Coraz częściej wszystko, co czytam, co oglądam, co myślę, wszystko, co do mnie dociera jako wiadomości ze świata, postrzegam jak jakąś... gęstą papkę tkaną z tańczących form energii... Jej wielowarstwowa, wielowymiarowa struktura zawiera mnóstwo różnych jakby filmów, scenariuszy, opowieści, historii... istniejących równolegle poza czasem i czasem przenikających się wzajemnie lub naprzemiennie...
I z tej papki na jakimś ekranie (jakby w przestrzeni, którą jestem) pojawiają się i wyświetlają różne fragmenty tych różnych filmów.
Oglądając te projekcje nie wiem już, co jest prawdą w tych filmach i czy w ogóle w tych filmach jakaś prawda istnieje...
Choć różne fragmenty różnych filmów momentami z jakichś powodów wyświetlają się, przyciągają uwagę, a nawet w pewien sposób fascynują...
Jednak widzę-czuję, że prawda niby zawarta w tych filmach jest względna, że zależy tylko od tego, w co (myśli, koncepty, idee o sobie i świecie) każde Ja w formie człowieka (czyli każda postać odgrywająca jakąś rolę w którymś z wyświetlanych filmów w danym momencie) wierzy i tym samym uznaje za prawdę... I to są takie niby względne prawdy.
Gdy pojawia się myśl: "nie wiem", to wszystkie te wyświetlające się fragmenty filmów są widziane i rozpoznane jako nieprawdziwe, iluzoryczne. Prawdziwe wtedy jest tylko to, że jestem...
Jestem jakby bezforemną, nieopisywalną... przestrzennością, ciszą, którą umownie nazywam świadomością (albo pustką czy brahmanem)... która na przykład w tej chwili jest jednocześnie zmysłowym i pozazmysłowym postrzeganiem...
Jestem tym czymś-kimś, co-kto nie wie, czym-kim jest poza tym, że jest... To Ja Jestem niewiedzące kim, czym, gdzie ani jak, po co czy dlaczego... Bez pytań i odpowiedzi... Samoświadome istnienia - świadome swego bezforemnego istnienia... także w pojawiających się, tańczących i znikających formach...
A to wszystko, co widzę, co czytam, co oglądam, wszystko, co się wyświetla jako wiadomości ze świata, jako obrazy i zjawiska tego świata, to wszystko jest wypadkową tego, co wcześniej kiedyś przyjęłam, w co uwierzyłam i uznałam za prawdziwe...
A teraz oglądam wyświetlające się iluzje o sobie... o Ja Jestem...
Gdy pojawia się myśl: "nie wiem", wszystko (prócz tego, co w tym momencie - tu i teraz jest odczuwane w sobie i widziane na zewnątrz), wszystkie filmy, scenariusze, opowieści i historie, wszystkie myśli o tym świecie stają się nieistotne.
I znów ujawnia się przestrzenna cisza poza przestrzenną ciszą (jak istnienie ukryte pod jego wszystkimi opisami) przynosząca spokój i ukojenie... umysłowi i ciału... tej jakiejś formie bezforemnego Ja Jestem doświadczającego najróżniejszych projekcji o sobie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz