czwartek, 8 sierpnia 2024

UMYSŁ NIE JEST NICZYIM WROGIEM...

 Myśli i słowa mają ogromną moc i nie mają żadnej mocy. Zależy tylko od tego, czy ktoś im tę moc nadaje czy nie.

Są myśli, którym przez traktowanie ich jak wrogów nadawana jest dokładnie taka moc - są jak wrogowie. Ale są i takie myśli, które odbierają myślom moc bycia wrogami.

Nadawanie jakimś myślom znaczenia, przywiązanie do nich i traktowanie ich jako prawdziwych wyznacza pewien zakres doświadczeń.

Umysł też nie jest niczyim wrogiem. Nie jest ani przereklamowany ani bez żadnego znaczenia. Nie jest ani dobry ani zły, choć może być traktowany jako wróg tak samo jak myśl czy jakaś forma, tylko z powodu przywiązania do takiej myśli.

A jednak dzięki umysłowi może zostać wyrażone cokolwiek jest wyrażane. Także za pomocą myśli, słów czy obrazów i działań. Umysł może być bardziej lub mniej ograniczony przywiązaniem do jakichś myśli - konceptów. Może być tak zaangażowany w to przywiązanie, że nie może dostrzegać tych swoich ograniczeń i przywiązania. A im mniej jest przywiązany do jakichś konceptów, tym mniej ograniczony się staje...

Słowo miłość może być interpretowane na wiele sposobów. Stąd zrozumienie, czym miłość jest lub być może, również bywa różne. W zależności od perspektywy postrzegania.

Postrzeganie zawsze jest tym samym postrzeganiem, ale interpretacje tego, co jest postrzegane mogą być różne. Przykład z obserwacją zjawiska - artefaktu 6-9. Ten, kto widzi 6, stoi po takiej stronie względem 6-9, że widzi tylko 6, a nie widzi 9 z powodu ograniczonej perspektywy postrzegania. To ograniczenie narzuca mu konkretną interpretację. Podobnie ten, który widzi tylko 9. Ale ten który obserwuje obu obserwatorów ma inną perspektywę. Widzi ograniczenia obu obserwatorów i może być świadomy, że jego perspektywa także jest ograniczona, bo względna. Bezwzględna byłaby jedynie superpozycja wszystkich możliwych perspektyw obserwacji wszystkich zjawisk.

Ten kto zna pojęcia i doświadczenia jedynie i wyłącznie miłości warunkowej, nigdy nie zrozumie tego, kto doświadcza miłości bezwarunkowej. Ten, kto zna doświadczenia miłości warunkowej oraz bezwarunkowej, nigdy nie będzie wyróżniał ani potępiał którejś z nich. Wie jak "działa" jedna i druga. I nawet może doświadczać jednocześnie jednej i drugiej. A nie będąc przywiązanym do konceptów miłości nie będzie od nich uciekał ani negował ich ani walczył czy o jakieś koncepty na temat miłości czy o miłość, która się manifestuje w bezpośrednim doświadczeniu.

sobota, 3 sierpnia 2024

INTELIGENCJA A INTELEKT

 

Wywyższanie intelektu nad inteligencją.

Współczesna kultura, ideologia i polityka "nowego porządku świata" w znacznej części nadal eliminuje żeńskie cechy całej natury w tym także ludzkiej. Ma charakter "patriarchalny". Nie szanuje natury ani jej naturalnej żeńskości i kobiecości. Promowane są wzorce uwielbienia umysłu, ambicji, parcia do kontroli, zdobywania bogactwa i władzy oraz towarzyszące im cechy uzupełniające w tym: ograniczenia i zaburzenia umysłu oraz nieświadome uleganie systemom kontroli i "modom".

Część ludzi czci umysł i intelekt niemal jak Boga. Intelekt w tej kulturze zastępuje ideę Boga i staje się "nowym Bogiem". Taki "Bóg" reprezentuje cechy i potencjał lewej półkuli mózgu, która zawiaduje i kontroluje całością ludzkiego potencjału: duchowego, psychicznego, mentalnego i fizycznego przy okazji negując ten duchowy. 

Jednak natura jak Bogini (Bogini Matka) ma cechy żeńskie kojarzone z prawą półkulą mózgu, a w tym: płodność, obfitość, spontaniczność, nieprzewidywalność, intuicyjność. Także wyobraźnię, myślenie abstrakcyjne, uczuciowość i emocjonalność, a zwłaszcza dostrzeganie podobieństw i jedności pod pozornymi różnicami czy przeciwieństwami form i zjawisk. 

Brak szacunku do tych cech wynikający z nadawania im coraz mniejszej wartości, a nawet z negowania i wyśmiewania ich spowodował ich marginalizację i zanikanie we współczesnej kulturze. Pewne cechy żeńskie stają się promowane, ale niemal wyłącznie te, które mają charakter zewnętrzny i karykaturalny. (Na przykład mężczyźni noszący kurtki z różowego sztucznego futra, przebierający się za kobiety czy kobiety z powiększanymi sztucznie ustami i biustem).

Z tego powodu na przykład wiele kobiet i dziewczynek ma wyparty całkowicie szacunek do kobiecego ciała. Ich głowy są odcięte od ciała. Stają się coraz bardziej "męskie". One, podobnie jak wielu mężczyzn, utraciły dostęp do świadomego doświadczania swojego życia. Ich życie sprowadza się do noszenia maski i odgrywania ról. Zamiast reagować w życiu zgodnie z własnymi uczuciami, starają się przypodobać innym (spełniać oczekiwania rodziców i różnych autorytetów). Starają się być doskonałymi i ambitnymi. Mają "wprogramowaną" potrzebę udoskonalania siebie według tego, czego oczekują od nich inni. Są podatne na różnego rodzaju manipulacje medialne i modę. Nie znają siebie, blokują swoją intuicję, uczucia, emocje. Tak samo wielu mężczyzn. A tak naprawdę jest to przejaw pragnienia śmierci, a nie życia. Życie wtedy staje się pozornie doskonałą, ale w rzeczywistości bezduszną strukturą promującą negacje autorefleksji i funkcjonowanie bez rozumienia siebie czy przyczyn cierpienia. To rodzi potężną wewnętrzną (nieuświadomioną) wściekłość przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Dotyczy to również mężczyzn, którzy także zostali podobnie oprogramowani.

W przypadku anoreksji i bulimi pokarm reprezentuje karmienie przez matkę i naturę. Gdy jest odrzucany, odrzucana jest matka - kobiecość, natura -  żeńskość i samo życie. Ale wcześniej matki nie karmią córek miłością i szacunkiem do ich kobiecych ciał, bo same nieświadomie albo wstydzą się swoich ciał albo je negują albo nadużywają. Czyli nie szanują swoich kobiecych ciał. 

Wiele kobiet mniej lub bardziej świadomie neguje swoje ciała z większym lub mniejszym natężeniem. Najpierw pozbywają się naturalnego owłosienia, potem robią różne korekty i operacje plastyczne. To też są przejawy udoskonalania, które są nieświadomymi, rozpaczliwymi próbami samounicestwienia, ponieważ współczesna kultura nie szanuje Ziemi, natury i naturalnej kobiecości. Do tego stopnia, że i niektórzy mężczyźni w podobny sposób próbują udoskonalać swoje ciała. W skrajnych przypadkach przejawia się to w pełnej udręki nienawiść do własnego ciała i potrzebę nieustannej jego naprawy, ciągłego doskonalenia. Bo ciało przestalo być traktowane jako przejaw świętości, cudu natury, boskie dzieło, kreacja i szata Ducha.

Udoskonalanie siebie i innych, wygórowane ambicje oraz dążenie do maksymalnej szczęśliwości to podstawowe wzorce działań promowane przez współczesną kulturę. Intelekt odcięty od inteligencji natury ma swoje pomysły na szczęśliwość i ewolucyjny rozwój człowieka. Człowiek zajmujący się ciągłym udoskonalaniem i naprawianiem siebie (przede wszystkim zewnętrznie czy intelektualnie) jest odcięty od ciała i duszy, od natury, nie jest świadomy wyrażanych uczuć i emocji, nie zna ich przyczyn, nie zna ani nie rozumie sam siebie. Wierzy w fałszywe wyobrażenia o sobie i innych. Działa jak programowalna maszyna animowana wzorcami zaimplementowanych wzorców działania.

W istocie jednak ludzie wciąż cierpią, bo "głodują" z powodu odcięcia głowy (umysłu) od ciała i od duszy (samoświadomości) oraz z powodu zablokowania duchowych potrzeb i dostępu do naturalnego wewnętrznego bogactwa, naturalnego rozwoju. Dlatego też całe społeczeństwa są coraz bardziej zdegradowane fizycznie i psychicznie. Coraz młodsi ludzie, nawet małe dzieci doświadczają zaburzeń psychicznych. A psyche to przecież dusza.

Współczesna medycyna nie potrafiła sobie z tym poradzić, dlatego jest już opracowywana i promowana nowa medycyna i nowe narzędzia udoskonalania. Biotechnologia i nano technologia oraz genetyka czyli medycyna mająca na celu poprawianie ciał przez modyfikacje na poziomie komórkowym, przez wymienianie genów, wprowadzanie nanomaszyn do ciał itp. Ta nowa medycyna będzie próbowała tworzyć doskonałych ludzi z doskonałymi ciałami. Ale czy to się uda, okaże się dopiero po jakimś czasie.

Optymistyczne czy wręcz euforyczne przewidywania mogą okazać się co najmniej nietrafne. Podobnie jak wcześniejsze, które spowodowały powstanie całego przemysłu farmaceutycznego produkującego leki, które na jedną dolegliwość doraźnie pomagały, ale inne narządy osłabiały lub nawet je niszczyły. Nie uzdrawiały jednak przyczyn dolegliwości czy tzw. chorób. Tego typu działania prowadzą w rezultacie do degeneracji i samozagłady sporej części przedstawicieli homo sapiens, a także do rozwoju transhumanizmu.

Negacja natury ciał prowadzi między innymi do propagowania absurdalnych konceptów umożliwiających "zmiany tożsamości płciowej", wymyślanie przeróżnych nazw płci, a nawet zmieniania owej płci niemal z dnia na dzień. Nadal jest to powierzchowne, zewnętrzne, intelektualne podejście do ciał i psychiki oparte na negacji tego, co oferuje natura. A nękające ludzi choroby (dolegliwości fizyczne i zaburzenia psychiki) są niczym wiadomości od natury, która jest ignorowana.

Z wizerunku współczesnej medialnej kultury wynika, że na coraz większą skalę zamiast szacunku do ciała współczesna kultura promuje konieczność jego zewnętrznego udoskonalania, tresowania, naprawiania, upiększania. Neguje w ten sposób naturę - jej naturalne piękno, różnorodność jej przejawów w tym także ludzkich ciał i naturalne potrzeby ludzi, w tym przede wszystkim duchowe.

To oczywiste, dlaczego część ludzkości lgnie do jeszcze intensywniejszego udoskonalania ciał w tym technologicznego i genetycznego. To ta cześć ludzkości, która pozostaje nieświadoma, że te udoskonalenia są sposobami kontynuacji samounicestwienia homo sapiens.

W planach tzw. globalistów jednym z celów jest transhumanizm. Cytat: "Transhumanizm (czasem skracany do >H lub H+) – ruch intelektualny, kulturowy oraz polityczny postulujący możliwość i potrzebę (ale nie konieczność) wykorzystania nauki i techniki, w szczególności neurotechnologii, biotechnologii i nanotechnologii, do przezwyciężenia ludzkich ograniczeń i poprawy kondycji ludzkiej."

Jednakże taka poprawa kondycji ludzkiej to tak naprawdę przejaw pragnienia śmierci ciał kształtowanych przez naturę. Nie jest to przejaw szacunku do życia, które staje się pozornie, iluzorycznie doskonałą, ale w rzeczywistości bezduszną strukturą narzucającą jeden jedynie słuszny kierunek rozwoju technologicznego. Tak manifestuje się cywilizacja śmierci -  pod hasłami udoskonalania życia wynikającego z pożądania władzy, kontroli nad życiem i ciałami, udoskonalania ich, pożądania sztucznego przedłużania życia aż do nieśmiertelności. Brzmi to paradoksalnie, ale takie to jest. Bo dążenie do doskonałości wymaga negowania, odrzucania i blokowania autentycznych uczuć, wymaga noszenia masek i grania narzucanych ról, negowania, podporządkowywania intelektowi i niszczenia inteligencji natury. 

Dążenie do doskonałości żąda negowania piękna i różnorodności przejawów natury w tym ludzkich ciał. Dążenie do doskonałości w rezultacie wzmaga potężną wewnętrzną (często wciąż nieuświadomioną) wściekłość zapisaną w ludzkich ciałach, a przekazywaną od setek (albo i tysięcy) lat z pokolenia na pokolenie. Ta nieuwolniona, nieuzdrowiona i w pewnych sensie wciąż udoskonalana, lecz nieuświadomiona wściekłość prowadzi część ludzkości do samounicestwienia.

Owa kultura próbuje sobie z tym radzić na różne sposoby. Z jednej strony poprzez tworzenie "nowego światowego porządku" czyli promowanie nowych idei, konceptów, rozwój nowej nauki i technologii, zmiany praw, paradygmatów, systemów wartości, struktur społecznych itp. I na przykład moralność przez twórców "nowego porządku" traktowana jest jako "zagrożenie dla dobra ludzkości". Bo moralność jest w tym "nowym porządku" uznana za niepożądane przyczyny buntu i zaostrzania konfliktów z ideami i konceptami kreatorów "nowego porządku" ("nowego ładu").

Z drugiej strony owa kultura produkuje coraz więcej coraz bardziej brutalnych filmów i seriali. Bo one w pewnym stopniu mają zaspokajać tę nieuświadomioną wściekłość ludzi dążących do samozagłady. Takie filmy mają spełniać funkcję podobną jak wentyle, które regulują ciśnienie w szybkowarze.  Bez wentyla niemożliwe byłoby pozbycia się nadmiernej energii generowanej przez coraz większe wewnętrzne ciśnienie powstające w szybkowarze ustawionym na gotowanie. Bez takiego "wentyla" ludzki "szybkowar" uległby samozniszczeniu i jego energia nie mogłaby służyć do tworzenia i zasilania "nowego światowego porządku" i na przykład "internetu ciał".

Według założeń i planów tzw. globalistów eliminowane mają być te jednostki (a nawet całe społeczności), które nie będą w stanie zasilać "nowego porządku". Ale te dążące do samozagłady nadają się do zasilania "nowego porządku". Ich energia może być wykorzystana, ponieważ są oni podatni na to, co oferują hasła i ideologia transhumanizmu.

Bohaterowie brutalnych filmów i seriali stają się niezwykle okrutni, ale ich okrucieństwo wynika z potrzeby rewanżu czyli zemsty za doznane wcześniej krzywdy, upokorzenia i okrucieństwo. Zazwyczaj w tych scenariuszach ofiara staje się katem dla swoich oprawców. Ten wzorzec także może służyć globalistom do konfliktowania ludzkich "szybkowarów" z potencjalnymi przeciwnikami "nowego porządku" i transhumanizmu.

Dlatego ludzie, którzy nie żyją świadomie własnym życiem, lecz funkcjonują jako uzależnieni od bezdusznej struktury i dążenia do doskonałości, gdy oglądają takie filmy, utożsamiają się z mściwymi działaniami bohaterów doświadczając chwilowej wewnętrznej satysfakcji, jaką daje im zemsta dokonana przez bohatera na ich prześladowcach. Taka satysfakcja jednak jest chwilowa, ponieważ wewnętrzny "głód" ciał widzów nigdy w ten sposób nie zostaje zaspokojony. A wściekłość pozostaje nadal. Nie może być uwolniona, a wewnętrzny "głód" nie może zostać zaspokojony, gdyż natura tego głodu jest duchowa, a nie mentalna czy fizyczna. Ciałami takich ludzi animuje głód psychiczny, a psyche znaczy dusza.

W rezultacie ten rodzaj filmowych atrakcji staje się kolejnym uzależnieniem, które odciąga od możliwości uwolnienia ciał od napięć i blokad, uniemożliwia ich uzdrowienie, za to generuje kolejne dolegliwości i stany chorobowe. A nękające ludzi choroby są jak wiadomości od duszy, sygnałami inteligencji natury...

Kolejną atrakcją dla takich bolesnych ciał, która będzie pogłębiać proces samozagłady są wirtualne gry, wirtualne światy - "technologiczna meta rzeczywistość". Chodzi o to, by świat wirtualny stawał się coraz bardziej atrakcyjny niż tak zwane życie na jawie.  W rezultacie część homo sapiens stanie się "udoskonalanymi" przedstawicielami nowego gatunku - "homo trans" albo "homo technicus" czyli biorobotami zaprzęgniętymi do zasilania "internetu ciał".

Gdy ludzkie ciało przestaje być traktowane jako przejaw piękna natury, boskie dzieło, forma materii wypełniona duszą, kreacja Ducha, wtedy ciało wraz z umysłem ulega degradacji i degeneracji kosztem intelektu. Intelekt zastępuje na przykład Boga postrzeganego jako całość natury. Intelekt zastępuje także wiarę w Boga wiarą w naukę i technologię. Intelekt utożsamia umysł wyłącznie z głową, której ciała mają być całkowicie podporządkowane tak samo jak inteligencja natury. Intelekt neguje istnienie duszy w ciele, eliminuje Ducha z natury. W rezultacie intelekt zastepuje inteligencję natury koniecznością: kontrolowania natury, utrzymywania władzy nad nią i ciągłego jej udoskonalania.

Intelekt próbuje odcinać całkowicie ludzkie ciała od duszy i Ducha, ograniczać samoświadomość, blokować miłość... Odciąga ludzkie doświadczenie jakby coraz dalej od tego wszystkiego, czego ciało wraz z psychiką potrzebuje najbardziej, za czym rozpaczliwie tęskni dusza (psyche) uznana przez intelekt za nieistniejącą. A intuicja, która jest dodatkowym zmysłem i językiem duszy, jest wyszydzana.

W rezultacie intelekt prowadzi do samozagłady ludzkiego gatunku wynikającej z pożądania władzy i kontroli nad naturą, całym jej bogactwem oraz nad ludzkimi ciałami i umysłami. Intelekt cechuje też brak szacunku do kobiecych, żeńskich (uniwersalnych) cech natury, do intuicji i całości stworzenia. Intelekt odseparowany od inteligencji natury czyli jej żeńskich cech uniemożliwia harmonijne współdziałanie obu półkul mózgu i korzystanie z ponadintelektualnego potencjału istot ludzkich. Intelekt blokuje wtedy dojrzewanie do pełni istoty ludzkiej i jest przejawem ignorancji, której ulegają zarówno mężczyźni jak i kobiety. Blokuje samopoznanie i samoświadomość.

Paradoksalnie pragnienie doskonałości oraz władzy i kontroli nad ciałem jako symbolem czy też metaforą mądrości i piękna Ducha natury prowadzi do coraz to nowych chorób, degradacji, degeneracji ciał i samozagłady ludzkości. Demoralizacja ludzkiej psychiki i degradacja ludzkich ciał pod hasłami ich udoskonalania ma służyć samozagładzie homo sapiens. A sztuczna inteligencja ma być nie tylko narzędziem władzy, ale również zasłoną dymną dla ukrywających się za nią władców.

Ale i tak nie wszystkie plany tych, którzy sami siebie uznają za bogów i władców, bywają realizowane. I nie wiadomo, jak na te plany i ich realizację zareaguje sama natura całości...


Inspiracje...

Myśli i słowa mają ogromną moc i nie mają żadnej mocy. Zależy tylko od tego, czy ktoś im tę moc nadaje czy nie. 

Są myśli, którym przez traktowanie ich jak wrogów nadawana jest dokładnie taka moc - są jak wrogowie. Ale są i takie myśli, które odbierają myślom moc bycia wrogami.

Nadawanie jakimś myślom znaczenia, przywiązanie do nich i traktowanie ich jako prawdziwych zawsze wyznacza pewien zakres doświadczeń.

Umysł też nie jest niczyim wrogiem. Nie jest ani przereklamowany ani bez żadnego znaczenia. Nie jest ani dobry ani zły, choć może być traktowany jako wróg tak samo jak myśl czy jakakolwiek forma, tylko z powodu przywiązania do takiej myśli, że my$l lub forma może być wrogiem.

To dzięki umysłowi może zostać wyrażone cokolwiek jest wyrażane. Także za pomocą myśli, słów czy obrazów lub działań. Umysł może być bardziej lub mniej ograniczony przywiązaniem do jakichś myśli - konceptów. Umysł może być lokalnie tak zaangażowany w to przywiązanie, że nie może dostrzegać ograniczeńwynikających z tego przywiązania. A im mniej jest przywiązany do jakichś konceptów, tym mniej ograniczony się staje... 

Słowo miłość może być interpretowane na wiele sposobów. Stąd zrozumienie, czym miłość jest lub być może, również bywa różne. W zależności od perspektywy postrzegania.

Postrzeganie zawsze jest tym samym postrzeganiem, ale interpretacje tego, co jest postrzegane mogą być różne. Przykład z obserwacją zjawiska - artefaktu 6-9. Ten, kto widzi 6, stoi po takiej stronie względem 6-9, że widzi tylko 6, a nie widzi 9 z powodu ograniczonej perspektywy postrzegania. To lokalne ograniczenie postrzegania narzuca konkretną interpretację. Tak samo ten, który widzi tylko 9 nie widzi 6 z tego samego powodu. 

Ale ten który obserwuje obu obserwatorów ma inną perspektywę, mniej lokalną, mniej ograniczoną. Dzięki temu widzi ograniczenia obu obserwatorów i może być świadomy, że jego perspektywa także jest ograniczona, bo równnież względna lokalnie. Bezwzględna, ponadlokalna byłaby jedynie superpozycja wszystkich możliwych perspektyw obserwacji wszystkich zjawisk. 

Ten kto zna pojęcia i doświadczenia jedynie i wyłącznie miłości warunkowej, nigdy nie zrozumie tego, kto doświadcza miłości bezwarunkowej. Ten, kto zna doświadczenia miłości warunkowej oraz bezwarunkowej, nigdy nie będzie wyróżniał ani potępiał doświadczeń którejś z nich. Wie jak "działa" jedna i druga. I może nawet doświadczać jednocześnie jednej i drugiej będąc świadomością ponadlikalną w doświadczeniu lokalnym jakiejś relacji.

Jednak nie będąc przywiązanym do konceptów miłości nie będzie od nich uciekał ani ich negował, ani walczył czy to o jakieś koncepty na temat miłości czy o miłość, która może się manifestować na różne sposoby w bezpośrednim lokalnym lub ponadlokalnym doświadczeniu.

piątek, 2 sierpnia 2024

DOŚWIADCZENIA ZMĘCZENIA ŚWIATEM, INNYMI I SOBĄ

 #LISTY DO SIEBIE - Do doświadczających zmęczenia światem i sobą...

Ogromne zmęczenie i wyczerpanie jest wynikiem doświadczania intensywnego angażowania się w to, co poza nami, co wokół nas, a zbyt małego skupiania się na sobie. Konflikty (często nieuświadomione w pełni) nas wyczerpują. Konflikty wewnętrzne projektowane na zewnątrz. I oczekiwania wobec innych, czasem i wobec siebie (a to i tak jedno i to samo) nas męczą...

Coraz większe wyczerpanie tym, co nas spotyka, trudnymi sytuacjami, co się dla nas ujawnia, może zamienić się w radosne zaangażowanie. Ale nie jest to zaangażowanie w to, co dzieje się na zewnątrz, lecz przede wszystkim w to, co dzieje się wewnątrz. To zaangażowanie, które utrzymuje uwagę w centrum, z którego ujawniają się intencje (pragnienia) serca i duszy spoza świata - snu, w którym uczestnictwo jest wyczerpujące i męczące. (Owo wewnątrz i zewnątrz jest w pewnym sensie tym samym, jednak relacja z tym, co na zewnątrz nie zmieni się bez zmian tego, co wewnątrz, bo to tylko pozorny paradoks).

Gdy z pozycji utrzymywania się w swoim centrum obserwujemy, to, co wyświetla nam się na zewnątrz (a w rzeczywistości na naszym wewnętrznym ekranie percepcji), widzimy, że ujawnia się coraz więcej informacji o różnych zaskakujących, czasem nawet jeszcze szokujących różnych grach o władzę, o korupcji, manipulacjach, kłamstwach, oszustwach itp. konceptach i działaniach (w makro i mikro skali), które implodują i eksplodują na ekranie obserwowanego świata. Możliwe, że nadal będzie tak się działo i wiele sytuacji nadal będzie nas zaskakiwało, a może jeszcze szokowało, więc jeśli czujemy zmęczenie i wyczerpanie tymi zjawiskami, warto skupiać się na sobie, na samoobserwacji, na utrzymywaniu ciszy, spokoju i harmonii. Być może czekają nas jeszcze większe niespodzianki. A chodzi o to, by nami nie szarpały, by nas nie wciągały, nie angażowały więcej sytuacje, które będą się działy ukazując nam to, czego wcześniej nie mogliśmy zobaczyć ani zrozumieć. To wszystko jest do uświadomienia jako jedna, wielka projekcja do zintegrowania.

Tak jak niemowlak nie może uczyć się jeździć na rowerze, tak my podobnie dojrzewamy, by móc przekraczać pewne ograniczenia. Pewne ograniczenia, których wcześniej doświadczaliśmy, nie pozwalały nam rozumieć, co, jak i dlaczego działa i do czego prowadzi. Owe ograniczenia nie pozwalały nam działać inaczej niż działaliśmy.

Percepcja zmysłowa niemowlaka nie jest inna niż 5.letniego dziecka, ale ich interpretacja postrzegania bywa różna. Podobnie człowiek do zmiany interpretacji postrzegania świata potrzebuje odpowiednio dojrzeć. Nie zawsze jest to związane z dojrzałością biologiczno-fizyczną ani większą sprawnością ciała, a zdecydowanie bardziej z dojrzewaniem istoty ludzkiej i ekspansji jej potencjału rozumienia różnych zjawisk i samo świadomości.

W takim procesie dojrzewania widzimy i zaczynamy rozumieć, w jakich grach uczestniczymy, jakie role odgrywamy, co zasilamy i współtworzymy oraz jak to na nas oddziałuje. Czujemy, że dłużej już nie chcemy i nie możemy zasilać i doświadczać tych gier, odkrywamy potrzebę zmiany. Odkrywamy, że owe gry nie są ani prawdziwe, ani dłużej nam potrzebne, bo zawsze prowadzą do konfliktów, podziałów i cierpienia.

Zaczynamy też rozumieć, że właśnie dzięki doświadczeniom tych gier - na zasadzie kontrastu - możemy odkrywać prawdziwe pragnienia serca i duszy oraz to, kim/czym JESTEŚMY.

Zmiany są nieuniknione, ale najistotniejsze dla nas jest to, jakie zmiany zachodzą w nas. A jakie zmiany w nas zachodzą, zależy od coraz bardziej samo świadomej obserwacji oraz tego, co odkrywamy w sobie o sobie.

Dzięki temu możemy dojrzewać, a nasze relacje ze światem - snem i jego uczestnikami mogą się zmieniać i stawać coraz bardziej dojrzałe, empatyczne i harmonijne... Bo wszystkie te relacje są relacjami ze sobą we śnie o sobie, a wszyscy inni są przejawami jednego Ja śniącego różne sny o sobie.

Dzięki temu dojrzewaniu coraz większa mądrość może się przez nas przejawiać. Mądrość, która jest wiedzą pochodzącą spoza tego świata - snu opartego na grach o władze, korumpowaniu, manipulacjach, kłamstwach itp.

Dotychczas względnie powolne przebudzenie teraz może zacząć przyspieszać. Różne zjawiska, sytuacje, zdarzenia oraz ich przyczyny i skutki obserwowane są jakby z coraz większej (szerszej-głębszej) perspektywy i przestają być widziane, interpretowane i oceniane z perspektywy wcześniejszego przywiązania do ograniczających konceptów - fałszywych przekonań o sobie, o innych, o świecie oraz o tym, co dla nas prawdziwe, słuszne, wspierające, inspirujące, transformujące itd...

Odpuszczenie tzw. grzechów popełnianych w ignorancji (niewiedzy) oddzielającej nas od prawdy o sobie polega na odpuszczeniu wszystkich oczekiwań wobec innych i świata oraz wzięciu odpowiedzialności za siebie czyli na samoobserwacji i stawaniu się samoświadomym, jakie myśli nami kierują, które nas uwodzą i jakie z nich wynikają działania oraz konsekwencje. Te myśli podobne są falom, które nas ponoszą niewiadomo gdzie. A może jednak możemy wybierać myśli, które wspierają nasze dojrzewanie i zasilać je energią uwagi?

Może w ten sposób zawsze generujemy z siebie fale energii, które albo podtrzymują albo zmieniają zawartość i treść śniącego się snu o sobie i tego wszystkiego, co jest doświadczane na tzw. jawie?