sobota, 31 maja 2025

BÓL SPRZYMIERZEŃCEM W UWALNIANIU Z SIECI FAŁSZYWYCH WYOBRAŻEŃ O SOBIE...


Chodzi tu o ból, który wywołuje cierpienie, więc jest bólem psychicznym - duchowym, bo psyche znaczy dusza. Ale ten psychiczny ból wywołuje także strach przed bólem fizycznym, więc ból fizyczny i ból duchowy oraz ból zwany egzystencjonalnym, dopóki sprawiają cierpienie, są jednym bólem. 

Dlaczego odczuwasz ból? Dokąd woła cię ten ból? Dokąd on chce cię zaprowadzić?

Od najmłodszych lat wciąż jesteśmy karmieni kłamstwem, że życie powinno być bezbolesne. Jesteśmy karmieni wiedzą, że jeśli dokonamy odpowiednich wyborów, będziemy przestrzegać pewnych zasad, będziemy ciężko pracować, wtedy osiągniemy jakiś sukces. Gdy zastosujemy odpowiednie strategie, wykonamy odpowiednie manewry i taktyczne działania w świecie zewnętrznym, to zasłużymy na życie wolne od cierpienia. A to największe samo-oszustwo oparte na micie, który jest wszechobecny w tym świecie: życie powinno być bezbolesne. Ten mit o życiu bez bólu oddala nas od prawdziwego (kompletnego) doświadczenia. Szkodzi nie tylko każdej Istocie, która uwierzyła w ten mit, ale też kształtuje całe społeczeństwa, które stają się coraz bardziej nieszczęśliwe, schorowane (psychicznie i fizycznie) i osamotnione. A zarówno fizyczny jak i psychiczny ból najchętniej uśmierzany jest różnymi chemicznymi substancjami pochodzącymi z zewnątrz.

Istnieje taki rodzaj bólu, który objawia się na przykład relacjami, które się rozpadają, objawia się w odczuwaniu: lęku lub złości, porażki, wstydu, poczucia winy, odrzucenia i zranienia. Lęk przed tym bólem w rezultacie wpycha nas w doświadczanie napięć albo nawet odrętwienia. I ten lęk bywa ukrywany pod różnymi maskami, gdy próbujemy przed nim uciekać, jakby był jakimś przekleństwem, które wciąż nas goni, chce nas dopaść i zniszczyć. I traktujemy ten ból jak największego wroga, którego chcielibyśmy wyeliminować za wszelką cenę i na zawsze. A on wciąż powraca.

Ludzkie Istoty cierpią najczęściej w ukryciu udając, że "wszystko jest w porządku", a ich wewnętrzny świat coraz bardziej się rozpada powodując coraz większy chaos i cierpienie. Bo ludzkie Istoty nauczyły się wierzyć w to, że szczęście powinny im dać - do wyboru:

- kontrola, władza, bogactwo, poczucie bezpieczeństwa i komfortu oraz związany z tym jakiś odpowiedni poziom dobrobytu materialnego i odpowiednia pozycja społeczna, ...

- nauka, technologia i medycyna, która udoskonali ludzkie ciała w taki sposób, że nie będą odczuwały bólu, nie będą chorowały...

- duchowe nauki, które na przykład przedstawiają ból jako niepowodzenie w osiąganiu wysokich wibracji ...

- religie obiecujące szczęśliwość w niebie czyli po śmierci ciała...

- no i wszelkiego rodzaju kulturowe narracje gloryfikujące bezbolesność jako "ostateczną nagrodę".

A wszystko to są fałszywe obiecanki cacanki, które mają za cel ukrywanie czegoś znacznie głębszego i prawdziwszego:

ból nie jest wrogiem, ale sprzymierzeńcem, który wskazuje na to, że coś w nas pragnie się obudzić, scalić, zrealizować siebie...

W rytuałach plemiennych choroby i kryzysy psychologiczne były postrzegane nie jako wady do naprawienia, ale jako wiadomości od psyche - duszy domagającej się nawiązania ponownego połączenia ciała (formy) z Duchem, Źródłem wszystkiego, z całością Siebie, Jednią, z Bogiem... (nazwij to, jak chcesz).

Kiedy zaś we współczesnym świecie zdarza się cierpienie choćby z powodu złamanego serca, żalu, straty, porażki albo wstydu czy w jakiejkolwiek innej postaci, ujawnia się ból sprawiający cierpienie. Kiedy z powodu konieczności kontroli bólu są podejmowane różne próby tłumienia, zaprzeczania i unikania bólu, wtedy trudno dostrzec, że ból może być narzędziem inicjacji. Dopiero gdy zaczynamy świadomie przyjmować i przyglądać się temu, co odczuwany, co ból próbuje nam objawić, może on stać się naszym sprzymierzeńcem a nie wrogiem.

Jung już wiele lat temu dostrzegł, że współczesny człowiek jest w głębokim duchowym kryzysie. Nie dlatego, że cierpi, ale dlatego, że nie wie, dlaczego cierpi. Chociaż wydaje mu się, że wie, ale ta wiedza jest fałszywa. Człowiek wierzący w fałszywe wyobrażenia o sobie nie jest świadomy najgłębszej przyczyny swojego cierpienia. Próbuje więc racjonalizować na różne sposoby swoje cierpienie nie znając jego prawdziwej przyczyny. Ból jednak staje się coraz trudniejszy do zniesienia, nie dlatego że istnieje, ale dlatego, że został pozbawiony sensu, bo mit o bezbolesnym życiu oddzielił istotę ludzką od symbolicznego języka cierpienia. A przecież w każdej starożytnej kulturze ból był święty, oznaczał przemianę zachodzącą w trakcie inicjacji, towarzyszył rytuałom przejścia prowadzącym do odrodzenia.

Odrzucając ból jako bezsensowny, zły, niepożądany, zbędny, oddalamy się coraz bardziej od naszego centrum, od Źródła w sobie, od całości siebie. Jednocześnie czujemy się coraz bardziej zagubieni, choć nie zawsze jesteśmy tego świadomi. We współczesnej obsesyjnie kontrolującej kulturze ból postrzegany jest jako wielka porażka, niesprawiedliwa klęska, kara za „nie wiadomo jakie grzechy”. Tak ból postrzega tzw. ego czyli struktura Ja utworzona z fałszywych, powierzchownych przekonań o sobie ograniczających poznanie całości Siebie. Jednak owo Ja to nie tylko ego. Ja to także psyche czyli dusza. Ja to także dusza, która operuje innym językiem niż ego. Jung mówił, że psyche - dusza mówi symbolami, snami, a także bólem cierpienia. I dusza spaja nas z Duchem Jedni, z całości siebie.

Ego szuka wiedzy, która ma mu zapewnić bezpieczeństwo, pewność, stabilność i bezbolesność poprzez kontrolę na bólem, a dusza woła do powrotu do prawdy o sobie, do swojej głębi i całości siebie. I właśnie ból wciąż zakłóca iluzję kontroli ego i zmusza Ja do konfrontacji z ograniczeniami, maskami, ranami, które zasłaniają prawdę o sobie. A ego stawia temu opór. Ta bolesna konfrontacja łatwa nie jest, ale jest niezbędna do uwolnienia Się od ciągłej ucieczki przed bólem i cierpieniem, Bo kiedy ból jest przyjmowany świadomie i obserwowany świadomie, rozpuszczają się zasłony iluzji i ukazują części nas samych, które zaniedbaliśmy, których się wyrzekliśmy, które pozostawały ukryte w cieniu jako nieświadome. Zostały głęboko ukryte pod powierzchnią fałszywych wyobrażeń o sobie.

Kiedy pojawia się przewlekły niepokój, częste napięcia w ciele i chaos w umyśle czy tzw. depresja, a istota ludzka nadal próbuje uciekać od bólu stosując różne "środki zaradcze", oddala się ona coraz bardziej od prawdy o sobie. A są to stany, które wzywają, by zwrócić się do wewnątrz ku czemuś prawdziwemu w sobie. Za każdym razem, kiedy ból jest tłumiony, wcale nie znika. Jest jak rana, która wciąż ignorowana, zaniedbywana i zanieczyszczana ropieje. Gdy ból jest znieczulany, jest zapominamy na chwilę, ale rana nie zostaje uleczona, lecz po każdym znieczuleniu znów wraca i sprawia jeszcze większy ból. Ten ból jest przewodnikiem, który nas może zaprowadzić do rozpoznania największego zranienia, które może zostać uzdrowione...

Oto pozorny paradoks: twoja największa rana nie jest wrogiem, a twój ból jest wyrazem rozpaczliwego krzyku duszy (psyche), która woła i prosi o dostrzeżenie, o usłyszenie i o uzdrowienie siebie. Poprzez scalenie i przyjęcie wciąż odrzucanej części siebie. Ból największego zranienia wskazuje na najgłębszy niespełniony potencjał, na nasze stłumione i ukryte w naszej głębi dary.

Ból - gdy świadomie wychodzimy na spotkanie z nim i przyjmujemy go w sobie - nie niszczy nas, ale budzi... z iluzji fałszywych wyobrażeń o sobie.
Ten ból prowadzi do uzdrowienia najgłębszego zranienia siebie. Ten b
ól jest towarzysze i, przewodnikiem w naszym dojrzewaniu do prawdy. Jest sprzymierzeńcem, który wskazuje na prawdę o sobie, choć ego (ja, które wierzy w fałszywe wyobrażenia o sobie) nie chce jej słyszeć, widzieć ani poczuć. Ego jest zainteresowane tym, co na zewnątrz. A to nie sytuacje zewnętrzne wpływają na poziom cierpienia, lecz błędne myślenie o nich i fałszywa interpretacja sytuacji i zjawisk.

Co sprawia, że czuję lęk, strach, napięcia i ból? Co wywołuje cierpienie? 
Czy to możliwe, że sam stwarzam swoje cierpienie poprzez własne, fałszywe wyobrażenia o sobie, których dotąd nie dostrzegałem, bo traktowałem je jako prawdziwe?
Dlaczego nieprawdziwe postrzegam jako prawdziwe, a nierzeczywiste jako rzeczywiste? 
Co jest prawdziwe?
Gdzie jest prawda?

Postrzeganie fałszywych wyobrażeń jako prawdę o sobie i świecie -  to niewinne niezrozumienie natury rzeczywistości  - jest przyczyną cierpienia. A prawda jest w nas, my jesteśmy prawdą ukrytą pod warstwą fałszywych przekonań o sobie.

Tak. Usłyszeć głos bólu cierpienia można tylko wtedy, gdy czujesz, że dość masz już cierpienia. I dość samooszukiwania. Kiedy cierpienie jest tak intensywne, że przestajesz przed nim uciekać, wtedy coś pęka wewnątrz, otwiera się i kończy walkę z bólem. Pojawia się gotowość na przyjęcie bólu i podążenie za nim w głąb siebie.

Ból sprawiający cierpienie staje się wtedy najskuteczniejszym duchowym nauczycielem, jeśli nie jedynym prawdziwym. To on od prowadzi do odkrycia, że nie istnieje nic takiego jak prawdziwe przekonanie. Każde przekonanie, każdy mit jest fałszywym wyobrażeniem o sobie.
I życie staje się proste. Bo teraz - jeśli pojawia się jakikolwiek ból - nie sprawia już cierpienia. Może być bolesny, ale nie wciąga w rolę ofiary czyichś działań lub czegoś zewnętrznego ani nie uaktywnia już konceptów i mitów, które były kiedyś uznawane za jedyne prawdziwe.

Ból nie jest żadną karą za nie wiadomo jakie grzechy ani nie jest czymś, czego musisz unikać za wszelką cenę. Widzisz, wiesz, jesteś samoświadomy, że zaistniała możliwość zmiany postrzegania sytuacji i zjawisk, w tym bólu i cierpienia, a dzięki temu zaczynasz coraz klarowniej, wyraźniej postrzegać to, co jest, takim, jakie jest. 


piątek, 30 maja 2025

NIEZMIENNE I ZMIENNE

Świadomość jest we wszystkim, w każdej formie. Gdy jakieś formy znikają, pojawiają się kolejne. Wszystkie je wypełnia świadomość.

Zaś samoświadome - nawet to obleczone szatą formy - widzi, że wszystkie relacje między formami są jak anegdoty, opowiastki z absurdalnie żartobliwą pointą. Opowiastki - scenariusze iluzorycznych, fałszywych, bo cząstkowych a nie całościowych, bo lokalnych a nie ponadlokalnych, bo czasowych, a nie bezczasowych... wyobrażeń o sobie. Opowiastki wyświetlają się jak filmy, jak sny o sobie, a to sobie - to Się w rzeczy-istności jest niepoznawalne. Rzeczywiste, ale niepoznawalne. :-)

Relacje międzyludzkie i partnerskie mogą być harmonijne, gdy są współtworzone przez dwie istoty, które świadomie wybierają wspólne celebrowanie życia razem: w szacunku, miłości, życzliwości i pielęgnowaniu radości Istnienia, harmonii i piękna w sobie oraz drugiej istocie.
Do tego Istoty ludzkie potrzebują dojrzeć uzdrawiając, scalając najpierw siebie, stając się samoświadomym Istnieniem w szacie ludzkiego ciała. :-)