrowia, poradzenia sobie z różnymi chorobami. Jednak społeczeństwa w rezultacie nie stają się zdrowsze, a liczba starych i nowych chorób wciąż rośnie. Dla mnie jest to informacja, że ta droga – stosowanie coraz to nowszych leków – nie prowadzi ludzi do zdrowia. Ludzkość idąca tą drogą zmierza w „ślepy zaułek” ulegając pokusie przedłużania życia.  Rozwój technologii niby wspiera rozwój ewolucyjny ludzkości, bo na przykład przyczynił się do przedłużenia średniej życia ludzi. A co z jakością tego życia, jeśli przy okazji na wykreowane zostało na przykład społeczne zapotrzebowanie na tworzenie domów starców czyli miejsc odosobnienia - przechowalni dla ludzi, którym rozwój technologii i produkcja leków coraz nowszej generacji przedłuża życia? Co dzieje się z jakością życia istot ludzkich, kiedy powstaje coraz więcej poradni zdrowia psychicznego itp, a szpitale psychiatryczne są coraz bardziej przepełnione? Co to za świat, w którym depresja i stosowanie leków antydepresyjnych, nawet faszerowanie małych dzieci takimi "wciąż udoskonalanymi" lekami stało się czym normalnym, a ludzi z tzw. dysfunkcjami psychicznymi jest coraz więcej i wciąż przybywa? Czy na tym polega rozwój ewolucyjny człowieka? 

Znam skądś wyniki tych wszystkich "eksperymentów" ludzi na sobie i różne wersje takich światów, stąd wiem, jakie mogą być tego konsekwencje. Wiem także, że jeśli niektórzy potrzebują jeszcze takich doświadczeń, to takie doświadczenia będą im dane. A ci, którzy już nie potrzebują takich doświadczeń, po prostu nie uwierzą w fałszywe obietnice szczęśliwości, jaką ma przynieść człowiekowi tzw. transhumanizm i genetyczne udoskonalania ciał bez dojrzewania do pełni swojej istoty jako istota ludzka (także duchowa).

A jednak wszystko na swój sposób jest doskonałe i każdy wierzy w to, w co wierzy, na co pozwala mu jego percepcja wynikająca z pakietu idei, koncepcji, przekonań, które uznaje za prawdę. Ktoś może wierzyć, że walka o władzę i kontrolę przyniesie mu szczęście, a może nawet uszczęśliwi całą ludzkość, ktoś może wierzyć, że jest ofiarą innych albo że inni są lub będą jego wybawicielami... Każdy żyje w swoim świecie - śnie, dopóki się w nim i z niego nie przebudzi...
  

Pokój i błogosławieństwa miłości dla wszystkich istot ludzkich doświadczających różnych światów...

poniedziałek, 31 stycznia 2022

WYZWOLENIE NOWEGO-STAREGO ŚWIATA W SOBIE - CZĘŚĆ 2.

  Każdy człek tka swój własny sen snutymi opowieściami o sobie, o innych, o świecie. Świat jest tkanym opowieściami snem o Sobie...

Snucie opowieści o świecie, o innych jest narzędziem naszej projekcji dla świata zewnętrznego i jednocześnie manifestacją tego, co mamy w Sobie. Gdy tkanie staje się nieświadome, świat pokazuje nam to, co bywa ukrywane przed Sobą, a co z Siebie pochodzi.
Nasz świat jest utkany z naszych projekcji i opowieści.
Każdy w danym momencie niby jest świadomy tego, co opowiada, co generuje z siebie. Ale czasem bywa nieświadomy tego, że te opowieści są opowieściami o Sobie, o postrzeganiu Siebie.
Snujemy zatem opowieści o tym, co jest odczuwane i myślane (wewnątrz) wobec tego, co jest postrzegane (na zewnątrz). I czasem każdy doświadcza bycia nieświadomym, że to co postrzegane jest na zewnątrz, jest wewnętrzną projekcją - snem o Sobie...
A nasze negatywne relacje z tym, co na zewnątrz są relacjami z niepoznanymi, ukrywanymi przed sobą, nieuświadomionymi, wciąż odrzucanymi częściami własnych projekcji - własnych snów o Sobie.
To, co nam się wyświetla jako świat, który jest postrzegany i przez nas doświadczany, jest naszą własną projekcją (snem o Sobie). To nasza projekcja, nieświadoma lub świadoma. Z tą projekcją w doświadczeniach konfrontuje się nasz pakiet przekonań (utożsamień i wyobrażeń o Sobie). Pakiet przekonań (utożsamień i wyobrażeń o Sobie) to myśli: koncepty, idee, które w procesie wychowania przyjęliśmy jako własne - swoje i uznaliśmy je za "jedyne prawdziwe". W ten sposób staliśmy się z nimi utożsamieni.
Nasze przekonania wytyczają perspektywę i zakres naszego indywidualnego postrzegania Siebie - Jednej Jaźni. Różne przekonania wytyczają zróżnicowaną perspektywę i zróżnicowaną samoświadomość indywidualnych perspektyw postrzegania Siebie.
Brak spójności (harmonii) pomiędzy naszymi nieświadomymi projekcjami a przekonaniami i wyobrażeniami o Sobie sprawia, że stawiamy opór i doświadczamy konfliktu z tym, co świat nam ujawnia o Sobie - o naszej własnej projekcji świata - o naszym śnie o Sobie.
Wtedy relacja tego co jest myślane i odczuwane wewnątrz (w Sobie) z tym, co widzimy na zewnątrz (o Sobie) jest przejawem wewnętrznego konfliktu między tym, co świadome i nieświadome, między naszymi świadomymi wyobrażeniami o Sobie a tym, co generujemy z siebie nieświadomie.
Ten konflikt to przejaw napięć, które są wyrazem niespójności pomiędzy światem zewnętrznym - naszą nieświadomą projekcją a naszą wewnętrzną relacją z tą zewnętrzną projekcją. To konflikt naszej relacji z własnymi nieświadomymi projekcjami - snami o Sobie.
Owa niespójność utrzymuje nas w nieuświadomionym wewnętrznym konflikcie jakby w mentalno-emocjonalnej schizofrenii (dosłownie w rozłamie umysłu), która spowodowana jest niespójnością umysłu. Dlatego świat na zewnątrz może być postrzegany jakby stawał się coraz bardziej szalony...
Ta niespójność uniemożliwia nam rozpoznanie, że to, co postrzegamy jako świat zewnętrzny jest naszą projekcją. Jednak gdy przychodzi natchnienie poznania prawdy o sobie, zaczyna się proces odpuszczania przywiązania do naszych przekonań i utożsamień. Odpuszczanie to osłabia opór przed poznaniem tego świata jako swojej nieświadomej projekcji. W ten sposób konflikt wewnętrzny jest uświadamiany i zmienia się nasza relacja z tym, co "na zewnątrz" - z naszą projekcją.
Otwarcie na samopoznanie inicjuje proces uświadamiający różne ograniczające samopoznanie przekonania i utożsamienia. Poznawanie natury tego świata jest procesem samopoznania, poznawania natury własnej twórczości i uświadamiania tego, czym emanujemy nieświadomie z Siebie, jaki sen o Sobie śnimy. Dlatego jest to proces ekspansji samoświadomości, w którym następuje transformacja i uspójnianie naszych opowieści o Sobie i o innych z uświadamiającym się w nas światem (naszymi projekcjami).
Uspójnianie się naszej projekcji z opowieściami o sobie, o innych i świecie sprawia, że JAŹŃ poprzez formę ludzką doświadcza samorozpoznania i staje się samoświadoma; następuje rozwiązywanie wewnętrznych konfliktów, harmonizowanie umysłu, co umożliwia tzw. wyzwolenie, samorealizację, przebudzenie, oświecenie - to samo w różnych kulturach różnie nazywane.
Wszystkie nasze opowieści są opowieściami o Jednym - o jednej JAŹNI, która doświadcza Siebie na różne sposoby. Dlatego JAŹŃ poprzez nas postrzega i doświadcza różnych snów - projekcji Siebie na różne sposoby znajdując się jednocześnie we wszystkich stanach swojej superpozycji*.
Różnorodność doświadczeń jednej Jaźni implikuje różnorodność sposobów postrzegania Siebie w różnych stanach postrzegania zależnych od różnych przekonań i utożsamień. Wszystkie możliwe pozycje - stany postrzegania Siebie zawierające się superpozycji i wynikające z nich działania są względne. Te różne sposoby postrzegania Siebie powodują zróżnicowane rozumienie całości Siebie - Jaźni. Całość zaś jest superpozycją* całego zakresu zróżnicowanej samoświadomości (łącznie z tą doświadczaną poprzez każdą formę ludzką).
Doświadczenie tej superpozycji w formie istoty ludzkiej jest tym, co zwane bywa wyzwoleniem, samorealizacją, przebudzeniem, oświeceniem. A jednak "ostateczne wyzwolenie" nie istnieje... albowiem wyzwolenie nie dotyczy tego, czym jesteśmy, a co zawsze istnieje poza wszystkimi snami o Sobie. Dlatego też zdarza się, że niektórzy negują zjawisko wyzwolenia, samorealizacji, przebudzenia, oświecenia twierdząc, że "nic takiego nie istnieje". A dzieje się tak dlatego, że w taki właśnie oryginalny sposób ci niektórzy postrzegają Siebie.
Sen o sobie - świat relatywny - świat manifestacji - świat projekcji jest prawdziwy na poziomie relatywnym, a absolutna prawda jest prawdziwa na poziomie absolutnym. Na absolutnym poziomie roz-poznana jest natura rzeczy, a na poziomie relatywnym wszystkie rzeczy (formy, relacje, zjawiska, itd.) - wszystkie manifestacje snów o Sobie widziane są jako współzależne i osadzone w kontekście zasad współzależności.
Jedność i nierozdzielność prawdy absolutnej jest zaburzona, gdy absolutna prawda jest uznawana za jedyną prawdę, a relatywna jest postrzegana jako kłamstwo, a nie jako względna prawda.
Postrzeganie rzeczy takimi, jakie są naprawdę to postrzeganie jedności prawdy absolutnej i relatywnej niezależnie czy obserwujemy i badamy sny o Sobie oraz naturę zjawisk z poziomu absolutnego czy rozpatrujemy je w odniesieniu do świata manifestacji - świata projekcji - snów o Sobie.
*Superpozycja jest absolutna, lecz paradoksalnie nieskończona i niepoznawalna z jakiejkolwiek względnej pozycji - z zewnątrz. Jednak każda względna pozycja - stan wytyczający ograniczoną perspektywę postrzegania tego, co na zewnątrz nie ma żadnego ograniczenia odczuwania (jakby ponadzmysłowego) wewnątrz, w o-sobie, w formie ludzkiej tej absolutnej superpozycji Siebie czyli całości - Jaźni w Sobie (Self).
"Nie jesteś kroplą w oceanie. Jesteś całym oceanem zawartym w kropli" - Rumi

sobota, 18 lipca 2020

JA JESTEM - WSZYSTKIM JEST...

Wszystko, co straszne jest jednocześnie bezradne i zalęknione... i to jest ta część Ja Jestem, która doświadczając iluzji oddzielenia woła tęsknotą o dostrzeżenie jej, przyjęcie i ukochanie... 

Wszystkie smoki i bestie są jednocześnie księżniczkami i niewinnymi dziewicami... Są Jednym o dwóch obliczach czekających na scalenie ich świadomością w przestrzenności ciszy i miłości. Wtedy to dwa zostaje ujrzane i przyjęte w Jedni jak czerń i biel w Tao... wypełniające siebie wzajemnie, bo ani czerń w oddzieleniu od bieli, ani yang w oddzieleniu od yin, ani światło w oddzieleniu od ciemności nie istnieją... I jak jang-yin nie istnieją w oddzieleniu od siebie ani w oddzieleniu od całości Tao, tak samo czerń i biel nie istnieje w oddzieleniu od całego spektrum wszystkich barw i ich odcieni.

Ich oddzielność jest iluzją, która może być doświadczana w zaśnieniu, w zapomnieniu o tym, że to, co uznajemy za rzeczywistość jest jak obraz, który sami malujemy. Malujemy dowolnie wybierając różne kolory z całej Palety Istnienia separując je od siebie wzajemnie różnymi konceptami np. traktując je jako przeciwieństwa. Takim konceptem przeciwieństw na przykład biel i czerń oraz światło i ciemność stawiane są przeciw-sobie i w ten sposób stwarzany jest iluzoryczny konflikt między nimi.

(Możesz wyobrazić sobie, że czerń i biel albo światło i ciemność są w Tobie - są dwoma integralnymi, dynamicznymi aspektami - przejawami Ciebie. I możesz poczujć, co w Tobie się dzieje, gdy stwarzasz między nimi konflikt ustawiając je przeciw-sobie. A możesz także poczuć, co dzieje się w Tobie, gdy światło i ciemność tańczą razem w harmonii jako dwa integralne, dynamiczne aspekty - przejawy Ciebie w Tobie - nieskończonej przestrzeni bezruchu.)

Ja Jestem jest samoświadome, widzi piękno zalęknionego i jego odwagę uczestnictwa we wszystkich (bez wyjątku) doświadczeniach iluzji oddzielenia i konfliktów wynikających z zabawy w róźne utożsamienia:

- raz z bielą, raz z czernią (ze światłem albo ciemnością)...
- z czernią i bielą (światłem i ciemnością) oddzielnych od całości Tao...
- z oddzielnością pustki od tego, co w niej czyli od tańca form...
- z jakimiś wybranymi kolorami z całej Palety Istnienia...

Samoświadome dostrzega piękno i oddanie bieli i czerni, światła i ciemności, także wszystkich kolorów Palety Istnienia... wszystkim doświadczeniom. Doświadczeniom całej "schizofrenii" ich iluzorycznej osobności. Osobności iluzorycznej, bo wynikającej z wiary w koncepty, które malują i stwarzają konflikty pomiędzy integralnymi elementami - przejawami całości Ja Jestem.
Jak dostrzec, że biel i czerń, światło i cień, świadome i nieświadome oraz wszystkie barwy i formy to Jedno? Jak dostrzec to, że nie są przeciwieństwami, nie są od siebie oddzielone, lecz są wzajemnie uzupełniającymi się i wypływającymi z siebie wzajemnie elementami - przejawami Jednego?
Gdy Ja Jestem Się Budzi z zaśnienia w iluzji oddzielności malowanych przez siebie obrazów o Sobie, z przywiązania do osobności różnych autoportretów, z przywiązania do konceptów oddzielenia, odkrywa i postrzega klarownie, że każda forma, każdy ruch i każde działanie każdej formy wynika z Tańca Wielkiego Ducha - Ja Jestem. Że wszystko: wypływa z tego samego Źródła Źródeł i do Niego powraca. I jednocześnie zawsze w Nim i Nim Jest.

Samoświadome Jest Ja, że nawet w formach Istoty ludzkiej nie jesteśmy ani dobrzy ani źli, nie jesteśmy ani świętymi ani grzesznikami. Nawet w tych zróżnicowanych między sobą formach Ja samoświadome Jest, że czerń i biel tak samo jak światło i ciemność mają tę samą jakość. Tak samo jak wszystkie kolory z Palety istnienia.

Samoświadome Jest, że światło i ciemność wraz ze wszystkimi kolorami Palety Istnienia pulsują w Tańcu Życia tworząc wszystkie wzory tego świata i innych. Wszystkie wzory przynoszące doświadczenia, w których my - Istoty ludzkie będące Jedną Istotą - doświadczamy swoich kreacji w wielu wersjach Siebie. I w tych doświadczeniach na chwilę (bo czas jest względny) zapominamy o Tym, Czym w Istocie Jesteśmy. Po to, by w odpowiednim momencie (niektórzy nazywają ten moment łaską) móc odkryć w Sobie naszą jedność z Wielkim Duchem - Ja Jestem, ze Źródłem Źródeł.

Nasza jedność z Wielkim Duchem, Ja Jestem, Źródłem Źródeł (Czymś, Co przekracza nawet pojęcia Bóg czy Bogini) ujawnia połączenie każdego elementu całości ze wszystkim i wszędzie, również z czymkolwiek i gdziekolwiek łącznie z niczym i nigdzie.

Wtedy Się odkrywa, że to połączenie nigdy nie zostało zerwane.  Widziane Jest, że iluzja różnych wyobrażeń o sobie jako kimś/czymś oddzielonym od całości Siebie sprawiły zapomnienie o tym połączeniu z całością Ja Jestem. I o jedności wszystkiego, co jesteśmy w stanie pomyśleć, odczuć czy wyobrazić Sobie o Sobie.

Tak tu Się bawi, śpiewa, tańczy i maluje... o nieskończonej i wiecznej wielowymiarowości Obrazu całości Siebie... Obrazu, który - choć jego farby i formy pochodzą ze Źródła Źródeł - jest jedynie chwilową i zmienną układanką barwnych refleksów promienności wiecznego i niezmiennego Źródła Źródeł. Źródła posługującego Się w opisach Siebie symbolicznymi* znakami...