czwartek, 28 marca 2019

SEN MĘŻCZYZNY O MIŁOŚCI, PUSTCE I PRZEBUDZENIU - PRZYPOWIEŚĆ

Ten mężczyzna popatrzył na białowłosą kobietę, która stała przed nim. Jawiła się na ten moment uosobieniem pustki i tryskajacej z niej fontanny Miłości.
- "Kim ona jest, że tak papla bez sensu o tej miłości bezwarunkowej, wszechogarniającej?! Mam tego dosyć!" - pomyślał czując narastającą złość. Spojrzał na kobietę i zaczął się poruszać przed nią jak dziki kot w klatce szykujący się do ataku na swoją ofiarę.
- "Mówisz, że Miłość, że tylko Miłość jest ważna! - lecz to nie było pytanie. A ona milczała. Skinęła tylko głową i wciąż się uśmiechała.
- "Mówisz, że Miłość, że tylko Miłość jest ważna, pytam!? - powiedział natarczywiej. A ona odpowiedziała mu ciszą.
- "No to zobaczymy! - krzyknął. - "Zaraz się przekonamy!" - zacharczał z zaciśniętymi zębami. I zaczął kołysać swoim ciałem, przesuwać je małymi krokami na boki, aż wreszcie tańczyć swój piękny taniec szalonego demona. Zmieniał z każdym ruchem swoje maski na coraz straszniejsze. Wykonywał coraz bardziej chaotyczne figury rwące granice czasoprzestrzeni swojego umysłu na strzępy. Wpadał w kolejne obszary, kolejne wymiary, wracał, zapętlał się w nich jak w pułapkach zastawianych na samego siebie. Sam sobie wydawał się coraz groźniejszy i groźniejszy... I coraz bardziej dziki dusił sam siebie z pasją, by po chwili epileptycznymi ruchami uwalniać się z własnych, namiętnością swego "świętego gniewu" stwarzanych uścisków. A pustka wciąż stała przed nim w bezruchu.
Jego taniec stawał się coraz bardziej impulsywny, coraz bardziej przekraczający wyobrażenia o swoich możliwościach. Jakby umierał i naradzał się wciąż i wciąż na nowo, za każdym razem jeszcze pełniejszy wiary w swoją moc. I może mógłby ten taniec trwać i wieczność całą, lecz nagle wyczerpany nim mężczyzna raptownie osunął się na ziemię. Po chwili wzniósł na kolana i ze łzami w oczach spojrzał na pustkę, która dla niego przybrała postać białowłosej kobiety.
- "Proszę, błagam cię, zabierz już to wszystko z mojej głowy." - wyszeptał patrząc wprost w ciemne oczy kobiety. - "Pobłogosław mnie, jestem gotowy, proszę cię, błagam... " - I czekał cierpliwie na odpowiedź, aż opuścił swój wzrok i głowę.
Wtedy pustka w postaci kobiety dotknęła jego głowy swoimi dłońmi. A on powracając do SIEBIE słyszał jej słowa:
- "Dziękuję. Kocham Cię, już, już, Jesteś. Błogosławię Cię całą sobą i całym Istnieniem. Tak, tak kochany, Jesteś Miłością". Rozpromieniona szeptała dalej: "Oboje dla siebie nawzajem jesteśmy darami, dzięki którym możemy powrócić do jedni w SOBIE...
Ty i Ja tak jak JA i JESTEM to dwie części Jedni w każdej i każdym z nas..." - I zamilkła. A Miłość nową falą z niej wybuchła zalewając nieskończone światy...
Mężczyzna przytulił głowę do łona pustki, poczuł ukojenie, zatopił się w niej cały i...
zaczął Się budzić...