czwartek, 26 kwietnia 2018

PRZEZ NIEUNIKANIE BÓLU KU WOLNOŚCI


Bólu się nie da uniknąć, bo się pojawia, jak ma się pojawić, ale...  
gdy nie ma już utożsamienia z bólem, to nie ma już cierpienia w postaci użalania się nad sobą, walki z bólem, niecierpliwości i złości ani strachu, gdy się ból pojawia i jest, i trwa tyle, ile ma trwać. To jest ... wolność polegająca na byciu z tym bólem i przyjmowaniu go (w miarę możliwości) takim, jaki jest. Ból przyjęty zostaje z miłością i zrozumieniem. To proces, którego efekty są zaskakujące. Kiedyś nawet nie mogłabym sobie tego wyobrazić.  

Ostatnio zdarzyło się, że pojawił się ból fizyczny, był odczuwany, a jednocześnie nie zakłócił radości istnienia, więc i śmiech z tego był. Nawet łzy też się pojawiły, ale łzami szczęścia były. 

Odpuszczanie bólu i strachu przed bólem zadziewa się przez "oswajanie się" z bólem i "odklejanie się" od utożsamienia z bólem: 

kiedyś odczuwałam różne emocje i byłam nauczona nazywać je: złością, irytacją, smutkiem, żalem itd. Kiedy zdarzyło się, że zaczęłam bardziej odczuwać energetycznie różne wibracje pojawiające się w ciele, zauważyłam, że pewne emocje mają podobne wibracje, ale zróżnicowane częstotliwości. Mogą być odczuwane w sposób neutralny, jak taniec energii odczuwany w ciele. Ta zmiana postrzegania (odczuwania i obserwowania tzw. emocji) sprawiła, że przestałam powoli nazywać "po staremu" to, co kiedyś zostałam nauczona nazywać. "Odkryłam", że można odczuwać inaczej i inaczej opisywać to odczuwanie. Więc może podobnie być także z bólem. Może...