Szukając s-pokoju przez odrzucanie i wypieranie się
przeszłości (tak jak i snów), wciąż pozostajemy pod jej wpływem. Wszystkich
trudnych doświadczeń z przeszłości i teraz (tak jak i ze snów) nie da się pozbyć
przez wypieranie ich i zapomnienie, lecz przez przyjęcie ich takimi, jakie
były-są. I zrozumienie Się przejawia przekraczające wszelkie uwarunkowania
umysłu.
Nic nie wiadome, a jednak ś-wiadome uzdrawia wszystkie
"zranienia".
Skąd cierpienie? Sami "pastwimy" się nad sobą... a
chaos umysłowy i cierpienie z buntu i oporów wynika, gdy "rządzi" ja,
które chce albo nie chce czegoś...
To, co czynimy nieświadomie sobie i innym, czynimy SOBIE.
Wtedy siedzimy w klatkach i cierpimy tęskniąc za tym, co
gdzieś... zamiast przyjąć z ufnością i oddaniem SOBIE to wszystko, co jest dane
tu i teraz...
Bo tylko przyjęcie tego, co jest i wniknięcie w SIEBIE w ciszy przynosi
ukojenie. Wtedy nawet siedząc w klatce czujemy SIEBIE - wolną, nieskończoną
Istotę tego, czym jesteśmy...
Tak... to ja potrzebuje nasycenia się tym doświadczaniem aż
do przesycenia. Przesycenie chaosem i cierpieniem skłania niejako iluzoryczne ja chcące lub niechcące, niechcący i
chcący kontrolujące i oczekujące, skłania do kapitulacji... poddania...
jakby coś nas pchało i przyciskało do muru, który ja
chciałoby przebić, rozwalić, bo zapomniało, że tylko zaniechanie nacisku i
oporu, całej tej walki ze sobą sprawia, że mur sam się rozpuszcza, bo jest... iluzoryczny.
Choć wydaje się przez jakiś czas być "takim prawdziwym" jak
"rządy" uwarunkowanego, oddzielnego ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz