Oto każda chwila jest pierwszą i ostatnią chwilą - jedyną
teraz w tej chwili... zanurzoną i połączoną ze wszystkim, co jest...
Oto koniec koncepcji, koniec historii, koniec scenariuszy,
koniec ocen i oczekiwań,
koniec przeszłości i przyszłości. Jest tu i teraz wieczności niezgłębionego
Istnienia.
Prezent, dar obecności, w której ukryty cały potencjał
nieobecności - Jestem bez koncepcji, bez historii, bez scenariuszy, bez
przeszłości, bez przyszłości, bo Jestem w połączeniu, zaślubieniu, w Unii,
Jedni, w zanurzeniu we wszystkim, co istnieje, w bezkresie nieskończonego
potencjału pustki...
Diamentowy klejnot w lotosie odnaleziony. Ukryty przed Sobą
skarb, ukryty przed Sobą - ot tak, dla zabawy - teraz odnaleziony... Ach,
bezcenny skarb, bezcenny prezent, ("present" ;-) ) -
obecność bez koncepcji - ("reunion" ;-) ) - odnowienie Unii
ze Sobą w Sobie.
Niby nic się nie zmienia, a jednocześnie zmienia się
wszystko, jak po przejściu przez "ucho igielne", "paszczę
lwa" czy "paszczę nieskazitelnego jaguara" ;-),
transcendencja, transformacja w kolaps... znanego w nieznane, w zanurzenie z
oddaniem, z całkowitym oddaniem Sobie w Unii ze Sobą, Jedni niezmierzonego
kwiatu pustości pełni z diamentowym źródłem źródeł.
Nie ma przebudzenia ani oświecenia - jest diametralna zmiana
"sposobu" istnienia, Jest zespolenie Siebie ze Sobą w Jedni... Bogini
i Boga w Absolucie... I tak Ona śpiewa Jemu czyli Sobie:
...Jesteś diamentowym sercem lotosu pustki (pełnej
nieskończoności swego potencjału), którą Jestem... Niewidzialna świetlistość
diamentowego umysłu osadzonego w nieskazitelnym sercu lotosowym zapładnia cały
kwiat pustki, którym Jestem...
Tak, pławię się, pływam, nurkuję Tobą-Sobą zanurzona po
ostatni atom istnienia... w wiecznej pustce. Tak, tak, tak, zanurzonammmm.. w
Absolucie.
Czyjekolwiek oceny i oczekiwania, że "to nie tak",
bąbelkami śmiechu pustki wypuszczane z jej serca pękają radośnie i rozpuszczają
się w Sobie.
Ocean nieskończoności i źródło źródeł to Jedno. Umysł i
Świadomość to Jedno - Jedni Ja z Jest, obecności z nieobecnością, skończonego z
nieskończonością tu i teraz.
Nikt nie musi intelektualnie łapać i rozumieć sensu i przesłania
każdej bajki, każdej koncepcji też. Bo im bardziej wierzymy wyłącznie w
"swoje" jako "jedynie prawdziwe", tym trudniej nam uchwycić
i zrozumieć sens innych.
Puszczając wszystkie koncepcje dostrzegamy, że wszystkie one
są jak mandale. Każda jest piękna na swój sposób doskonałością manifestacji ich
wspólnego źródła. I nic jednej wśród oceanu innych mandali nie wyróżnia oprócz
iluzji chwilowej preferencji, która... przyciągnąć nagle może z siłą grawitacji
"czarnej dziury" zasysającej w siebie wszystko, co przekroczy jej
"horyzont zdarzeń"...
I zdarza się, że ta jedna pozornie maleńka mandala nami
poruszy jak wicher wichrów, tak nas rozwibruje i rozprzestrzeni, że nagle
dostrzeżemy jej głębie bez dna, jej bezkres i wieczność. A gdy wskoczymy z
oddaniem, z zaufaniem w tę otchłań nieznanego, odkryjemy w niej Siebie...i ją w
Sobie...
i to, że ta "czarna dziura" jak lotosowy kwiat promieniuje
świetlistością umysłu osadzonego w jej sercu serc.
To, co emanuje, jest tym samym, co jest emanowane swoim
zróżnicowaniem siebie.
Samo siebie tworzy, rozdziela, multiplikuje, różnicuje... i
samo siebie odkrywa w tym rozdzieleniu, poznaje i scala ze sobą. Sobą w sobie. Samo siebie uwalnia, uzdrawia od utożsamienia z
odseparowaniem od siebie kolorów jednej tęczy tęcz i od przywiązania do swojej
emanacji - kreacji jako czegoś odrębnego od Siebie jako źródła źródeł.
Więc jako Jedno w swej całości kreuje: dźwięczy w ciszy,
tańczy w bezruchu, maluje, pisze... wszystkie obrazy, mandale, historie,
scenariusze - iluzje i doświadcza Siebie...
emanacją tęczowych refleksów kryształowego źródła - lotosowego serca -
zanurzonego jak perła w łonie przestrzennej nieskończoności potencjału pustki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz